Logo
Wydrukuj tę stronę

Polscy projektanci

Polscy projektanci

To ciężki temat. Generalnie dlatego, że tak jak z muzyką polską (przynajmniej moim zdaniem) – niby jest dobrze, tylko że płytę wolałabym jednak Lady Gagi niż Dody (to takie przypadkowe porównanie, bo akurat to nie jest moje myślenie muzyczne, ja bym wybrała Becka lub Bowiego – co jest o całe mile świetlne od muzyki polskiej).


Z projektantami jest podobnie. Przeglądam foldery, zdjęcia, fotosy, czasopisma, opisy i myślę jest dobrze. A następnie patrzę na jeden projekt Rafa Simonsa i myślę znowu... i już tak kolorowo to nie wychodzi.

W Polsce są dwie grupy projektantów: świecznikowych i niszowych. Świecznikowi tacy jak Zień, Baczyńska i Paprocki z kolegą Brzozowskim projektują dla elit. Niszowi to np. Stróżyna, tróżyna, Zuo Corp, A. Maciejak, Klimas  itp. Czemu takie rozróżnienie? Wystarczy popatrzeć na projekty i zastanowić się: ile mam sukienek koktajlowych w szafie? Świecznikowi projektują prawie wyłącznie takowe, czyli coś, co jest ładne, ale czy przydatne? Inni usiłują wprowadzić modę, swoje filozofie i styl w zwykły dzień – zawirować tym zwyczajnym dniem – o co w końcu w modzie chodzi. Moda jest dla ludzi, nie tylko dla... (tutaj wpisz nazwę dowolnie wybranej celebrytki serialowej). Są niszowi, bo za tych wielkich uważa się świecznikowych.

Są też zwykli projektanci, których niedocenia się w kraju, a poza krajem owszem – czyli np. E.Minge. Ma swój styl i trzyma się go od zawsze, trafia do odbiorcy o podobnym guście i wrażliwości i ten odbiorca może sobie nosić jej projekty, na co dzień (bo są tam i zwykłe spodnie i sweterki i to co na co dzień wyciągamy z szafy). Połączyła pieniądze z modą i w sumie chwała jej za to.

Na pewno ciekawymi projektantami są Przybylski – niesamowicie prawdziwe męskie sylwetki, Ossoliński – forma, Woliński – wystarczy spojrzeć na jego projekty płaszczyków.

W polskich projektach brakuje często kolorów, bo oglądając polskie kolekcje, nie można oprzeć się wrażeniu, że szarości, beże i czarny – to jest to co Polak lubi najbardziej, plus kropla czerwonego lub innego JEDNEGO koloru. Taka msza narodowa.

Niby branża modowa się nieustannie rozwija, tylko szkoda, że na Fashion Week’ach można po kroju spódnicy odgadnąć, jaką/którą szkołę skończył projektujący tą spódnicę, bo nasza szkoła niestety nie rozwija. Nasza szkoła wtyka nam do głowy pewne schematy i formy i czasem wręcz zabrania myślenia. Sami też ograniczamy się do podręczników i porad profesorów. Wniosek może być jeden – dopóki polska nauka nie zmieni się na tyle, by rozwijać, póty możemy tylko prorokować nadejście wielkich projektantów. Jak zwykle mogą pojawić się wyjątki, które pójdą pod prąd (ale prędzej wyjadą do St. Martins lub IED itp.).

Może kilka słów podsumowania: warto kupować u projektantów polskich (jeśli ma się odpowiednią płynność finansową). Warto, bo materiały są naprawdę dobrej jakości, a podobnej jakości ciuch z domu mody Gucci kosztuje 10 razy więcej. Warto, bo są precyzyjnie uszyte i skrojone, czego akurat nie znajdziemy w sklepach typu sieć. Tylko trzeba inwestować w to, co BĘDZIEMY NOSIĆ, a nie w to, na co będziemy się patrzeć "jak ładnie sobie wisi w szafie".

 

 

 

 

Copyright 2009-2023 © tojakobieta.pl | All rights reserved