Logo
Wydrukuj tę stronę

Ślubne dylematy

slubne-dylematy2Pojawiają się na początku naszego zderzenia świata rzeczywistego, z tym bajkowym, wymyślonym za czasów dzieciństwa. Gdy jesteśmy małymi dziewczynkami wszystko jest proste: ma być bajkowo, kareta, suknia balowa księżniczki i góra cukierków. Potem w życiu dorosłym nadal mamy pochowane po kątach marzenia z dzieciństwa i staramy się pogodzić je z realnym światem.

Jeśli jesteśmy tymi szczęśliwymi kobietami, których druga połowa zdecydowała z rocznym wyprzedzeniem poprosić o rękę – to jest totalny luksus. Można wtedy usiąść spokojnie i najpierw pomarzyć, potem pomyśleć. Z ołówkiem i kartką w ręku zaplanować wszystko od początku do końca.

Jeśli mamy mniej czasu zawsze z pomocą przychodzą targi ślubne w Poznaniu – tam jest rewia mody ślubnej. Mnie osobiście zawsze najbardziej fascynują dekoracje ślubne – to jak daleko już jesteśmy od podkręcanych wstążek i baloników wiszących na firanach sali weselnej.

Generalnie moda ślubna jest coraz ciekawsza. Moją ulubioną projektantką jest Pani Wang – i na szczęście jej pomysły możemy już odnaleźć w tańszych liniach.
Jako stylistka powiem, co myślę na temat ślubnych kreacji. Nie będę dawać rad jak powinna wyglądać sukienka, ani jakiej długości powinny być spodnie Pana Młodego. Bo tak naprawdę ważne jest to, jaki styl będzie pasował do nas i naszego ślubu.

W tej chwili ok. 90% Panien Młodych wybiera tzw. styl "na bezę" – czyli gorset plus rozkloszowana spódnica – to jest to, co pozostało nam z marzeń o królewnie. Nie mam nic do tego typu wyborów, bo jeśli to nam w duszy gra – niech tak będzie :). Ważne, żeby to było spełnienie naszych marzeń. Jeśli natomiast są wśród Was takie, które chciałyby jednak znaleźć swój styl, wystarczy się zastanowić, co nam się tak naprawdę podoba i nie zwracać uwagi na konwenanse weselne i "co inni powiedzą".
Jest tyle ciekawych propozycji... może to być styl retro, może być jak Yoko Ono i John Lennon. Może być jak tylko sobie wymarzycie – nic nie musi być na siłę. Niech to będzie z klasą – czyli lepiej pilnować zasady – im mniej tym więcej. Wtedy unikniemy wpadki. Nie zakładajmy na siebie etoli, tiary, welonu, cekinów, koronek i kokardek na raz! Wybierzmy jeden kierunek. Nie musimy być choinką tylko dlatego, że jest to jedyny dzień w życiu, kiedy możemy zaszaleć i pozakładać te wszystkie fajne rzeczy.
Ważne jest jeszcze to, żebyśmy czuły się komfortowo w danej sukience, żeby nie odpinało nam się ramiączko przy każdym nachyleniu się, żeby sukienka nie zawadzała co 15 sekund o buty i żeby nie musieć poprawiać gorsetu – bo ten ruch potem zostaje przez całą noc, jak tik nerwowy. Warto przetestować więc sukienkę na te okoliczności w salonie ślubnym.

Zdradzę również dwa chwyty marketingowe salonów ślubnych, na które warto uważać:
- wypożyczamy sukienki – ale ta, którą Pani wybrała jest akurat nowa! I Pani pierwsza ją wypożycza! (można w to wierzyć – jak ktoś chce, ale warto być realistką i posprawdzać wszystkie szwy, bo wg. moich obliczeń każda Panna Młoda, która wypożyczała sukienkę miała ją akurat jako pierwsza... :)),
- sprowadzamy te sukienki prosto z Nowego Jorku, ale specjalnie dla Pani obniżymy cenę z 5000 na 4000... (popatrzmy na materiał i jakość szyć i po tym poznamy czy sukienka jest w ogóle warta cokolwiek, bo to, że jest z NJ... to jednak duża "ściema" i mocne naciąganie na zbyt wysoką cenę).

Poza tym – jak wszędzie – warto używać głowy, bo oczywiście zawsze można sprzedać sukienkę na allegro, ale, czy warto wydawać tysiące na jeden wieczór? Może lepiej wydać połowę tego a potem spokojnie przedłużyć sobie miesiąc miodowy na Karaibach? :)

Copyright 2009-2023 © tojakobieta.pl | All rights reserved