Coś starego, nowego, pożyczonego, niebieskiego…czyli ślubne zwyczaje
- Napisała Aleksandra Parusel
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
W naszym życiu jest wiele pięknych dni, które zapisują się w pamięci na zawsze. Jednym z nich jest niewątpliwie dzień, w którym wchodzimy w związek małżeński.
Ślub to niezwykle wzniosła chwila, kiedy to słowa przysięgi złożonej przed Bogiem łączą na wieki dwoje zakochanych w sobie ludzi. W takim momencie powietrze przepełnione jest miłością i szczęściem. Wokół gromadzi się rodzina, krewni, przyjaciele. Dzięki temu, dzień jest szczególnie piękny, ale również stresujący. Życzymy sobie, by wszystko przebiegało po naszej myśli. Nie chcemy żadnych wpadek ani nieprzewidzianych sytuacji, które mogą popsuć tę nadzwyczajną uroczystość.
Ale najbardziej pragniemy, przynajmniej jeśli chodzi o pannę młodą, by pięknie wyglądać. Marzymy o tym, żeby oczarować wszystkich gości i zachwycić stojącego przy ołtarzu mężczyznę, z którym chcemy spędzić resztę naszego życia. Myślę, że żadna z nas temu nie zaprzeczy. Bywa i tak, że od dziecka wyobrażamy sobie siebie w stroju panny młodej. I nic dziwnego! W końcu to chyba jedyny lub jeden z niewielu dni w naszym życiu, gdy naprawdę możemy wyglądać i czuć się jak prawdziwa królewna. Dlatego nie możemy zapomnieć o żadnym elemencie, który ma wpływ na nasz wygląd.
A co z tymi drobiazgami, które rzekomo mają wpływ na nasze życie?
Drogie Czytelniczki, czy wierzycie w moc pewnych przedmiotów? W to, że przynoszą nam szczęście? Czy też w moc kolorów, które dobrane do odpowiedniej sytuacji mogą sprawić, że wszystko potoczy się po naszej myśli? Może okaże się, że nie.
Jednak wydaje się, że ślub jest takim wydarzeniem, kiedy pamiętamy o tym, by zabrać ze sobą ‘to’, by włożyć na siebie ‘tamto’, zadbać, by kolor czegoś był ‘taki’ a nie inny. Dzieje się tak za sprawą pewnego zwyczaju, który mówi o tym, by panna młoda nie zapomniała o czterech istotnych drobiazgach, które powinna mieć przy sobie w dniu ślubu. Te rzeczy określane są jako: ‘coś starego’, ‘coś nowego’, ‘coś pożyczonego’ oraz ‘coś niebieskiego’. Owy zwyczaj jest kultywowany w Polsce choć pochodzi z Anglii, gdzie oprócz wymienionych czterech elementów wkładano monetę do buta przyszłej mężatki. Pieniążek miał zapewnić dobrobyt nowo powstałej rodzinie.
Chcąc sprawdzić czy rzeczywiście zwyczaj ten jest u nas znany i by odkryć jakie ma on znaczenie dla przygotowujących się do ślubu kobiet, postanowiłam porozmawiać o tym z kilkoma „świeżo upieczonymi” mężatkami.
„Nie wierzę w przesądy, ale kiedy brałam ślub postanowiłam bardziej dla pewnego rodzaju tradycji spełnić wszystkie "warunki" zapewnienie sobie szczęścia w przyszłości. I wśród różnych innych tradycji znalazło się też ‘coś niebieskiego’, w moim przypadku była to podwiązka, ‘coś nowego’- suknia, welon, coś ‘starego’- broszka babci i ‘coś pożyczonego’- rękawiczki ślubne. Nie mogę jednak powiedzieć, że kierowały mną jakieś głębsze powody czy wiara w nadzwyczajną moc przedmiotów. To tylko przesąd, ale nie miałam odwagi go zignorować. Ponoć we wszystkim drzemie przysłowiowy cień prawdy”- Marlena, 24l.
„Kiedy brałam ślub nie mogło zabraknąć tradycyjnych dodatków: starego naszyjnika mamy, nowiutkich, ślicznych kolczyków, bransoletki pożyczonej od siostry no i niebieskiej podwiązki. Z tego co wiem, to należy unikać pereł jako dodatków do stroju bo przynoszą łzy... to bardzo ważne, gdy chodzi o zapewnienie sobie szczęścia na długie lata. Czy wierze w moc tych przedmiotów? Hmm...jest to na pewno fajny zwyczaj i… tak, wierzę, że przyniosą mi one szczęście, gdyż chcę je osiągnąć i każda metoda jest dobra, nawet wiara w to, że ‘coś pożyczonego’ od kogoś żyjącego w szczęśliwym związku przeniesie się też na mnie”- Anita, 28l.
„Ja sama nie pomyślałam o tym. Było tyle innych spraw, tyle załatwiania i przygotowań. Ale w dniu mojego ślubu nie zabrakło żadnego z tych elementów. Jak to się stało? Otóż w ‘coś nowego’ i ‘starego' zaopatrzyłam się nieświadomie, kupując suknie, welon, buty, itp. i zakładając starą bransoletkę mojej babci. Natomiast o resztę zadbała moja mama. Kiedy szykowałam się do wyjścia to właśnie ona z przejęciem oznajmiła, że muszę mieć właśnie ‘coś starego’, ‘coś nowego’, ‘pożyczonego’ i ‘niebieskiego’. Zrobiło się małe zamieszanie, ale już po chwili dostarczono mi wszystko, co było potrzebne. Haftowana błękitną nitką chusteczka i pożyczona od sąsiadki perełka do włosów dopełniły resztę. Fajnie, że mama przypomniała mi o tej tradycji. Jestem szczęśliwą mężatką więc kto wie… może to zasługa właśnie tych drobiazgów.”- Joanna, 28l.
Dobrze, że pielęgnujemy tradycje. Jednak warto jest również znać ich symboliczne znaczenie. Jakie więc symbole kryją w sobie wymienione wcześniej cztery elementy? Co zwiastują młodej parze?
Coś starego
Symbolizuje przeszłość, okres panieństwa, który kończy się w momencie zakładania sobie obrączek. Zabranie na ślub ‘czegoś starego’, według zwyczaju, ma istotne znaczenie. Dlaczego? Gdyż ukazuje ono przywiązanie do rodzinnych tradycji i samej rodziny, która zawsze była, jest i będzie dla nas ważna, nawet po ślubie. To właśnie ona wkładała wiele wysiłku w nasze wychowanie, uczyła nas życia i przygotowała do założenia rodziny. Stara rzecz ma wyrażać miłość oraz szacunek jakim się ją darzy. Wskazuje również na chęć utrzymywania nimi więzi. Zamążpójście nie ma oznaczać zerwania relacji rodzinnych, oderwania się od rodziny. Do domu, w którym dorastałyśmy, do rodziny zawsze będzie się wracać, u nich szukać wsparcia oraz pomocy i właśnie tego symbolem jest ‘coś starego’. Jaki przedmiot można w tym przypadku polecić? Dobrym wyborem jest łańcuszek, wisiorek, kolczyki, czyli ściślej mówiąc elementy biżuterii, stare rodzinne zdjęcie, mała figurka lub rodzinna pamiątka.
Coś nowego
Ma symbolizować nową drogę życia na jaką wstępują państwo młodzi w dniu ślubu. Oznacza to nowy rozdział życia, wszystkie nowe zdarzenia i doświadczenia, które los zapisze na jego pustych kartkach. Chwile nowego życia mają być przepełnione szczęściem, radością oraz niekończącą się miłością. Owa rzecz ma zapewnić nowożeńcom dostatek. Ma uchronić przed brakiem pieniędzy, problemami finansowymi. Pozwoli na to, by małżonków zawsze było stać na nową rzecz. Ten element zwyczaju jest przestrzegany zawsze, nawet nieświadomie, na co wskazuje również zamieszczona wyżej wypowiedź Pani Joanny. Stwarza on najmniejszy problem. Nową rzeczą jest zazwyczaj suknia, buty, welon, biżuteria, torebka, bielizna… można by tu długo wymieniać, bo każda rzecz pasuje do tego wymogu.
Coś pożyczonego
Rzecz pożyczona ma wnieść szczęście i pomyślność w rodzinne progi nowożeńców. Dlatego owy przedmiot powinien być pożyczony od mężatki będącej w szczęśliwym związku małżeńskim. Ten drobiazg ma symbolizować pomoc oraz życzliwość innych osób, bliskich lub znajomych. Na drodze małżeństwa spotykać nas będą różne przeszkody, które czasem trudno będzie pokonać. Jednak pożyczona rzecz ma zapewnić nam poczucie bezpieczeństwa. Dać nam świadomość tego, że wokół są ludzie, którzy będą służyć dobrą radą i pomocą w ciężkich sytuacjach. Będą nas wspierać i trwać przy nas zarówno w dobrych jak i złych chwilach. Bardzo ważne jest to, by zwrócić pożyczoną rzecz. Nie można jej sobie zatrzymać! Co można pożyczyć? Przeróżne drobiazgi, np.: ozdoby do włosów, torebkę, biżuterię, welon, lusterko czy nawet wazon na weselny stół.
Coś niebieskiego
Kolejny element zwyczaju przywiązuje wagę do symbolicznego znaczenia koloru. Chodzi tutaj o kolor niebieski. Barwa ta symbolizuje bardzo ważne i ponadczasowe wartości tj.: czystość, niewinność, skromność oraz miłość i wierność. Oznacza to, że w domu panny młodej, która ma w dniu ślubu rzecz w kolorze niebieskim, zagoszczą wymienione wyżej wartości. Niektóre źródła podają, że błękit to również oznaka płodności. Według zwyczaju dobrze jest zaopatrzyć się w coś o choćby małym niebieskim szczególe, by nie było trudności w płodzeniu dzieci. Pomysłów na ‘coś niebieskiego’ również jest sporo. Wśród rzeczy wybieranych do tej kategorii króluje podwiązka. Innymi pomysłami są niebieskie wykończenia sukni, niebieskie elementy na torebce, rękawiczkach czy bieliźnie. Ciekawe mogą być również dodatki dekoracji sali bądź stołów o tej barwie.
A jak to było na Waszym ślubie? Czy miałyście ‘coś starego’, ‘coś nowego’, ‘coś pożyczonego’ i ‘coś niebieskiego’? Jeśli tak, to pochwalcie się, co to był za przedmiot?
Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że zwyczaje są czymś pięknym, i że warto je przestrzegać, gdyż uświetniają one takie wyjątkowe dni, dodając im uroku. Ale czy przedmioty i kolory rzeczywiście mają wpływ na nasze życie i mogą przesądzić o naszym szczęściu? Hmm… tego nie wiem. Wiem jednak, że nie ma lepszego sposobu na szczęśliwy związek małżeński jak po prostu wzajemna miłość, wierność i uczciwość małżeńska!
Aleksandra Parusel, 20l.