Menu

logo tjk main 

Zakupoholizm

Słysząc to słowo, wyobrażamy sobie wesołą osobę, której pasją są zakupy i wydawanie pieniędzy. Niestety nie zdajemy sobie sprawy, że jest to tak samo poważna choroba jak alkoholizm czy narkomania.

Często zakupoholizm wynika z niskiej samooceny, zachwiania emocjonalnego, odrzucenia przez społeczeństwo bądź nieradzenia sobie z problemami codziennymi, takimi jak stres spowodowany często przez pracę.

Kobiety zakupy traktują jak lekarstwo
Smutek, który towarzyszy osobom uzależnionym każdego dnia, próbują zagłuszyć dreszczykiem emocji, jaki odczuwają podczas kupowania nowych rzeczy. Zakup nowej sukienki, torebki czy butów jest dla nich jedyną przyjemnością w życiu. Dlatego są w stanie poświęcić wszystko, by choć przez chwilę poczuć się szczęśliwą. W ten sposób koło się zamyka, bo jest to chwilowa ulga a człowiek szybko od tego stanu się uzależnia. Na początku problem wydaje się niegroźny, ponieważ zakupoholiczka wydaje pieniądze, które posiada. Co jednak, gdy się skończą? Najpierw obiecuje sobie, że weźmie tylko jedną pożyczkę w banku i na tym koniec. Niestety to tak nie działa, chce się więcej i więcej, więc z czasem pojawiają się zadłużenia finansowe i jeszcze większe problemy psychicznie, co może skutkować depresją.

W dzisiejszych czasach mamy możliwość zrobienia zakupów bez wychodzenia z domu
Dla większości z nas jest to duże udogodnienie, ponieważ można zaoszczędzić czas, którego ciągle jest za mało. Niestety u osób chorych na zakupoholizm, jest to dodatkowy czynnik przez który nałóg się nasila. Jeszcze łatwiej jest wydawać pieniądze, których „nie widzimy” przez co ich utrata nie jest tak bardzo odczuwalna.

Wszechobecna reklama namawia nas do zakupów na każdym kroku
Już po jednym wejściu na stronę internetową z ubraniami, nie możemy się opędzić od pokus w postaci plików coockies. Nawet przeglądając niegroźnego Facebooka, wyskakuje nam komunikat: „Mega promocja! Musisz to mieć”, ”Te buty pasują do wszystkiego” itp. Dla zakupoholiczki to jak, wyjście na piwo ze znajomymi dla alkoholika.

Ciężko jest się oprzeć potężnej machinie marketingowej - internet, telewizja, radio, prasa, Centra Handlowe, przez co coraz więcej ludzi popada w zakupoholizm.

Relacje, związek z zakupoholiczką
Ponieważ zakupoholiczka na pierwszym miejscu stawia zakupy, powoduje to wiele konfliktów z partnerem, bądź bliskimi. Zaczyna się ukrywanie rachunków, nowych ubrań, kłamstwa. Wszystko by prawda nie wyszła na jaw. Osoba chora nie jest świadoma jak wiele poświęca dla rzeczy materialnych.

zakupocholizm

Kiedy można stwierdzić, że to już zakupoholizm?
Zdrowy człowiek kupuje rzeczy najpotrzebniejsze, bądź raz na jakiś czas dla przyjemności. Osoby uzależnione zakupy stawiają na pierwszym miejscu, i nie chodzi tu o żywność. Najczęściej są to ubrania, torebki, kosmetyki i inne. Kolejnym objawem jest agresja lub złość w momencie, gdy zabraknie funduszy na nowy zakup. W wielu przypadkach choroba ta prowadzi do rozpadu związku bądź odsunięciem się od rodziny.

Osoby uzależnione nie potrafią odnaleźć się w rzeczywistości
Dlatego trzeba jak najszybciej podjąć kroki w kierunku życia bez uzależnień. Jedyną możliwością jest terapia. Zakupoholiczka nie będzie potrafiła poradzić sobie z tym sama, ponieważ odpowiedzi na swoje problemy zawsze będzie szukała w sklepach. W takich chwilach najważniejsi są bliscy. Czasem wymaga to wiele wysiłku od zakupoholiczki, bo ciężko jest przyznać się przed samym sobą, że potrzebujemy pomocy. Bliscy powinni okazać wiele wsparcia.

Według danych statystycznych problem zakupoholizmu dotyczy w 90% kobiet
Najwięcej osób uzależnionych zostało zdiagnozowanych w Stanach Zjednoczonych, gdzie powstały grupy wsparcia dla zakupoholików. W Polsce problem ten dotyczy około 200 tysięcy osób. Co ciekawe, najczęściej w nałóg wpadają osoby ze średnim bądź niskim dochodem. Możemy zaobserwować jak wszystko wokół się rozwija, przez co można przypuszczać, że liczba zakupoholików będzie wzrastać.

Aktualnie temat ten traktowany jest z przymrużeniem oka, ponieważ wydaje się to niegroźne uzależnienie. W nałóg wpadamy z powodów psychologicznych, dlatego nie jesteśmy w stanie sami z niego wyjść.

Alicja Bogucka
Czytaj więcej...

Herbaciarze czy kawosze?

Kto z Państwa przy porannym śniadaniu lub popołudniowej przerwie w pracy wypija przynajmniej jeden kubek, filiżankę kawy lub herbaty, ręka w górę. I choć internetowo nie potrafię dostrzec uniesionych dłoni, jestem wręcz przekonana, że prawie każdy z nas zdeklaruje się na jeden lub drugi napój, choć w przeważającej części wybiorą Państwo kawę.

Skąd to pytanie? Otóż według najnowszych opinii publicznych w znacznym stopniu poszerza się grono kawoszy. Już 80 procent Polaków wybiera kawę w różnych momentach swojej codzienności.

Potrafimy wskazać światowe miasta z których pochodzi nasza ulubiona herbata czy kawa, dobieramy je jakościowo i aromatycznie. Jesteśmy również skłonni do poświęcenia nie jednych pieniędzy by kawowe ziarno miało intensywny zapach, a po zaparzeniu wyróżniający się smak, którym moglibyśmy się delektować podczas rozmowy z rodziną i przyjaciółmi.

Panie z kolei, nie tylko inwestują w najznamienitsze odmiany herbat. Zaparzanie tak gustownie dobranych ziół herbacianych czy ziaren kawy powinno przebiegać w jak najlepszych warunkach odpowiedniego czajnika porcelanowego i filiżanek, które nie ujmowały by smaku. Pozyskiwane są również książki, poradniki w których specjaliści radzą jak zaparzyć dobrą kawę, dbając o odpowiednią temperaturę wody. Inne proponują kawę czy herbatę na tysiące przeróżnych sposobów, mrożoną, z mlekiem, miodem czy sokiem z pomarańczy, wszystko po to by wzmocnić pozycję płynów w naszym życiu, przy tym uatrakcyjnić ich spożywanie. Popularne stało się także domowe przygotowywanie kawy za sprawą expresów, szczególnie dla tych wymagających, celebrujący kawiarniany smak. Zatem coraz częściej stolik przy oknie i przystojnego kelnera zamieniamy na wygodną kanapę oraz swoich współlokatorów.

Kawa nie tylko wzmacnia nasz organizm, jest dobra na bezsenność i koncentrację, ale stała się już trunkiem codzienności. Towarzyszy nam w pracy, na uczelni, w podróży. Wiele instytucji i firm w swoich budynkach oferuje automaty z kawą czy herbatą, wszelkiego wyboru. Jesteśmy otaczani możliwością spożywania i delektowania się kawą praktycznie już wszędzie. Pytanie jednak jest jedno, czy aby nadmierność picia kawy nie jest przyczyną intensywnej pracy która zdaje się przewodniczyć w naszym życiu?

Skoro już staliśmy się narodem kawoszy, dbajmy oto by w nadmiarze obowiązków, łykać codziennie magnez, który tak efektywnie kawa wypłukuje z naszego organizmu.

Magdalena Sobczak




7-12


Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...

Kiedy nałóg niszczy życie

Każda z nas ma w swoim życiu lepsze i gorsze dni. Brak porozumienia z szefem, trudności na uczelni, skomplikowane relacje z partnerem lub w rodzinie, kompleksy – wszystko to wpływa na nasze samopoczucie i może doprowadzić do poważnych problemów. Niektóre kobiety potrafią zdystansować się do siebie i świata. Szukają ukojenia w rzeczach, dzięki którym się relaksują. Może to być naprawdę wszystko: sport, masaż, muzyka, dobry film czy książka. Część kobiet jednak nie potrafi tak łatwo odciąć się od całego zła, które je spotyka i nie zdając sobie często sprawy z całej sytuacji, wpada w różnorakie nałogi.

Czym jest nałóg? Słownikowa definicja podaje, że jest to przymus przyjmowania substancji, uzależnienie psychiczne i fizyczne od niej. Naukowcy wskazują jednak, że nałóg to nie tylko palenie papierosów, spożywanie alkoholu czy branie narkotyków. Nałogiem może stać się w rzeczywistości każda czynność, bez której nie możemy się obejść. Co więcej, przekonanie, że np.alkoholizm zaczyna się wtedy, gdy ktoś codziennie upija się do nieprzytomności, jest absolutnie mylne. Specjaliści dowodzą, że nałóg ma swój początek już wtedy, gdy regularnie musimy coś zrobić – np. co tydzień spalić blanta czy raz w miesiącu kupić nowe buty i w żaden sposób nie potrafimy sobie tego odmówić. Przyjmując, że te naukowe założenia są prawdą, stwierdzamy, że każde przyzwyczajenie może być zgubne. Nie warto jednak popadać w przesadę i zastanawiać się, czy każda regularność w naszym życiu jest negatywna. Realny problem pojawia się wtedy, gdy bliskie nam osoby zwracają uwagę na to, że dzieje się z nami coś złego lub dodatkowo same doświadczają negatywnych skutków naszego postępowania.

Nie wszyscy zwracają uwagę na krytykę, prośby czy nawet groźby ukochanych osób. Przyznaje to 55-letnia Anna.
Przez wiele lat tkwiłam w szponach nałogu i nie umiałam się z niego wyrwać. Nawet teraz, gdy już od kilkunastu miesięcy jestem trzeźwa, ciężko mi o tym wszystkim mówić. Wiesz co jest najgorsze? Ślepota, na którą cierpi uzależniony człowiek. Ja właśnie byłam ślepa. Nie zauważyłam, jak bardzo zaczęłam się staczać. Najbardziej boli mnie teraz to, jak niszczyłam życie moim dzieciom. Chociaż ból ten trochę koją teraz uśmiechy na ich twarzach i zrozumienie, jakie od nich otrzymuję. Są one już dorosłe, ale myślę, że ciągle mają w pamięci awantury, które urządzałam.

Kiedy proszę Annę, by opowiedziała o początkach swojego nałogu, kobieta mówi, że zaczęło się niewinnie. Przyznaje, że zawsze czuła wyjątkowy pociąg do alkoholu, ale po tym, jak urodziła córkę (w wieku 25 lat) kompletnie się zagubiła.
Nie potrafiłam się odnaleźć w nowej sytuacji. Poza tym ciagle miałam kompleks ”tej gorszej”. Mój mąż pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny, a ja... No cóż, nie chciałabym o tym opowiadać. Kiedy moja córka była malutka, odnosiłam wrażenie, że rodzina męża potrafi się nią zajmować lepiej ode mnie. Zaczęłam więcej pić, na odstresowanie.

Anna wyznaje, że kłopoty zaczęły się bardzo szybko.
Potrzebowałam pić coraz więcej i coraz częściej. Po pewnym czasie piłam codziennie. Później było tylko gorzej. Urodził się mój syn, a ja jedyną radość znajdowałam w kieliszku. Z wiekiem, robiłam coraz gorsze rzeczy. Kiedyś rozbiłam szklankę na głowie mojego Adasia. Do tej pory nie potrafię sobie tego wybaczyć. Moja „nieprzytomność”, bo tak to nazywam trwała ponad 20 lat. Co sprawiło, że w końcu, po tak długim okresie, postanowiłam na nowo być dobrym i przede wszystkim „czystym” człowiekiem? Strach przed samotnością. Zauważyłam, że jestem kompletnie sama. „Po drodze” odszedł ode mnie mąż, straciłam wszystkich przyjaciół, nawet dzieci przestały przyjeżdżać do rodzinnego domu. Obudziłam się, gdy w Wigilię 2010 roku siedziałam przy stole bez kogokolwiek u boku. To wtedy postanowiłam, że nie chcę starzeć się bez bliskich. Poszłam do lekarza i poprosiłam o pomoc. Obecnie przechodzę terapię farmakologiczną i psychologiczną.

Na moje pytanie, czy cieszy się z tego, że udaje jej się powoli wychodzić na prostą i czy nie boi się, że jej problemy mogą powrócić, Anna odpowiada:
Nigdy wcześniej nie czułam się ze sobą tak dobrze jak teraz. Zaczęłam bardziej dbać o swoje zdrowie i swój wygląd. Przede wszystkim jednak próbuję wynagrodzić moim dzieciom wszystkie lata, przez które niszczyłam siebie i je.

Doświadczenia Anny wskazują, że nawet po wieloletnim byciu na dnie można powrócić na powierzchnię. Trzeba tylko bardzo chcieć i mieć bodziec, który popchnie nas do zmian. Nie każdy jednak ma tyle szczęścia.

Niektórzy, tak jak 35-letnia Karolina, nie widzą drogi powrotu do normalnego życia.
Jaki jest mój problem? Hmm... Ciężko mi to przyznać, ale jestem zakupoholiczką... Zaczęło się niewinnie. Po studiach dostałam się na staż do prestiżowej kancelarii, a później zaproponowano mi tam pracę na stałe. Pierwsza pensja, którą otrzymałam, wprawiła mnie w osłupienie. Nigdy nie miałam tylu pieniędzy. Cieszyłam się jak niemądra, ponieważ w moim domu nigdy się nie przelewało. Jako nastolatka musiałam nosić ubrania po siostrze, a dalekie kraje znałam tylko z opowieści znajomych. I nagle mogłam sobie pozwolić na drogie buty czy częste wizyty u fryzjerki.

Karolina zaznacza, że nigdy nie była materialistką, ale nadmiar obowiązków i wygórowane oczekiwania szefa sprawiły, że zaczęła czuć ciągłą konieczność odreagowania.
W pracy zaczęto stawiać mi coraz wyżej poprzeczkę. Dostawałam coraz trudniejsze sprawy. Wiedziałam, że nie mogę nikogo zawieść – przełożonych, rodziny, a przede wszystkim samej siebie. W ciągu tygodnia pracowałam od rana do nocy, ale gdy nadchodził weekend rzucałam się w wir zakupowego szaleństwa. Na początku każdy zakup rozważałam kilka razy, ale z czasem coraz łatwiej przychodziło mi wydawanie pieniędzy. Sukienka za 700 złotych, buty za 500? Nie było problemu. Podawalam ekspedientce kartę płatniczą, a w zamian dostawałam piękną rzecz. Niestety, radość z nowego ubrania czy gadżetu szybko mijała i już planowałam shopping na następny weekend. Z czasem kupowałam coraz droższe rzeczy, ale moja wypłata nie wzrastała współmiernie do wydatków. Zaczęłam się zadłużać. Najpierw założyłam kartę kredytową, później drugą. Ostatnio wzięłam kredyt na nowe auto, kolejny na wysokiej jakości laptopa i kilka par nowych włoskich butów.

Wprost pytam Karolinę, czy nie potrafi zwrócić się do kogokolwiek z prośbą o pomoc. Dziewczyna odpowiada:
Do kogo miałabym pójść? Nie mam partnera, jestem singielką, moim rodzicom też nie mogę powiedzieć, nie zrozumieliby, to ludzie starej daty. Poza tym nie wyobrażam sobie tego wszystkiego. Poszłabym na terapię i co? Nie wiem, czy coś by mi ona dała. Byłam już raz u psychologa, ale zrezygnowałam ze spotkań. Moja przyjaciółka przestała się do mnie odzywać. Mówi, że nie chce patrzeć na to jak wpadam w uzależnienie i nie pozwalam sobie pomóc. Brakuje mi jej, ale mam wrażenie, że ona mnie nie rozumie. Nie chcę rezygnować z zakupów. To jedyne, co pomaga mi zapomnieć o całotygodniowym stresie. Boję się tylko jednego, mianowicie tego, że chęć posiadania kolejnych rzeczy pochłonie mnie tak bardzo, że wpadnę w długi, z których już nie wyjdę. Teraz mam problemy ze spłatą kredytów, a ciągle chcę czegoś nowego. Nie wiem co będzie dalej, zobaczymy.

Skutki nałogów są różne, przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, czy przez swoje słabości nie niszczymy komuś życia. 20 - letnia uzależniona osoba sprawia wiele bólu swoim rodzicom i przyjaciołom. Singiel przez nałogi niszczy głównie swoje życie. Najtrudniejsza wydaje się sytuacja, w której dorosły człowiek posiadający partnera i dzieci, nie potrafi zerwać z alkoholizmem czy narkomanią. Sam spada na dno, ale też od samego początku determinuje życie swoich potomków, wpływając na ich rozwój, charakter i relacje z innymi ludźmi.

Wyrwanie się z nałogu i rozpoczęcie lepszego życia jest niezmiernie skomplikowane i wymaga ogromnie silnej woli. Zazwyczaj motywacją do zmiany jest utrata bliskiej osoby. Czasami jednakże nawet taka tragedia nie daje skutków. Gdzie szukać pomocy? Jeśli mamy kogoś bliskiego, najlepiej pójść ze swoim problemem do tej właśnie osoby. Warto również spróbować terapii grupowej, chociaż na początku może ona wydawać się wielkim wyzwaniem. Przede wszystkim jednak, podstawowym bodźcem do zmiany powinna być chęć zrobienia tego dla samej siebie i dla własnej satysfakcji.

Beata KAPUSTA, 21 l., studentka

 


 

2-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS