Menu

logo tjk main 

Rok akademicki w oczach studentki pierwszego roku

Nie tak dawno pisałam o zbliżającym się rozpoczęciu studiów na pierwszym roku i związanych z nimi planami, ale także obawami - Pierwsze starcie - przemyślenia studentki „przyszłego” pierwszego roku. Jak to wygląda blisko rok później?

Dzisiaj na ten temat mogę spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Pomimo tego, że rok akademicki się jeszcze nie skończył, chciałabym opisać jak on minął. Na pewno osoby, które jeszcze nie studiują są ciekawe jak wyglądał w praktyce. Oczywiście w 100% przekonacie się o tym, gdy sami wybierzecie upragniony kierunek studiów, odbierzecie indeks i zaczniecie studia. Tym bardziej, że maraton maturalny trwa w najlepsze i wielu maturzystów zastanawia się czy podjąć wyzwanie i złożyć papiery na swoją upragnioną uczelnie.

Myślę, że większość studentów zgodzi się ze mną, że studiowanie to jeden z najlepszych okresów w życiu. Nie mam tu oczywiście na myśli codziennych imprez do białego rana. Chodziło mi raczej o to, że decyzja o dalszej edukacji była naszym dojrzałym i przemyślanym wyborem. Wielu z nas musiało wyprowadzić się z rodzinnego domu a nawet miasta i odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Postaram się przybliżyć Wam bliżej te kwestie.

Jeśli chodzi o naukę to przedmioty oczywiście zależą od danego kierunku. Program jest naprawdę różnorodny w zależności od tego, co chcemy studiować. Przed złożeniem papierów warto dowiedzieć się, jakie przedmioty wchodzą w skład planu zajęć. Jak na razie nie mam większym kłopotów z nauką. Chodzę regularnie na wykłady i rzadko opuszczam którykolwiek. Lubię swoje przedmioty i sprawia mi przyjemność, gdy widzę swoje oceny w indeksie. Niektórzy mieli chwilę słabości, więc musieli poprawiać jakiś egzamin, ale podchodzili do tego raczej na luzie, bo jak mówią studenci: ,,Nie ma spiny - są drugie terminy”.

Osoby, które są na danym roku, choć w jakieś części wiążą wspólne zainteresowania, pasje, więc jest szansa na złapanie wspólnego języka. Na pewno proces poznania się trochę potrwa, ale za jakiś czas będziecie mieć mnóstwo tematów. W swojej grupie mam grono znajomych, na którym mogę polegać. Wspieramy się nie tylko przed egzaminami, ale także w ciągu semestru. Wiem, że są to wartościowe osoby, z którymi na dodatek rozumiem się bardzo dobrze.

Są też tacy, dla których uczelnia to miejsce, które odwiedzają nieco rzadziej niż imprezy. Zazwyczaj „ożywają” oni przed sesją i wtedy zbierają siły oraz gromadzą notatki od swoich wybawicieli - dobroczyńców.

Z tego co wiem, to na niektórych uczelniach są zajęcia, gdzie np. zaprasza się sławne osoby. Takie spotkania cieszą się dużą popularnością wśród studentów, którzy zapamiętają wydarzenie na długi czas. Są też różnego rodzaju akcje np. charytatywne, kulturowe, rozrywkowe a co jakiś czas organizowane także imprezy, w których udział biorą studenci z różnych uczelni.

Jeśli chodzi o wykładowców, to większość jest „do zniesienia”. W ich gronie są też i tacy, z którymi lepiej wolelibyście się nie spotkać, ale niestety trzeba ich tolerować. Zauważyłam, że starają się oni nie pokazywać za wszelką cenę, jaką to mają wiedzę, tak jak nieraz dzieje się np. w gimnazjum czy w szkole średniej. Kładą oni nacisk nie tylko na to, aby każdy zrozumiał treść przekazu, ale żeby każdy mógł swobodnie wypowiedzieć się na dany temat. Nie ma stresu związanego z odpytywaniem materiału z poprzednich zajęć. Stres za to jest, ale na sesji, lecz spokojnie, jeśli ktoś chodził na wykłady i uczył się trochę wcześniej niż wieczór przed egzaminem, to nie ma się czego obawiać.

Kolejnym aspektem, na który chciałabym zwrócić uwagę jest to, w jaki sposób chcemy wynająć pokój lub mieszkanie. Z własnego doświadczenia wiem, że lepiej wynająć dane lokum z osobą którą się zna. Jeśli podejmiecie ryzyko i zamieszkacie z nieznajomymi osobami, to jest szansa, że np. nie będziecie mieć wspólnych tematów do rozmów, bo wasi współlokatorzy nie mają zbyt dużo do powiedzenia, albo traficie na bałaganiarzy, którzy nie wiedzą, co to jest porządek. Takich przypadków jest sporo. Wiadomo, że każdy ma swoje wady, ale lepiej tolerować je u naszych znajomych.

Niektórzy łączą studia dzienne z pracą. Ze spostrzeżeń widzę, że jeśli ktoś pracuję to mniejszy nacisk kładzie na studia. Znam kilka osób, które pracują i z tego powodu niezbyt często pojawiają się na uczelni. Pracodawcy nieraz dostosowują grafik do planu zajęć, ale komu chce się uczyć czy chodzić na wykłady po kilku lub kilkunastu godzinach pracy przez cztery, pięć dni w tygodniu. Są też i tacy, którzy dorabiają sobie po dwie-trzy godziny np. w weekendy. Myślę, że zależy to od tego, czy ktoś jest gotowy na powiązanie studiowania i pracowania.

Mam nadzieję, że naświetliłam Wam sytuacje związane ze studiami. Sama jeszcze nie tak dawno nie wiedziałam jak funkcjonuje ,,ten świat”, a dziś piszę o tym artykuł, który zatacza koło i który nawiązuje do mojego wcześniejszego artykułu pt. ,,Pierwsze starcie - przemyślenia studentki „przyszłego” pierwszego roku

Życzę powodzenia wszystkim tym, którzy ubiegają się o przyjęcie na wymarzony kierunek studiów. Oby Wasze plany się spełniły i już niedługo będziecie po tej samej stronie, co ja, czyli po stronie studentek.

Natalia Kurpisz, 19l.

kurpisz

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS