Menu

logo tjk main 

Zapiski z podróży – Chorwacja i Czarnogóra

Wyruszając w kierunku Chorwacji spodziewałam się kraju pełnego kolorowych kwiatów, ciekawego folkloru, intrygującej historii. Pierwsze spotkanie z nią sprowadziło mnie na ziemię (a wręcz do Polski sprzed około 15 lat): niskie blokowiska, szare kolory, zapomniana tradycja, ludzie bez życia. Na szczęście to było tylko pierwsze wrażenie...

Pierwszy punkt podróży i moim zdaniem obowiązkowy: Park Narodowy Jezior Plitvickich. Piękne turkusowe jeziora przeplatane bajecznymi wodospadami. W głębi turkusu możemy spostrzec mnóstwo małych, szarych rybek wśród, których bezkarnie przepływają kaczki. Wokół nas wiele zielonych drzew, kwitnące kwiaty i pnące się winorośla po skałach. Czułam się jak w lagunie! Kiedy zmogło nas zmęczenie skorzystaliśmy z promów i pociągów, które kursowały pomiędzy stacjami.

Kolejny dzień – kolejne miasto, o którym prawdopodobnie większość z Was słyszała – Dubrownik. Aby dostać się tam jechaliśmy wzdłuż chorwackiego wybrzeża oraz kilkadziesiąt kilometrów przez wybrzeża Bośni i Hercegowiny. Miasteczko zachwyciło nas piękną zabudową i starym miastem. Podczas spaceru po murach obronnych mogliśmy podziwiać z góry czerwone dachy jasnych zabudowań miasteczka i klify, które wręcz stapiały się z murem.

Czarnogóra (Montenegro) – spodziewałam się biednego kraju, ubogiego w jakiekolwiek ciekawe miejsca. A tu miłe zaskoczenie!

Podążaliśmy wzdłuż malowniczej Boki (Zatoki) Kotorskiej aby zwiedzić malutkie miasteczko Perast skąd stateczkiem wycieczkowym dopłynęliśmy do małej wysepki pośrodku zatoki – Gospa od Skrpjela (Matka Boża na Skale). Wyspa z okazałym kościołem skrywa ciekawą legendę. Odnaleziono pod wodą obraz Matki Boskiej, który miał odnaleźć swoje miejsce na stałym lądzie. Jednak obraz ten uparcie powracał w to samo miejsce. Dlatego z wraków statków i kamieni wybudowano tam sztuczną wysepkę i postawiono na niej kościół ze świętym obrazem.

Zatoka składa się z mniejszych zalewów. Przy zalewie Kotorskim znajduje się miasteczko o podobnie brzmiącej nazwie – Kotor. Oprócz białych budynków z czerwonymi dachami, które towarzyszą nam od początku tej wycieczki, możemy wspiąć się na mury obronne miasteczka. Z ich szczytów podziwiać możemy całą okolicę i pobliskie miejscowości. Widok niezapomniany!

Na następny dzień wybraliśmy się do większego kurortu nadmorskiego Czarnogóry – Budva. Kamieniste plaże, przepiękne, luksusowe jachty odwracają naszą uwagę od staromiejskich zabudowań. W wąskich uliczkach, które są cechą charakterystyczną wybrzeża adriatyckiego, możemy zakupić czarnogórskie wino Vranac i liczne pamiątki oraz rękodzieła. Warto zaopatrzyć się również w pachnące woreczki lawendy, których zapach unosi się wśród straganów.

Stąd już jest coraz bliżej do najdalszego punktu naszej wyprawy – wyspa Świętego Stefana, która czaruje nas już z oddali. Udajemy się poprzez przesmyk aby zobaczyć wyspę z bliskiej odległości. Nie wchodzimy tam – wstęp jest płatny gdyż na samej wyspie znajdują się luksusowe apartamenty i mniejsze hoteliki, do których często przybywają gwiazdy kina, celebryci i politycy. Chcąc porobić piękne zdjęcia na pamiątkę, wbiegłam na piaszczystą plażę po czym zaskakuje mnie pan, który mówi, że wstęp na plażę również jest płatny – 50 Euro.

Kierujemy się już w stronę drogi powrotnej, w kierunku Chorwacji i do miasta Split. Mamy okazję nocować w murach Pałacu Dioklecjana. Otaczają nas dookoła zabudowania rezydencji słynnego cesarza. Zwiedzamy podziemia, kanały, przechodzimy do świątyń, a na koniec wspinamy się na wieżę. To wszystko za jednym razem, bo zlokalizowane jest tuż obok siebie.

Jeśli chodzi o jedzenie – moim skromnym zdaniem, wolę naszą polską kuchnię. Pieczywo pszenne, które smakuje tylko kiedy jest świeże, podawane jest nie tylko na śniadanie, ale również obiadokolacje. Do obiadu obowiązkowo podana jest sałata z pomidorem i ogórkiem. Dania są nie przyprawione albo przyprawione za mocno. Zostaliśmy również zaskoczeni tradycyjnym daniem chorwackim – ryż z motwą. Jest to potrawa, która wygląda dość nieapetycznie gdyż ryż zabarwiony jest na czarno – ponieważ w czasie gotowania mątwa wypuszcza specyficzny atrament. A smakuje... Po prostu rybką!

Obsługa klienta, szczególnie w restauracjach, pozostawia wiele do życzenia. U nas w Polsce słyszy się „klient nasz pan”, u nich jest wręcz odwrotnie – „nie ten klient, przyjdzie następny”. Kelnerzy mają ślimacze tempo. Chcąc spożyć danie w restauracji dobrze jest poświęcić na to około 1,5 godziny. Często na samo przyjęcie zamówienia musimy czekać około 20 minut, rozstawienie talerzy i sztućców zajmuje im kolejne 30 minut. Dopiero po tym czasie możemy spodziewać się posiłku...

Ogólne wrażenia? Ja osobiście jestem zadowolona z wyjazdu. Serdecznie mogę Wam polecić Chorwację i Czarnogórę na spędzenie wakacji w uroczych kurortach nadmorskich. Nie zapominajcie również, że oprócz leżenia plackiem na plaży jest wiele do zobaczenia. Wbrew pozorom historia tych państw jest równie ciekawa jak nasza...

Paulina Dorna
Studentka Turystyki Międzynarodowej w Poznaniu

 

View the embedded image gallery online at:
https://www.tojakobieta.pl/tag/czarnogora.html#sigProId3f84ef7d72

 


 

5-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS