Menu

logo tjk main 

Studia i macierzyństwo czy późniejsze rodzicielstwo?

Macierzyństwo to bardzo ważny czas dla kobiety. Szacuje się, że optymalnym wiekiem na decyzję o dziecku - według ginekologów - jest między 20 a 30 rokiem życia, ponieważ w tym okresie, kobiety mają najmniejszą szansę na trudności związane z ciążą i porodem.

 

Jednak między 20 a 30 rokiem życia jest to czas, w którym kształtujemy swoją przyszłą ścieżkę zawodową, kontynuujemy naukę poprzez studia i nadal pogłębiamy wiedzę. Jest to proces wieloletni, więc co z byciem matką? Odkładamy na późniejsze lata po studiach? Czy jesteśmy w stanie pogodzić wszystkie obowiązki naraz?     

 

A co, gdy ciąża okazuje się niespodzianką dla młodej studentki. Czy taka sytuacja wyklucza dalszą naukę?

 

Na szczęście żyjemy w czasach, w których w trakcie ciąży i w okresie macierzyństwa można jak najbardziej ukończyć naukę niezależnie od etapu edukacji. Hasło “Wszystko jest kwestią dobrej organizacji” choć nie do końca słuszne, ma ziarno prawdy w sobie.

 

Z nauką poradzą sobie zarówno młode mamy 16+ jak i starsze kobiety (stwarzając sobie odpowiednie warunki do nauki, o których wspomnę w dalszej części artykułu).

 

Nauka neuropsychologiczna od dawna ma dla nas dobre wieści - procesy poznawcze rozwijają się całe życie. Pamięć, myślenie czy uwaga to procesy, nad którymi można pracować, aby stawały się coraz lepsze.

 

Obecnie mówi się o tym, że mózg dorosłego człowieka jest plastyczny, co oznacza, że rozwija się przez całe życie. Wcześniej uznawano, że jedynie dziecko może uczyć się nowych rzeczy, a dorośli czy starsi ludzie już nie mają takiej tendencji. Później teoria ta poszerzyła wiek do nauki do około 21 roku życia.

 

Dziś wiemy już, że nie tylko możemy, ale i powinniśmy rozwijać nasz mózg. Stała nauka i rozwój nowych umiejętności pozwala nam chronić przed chorobami neurodegeneracyjnymi, takimi jak Alzheimer czy demencja. Jako rozwój mam na myśli nie tylko naukę na studiach, ale także nowe umiejętności takie jak gry na instrumentach czy nauka języków obcych.

 

Jak zatem zorganizować sobie naukę, gdy mamy na pokładzie maluszka?

 

Przede wszystkim nie musisz wszystkiego robić sama. Pierwsze tygodnie odpuść sobie większość obowiązków. Odpocznij i korzystaj z możliwości spania. Niedospana i niedożywiona za nic w świecie nie pociągniesz długo, a na pewno nie na uczelni.

 

Druga ważna sprawa to opieka nad dzieckiem. Zostaw mit "wszystko zrobię najlepiej" albo co gorsza "co inni o mnie sobie pomyślą". Podpowiem Ci - „nic”. Nic złego o Tobie nie pomyślą, jeśli co jakiś czas oddasz pociechę w opiekę partnerowi, lub swoim rodzicom, jeśli masz taką możliwość.

 

Mnóstwo kobiet na tym etapie odczuwa wielkie poczucie winy z powodu zostawienia dziecka z kimkolwiek. Uważam osobiście, że taka zmiana dla kobiety i „wymuszenie” wyjścia z domu do ludzi, powoduje „obudzenie się”. Daje to matce mnóstwo nowej, świeżej energii. Odczuwasz spokój, relaks, nie słyszysz płaczu i przez chwilę nie jesteś na „każde zawołanie”. Przez moment jesteś znów „człowiekiem” a nie chodzącym laktatorem. Taka odskocznia jest Ci potrzebna!

 

Kolejna ważna sprawa to organizacja „złotej godziny” na naukę. Wielu psychologów biznesu poleca tak zaplanować sobie dzień by mieć taką „złotą godzinę” dla siebie. W zależności od wieku dziecka będzie to prostsze lub trudniejsze. Im starsze dziecko tym łatwiej o taki czas. Ale i w przypadku maluszka warto dać sobie zorganizować chwilę dla siebie. Dziecko może się bawić wtedy z kimś innym a Ty masz czas na powrót do normalności.

 

Wskazana elastyczność. Niestety, gdy łączymy kilka ról na raz, trzeba brać pod uwagę, że z każdego elementu należy coś „urwać”. Czas nie jest z gumy, a umiejętność wyznaczania sobie priorytetów jest w tym momencie bezcenna.

 

Elastyczność przyda się także gdy „złota godzina” będzie musiała być przesunięta. Niestety nie każdy bobas chce współpracować. Nie warto tracić nerwów z powodu przesunięcia nauki na trochę później, jeśli wymaga tego sytuacja. Najważniejsze jest to, by nauka była regularna i nie będziesz miała wielkich zaległości.

 

A może jednak późniejsze macierzyństwo? Czyli najpierw nauka, praca a potem rodzina?

 

Badania wykazują, że Polki decydują się na ten krok coraz później.

 

Powodów takiego zjawiska może być wiele. Pierwszym z nich jest po prostu niechęć do posiadania dzieci w tak młodym wieku. Obecnie wiele kobiet nie wyobraża sobie zakładać rodzinę zanim nie ukończy studiów lub nie rozpocznie kariery w wymarzonej branży. Jest to także dojrzałe podejście do bycia rodzicem.

 

Inny przykład to trudności w znalezieniu dobrego partnera. Dziś kobiety coraz częściej rezygnują z roli matki dla swoich mężów i wręcz oczekują partnerstwa z ich strony. Zwłaszcza, gdy chcą powiększać rodzinę. Poszukują zatem odpowiedzialnych mężczyzn bez kompleksu Edypa czy wiecznie zajętych Piotrusiów Panów. Jeśli natomiast z jakiegoś powodu ich nie spotykają na swojej drodze, stwierdzają: no, trudno i żyją szczęśliwie dalej. Wiedzą, że posiadanie dziecka nie definiuje je jako kobiety i jeżeli mają być z „byle kim”, to wolą być same i szczęśliwe.

 

Finanse są następnym czynnikiem, dlaczego młode kobiety przed 30-tką nie chcą mieć dzieci. Czasy się zmieniają a wraz z nimi zmieniają się także wymagania, które stawiamy rodzinie. Dbanie o dobre wychowanie, aktywne i mądre, wymaga zasobów finansowych. Współczesne kobiety o tym doskonale wiedzą. Dlatego zanim zdecydują się na założenie rodziny, chcą stąpać pewnie na finansowym gruncie.

 

Problem najistotniejszy z którym się mierzą kobiety, to komplikacje z zajściem w ciążę. O tym niewiele się mówi, ale coraz młodsze kobiety mają problem z płodnością. To także poważny powód, przez który średni wiek kobiet ciężarnych jest wyższy niż kiedyś. Na jednym z medycznych portali możemy się dowiedzieć, że problem ten dotyka od 15-20% par w Polsce.

 

Studiująca mama w różnym wieku

 

W sytuacji kiedy kobiety coraz później mają potomstwo, coraz częściej można zauważyć ciekawe zjawisko jakim jest godzenie roli mamy oraz studentki.

 

Na zaocznych studiach widać ten trend bardzo mocno. W weekend zostawiają one dziecko z tatą lub opiekunką, a same wyruszają w drogę po kolejny etap swojej edukacji. Te które jeszcze karmią piersią, mają dodatkowy problem logistyczny związany z odciąganiem mleka. Na szczęście z pomocą przychodzą takie gadżety jak laktator lub kolektor. Na uczelni można poprosić o informację, gdzie można w przyjaznej atmosferze zebrać mleko dla maluszka.

 

W takim położeniu znajduje się wiele kobiet. Część z nich świadomie wybrała taki układ i im to odpowiada.

 

Na pierwsze dziecko żaden rodzic nie jest przygotowany. Można mieć wspaniałe zaplecze wiedzy, jak wychować, jak zajmować się a nawet uczestniczyć w zajęciach dla przyszłych mam -  jednak to jak żyje się z małą istotką jest bardzo indywidualne i nie da się tego w żaden sposób porównać z niczym innym. Czas ten musi być zarówno stały ( wprowadzona rutyna dla dziecka zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa) ale z drugiej strony elastyczny. Dzieci w sposób naturalny chodzą spać o różnej porze i nie można tego przewidzieć.

 

Zauważyłam, że wiele kobiet 30+ lub 40+ waha się czy jeszcze wypada im iść na studia. Mają kilku lub kilkunastoletnie dzieci i pracę, dużo na głowie, ale mają też ambicje ukończyć wymarzone studia. Czasem dojrzałość i odwaga w sercu puka do naszych drzwi właśnie w tym wieku. Znam osobiście wiele kobiet na kierunku psychologii, które łączą te role ze sobą i naprawdę mają świetne wyniki w nauce, nie zaniedbując przy tym dzieci.

 

Niezależnie od tego czy mamy 20 lat czy więcej, możemy śmiało ruszać do przodu w pogoni za marzeniem za wykształceniem lub kolejnym dyplomem, na który nigdy nie jest za późno.

 

A co z kobietami które mają wątpliwości odnośnie macierzyństwa?

 

Innym problemem, który może blokować myśl o posiadaniu potomstwa to bardzo złe wspomnienia z własnego dzieciństwa. Przykładem takiego zniechęcenia do rodzicielstwa może być parentyfikacja. Zjawisko powstaje wtedy, gdy następuje zamiana ról między rodzicami a dzieckiem. Jeśli z jakiegoś powodu córka przyjmuje rolę opiekuna młodszego rodzeństwa, może być tymi obowiązkami tak zmęczona i sfrustrowana, że obiecuję sobie już nigdy dzieci nie mieć. Wolą one później urodzić i czuć się pewniej w nowej roli niż potraktować córkę bądź syna tak, jak ich traktowano.

 

Studiowanie kojarzy się nam z młodością i wolnością młodych ludzi, jednak to pewien stereotyp myślenia. Według statystyk 19% mężczyzn w roku 2021 ukończyło szkołę wyższą natomiast wśród kobiet jest to aż  Spadek natomiast odczuwalny jest w zakresie wykształcenia podstawowego i gimnazjalnego. To pokazuje nam tendencję do chęci zdobywania kolejnych stopni nauki z pokolenia na pokolenie. Wśród tych osób także znajdują się mamy, które mimo trudności świetnie dają sobie radę na uczelniach.

 

Podsumowując. Bycie mamą nie zobowiązuje tylko do siedzenia w domu z dzieckiem. Nawet samotna mama, przy wsparciu ze strony najbliższych lub przyjaciół, może zastanowić się nad tym krokiem dalszej edukacji.

 

Kto wie, macierzyństwo może być świetną okazją do przemyślenia swojej ścieżki kariery, rozważyć otwarcie własnej firmy, a nawet pójście na studia np. podyplomowe.

 

Dzisiejsze możliwości studiów online, (wcale nie gorszych od stacjonarnych) pozwalają na wybór uczelni nawet spoza naszego rejonu, a dla ciekawych świata i znających języki obce - są dostępne zagraniczne uczelnie online! Warto przeszukać Internet w przeszukiwaniu takich alternatyw.

 

Urodzenie dziecka to i tak ogromny przełom i chaos, więc jeśli i tak musimy ułożyć sobie wszystko od nowa, to możemy wpleść w tą organizację coś świeżego, co w przyszłości może pozwolić nam na lepszy zawód oraz satysfakcję finansową, a na pewno podniesie zadowolenie z własnego życia.

 

Krystyna Szumiał

Studentka V roku psychologii w Łodzi

Czytaj więcej...

Ile dzisiaj kosztuje bycie rodzicem?

Wiele osób deklaruje chęć posiadania dziecka, jednak z każdej strony słychać, że polskie społeczeństwo jest coraz starsze, gdyż z roku na rok rodzi się mniej dzieci. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że w obecnych czasach wychowanie i utrzymanie dziecka jest bardzo drogie i bez pomocy rodziny często ciężko jest sobie z tym poradzić. Oczywiście jest też pomoc od państwa, ale tak naprawdę jest to niewielka kropla w oceanie potrzeb współczesnych rodziców.

Każda mama spodziewająca się maleństwa cieszy się, że w niedługim czasie, będzie mogła przytulić je do serca. Jednocześnie żywi obawę, przed tym, czy będzie umiała się odpowiednio zająć taką małą istotką i w sumie to jest najważniejsze. Przecież każda kobieta chce, by jej dziecko w przyszłości było dobrym człowiekiem z zasadami. Jednak, oprócz zapewnienia dziecku dobrego wychowania i rozwoju duchowego, trzeba zaspokoić także wszelkie jego potrzeby materialne. I tutaj mogą zacząć się poważne problemy…

Kilkakrotnie były już prowadzone badania mające na celu, ukazanie ile wynosi koszt wychowania dziecka, do 18 roku życia. Okazało się, że przeciętnie trzeba wydać ok. 200 000 zł, żeby zapewnić dziecku zaspokojenie wszystkich jego podstawowych potrzeb.

Tym sposobem łatwo policzyć, że na sam początek potrzebujemy jakieś plus minus 3000 zł. Oczywiście dostaniemy po urodzeniu dziecka becikowe, jednak wynosi ono 1000 zł. Jeżeli ktoś jest ubezpieczony na życie, również dostanie określoną w umowie kwotę. Lecz kwoty te pokryją tylko częściowo początkowe wydatki. A co dalej?

Dziecko rośnie bardzo szybko i praktycznie z tygodnia na tydzień będą potrzebne nowe ubranka, kolejne paczki pieluch, gdy jest karmione przy pomocy butelki konieczny jest zakup mleka modyfikowanego. Lista ta ciągnie się w nieskończoność. A z czasem zamiast się zmniejszać, zaczyna coraz bardziej rosnąć.

Kiedy maluszek podrośnie pojawia się kolejny dylemat – żłobek, niania, czy urlop wychowawczy? W dobrej sytuacji są ci rodzice, którzy mogą liczyć na pomoc dziadków. Wtedy mają pewność, że dziecko jest pod dobrą opieką i nie wydadzą takich pieniędzy jak w innych przypadkach. Jednak nie każdy może liczyć na taką pomoc, gdyż często babcie i dziadkowie również pracują. Wtedy trzeba decydować, czy oddaje się dziecko pod opiekę innych, czy zostaje się z nim w domu. Kiedy decydujemy się na urlop wychowawczy zostajemy z dzieckiem. Sprawujemy osobiście nad nim opiekę, mamy bezpośredni wpływ na jego wychowanie, ale musimy liczyć się z tym, że nie dostaniemy żadnych pieniędzy, gdyż urlop wychowawczy jest bezpłatny. Owszem jest przewidziany dodatek wychowawczy, jednak dostaną go osoby, których dochód w gospodarstwie domowych na osobę nie przekracza ok. 504 zł. Dostanie się wtedy 400 zł miesięcznie przez pierwsze dwa lata urlopu wychowawczego*.

Jeżeli zdecydujemy się na oddanie dziecka pod opiekę innych, czy to do żłobka, czy też wynajmiemy nianię musimy się liczyć z wysokimi kosztami. Państwowe żłobki z tych rozwiązań są najtańsze, jednak często w nich brakuje miejsc, wtedy trzeba szukać miejsca w prywatnych, ale te są o wiele droższe. Rodzice decydujący się na nianie muszą być świadomi, że jest to miesięcznie wydatek od 900 zł w górę, czyli tak naprawdę jedna wypłata. I tutaj nasuwa się pytanie, czy warto wracać do pracy tylko po to, by nasze wynagrodzenie było przeznaczone na wypłatę dla obcej osoby zajmującej się naszym dzieckiem?

Kolejne lata, to następne wydatki. Zaczyna się od przedszkola. Wiadomo najlepiej jakby dziecko dostało się do państwowego, gdyż jest ono tańsze, choć za lekcje np. angielskiego, czy rytmikę trzeba zapłacić dodatkowo, jednak i tak wychodzi to taniej niż przedszkole prywatne. Ale tutaj pojawia się problem w postaci niewystarczającej liczby miejsc w przedszkolach państwowych. I chciał nie chciał, dziecko trzeba zapisać do przedszkola prywatnego.

Po przedszkolu dziecko idzie do szkoły. Tutaj pojawiają się kolejne ogromne wydatki. Każdego roku pociechę trzeba wyposażyć w cały zestaw zeszytów, długopisów i innych przyborów szkolnych. Oprócz tego dochodzą podręczniki i ćwiczenia, które co roku trzeba praktycznie kupować nowe, gdyż co rusz wprowadzane są zmiany programowe i nie można odkupić kompletów używanych podręczników, tylko pojedyncze sztuki. Z każdym rokiem podręczniki drożeją i w księgarni można zostawić nawet 500 – 600 zł.

Powiedzmy, że każdego roku nauki naszego dziecka musimy wydać ok. 900 zł na wydatki związane z podręcznikami szkolnymi i artykułami papierniczymi potrzebnymi w nauce. Mnożąc to przez 12 lat nauki (6 lat podstawówki, 3 lata gimnazjum i 3 lata liceum) otrzymujemy kwotę ok. 11000 zł. Do tej sumy należy doliczyć jeszcze koszty zajęć dodatkowych oraz wycieczek szkolnych itp. a ubrania kupowane przez te wszystkie lata, to kolejny osobny temat z dużą ilością zer, bo przecież każde dziecko chce być modne.

A po szkole nasze dziecko zapewne zechce studiować…
UWAGA! Powyższe wyliczenia dotyczą tylko jednego dziecka. A co jeśli w rodzinie mamy dwoje, troje lub więcej dzieci?

Kiedy człowiek uświadomi sobie, jakie pieniądze są potrzebne, aby zapewnić dziecku odpowiednio godne życie łapie się za głowę. Jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie rozliczał złotówek, kiedy ma najpiękniejszy i najcenniejszy skarb jaki mógł otrzymać od życia. Małego człowieka, który kiedyś powie „Dziękuje mamo, dziękuję tato za wszystko co dla mnie zrobiliście”. To jest bezcenne.

*Inaczej sprawa wygląda, jeżeli wychowuje się dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności.

Iwona Czyżykowska, 28l.

 


 

5-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS