Menu

logo tjk main 

Życie w chmurze dymu

Życie w chmurze dymu sweetsassymoe.pinger.pl

Każdego roku 31 maja obchodzony jest Światowy Dzień bez Papierosa. Większość palaczy pewnie nawet o tym nie wiedziało, chyba że przerzucając przypadkiem kanały w tv, albo strony w internecie wiadomość ta do nich dotarła.

Zapewne fakt ten nie wywarł specjalnego wrażenia, w końcu po co na siłę powstrzymywać się od palenia jednego dnia, skoro nazajutrz pobiegnie się do kiosku po nową paczkę.

Ale nie o to w tym chodzi. Tego dnia odbywa się wiele manifestacji, mających na celu uświadomić ludziom, jakie zagrożenia niesie ze sobą ten okropny nałóg dla nas i naszych bliskich. Naszą dość dziwną cechą jest to, że nie dostrzegamy problemów, dopóki nie dotkną nas bezpośrednio. Dopiero jak przydarzy się coś złego nam lub komuś z rodziny, czy znajomych, nagle opadają nam klapki z oczu.

A prawda jest taka, że zwykle najgroźniejsze jest to, czego nie widzimy. Może gdyby każda paląca osoba obejrzała, w jakim stanie są jej płuca i doznała wstrząsu, zastanowiłaby się, jaki jest sens zatruwać swój organizm.

Niestety ze szponów tego nałogu niełatwo się wyrwać. Niektórzy nawet nie widzą takiej potrzeby, bo wydaje im się, że póki dobrze się czują, nic złego się nie dzieje. Nikotyna jednak nie działa gwałtownie, ale konsekwentnie. Zawarte w niej substancje przepuszczają do serca coraz mniej tlenu, osłabiają je i za jakiś czas nie będzie już w stanie pracować. Poza tym, jak wiadomo, tytoń jest produktem powodującym nowotwory złośliwe, o czym uczą się nawet dzieci w szkołach.

Statystyki są zatrważające. W Polsce z powodu chorób spowodowanych paleniem papierosów umiera ok 70 tysięcy osób. Dlaczego zatem, mimo tylu ostrzeżeń, umieszczanych również na opakowaniach z tym podstępnym złodziejem życia, nadal decydujemy się palić? Zwykle zaczyna się niewinnie i niestety najczęściej w wieku kilkunastu lat. Młodzi ludzie, chcący poczuć się doroślej, sięgają po pierwszego papierosa, żeby zobaczyć, jak to jest. Zaczynają się imprezy, więc głupio wśród rówieśników uchodzić za mięczaka. Czasem jest to rodzaj buntu. Rodzice czepiają się byle czego, zła ocena za sprawdzian w szkole, nauczyciel się uwziął, więc trzeba jakoś odreagować. Po pewnym czasie owy “manifest dorosłości” zupełnie niepostrzeżenie przeradza się w silne uzależnienie, z którym trudno potem sobie poradzić.

Sławek, lat 30
„Pochodzę z małej miejscowości, w wieku 15 lat poszedłem do szkoły z internatem. Z dala od domowej kontroli poczułem się panem samego siebie. Wychowawcy głównie zajmowali się sprawdzaniem, czy jesteśmy w pokojach o wyznaczonych godzinach, nie pilnowali nas w czasie wolnym, więc mogliśmy posmakować różnych używek, wypić piwko po kryjomu, zapalić. Pierwszego papierosa podwędziłem starszym kolegom, spaliłem go w samotności. Nie umiałem się zaciągać, ale później kumpel nauczył mnie, jak to robić. Strasznie się cieszyłem, zupełnie jakbym opanował jakąś naprawdę ważną umiejętność, miałem się za lepszego od innych. Palę do tej pory, dziś nie wyobrażam sobie inaczej zacząć dzień.”

Jeżeli jakimś cudem uda się nam uniknąć przygody z paleniem na etapie życia nastolatka, kolejna pokusa czyha, gdy podejmujemy pracę. Kiedy kilka osób wychodzi w przerwie na “dymka”, nie chcemy czuć się gorsi. Chcemy należeć do elity, integrować się ze wszystkimi, dlatego zamiast siedzieć samemu i przeżuwać bułkę przez kwadrans wybieramy towarzystwo palaczy, bo tam można posłuchać najświeższych ploteczek i wspólnie ponarzekać na przełożonego.

Obecnie większość pracodawców sprzeciwia się tym słynnym spotkankom w przerwie od pracy i coraz częściej ubiegając się o zatrudnienie w ogłoszeniach znajdujemy dopisek “osoba niepaląca”.

Bywa też tak, że ludzie w średnim wieku czasami szukają w paleniu odskoczni od kłopotów. Pragną się w jakiś sposób odstresować, gdy coś ich przerasta.

Alicja, lat 35
“ Zaczęło się, gdy byłam w chwilowym dołku. W pracy ciągły stres przed zwolnieniami, wiecznie niezadowolony szef, po powrocie do domu nie mogłam patrzeć na bałagan, który mimo wiecznego sprzątania wracał po chwili, niczym bumerang za sprawą trójki dzieci. Do tego sprzeczki z mężem, pretensje, brak czasu dla siebie. Paląc papierosa, odnajdując moment spokoju, czułam się zrelaksowana. Nie chciałam z tego rezygnować, nawet gdy pogorszyło się moje samopoczucie. Nie raz miałam straszne mdłości, ale nie mogłam przestać, głód był coraz silniejszy. Byłam rozdrażniona, gdy któreś z dzieci chciało coś ode mnie, kiedy ja akurat miałam ochotę sięgnąć po paczkę. Po pewnym czasie zaczęły mi się łamać paznokcie, zżółkły mi zęby, zaczęło kłuć serce. Parę razy próbowałam rzucić, ale bez skutku. Kolejna kłótnia, zły humor wystarczyły, by pobiec do sklepu z obietnicą, że to już ostatni raz, że więcej ich nie kupię. Aż do następnego załamania. Otrząsnęłam się dopiero wtedy, gdy moja 5-letnia córka przytulając się do mnie powiedziała “ojej, mamusiu, ale ty śmierdzisz”. Zrobiło mi się strasznie głupio. Postanowiłam, że zerwę raz na zawsze z tym obrzydliwym przyzwyczajeniem, by moje dzieci nie musiały się nigdy za mnie wstydzić. Nie palę już od roku i wcale nie mam na to już ochoty”

Jest jeszcze bardzo ważna rzecz, do której zwykle nie przywiązujemy uwagi. Dym tytoniowy nie tylko sieje spustoszenie w osobie, która go bezpośrednio wdycha, ale na jego negatywne skutki narażony jest każdy, kto przebywa w pobliżu osoby palącej. To tzw. “bierni palacze”, mogący nie z własnej winy cierpieć na różnego rodzaju infekcje, choroby serca oraz zaostrzenie objawów astmy, czy alergii.

Jak zatem rozstać się z tym wyniszczającym życie nałogiem? Każdy, kto choć raz próbował się od niego uwolnić wie, że to niezwykle trudne zadanie. Potrzeba niesamowitego samozaparcia, by w chwili słabości nie dać się złamać. Błędnym założeniem jest, by wyznaczyć sobie jakiś konkretny dzień np. urodziny, imieniny, czy Nowy Rok, żeby rzucić palenie. Pewnie i tak przełożymy tę datę na inną okazję, bo stwierdzimy, że przecież nic się nie stanie, jak poczekamy jeszcze z miesiąc. Jeśli naprawdę chcemy rzucić, zróbmy to zaraz, dziś! Dla naszego organizmu każda chwila się liczy.

Zauważmy, że najczęściej palimy w pewnych określonych miejscach, lub sytuacjach. Postarajmy się ich unikać. Idziesz do koleżanki, bo wiesz, że przy kawce zawsze częstuje cię “fajeczką?” Zaproś ją do siebie i uprzedź, że w twoim domu się nie pali, lub umów się w miejscu publicznym, gdzie palenie jest to zakazane.

Skrywasz się za krzakiem niedaleko przystanku kopcąc ćmika, bo nudzi ci się czekając na autobus? Wybierz inną formę powrotu do domu. Zamów taksówkę i nie zrażaj się, że stracisz za dużo kasy na przejazd, bo na papierosy z pewnością wydajesz więcej.

A jeśli mowa o pieniądzach, również one mogą być silną motywacją. Rachunek jest bardzo prosty. Palicie z mężem po paczce dziennie każdy? Więc przez rok ponad 7 tysięcy puszczacie z dymem. Za taką kwotę można kupić wcale nienajgorszy używany samochód, lub zafundować sobie wakacje w ciepłym kraju. Chyba brzmi bardziej zachęcająco, niż góra petów i popiołu. W tej ciężkiej batalii walki z nałogiem pomocne mogą być też środki antynikotynowe, dostępne w aptekach, jak również grupy wsparcia. Ale to wszystko na nic się nie zda, jeśli nie uświadomimy sobie powagi problemu.
Tak jak w przypadku alkoholika, który do końca życia nie może wypić już ani jednego kieliszka, tak w przypadku palacza, nie powinien on już wypalić ani jednego papierosa więcej, w przeciwnym razie wróci do punktu wyjścia.

Pocieszające jest to, że osoby, którym się ta trudna sztuka udała zgodnie twierdzą, że najgorszy jest pierwszy tydzień, góra dwa, potem papierosy już nie smakują tak dobrze, tak jak kiedyś. Ale i tak do sukcesu prowadzi jedynie konsekwencja. Nasz organizm jest na tyle łaskawy, że powoli regeneruje się w nim wszystko, co zostało zniszczone przez tą truciznę. Na efekty trzeba jednak czekać.

Ryzyko zachorowania na raka płuc zmniejszy się do poziomu osoby niepalącej dopiero po 15 latach. Pytanie tylko, kto tego dożyje...

Agnieszka Witkowska, 31l.

 


 

5-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

powrót na górę