Lato w mieście
- Napisała Aleksandra Lubczańska
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Deszcz czy upał - lato w mieście to zjawisko dosyć denerwujące. Począwszy od włączonych grzejników w tramwajach (jest tak jeszcze? :))) skończywszy na roztapiającym się pod nogami asfalcie.
Jest kilka zasad dobrego spędzenia lata w oparach miejskiego powietrza - aby czuć się dobrze i też nie dawać popalić innym członkom społeczności miejskiej.
Co ma do tego moda? Hmmm moda też, ale głównie dużo ma do tego styl. Styl i ubierania i styl życia.
Zacznijmy od tego: miasto to nie plaża. Czyli w dobrym guście nie jest epatowanie gołym ciałem. Z różnych przyczyn. Najszybciej rzucającą się przyczyną jest - estetyka, ale co zrobić jeśli nagością chciałaby epatować zgrabna 20-latka, a nie łysiejący pan z ciążą spożywczą?
Trzeba po prostu jasno powiedzieć - taki jest kanon mody miejskiej i są rzeczy, które wypada robić i takich, których nie wypada robić - coś jak z bekaniem przy jedzeniu - nie ważne jak wygląda bekająca osoba.
Nie mówiąc już o tym, że każdy się poci (chyba, że ktoś ma wśród swoich przodków Indian amazońskich…) i potem korzystając z publicznych ławek, miejsc w autobusie - zostawia niehigieniczne ślady - czyli musimy potraktować ubranie jak odzież ochronną - którą ono w zasadzie jest.
Skoro trafiłam już w temat pocenia się - jasne, jest to naturalne i biologiczne, ale też naturalne jest to, że zmysł powonienia odrzuca nasz organizm od zapachów stanowiących zagrożenie. Niestety brak higieny sprzyja takiemu zapachowi - namnażających się bakterii. Stąd kolejnym stylowym punktem życia w mieście - higiena osobista. Warto - mając w rodzinie osoby starsze - uczulić je w tym temacie. Ich zmysł powonienia na pewno jest słabszy i też mogą sobie nie zdawać sprawy z tego, jaką aurę wkoło siebie wytwarzają.
Ubranie w pracy - zależy od typu działalności. Niestety nadal często nie odróżniamy letnich garniturów od zimowych, albo na siłę wkładamy takie uniformy - kiedy nie są one potrzebne i zamęczamy tym i swój organizm i osoby patrzące (aż żal Panów w czarnych, ciężkich butach wtapiających się w chodnik przy 30 stopniowym upale).
To samo tyczy się zakrytych butów u kobiet - jak i często wymaganych do rajstop. Na szczęście w większości biur, w których jest potrzeba oficjalnego wyglądu i dress code’u wiedzą, że klimatyzacja to podstawa funkcjonowania. Czasem ubranie formalne w pracy trzeba traktować jak mundurek lub fartuch - czyli po prostu się przebierać.
Najnowszym tematem z gatunku miejskiej mody męskiej są krótkie spodenki. Większość konserwatywnych stylistów uważa, że w mieście nie przystoi pokazywać męskich łydek. Mężczyzna powinien mieć ewentualnie przewiewne, jasne, długie spodnie.
Ja wolałabym raczej podejście praktyczne do sprawy i znowu - dostosowanie się do określonych warunków i okazji. Czyli rozróżnienie stylu miejskiego i zasad zdrowego rozsądku. Upieranie się przy długich spodniach - grozi powrotem do ery bezsensownych kanonów - nie służących niczemu, a działających często szkodliwie (np. wąskie gorsety i peruki). Nie zwalnia to jednak z dbałości i estetyki owych spodni - nieważne jakiej są długości. Mocno kolorowe spodenki plus koszulka rodem z legolandu są twarzowe tylko i wyłącznie dla chłopców bez dwucyfrowej liczby lat. Plażowe spodnie w kwiaty - które uwaga służą do pływania - również zostawiamy w domu lub ubieramy nad jeziorem/inną wielką wodą.
Letni styl miejski to nie kopia jesiennego stylu i owijanie się w naręcze materiałów, ale też nie look prosto z plaży. Dbajmy o styl i wrażenia wzrokowe - to możemy w skrócie nazwać estetyką miejską.
Jest kilka zasad dobrego spędzenia lata w oparach miejskiego powietrza - aby czuć się dobrze i też nie dawać popalić innym członkom społeczności miejskiej.
Co ma do tego moda? Hmmm moda też, ale głównie dużo ma do tego styl. Styl i ubierania i styl życia.
Zacznijmy od tego: miasto to nie plaża. Czyli w dobrym guście nie jest epatowanie gołym ciałem. Z różnych przyczyn. Najszybciej rzucającą się przyczyną jest - estetyka, ale co zrobić jeśli nagością chciałaby epatować zgrabna 20-latka, a nie łysiejący pan z ciążą spożywczą?
Trzeba po prostu jasno powiedzieć - taki jest kanon mody miejskiej i są rzeczy, które wypada robić i takich, których nie wypada robić - coś jak z bekaniem przy jedzeniu - nie ważne jak wygląda bekająca osoba.
Nie mówiąc już o tym, że każdy się poci (chyba, że ktoś ma wśród swoich przodków Indian amazońskich…) i potem korzystając z publicznych ławek, miejsc w autobusie - zostawia niehigieniczne ślady - czyli musimy potraktować ubranie jak odzież ochronną - którą ono w zasadzie jest.
Skoro trafiłam już w temat pocenia się - jasne, jest to naturalne i biologiczne, ale też naturalne jest to, że zmysł powonienia odrzuca nasz organizm od zapachów stanowiących zagrożenie. Niestety brak higieny sprzyja takiemu zapachowi - namnażających się bakterii. Stąd kolejnym stylowym punktem życia w mieście - higiena osobista. Warto - mając w rodzinie osoby starsze - uczulić je w tym temacie. Ich zmysł powonienia na pewno jest słabszy i też mogą sobie nie zdawać sprawy z tego, jaką aurę wkoło siebie wytwarzają.
Ubranie w pracy - zależy od typu działalności. Niestety nadal często nie odróżniamy letnich garniturów od zimowych, albo na siłę wkładamy takie uniformy - kiedy nie są one potrzebne i zamęczamy tym i swój organizm i osoby patrzące (aż żal Panów w czarnych, ciężkich butach wtapiających się w chodnik przy 30 stopniowym upale).
To samo tyczy się zakrytych butów u kobiet - jak i często wymaganych do rajstop. Na szczęście w większości biur, w których jest potrzeba oficjalnego wyglądu i dress code’u wiedzą, że klimatyzacja to podstawa funkcjonowania. Czasem ubranie formalne w pracy trzeba traktować jak mundurek lub fartuch - czyli po prostu się przebierać.
Najnowszym tematem z gatunku miejskiej mody męskiej są krótkie spodenki. Większość konserwatywnych stylistów uważa, że w mieście nie przystoi pokazywać męskich łydek. Mężczyzna powinien mieć ewentualnie przewiewne, jasne, długie spodnie.
Ja wolałabym raczej podejście praktyczne do sprawy i znowu - dostosowanie się do określonych warunków i okazji. Czyli rozróżnienie stylu miejskiego i zasad zdrowego rozsądku. Upieranie się przy długich spodniach - grozi powrotem do ery bezsensownych kanonów - nie służących niczemu, a działających często szkodliwie (np. wąskie gorsety i peruki). Nie zwalnia to jednak z dbałości i estetyki owych spodni - nieważne jakiej są długości. Mocno kolorowe spodenki plus koszulka rodem z legolandu są twarzowe tylko i wyłącznie dla chłopców bez dwucyfrowej liczby lat. Plażowe spodnie w kwiaty - które uwaga służą do pływania - również zostawiamy w domu lub ubieramy nad jeziorem/inną wielką wodą.
Letni styl miejski to nie kopia jesiennego stylu i owijanie się w naręcze materiałów, ale też nie look prosto z plaży. Dbajmy o styl i wrażenia wzrokowe - to możemy w skrócie nazwać estetyką miejską.
View the embedded image gallery online at:
https://www.tojakobieta.pl/stylistka-aleksandra-lubczanska/lato-w-miescie.html#sigProId74f190e648
https://www.tojakobieta.pl/stylistka-aleksandra-lubczanska/lato-w-miescie.html#sigProId74f190e648