Menu

logo tjk main 

OSKAR BACHOŃ - Ukłon

OSKAR BACHOŃ - Ukłon Katarzyna Widmańska
- Oskar, ja to miałam dzieciństwo. Tata zmarł, gdy byłyśmy małe. Właściwie to zapił się na śmierć. Mama ledwo łączyła koniec z końcem, ale pracując po nocach właściwie nie było jej w domu. To jak ja mam normalny związek budować, gdy z takiego domu wyszłam?

- Ale coś się konkretnego stało Basiu?

- Nie. Po prostu poznałam kogoś. Jest cudowny. I boję się, że to wszystko spieprzę, bo ja nie wiem, jak to jest, gdy jest ciepło między ludźmi i bezpiecznie. Moja matka nigdy nie była kochana przez ojca. To skąd mam wiedzieć, jak to jest być kochaną? Nigdy tego nie widziałam w domu.

Odłożyłem nożyczki. Na szczęście byliśmy sami w salonie.

- Basia, a nie jest trochę tak, że jak jesteś szczęśliwa, to jest Ci trochę głupio wobec matki?

- Żebyś wiedział. Mam poczucie winy zawsze jak sobie nową kieckę kupuję albo idę z fajnym facetem na kolację. Że ona ani kiecki mieć nie mogła, ani kolacji. Kurde, teraz widzę, że zawsze jak mi jest dobrze, to się czuję wobec niej winna.

Zamknąłem salon od środka.

- Basia, zamknij oczy i wyobraź sobie swoją mamę.

- Ej, co ty mi tu hipnozę chcesz zapodać?

- Nie, chce Ci tylko coś pokazać. Widzisz mamę?

- Widzę.

- Co czujesz?

- Żal mi jej.

- To jej to powiedz: mamo, żal mi, że miałaś ciężkie życie. A potem zobacz, że tak po prostu było. Tak się poukładało. Że ona tak was kochała, że zapierdzielała noc i dzień. Tylko czy jak sobie w to głębiej wejdziesz, to czujesz, że mama by chciała, żebyś miała taki sam los?

- No nie, ciągle powtarzała, że mamy się uczyć, zdobyć wykształcenie, żeby mieć lepsze życie.

- To może jej po prostu za to podziękuj? A może najlepszym podziękowaniem za jej miłość będzie właśnie Twoja zgoda na Twoje dobre życie?

- Dobra. Złapałam. Dziękuje mamo. Dziękuje Oskar.
powrót na górę