Menu

logo tjk main 

Z małego chłopca w dorosłego mężczyznę. Czy można sprawić by facet wreszcie dorósł?

Podobno mężczyźni nie dojrzewają nigdy. Mówi się, że to duże dzieci. Z jednej strony to dość urokliwe, a z drugiej często może doprowadzać nas do nie lada frustracji.

To prawda, że kobiety są coraz bardziej samowystarczalne, ale tradycyjny model rodziny wcale nie przechodzi do lamusa. Jeśli już jesteśmy MY, to warto by był to związek partnerski, gdzie obie strony dają z siebie po równo. Niestety początki bywają trudne. Facetom czasem wydaje się, że żona to będzie „druga mama”, która upierze, ugotuje, posprząta a jak trzeba będzie, biedactwo do piersi utuli. Ale hola hola! Te czasy minęły bezpowrotnie i zaczęło się prawdziwe życie.

Nie wydaje się Wam, że często dużą winę za takie zachowanie mężczyzn ponoszą ich matki? Zwłaszcza te, które widzą w swoim synu cały świat i wyręczają go ze wszystkiego? Taka ślepa miłość, niestety przynosi więcej złego niż pożytku. Później facet to „ciepła kluska”, która nie potrafi zrobić koło siebie za wiele. Szkoda, że takie matki nie rozumieją, że wychowując syna trzeba przecież przygotować go do życia i tak naprawdę wychować go tak, by kolejna kobieta nie musiała zaczynać od początku. Na szczęście toksycznych matek jest mniej niż więcej. Niestety coraz częściej to sami mężczyźni nie potrafią, lub nie chcą wynieść z domu tego, co mama nauczyła. A dlaczego? Bo tak wygodniej, oczywiście. Myślą, że kobieta ich życia będzie matką, żoną i kochanką, zawsze doskonałą i niezniszczalną.

Najgorsze jest to, że często my kobiety jesteśmy tak zaślepione naszym mężczyzną, zwłaszcza na początku związku, że robimy dla niego i za niego niemalże wszystko. W ten sposób same prowokujemy, że ON nie umie albo nie chce dojrzeć. A on to doskonale potrafi wykorzystać. Tylko, że później, gdy zmniejsza się dawka hormonów szczęścia i oczy otwierają się szerzej, rzeczywistość zaczyna nas przerażać i przerastać. I nagle okazuje się, że mamy w domu biednego, zagubionego małego chłopca, który sam nie wie, czego chce - czyli chyba najgorsza z możliwych wersji faceta w domu!

Zatem, żeby się tak nie zdarzyło, jasno i otwarcie na samym początku ustalajmy zasady. Jak nasz ukochany próbuje wymigać się od obowiązków standardowym „kochanie ty to zrobisz lepiej” nie dajmy się zmanipulować! Pewnie ma rację, pewnie i tak będziemy po nim poprawiać, ale najlepiej by tego nie widział. Chwalmy, chwalmy i jeszcze raz chwalmy! To złoty środek, który działa zawsze i jest naprawdę zachętą do dalszych działań.

Z drugiej strony to trochę straszne i przykre zarazem, że same musimy wywalczyć sobie to, czego oczekujemy „na starcie” i, że musimy wychowywać dorosłego człowieka. A tak by się chciało mieć koło siebie macho, który zawsze wie, jaką decyzję podjąć, który wie, czego chce i nie zachowuje się jak zagubiony w świecie marzeń chłopiec. Kogoś, kto podejmie czasem za nas decyzje na jaki film pójdziemy do kina, kto czasem zaplanuje jak spędzimy wieczór. Ktoś, kto czasem zrobi wszystko za nas.

Jednak „metody wychowawcze” są dużo prostsze, niż by się wydawało. Przykładowo: czy wiecie, co należy zrobić, gdy nie można się doprosić by obraz, który miał zawisnąć na ścianie rok temu nadal leży w kartonie? Owszem, możemy go same zawiesić, ale po co? Niech i ON coś zrobi. Otóż najlepszy sposób, to spokojnym tonem oznajmić: „kochanie wiesz, w przyszłym tygodniu odwiedzi nas tata/brat/sąsiad/przyjaciel, poproszę go by przy okazji zawiesił ten obraz”. Nic nie działa lepiej! Urażone męskie ego i wrodzone poczucie władzy na własnym terytorium są silniejsze niż wszystkie nasze argumenty. Przecież nasze kochanie nie pozwoli by inny samiec, ingerował na jego terenie. I voila! Obraz wisi. I tak jest niemalże ze wszystkim. Wystarczy tylko uderzyć w ten czuły punkt i mamy to, co chcemy.

Sport, gry komputerowe, spotkania z kolegami – to te pasje, na które zawsze mężczyzna ma i znajdzie czas!. I tak jak jestem w stanie zrozumieć, że dorosły facet interesuje się sportem, tak wybaczcie, ale tej mega pasji do gier komputerowych nie jestem w stanie pojąć! Jak można całymi wieczorami siedzieć przed komputerem? A na drugi dzień jeszcze analizować to godzinami z kolegami? Co w tym tak fascynującego? Rzeczywistość oferuje nam każdego dnia tyle atrakcji, że jakoś nie potrzebuję urozmaicać tego bezproduktywną grą w zabijanie wirtualnego wroga albo szukanie skarbu.

Kiedy mężczyzna dorasta?
Nigdy. To już ustalone. Są jednak momenty w życiu, które sprawiają, że potrafi spoważnieć, choć trochę. Wiadomo nie każdy, nie generalizujmy. Ślub, wspólny dom, już nie mieszkanie studenckie i luźny związek – czasem to stanowi przełom w życiu i zachowaniu faceta, potem dziecko. Gdy pojawia się na świecie, mężczyzna jak człowiek pierwotny zaczyna czuć, że jest ważny i w pewnych kwestiach niezastąpiony. Łowca, zdobywca, żywiciel rodziny. Przecież wie, że takie maleństwo jest od niego w pełni zależne. I nagle okazuje się, że jak chce to naprawdę potrafi. A co więcej nie raz się spełnia w nowej roli i odkrywa sam, że bycie dorosłym też jest fajne.

Czy jesteśmy w stanie sprawić by nasz mężczyzna wreszcie dorósł?
Niestety nie ma na to złotego środka. I raczej do końca nie jest to możliwe. Ale ile uda nam się wypracować to nasze, Drogie Panie. Nie ważne, czy prośbą czy groźbą. Grunt czy skutecznie. Czasem udaje się to bardziej, czasem mniej, niekiedy wcale. Wtedy warto się zastanowić czy chcemy mieć w domu kolejne dziecko, które nigdy nie dorośnie, czy chcemy faceta 100% testosteronu w testosteronie (albo, chociaż w sporej części). Wybór należy do nas. I choć nierzadko wiąże się to z naszą ciężką pracą i ogromem cierpliwości, to warto.

Tak naprawdę mężczyzna starzeje się, ale nie dorasta nigdy. Może nas to irytować, możemy rwać sobie włosy z głowy, albo możemy to zaakceptować. Jeśli tylko potrafi w trudnych sytuacjach być oparciem, głową rodziny i umie stanąć na wysokości zadania, to te drobne rzeczy, które sprawiają, że nadal ma coś z dziecka…ech… cóż, szczerze? Ja je poniekąd cenię. Inaczej chyba strasznie wiałoby nudą. Życie jest tak poważne, że szkoda wciąż mówić o nim poważnie, czasem takie urozmaicenia dodają mu smaczek.

A tak między nami… Czasem strasznie zazdroszczę facetom tego luzu, tego, że to dziecko nigdy w nich nie zasypia. Dlatego właśnie im żyje się łatwiej, potrafią zamknąć się w swoim chłopięcym świecie i choć na chwilę oderwać od problemów.

Niech mój mąż będzie sobie czasem tym małym dzieckiem, tylko niech nie przekracza limitu :)

Magdalena Zbytek-Książkiewicz, 30l.




8-12


Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS