Menu

logo tjk main 

Elektroniczne dzieci

Szklany świat i jego druga strona przeraża, nas nie - nasze dzieci. Dla rodzica to tylko zabawki, przez które dziecko nie płacze, które zabijają nudę i co za tym idzie dają odpoczynek rodzicom. Czy oby nie za często biorą do rąk telefony, tablety, notebooki i inne elektroniczne gadżety? Fakt, bo łatwiej, bo szybciej i bez płaczu, ale krzywdzimy dzieci, „psujemy” je tak szybko jak automatykę zabawek…

Czy tylko ja zauważyłam, że miejsca oblegane kiedyś przez dzieciaków (place zabaw, boiska, drzewa lub „kryjówki”) są puste? Nie wierzę, że znalazły nowe „domki” ponieważ nawet nie widać ich na ulicach!

Naukowcy spekulują, że najbliższa epoka będzie bogata w elektronikę i nie tę najtrudniejszą dla gadżeciarzy albo informatyków!

Już CTA Digital (docelowo wraz z Apple) wynalazło coś dla pociech, a może raczej rodziców, którzy nie mają czasu poczekać aż dziecko zrobi kupkę - iPotty. Wchodząc na rynek w marcu tego roku, stał się fenomenalnym zaskoczeniem, oczywiście z tej pozytywnej, ale i (na szczęście) negatywnej strony. Wynalazek szokuje prostotą i błahością, wręcz manną z nieba osoby, które męczą się przy nauce siusiania dziecka. Szokuje również głupotą. Kto sadza dziecko na nocnik, który obraca się o 360 stopni i ma wmontowany iPad? Jak siusiu, to patrzy na mamę, bo szybciej, a jak kupka to obraca się do kolorowego telewizorka? Rozumiem są też i plusy. Ale gdzie ich szukać aniżeli w samym dziecku? Wiem, że matki naprawdę mają problemy z kombinacją pampers-nocnik, wiem, że sztuka siadania na sedes i sama nauka siusiania do nocnika jest męczarnią dla rodziców, najczęściej dla matek, które nieustannie biegają za dzieckiem i wracają do nocnika, ale czy chcesz, żeby dziecko na pytanie: Jak było w szkole? Odpowiadało: OK?! Może stereotypowo myślę, ale uważam, że skoro dzieci przez wieki dawały sobie radę bez iPada to teraz też będą potrafiły. A jeśli siusiak wyceluje w ów ekran? Może zwolennicy tak zacięcie bronią tableto-nocnika, ponieważ sami wykradają się z nim do łazienki na większą chwilkę?

Idąc za ciosem, niekoniecznie trzeba wziąć na ręce płaczące dziecko, które niemalże minutę temu obudziło się a nas przy nim nie ma (na marginesie, chyba powinniśmy przy nim być jeśli płacze?). Apple rozpieszcza nie tylko bobasy, ich rodziców też - Elektroniczna niania da znać, że dziecko już wstało, odtworzy kołysankę, zaświeci kolorowe światełko, sprawdzi ogólne warunki otoczenia, czy oby tatuś nie skręcił kaloryferów albo nie palił papierosów w pokoju. Niania naszym głosem będzie mówiła do dziecka, może mu śpiewać, sprawdzić noktowizorem czy skarpetka się nie zsunęła, bo kadrowanie ten sprzęt również ma w jednym paluszku. Zobaczy czy maluszkowi kołderka nie zjechała na bok, funkcja w telefonie to też niemały bajer. Ach, strzeżcie się śpiochy - może Was obudzić jak za długo pośpicie, ma alarm i budzik. Elektroniczna niania może zastąpić prawdziwą matkę, czy aby chcesz, żeby Twoje dziecko mówiło do niej… mamo? To jest wielki komfort, ale czy nie czasem łatwizna?

Common Sense Media zajmująca się problemami rodziny oraz badaniami wpływu technologii na maluchów w Stanach Zjednoczonych, we wrześniu 2011 roku opublikowała raport z którego wynika, że 10% maluchów już do 1 roku życia korzystało ze smart fonów lub iPada. Dodatkowo w raporcie uwzględniono fakt, iż z wiekiem dziecka wynik ten znacząco rośnie (39% wśród 2-4-latków oraz 59% wśród 5-8-latków).

Współcześni rodzice są nowocześni. Sami używają technologii w życiu codziennym, wdrażając ją w dzieciństwo najmłodszych. To przerażające, że dziecko po powrocie ze szkoły siada do playstation by zabić Tomka z ulicy obok. To przerażające, że dziecko dowiaduje się o swoim zdjęciu (niekoniecznie sympatycznym) na facebooku, gdy już całe grono kolegów i koleżanek śmieje się z niego. To przerażające.

Skończyły się roczniki, które dawały pod opiekę dzieci swoim dziadkom, skończyły się też takie, które skakały przez gumę, czy bawiły się w chowanego. Dziś dzieci spotykają się w wirtualnych pokojach, na czatach i w grach.

Wychowanie na łatwiźnie ciągnie za sobą konsekwencje. Dzieci coraz mniej czasu spędzają z rodzicami, coraz mniej ucząc się od nich. Kanapki do szkoły gotowe czekają na stole, pranie poukładane w szafie lub przygotowane na krześle na następny dzień. Dziś uczy i wychowuje internet.

Postęp cywilizacyjny już nie idzie do przodu, biegnie. Dzieci w szkole podstawowej na lekcji techniki nie uczą się rysunku technicznego, czy robienia sałatki. Uczą się czym jest moda, jak przebiega proces recyklingu i powstawania papieru.

Już 10-letnia Olka potrafi rozróżnić infografikę od infografii (nauczanej na studiach wyższych) - Infografika to są tabele i takie wykresy i z nich odczytujemy informacje. A infografia to jakiś kolorowy napis z obrazkiem.

Nieraz spotykamy dzieci (rodziców również) - to nie, tego nie, dzisiaj nie mam ochoty na to (w przypadku dzieci foch i płacz). Kiedyś to nie był problem, coś nie smakowało - dziecko potrafiło sobie zrobić kanapkę z szynką i było zadowolone, rodzic nie miał problemu, że dziecko chodzi głodne. Mogę wręcz powiedzieć, że nie było sytuacji, że tego nie bo nie. Matka przygotowała posiłek, dziecko jadło.

Co dalej z nimi, a raczej z nami - nowoczesnymi dorosłymi jest nie tak? Czy Twoje dziecko weszło kiedyś na drabinę lub drzewo (o ile takowe jest)? Dzieci przyznają się, że rodzice nie zachęcają ich do uprawiania takich „sportów ekstremalnych” z powodów bezpieczeństwa. Zdarta skórka, kolanko, łopatka na głowie bądź też piasek pod paznokciami - ile zarazków! Jeszcze dziecko do szpitala by trafiło?! Drogie Panie, piasek nie zaraża a skórka się zagoi, dziecko dowie się co to ból i drugi raz będzie uważać bardziej.

Fakt, rodzi nam się nowe pokolenie, niejedno. 30, 20, nawet 10 lat temu było inaczej, tego nie zmienimy. Ludzie też byli inni. Ale co z dziećmi, które urodziły się na przestrzeni kilku lat wstecz?

Socjolodzy mają pełne ręce roboty, bo prognozy na kolejne lata wzrastają i o dziwo wciąż się zmieniają. Jacy byliśmy my, a jak wyglądamy? Jakie będą nasze dzieci? Odpowiedź może być krótka, ale nie prosta. Czasy PRL-u wpoiły w nas ludzi podatnych na pieniądz, jego wartość i skutki jego braku. Ludzie wówczas potrafili docenić najmniejszy gest, pocałunek czy laurkę. Klasa robotnicza wyuczyła tamtejsze społeczeństwo i przyszłe kilka pokoleń pracowitości, wytrwałości, wyrzeczeń oraz cierpliwości. Dziś cierpliwość jest cechą niewrodzoną a wyuczoną i często niezależnie od nas samych - cechą wadliwą. Dzieci już nie czekają, wszystko jest od razu.

Kiedyś byłam świadkiem w restauracji, gdy podeszła matka do kelnerki z zapytaniem, czy jedzenie da się zrobić troszeczkę szybciej, ponieważ jej dziecko nie może długo czekać (?). Brakowało mi tylko riposty kelnerki odnośnie półsurowych frytek dla malucha…

W pokoleniu naszych pradziadków, dziadków, rodziców i nas samych liczyła się przyjaźń nade wszystko i miłość aż po grób. Z biegiem czasu dobre wartości zanikają a różnice międzypokoleniowe są coraz większe. Zmienił się pieniądz (który raz jest a raz go nie ma, albo którego zawsze można mieć) ale też i miłość, którą da się kupić bądź też zamienić na inną. Czas zmienił też postawę ludzi. Dzieci mają dużo kolegów i koleżanek, ale nie prawdziwego przyjaciela. Łatwo tych kolegów stracić. Technologia oraz Internet, kształtuje nas na ludzi, którzy kontakt z drugą osobą mają „od ręki”, wystarczy kliknąć. Niestety sprawia to, że pokolenia dzieciaków, które przyjdą na świat będą bardziej oschłe, obojętne, ale staną się bardziej tolerancyjne na sprawy, wokół których Internet robi tyle szumu. To tak jak z reklamą, jeśli na sklepowej półce jest napój, który widzisz pierwszy raz, przejdziesz obojętnie. Inaczej sprawa wygląda, jeśli zobaczysz go w telewizji czy na bilbordzie, następnym razem będzie w Twoim koszyku.

Socjolodzy przewidują, że dzieci nie będą obojętne na ból i krzywdę, na rasizm i nietolerancję. Idąc dalej, rzadkie spotykanie się przy kawie, a często na czacie sprawi, że będą bardziej podatni na propozycje drugiej osoby i będą bardziej oczytani. Wartość pieniądza mimo, iż zmalała będzie często widoczna wśród przyszłych materialistów. Szklany ekran, a raczej już LCD HD niekoniecznie jest eliksirem dla dziecka i jego rodzica. Niesie za sobą negatywne strony. Okulistyka również prognozuje wzrost aktywności na rynku.

Na koniec coś dla dzieci od Śnieżki, Kopciuszka i Hannach Montanny. Firma Disney od lat przeprowadza badania nad ogólną sylwetką konsumenta firmy, nad metodą większej sprzedawalności swych produkcji. Jest gigantem na rynku, potrafi nie tylko stworzyć całkiem dobre kino, ale także przewidzieć jak zareaguje na to publiczność. W 2010 roku firma przebadała 3 tysiące dzieci z 6 krajów (Polska, Francja, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania i Hiszpania), by w celu stworzenia nowego kanału Disney XD wyciągnąć kilka wniosków. Stereotypowe myślenie o cyber dzieciakach nie było dobre, ponieważ okazało się, że kierują się wartościowymi zasadami w życiu. Respondenci w wieku od 8 do 14 lat nie wyobrażają sobie życia bez Internetu (95%) a 74% z nich używa go przede wszystkim do grania w gry. Okazuje się, że te dzieciaki są proekologiczni (dbają o środowisko i nawet segregują śmieci), potrafią zaoszczędzić pieniądze a nie wydać je przy najbliższej okazji (70%), szanują rodziców i uczą się na błędach.

Magda Strzykalska22l.
Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS