Menu

logo tjk main 

Poradnik. Niewygodne pytania przy stole wigilijnym? Jak przetrwać Boże Narodzenie bez stresu i bez kłótni z rodziną i nie zwariować…

Okres Bożego Narodzenia to idealny moment na spotkania rodzinne, gdzie przy wspólnym stole możemy porozmawiać ze sobą, i razem spędzać czas. Bardzo często jest tak, że spotkania te są jedynymi okazjami, podczas których się widujemy. Dlatego szczególnie w te chwile nie warto się kłócić. Życie to nie serial i w prawdziwej jego wersji zdarzają się nieporozumienia między członkami. Nie zawsze warto stawiać na zasadę o konieczności powiedzenia prawdy. Czasem lepiej odpuścić dla zdrowej atmosfery.

 

W wielu domach niestety tak to nie wygląda. Przyjazne rozmowy przeradzają się w sprzeczki o politykę, o to kto lepiej zarabia, albo z powodu pradawnych konfliktów rodzinnych.

 

Do typowych kłótni podczas Wigilii doprowadzają najczęściej:

  • chęć dyktowania co ktoś powinien zrobić
  • chęć wywyższania się
  • chęć radzenia komuś
  • chęć przekonywania kogoś do własnych poglądów
  • chęć pomagania

 

Tematyka bywa różna. Najczęściej są to:

  • pieniądze
  • religia
  • polityka
  • intymne sprawy konkretnych członków rodziny

 

Jak można zauważyć - najczęściej motywy kłótni podyktowane są z potrzeby serca, chcemy komuś pomóc, dobrze doradzić czy przestrzec, zapominając o tym, że każdy człowiek ma prawo zarówno do swoich decyzji jak i nieprzyjmowania rad. Nie ma niczego złego w tym, jeśli ktoś nie przyjmuje naszej pomocy. Czyjaś chęć nie zobowiązuje obdarowanego - o czym zapominamy, a to bardzo ważny aspekt udanych relacji rodzinnych.

 

Dlaczego tak się dzieje, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać podczas Wigilii i jak temu zapobiec?

 

Kłótnie przy rodzinnym stole jako schemat rodzinny

Jeśli masz wrażenie, że każdy z członków rodziny zachowuje się w ten sam, przewidywalny sposób, możesz mieć do czynienia ze schematem rodzinnym. Chodzi w nim o to, że każdy członek rodziny ma swoje własne przekonania i role. W schemacie mamy również do czynienia gdy przekonania te są przekazywane z pokolenia na pokolenie, a połączenie ich tworzy rodzinę jako jednostkę o wyjątkowym zespole tych zasad i norm. W psychologii schematów mówi się, że rodzina jest tam gdzie jest i żyje tak jak żyje dzięki temu, że ma własne określone zasady życia. Dlatego też, aby zrozumieć zachowania konkretnego członka rodziny, należy spojrzeć nie tylko na niego, ale też na całość rodziny. Szczególnie w pokolenia wstecz. Każdy członek rodziny zachowuje się w konkretny sposób również dlatego, że inni zachowują się również w określony sposób. I tak działa schemat.

 

Dlaczego powstają rodzinne kłótnie?

Warto rozróżnić niewinne sprzeczki od prawdziwych, krzywdzących kłótni. Te pierwsze są niczym innym jak nieporozumieniem lub wymianą poglądów. Nie są groźne i zazwyczaj szybko gasną. Emocje w nich nie są silne i nikt nikogo nie chce ranić. Drugie z kolei ranią konkretnych ludzi, mają w sobie złą intencję i nie służą niczemu poza agresywnym narzucaniem swojego zdania innym.

 

Asertywność jako sposób na rozmowy podczas Wigilii

Na co dzień asertywność rozumiemy jako mówienie: Nie. W rzeczywistości to coś więcej, niż samo nie zgadzanie się z czymś.

Bliska memu sercu jest definicja asertywności wyznawana przez Kamilę Rowińską, a brzmi ona: Asertywność to umiejętność wyrażania własnego zdania bez intencji ranienia innych, to umiejętność stawiania granic - mówienia zarówno NIE jak i TAK. To działanie zgodne z wyznawanymi wartościami. Ale to nie to samo co uległość, agresja czy manipulacja. Dzięki takiemu postawieniu sprawy możemy poczuć ulgę, gdy chcemy wyrazić swoje zdanie, ale martwimy się, jak ono zostanie odebrane.

 

Dzięki tej umiejętności potrafimy jasno wyrazić, że coś nam nie odpowiada bez potrzeby tłumaczenia się z tego. Kiedy nauczymy się lepiej komunikować w ten sposób, nauczymy rodzinę nowego schematu.

 

Alternatywa do trudnych rozmów przy stole wigilijnym

Okres świąteczny to czas, kiedy można usiąść przy stole i porozmawiać z kimś, kogo nie widzieliśmy bardzo długo. Zamiast marnować ten czas na kłótnie, można wykorzystać go na ciekawe tematy, które może zainspirują do interesującej dyskusji. Często te banalne pytania padają wtedy, gdy jest długa cisza. Każdy patrzy na siebie speszony i ma wrażenie, że atmosfera zaczyna się psuć lub jest niezręczna. Wówczas tzw. pytanie otwarte, rozwiąże sytuację.

 

Jeżeli nie chcemy, aby tak było, możemy wziąć na siebie dobór tematów podczas wigilijnej wieczerzy, jeśli będą one na tyle ciekawe, że wciągną rozmówców. Prawdopodobnie nie tylko unikniesz powtarzających się pytań, ale w oczach innych będziesz tą osobą, która stworzyła miłą atmosferę. Możesz rozpocząć rozmowy o charakterze inspirującym:

  • co ostatnio ciekawego czytaliście/oglądaliście?
  • co Was ostatnio wzruszyło/zainspirowało?
  • czym obecnie się interesujecie?
  • co myślicie o sytuacji X?

 

Jako osoba, która wprowadza coś nowego do rodzinnego schematu, możesz poprowadzić tę rozmowę w sposób odpowiedni, przekierowując ją na lepsze tory. Istnieje duża szansa na to, że będziesz musiała pierwsza zacząć, aby inni podążyli za Tobą. Dialogi rodzinne bywają trudne, właśnie dlatego, że nikt nie chce zaczynać jako pierwszy rozmowy, zwłaszcza przy wigilijnym stole. Może zmiana zacznie się od Ciebie?

 

Nieuniknione sytuacje

Czasem bywa tak, że pomimo starań i przygotowań, wiele osób zacznie uparcie powtarzać te same pytania. Powodów takich zachowań może być kilka. Starsze osoby mogą mieć problemy z pamięcią lub mogą odczuwać silne lęki związane z nieznaną przyszłością swoich młodszych członków rodziny. Geriatryczne problemy zdrowotne są tematem tabu w naszych domach i często lekceważone, a to właśnie one najczęściej odpowiadają za powtarzające się pytania czy zachowania. Warto zatem jako rodzina wstrzymać się od przykrych komentarzy pod tym kątem, nawet jeśli słyszymy powtórkę tego samego. Nie jest to przyjemne dla żadnej ze stron, a na pewno nie jest to zła wola pytającego.

 

Gdy padają pytania o to, kiedy znajdziesz sobie męża, albo o dziecko - nieraz zadają je zatroskane ciocie czy babcie. Ich lęk o to, że kobieta mogłaby żyć szczęśliwie sama, jest nie do pomyślenia. Przyczyną tego toku myślenia nie jest zła wola, a historia naszych przodkiń. Silne lęki o przyszłość były codziennością dawnych pokoleń. Zauważmy, że dopiero od niedawna niezależność jest mocno ceniona wśród kobiet. Wcześniej kobiety zawsze od kogoś zależały, najpierw od ojca, później od męża. Dlatego obawa, jak sobie młoda dama poradzi bez partnera - to zmartwienie wielu kobiet starszego pokolenia. Zamiast się denerwować można ze spokojem powiedzieć, że dziś czasy się zmieniły i nie ma obaw co do samotnego życia.

 

Jeśli jednak pomimo starań ktoś usilnie chce pokazać swoją dominującą pozycję w hierarchii rodzinnej i koniecznie dogryzać komuś złośliwym pytaniem, mamy na to dwa sposoby:

  • można pominąć pytanie, zadając inne komuś innemu - mało eleganckie, lecz bywają sytuacje, gdzie jest to sensowne i szybkie rozwiązanie - Przynieść jeszcze sałatki?
  • można również odpowiedzieć złośliwie, najlepiej aby było to równoczesne z żartem dla rozluźnienia sytuacji - To kiedy kolejne dziecko? - A kiedy babci by pasowało?

 

Kłótnie i krzyki nie służą żadnemu budowaniu mostów między rodziną. Warto pamiętać, że nie ma rodziny bez nieporozumień, ale nie oznacza to równocześnie, że mamy słuchać na swój temat okropnych i raniących epitetów.

 

Są również takie sytuacje, w których lepiej nie odwiedzać rodziny. Są to wyjątkowe sytuacje, kiedy do czynienia mamy z przemocowymi członkami rodziny, która może być nieobliczalna. W pozostałych sytuacjach można śmiało stosować wspomniane wcześniej asertywne komunikaty.

 

Najtrudniejszym elementem asertywności może okazać się, że inni również zaczną stosować ten typ rozmowy. Może to oznaczać, że i my powinniśmy wstrzymać się od zbędnych komentarzy czy pytań. Z początku tej drogi wydaje się, że są to dziwne i sztuczne rozmowy. Z czasem jednak zauważymy, że w sposób naturalny przejęliśmy nowy sposób na dyskusje rodzinne, które wnoszą wiele, przy okazji nie raniąc i nie krzywdząc innych po drodze.

 

Spotkania wigilijne to również spotkanie z dalszą częścią rodziny. Czasem jest to kuzynka lub kuzyn, może dalsze ciocie i wujkowie. Na co dzień nie dane jest nam z każdym być blisko i każdego lubić. Nie ma w tym nic złego, jeśli przyznamy się, że danego członka rodziny nie znosimy. Udawanie sztucznych emocji prowadzi do dysonansu i koniec końców nie wspominamy tego spotkania dobrze.

 

Wiedząc o tym, jest kilka rozwiązań do wyboru:

  • możemy odpuścić sobie spotkanie - mamy do tego pełne prawo, jeśli dana osoba naprawdę nam nie pasuje
  • możemy spotkanie skrócić i skondensować do miłej wymiany zdań, podzielenia się opłatkiem, poprowadzenia kulturalnego “small talk” - czyli krótkiej, przewidywalnej wymiany zdań o pogodzie i o korkach na mieście
  • możemy udawać, że wszystko jest w porządku, jednak tego rozwiązania nie polecam ze względu na to, że niewypowiedziane, trudne emocje będą gnieździły się w nas i po latach będziemy czuli odrazę zarówno do siebie jak i drugiej osoby

 

Nikt nie powinien narzucać z kim i jak chcemy spędzić święta. Ale pamiętajmy też o tym, że nikt nie żyje wiecznie, a często po latach żałujemy, że nie możemy spędzić jeszcze jednej Wigilii z kimś z rodziny, tylko dlatego, że dawno temu pokłóciliśmy się o drobnostkę.

 

W perspektywie czasu, takie kłótnie wigilijne nie mają znaczenia - a liczy się to co czujemy i jaką atmosferę wprowadzimy przy świątecznym stole. Każdy z nas ma wpływ na te spotkanie i każdy dokłada swoją cegiełkę.

 

 

Krystyna Szumiał
Studentka V roku psychologii w Łodzi

Czytaj więcej...

Świętowanie poza domem

1.Zastanówmy się jak wygląda nasze wyobrażenie o idealnym Bożym Narodzeniu. Co sprawia, że przez tych kilka dni czujemy wszechogarniającą radość, ciepło i poczucie bezpieczeństwa? Dla dużej części z nas tym czynnikiem jest możliwość spędzenia ich w gronie najbliższych, zazwyczaj rodziny, czasami również przyjaciół.

A gdyby tak jednak kiedyś porzucić tradycję i wyjechać bez rodziny na egzotyczny urlop lub chociaż zaszyć się w jakimś spokojnym miejscu gdzieś na drugim końcu Polski? Wielu ludzi jako swoją pasję wskazuje podróże – możliwość wybrania się w nieznane zakątki, poznanie nowych osób, zwiedzanie pięknych miejsc.

Jak wygląda realizacja tego zamiłowania w okresie bożonarodzeniowym? Czy urzeczywistniamy swoje marzenia, nawet jeśli krewni są z tego bardzo niezadowoleni?

Statystyki wskazują, że mimo wszystko jesteśmy przywiązani do swoich zwyczajów. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Provident Polska w 2011 roku aż 93% naszych rodaków zostało przy wigilijnym stole we własnych domach, a tylko 4% wybrało wyjazd na narty lub egzotyczny urlop. Jak będzie to wyglądać w tym roku? Powyższe odsetki zapewne nie ulegną 2.drastycznej zmianie. Z czego to wynika? Głównie z braku funduszy, niemożności otrzymania urlopu w pracy, ale także z rozterek dotyczących tego, jak będzie wyglądać nasza Wigilia bez dzielenia się opłatkiem z ukochanymi osobami, smakowania potraw babć i ciotek oraz ze zwykłego strachu przed tęsknotą. Potwierdza to 35-letnia Agata, pracująca w dziale marketingu dużej firmy: – Razem z mężem uwielbiamy podróże. Ciągle jednak brakowało nam pieniędzy, by pojechać w jakieś naprawdę odległe miejsce. Zwiedziliśmy już wiele państw, ale głównie w Europie. Kobieta opowiada, że w tym roku, pomimo iż do świąt zostało jeszcze sporo czasu, jej partner zaskoczył ją niezwykłym bożonarodzeniowym prezentem. – Kilka dni temu, gdy jedliśmy razem kolację, wyciągnął z teczki ofertę biura podróży i powiedział, że w tym roku tych kilka zimnych, grudniowych dni spędzimy w bardzo ciepłym klimacie. Nie mogłam uwierzyć, gdy okazało się, że ma na myśli Australię.

3.Agata zaznacza, że jej miłość do podróży narodziła się już w dzieciństwie. Z rodzicami i dwójką rodzeństwa często wybierali się w nieznane. Nawet jeśli brakowało pieniędzy na zagraniczne wojaże, starali się organizować wycieczki do niezbyt odległych polskich miejscowości, w których można było zwiedzić piękny zamek lub inne wyjątkowe zabytki. – Australia natomiast była moim marzeniem od kiedy pamiętam. Często oglądałam książki ze zdjęciami z Sydney czy Melbourne zastanawiając się czy dane mi będzie kiedyś zobaczyć je na żywo – zaznacza. – Mimo tego, jak również mimo faktu ogromnej radości, którą poczułam widząc nasze bilety lotnicze, po dłuższym przeanalizowaniu wszystkiego, zaczynam mieć wątpliwości.

Jakie? Moja rozmówczyni zdradza, że można być globtroterem, a jednocześnie wyjątkowym domatorem, szczególnie jeśli w grę wchodzą święta. – Nie umiem sobie wyobrazić Wigilii bez śniegu, dwunastu polskich potraw, góry prezentów pod choinką i wszystkich innych szczegółów, na które tak bardzo się czeka. Nie wiem jak miałoby to wszystko wyglądać. Leżałabym na plaży albo zwiedzała kolejne miasta, ale ciągle przy tym myślała jak wspaniała atmosfera panuje teraz w moim domu rodzinnym?

4.Niezwykle istotny dla kobiety jest również fakt ogromnej więzi, jaka łączy ją ze wszystkimi krewnymi. Jak sama podkreśla, Wigilia od wielu już lat organizowana jest u jej rodziców, a kolejne dwa dni świąt u którejś z ciotek lub wujków. – Zjeżdża się wówczas około 25 osób. To niesamowite, ile życia jest wtedy w domu. Naprawdę trzeba znaleźć się choć raz przy tak dużym stole, by zrozumieć o czym mówię. Nie wiem, co mam zrobić – zostać w domu, zrobić mężowi przykrość i marzyć dalej o wyjeździe do Australii czy wybrać się na ten urlop, ale jednocześnie przez cały czas tęsknić za bliskimi?

Mnie bardzo ciekawi reakcja rodziny Agaty na wieść o pomyśle jej męża. – Na razie powiedziałam tylko mamie. Było jej bardzo przykro. Teoretycznie powiedziała, że rozumie jak bardzo zależy mi na tej wycieczce, ale naprawdę było widać, co rzeczywiście myśli. Założę się, że modli się, byśmy jednak zrezygnowali. Wiem, że większość rodziny poczułaby to samo, gdyby się dowiedziała. Nie mam pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji.

Nie zawsze jednak rodzina jest tak tolerancyjna, jak w przypadku Agaty. Dobrze wie o tym 24-letnia Maja, ekspedientka w jednym z sieciowych sklepów odzieżowych. – Dwa lata temu razem z grupą znajomych z uczelni postanowiliśmy, że choć raz powinniśmy zrobić to, co naprawdę lubimy, a nie to, czego wymagają od nas starsze pokolenia. Marzyło nam się Boże Narodzenie na stoku.

5.Dziewczyna opowiada mi jak bardzo kocha polskie góry. Co najmniej raz w roku wybiera się na dłuższy pobyt, zawsze w inną porę roku. Podkreśla, że oczywiście już wielokrotnie była zimą w Zakopanem, Karpaczu czy Szklarskiej Porębie, ale chciała koniecznie poczuć tę specyficzną atmosferę świąt. Poza tym nie bardzo przepada za wielogodzinnym siedzeniem przy stole, ciekawskimi pytaniami kuzynek i babć oraz biernością. – Uwielbiam aktywny wypoczynek. Narty w Zakopanem okazały się więc idealnym rozwiązaniem. Moi rodzice jednak tak nie uważali. Gdy powiedziałam im, co zamierzam zrobić, bardzo się zdenerwowali. Oczywiście nie obyło się bez gróźb i próśb z ich strony. W końcu stanęło na tym, że jestem dorosła i zrobię przecież to, co będę chciała. Rodzina nawet mimo tego argumentu obraziła się na mnie.

Czy święta w górach, z dala od bliskich, dziewczyna zalicza do udanych? – Jak najbardziej. Było fantastycznie. Spędziłam ten czas w gronie osób, z którymi doskonale się rozumiem. Robiłam to, na czym mi naprawdę zależało. Naprawdę nie żałuję i polecam innym, by choć raz spróbowali Bożego Narodzenia poza domem, najlepiej właśnie z przyjaciółmi. Nie ma nic lepszego. Choć z drugiej strony wiadomo, że tradycyjne święta też mają ogromną ilość plusów – stwierdza na koniec.

6.Czytając wypowiedzi dwóch bohaterek artykułu można odnieść wrażenie, że to jak wolimy spędzić święta, może wynikać z relacji, która łączy nas z rodziną. Jeśli jesteśmy bardzo przywiązani do bliskich, niechętnie opuszczamy ich w najbardziej magicznym okresie roku. Natomiast, gdy nie czujemy potrzeby ich bliskości, wolimy realizować swoje pasje związane z wyjazdami. Często niestety pojawia się konflikt interesów – własne zainteresowania czy dobro rodziny? Wiadomym jest, że w szczególności starsze pokolenia nie wyobrażają sobie świętowania bez któregokolwiek ze swoich bliskich. Co zrobić w takiej sytuacji? Najlepsza rada, jakiej mogę udzielić brzmi: kierować się sercem. Przecież jeśli sami nie będziemy się czuć dobrze przy rodzinnym stole, inni to zobaczą. Zróbmy dla siebie to, co sprawi, że nadchodzące Boże Narodzenie będzie przepiękne i niezapomniane.

Beata KAPUSTA

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS