Logo
Wydrukuj tę stronę

Archetyp przyjaźni, czyli o relacjach matki z córką. Gdy zazdrosna matka niszczy życie córki - CZ.2

Archetyp przyjaźni, czyli o relacjach matki z córką. Gdy zazdrosna matka niszczy życie córki - CZ.2 portalwiedzy.onet.pl
Każda z nas wyobraża sobie, jak powinny wyglądać idealne relacje matki z córką. Intuicyjnie czujemy jak powinno być właściwie. Dążymy, żeby tak było, jednak nie zawsze to proste działania. Nić porozumienia plącze się z biegiem lat. Piętrzą się przemilczenia i niewypowiedziane żale. Skąd bierze się zawiść i jak długo potrafimy żywić urazę?

W pierwszej części artykułu opisałam jak z upływem czasu, zmienia się wzajemny układ między matką a córką. Zanim przeczytasz o niszczących uczuciach, których temat chcę poruszyć w drugiej części publikacji, zachęcam do przyjrzenia się metamorfozom, jakie mają miejsce na przestrzeni lat: Archetyp przyjaźni, czyli o relacjach matki z córką. Jak z biegiem lat zmieniają się potrzeby, oczekiwania, obowiązki względem siebie - CZ.1

Każda matka popełnia błędy, zdarza się jej być zaborczą i władczą. Jest to normalne zjawisko, spowodowane dużą troską o córkę, pragnieniem, aby dziecku wiodło się jak najlepiej. Jednak niekiedy negatywne wzorce zachowań wpływają w sposób stały i przybierają bardzo dominujący charakter. Wówczas możemy mówić o toksycznej matce, która zaszczepiła w dziecku traumę, wieczną obawę i niskie poczucie własnej wartości. Zazdrość, nie pozwala córce na doświadczenie pełnej satysfakcji z własnych osiągnięć. Uczucie, że nie jest dość dobra, by dążyć do realizacji marzeń, „pielęgnowane” od dziecka, nie przemija z wiekiem. Wprost przeciwnie, frustracja narasta, ponieważ w oczach matki, wciąż jej czegoś brakuje. Nawet jeśli ma rodzinę, nadal życie toczy się w cieniu toksycznego rodzica.

Dorosłe życie kształtujemy  same, często sięgając  po wzorce, jakie zostały w nas wykształcone przez doświadczenia zdobyte w dzieciństwie. Mit doskonałej rodzicielki, przy której czujemy się bezpiecznie, nie jest wieczny. Traci swoją datę ważności wraz z pierwszymi próbami ułożenia własnego życia. Konfrontując dorosłość z autorytetami i wartościami wpojonymi przez matkę, często dochodzi do różnicy zdań. Traktowana jako wymiana poglądów, kończy się z korzyścią dla obu stron. Jeśli jednak przybiera w oczach matki formę ataku na nią samą, wówczas uruchamia mechanizm obronny i wzmacnia w córce poczucie bezradności oraz zależności. Nie potrafi przyznać się do błędu, za to z chęcią wytyka potknięcia innym. Dezaprobata, tak bardzo demotywująca dla młodej osoby, często bierze się z zazdrości, że córka ma szanse lepiej ułożyć sobie życie. Niegdyś matka również ją miała, jednak uległa presji otoczenia, być może i zaborczości własnej matki. W ten sposób próbuje zrekompensować niezadowolenie z własnego losu, rozczarowania, niespełnione marzenia. To bardzo niesprawiedliwa rozgrywka, w której przegraną może być tylko jedna ze stron.  Matka nie ma nic do stracenia, a nawet może zyskać szczerość i utracone relacje z dzieckiem. Natomiast córka może przegrać autonomię, czyli krótko mówiąc własne życie.

Nadmierna kontrola wzmaga poczucie, że do niczego się nie nadajemy. Jeśli już pojawia się okazja, aby zmienić swoje życie, naszymi decyzjami często kieruje pragnienie udowodnienia matce, że świetnie radzimy sobie same. Nasza manifestacja samodzielności działa jak płachta na byka, podsycając zazdrość i chęć stworzenia jeszcze większej zależności. Dodatkowym problemem jest ogromna siła pieniądza, tworząca z niego ulubione narzędzie do kontroli. Pomaga utrzymać sprawowany od dzieciństwa nadzór. Im dłużej motywacją, aby znaleźć pracę, mieszkanie, partnera, będzie argumentowanie matce, że jestem coś warta i zasługuję na szczęście, tym trudniej będzie cokolwiek osiągnąć. Ciągłe pokazywanie „na co mnie stać”, szybko człowieka męczy i do niczego nie prowadzi. Za to matka znów ma rację, że bez niej sobie nie radzisz i miotasz się w swoim niezdecydowaniu.

Przyczyn matczynej zazdrości o niemal każdą sferę życia córki, jest wiele. Podstawowym problemem jest mit doskonałości, pod którym kryje się tak naprawdę niska samoocena. Nie ma idealnego wzorca macierzyństwa i nie do końca prawdziwe jest stwierdzenie, że każda kobieta od początku wie intuicyjnie, jak opiekować się swoim maleństwem. Jednak boi się przyznać do niewiedzy, gdy w społeczeństwie głęboko zakorzenione jest, że zaraz po urodzeniu, matka otrzymuje cudowny dar wszechwiedzy dotyczącej wychowania dziecka. Brak prawa do błędu i wzajemne, zbyt duże oczekiwania, pogłębiają stan przygnębienia oraz  wiecznego niezadowolenia z siebie. Postawiona w nowej roli, musi często zrezygnować z własnych marzeń, bo absolutnego poświecenia wymaga od niej presja otoczenia. Zapominając o swoich potrzebach, emocje muszą mieć gdzieś ujście.  Wówczas całą koncentrację matka skupia na córkę. Po latach opieki, oczekuje wdzięczności, mocno ingerującej w życie dorosłej już osoby. Nadal chce czuć się niezastąpiona, na każdym kroku udowadnia swoje racje, bez możliwości dyskusji. To bardzo ogranicza możliwości dialogu a także  zawęża pole wspólnych tematów. Schemat ciągłego niezadowolenia i wytykania błędów przenoszony jest na kolejne pokolenia.

Kolejną ważną przyczyną niezdrowej zazdrości matki jest przekonanie wpojone w dzieciństwie, że na miłość trzeba zasłużyć. Niepostrzegana jako bezwarunkowa, porównywana jest do nagrody, przykładowo za nienaganne zachowanie. Jeśli przez lata żyłaś w obawie, że każdy sprzeciw, spowoduje utratę miłości matki, odbije się to głośnym echem w przyszłości. Żaden mężczyzna nie będzie dość dobry, abyś mogła ułożyć sobie z nim życie. Relacja z matką wręcz zastąpi relację z partnerem. Selekcja kolegów z jakimi możesz się spotykać, nie skończy się z momentem osiągnięcia pełnoletniości. Wtrącanie się, zazdrość, że nie poświęcasz jej już tak dużo uwagi  co wcześniej, często będzie przyczyną rozpadu związku. Skutkiem braku szczęścia we własnym małżeństwie, jest podświadome uzależnienie dziecka od siebie, by czuć się kochaną i akceptowaną. Nic dziwnego, że gdy w życiu córki pojawia się mężczyzna, matka boi się, że odbierze jej to poczucie i zostanie zepchnięta na boczny tor. Zbyt kurczowe trzymanie córki przy sobie, nie ma nic wspólnego z bezwarunkową miłością. W niezdrowej relacji, miłości brak, za to pojawia się dużo żalu, poczucia winy. Może to mieć wpływ na zaburzenia samoakceptacji w dorosłym życiu, niemożności pokochania drugiej osoby, na zachwiania orientacji. Często, uciekająca od toksyczności córka, szuka ciepła i troski u boku innej kobiety. Oczekuje, że tego czego nie otrzymała w dzieciństwie od matki, zrekompensuje jej związek z osobą tej samej płci.

Takie jakie nasze życie emocjonalne w młodości, poczynając od niemowlęctwa, takie też będzie w dorosłości. Pominięte etapy będą się za nami ciągnąć, dopóki nie sięgniemy sedna problemu i nie odkryjemy prawdziwych emocji jakie nami kierują. Dlatego tak ważna od początku jest relacja z matką. Im więcej w niej miłości, akceptacji i zrozumienia, tym łatwiej obdarować nam tymi uczuciami inne osoby. Nieustanna kontrola, mająca miejsce w dorosłym życiu córki, prowadzi do poważnych zachwiań osobowości, a każda próba oddzielenia skończy się fiaskiem. Zazdrość natychmiast weźmie kontrole nad racjonalnymi radami matki, która nie będzie kierować się altruistycznie dobrem dziecka, lecz własnymi potrzebami.

Ewa Kuhnert, 23l.

BIBLIOGRAFIA
1.  Caplan P., Nie obwiniaj matki, tłum. Dowjad D., 2006
2.  Forward S., Toksyczni rodzice, przeł. Grażyński R., 1996
Copyright 2009-2023 © tojakobieta.pl | All rights reserved