Menu

logo tjk main 

Festiwal Open'er 2011

operner2011Lato w klimacie koncertowym to wyzwanie dla ubrania. Są tacy co szykują swoją garderobę na letni festiwal już od kwietnia i zastanawiają się w czym będą się promować.

Społeczność festiwalową można z grubsza podzielić na dwa nurty – na taką która przyjeżdża głównie dla muzyki i na taką która szuka wrażeń około muzycznych. To widać po stylu i ubiorze.

Te dwa nurty mają części wspólne i się czasem przenikają – owszem, ale nie o przenikanie mi chodzi. Generalnie nie oceniam – im więcej pomysłów tym lepiej. Opiszę "oopenerowskie" spostrzeżenia.

Nurt pierwszy to Ci którzy wiedzą gdzie i po co przyjechali – w sensie muzycznym, mają zapisane na karnetach co i kiedy będą oglądać i słuchać. W tym nurcie istnieją tacy którzy szaleją z modą, ale i tacy którzy wyciągnęli zapleśniałe buty spod szafy i niepraną od stu lat kurtkę i pojechali na festiwal. Cały czas piszę ogólnikami. :)
Mi jednak najbliżej jest do tej części nurtu, który ma fajne kalosze i apaszkę, owszem, ale również wie że przyjechał nad morze w lipcu = wieczory są chłodne, czasem jest deszczowo i chłodno. I z tego nurtu moją ikoną została kobieta w czerwonych narciarskich spodniach i białych kaloszach. Generalnie niby nic, niby tylko ciepłe ubrania i kalosze na deszcz, ale w jakim wydaniu ! Na luzie – bo o to chodzi w openerowskich stylizacjach, ale z pomysłem i funkcjonalnie. Mój wybór popierają zazdrosne spojrzenia marznących wkoło koleżanek w cienkich rajstopkach (o tym niżej) i w japonkach… Kolejną gwiazdą stylu była kobieta w szortach o dwa numery za dużych z podwiniętymi na maksa nogawkami (miała piękne nogi), i w różowej bluzce oversize – również niby nic, ale maksymalnie wpisywała się w punk-rockowe klimaty – całość podkreśliła wysokimi jasnymi trampkami (w stylu starych conversów). Idealny wygląd na cieplejszą pogodę – wygodnie, z klimatem, a do tego jak się coś ubrudzi to pewnie nie biegła spierać plam ;) [a tacy też byli]. Tutaj do ciepłej kurtki fajna apaszka, kaloszki, kolorowa przeciwdeszczówka (jeśli pada) i królujemy. Możemy spokojnie oglądać koncerty i przemieszczać się spod jednej sceny pod drugą bez kalkulowania czy będzie deszcz, zimno jak się wyjdzie z tłumu itp. itd., lub czy po powrocie będzie zapalenie gardła czy nie. To jest głównie wyczucie stylu i miejsca.

Panowie całkiem nieźle sobie radzą w tym nurcie, podstawą są jeansy, fajne, dobre koncertowe buty i ciekawa kurtka lub bluza/bluzka – kombinacji dużo i ciekawych (nawet nie szaro-burych).

Za stroje z dolnej półki tegoż nurtu najchętniej zabroniłabym wstępu na festiwale, bo jak ktoś nam śmierdzi pod nosem i ganiają po nim robaki – to psuje innym i koncert i wrażenia.

Drugi nurt to tzw. lekki lans plus wrażenia około muzyczne. Wolę lans, bo wrażenia około muzyczne mogą skupiać się wkoło picia piwa i niepamiętania czy w ogóle były jakieś koncerty na tym festiwalu plus sławne robaki na kurtce i wylane wino w kieszeni – trochę menel-style.

Lekki lans to głównie młodzież poszukująca dobrej zabawy na wyjeździe plus muzyczne wrażenia. Pomysłów nie brakowało. Od ciekawych rockowych stylizacji z masą łańcuchów, po kolorowe, neonowe odcienie. Chyba maksimum performansu przekroczył Pan ubrany w kostium z lycry – cały granatowy zakrywający również twarz, plus trampki i kapelusz. Nie wiem czy coś widział, bo prowadzili go znajomi, ale wrażenie robił.

Mi się podobali wszyscy oprócz tych "na siłę" ubranych, czyli rajstopowych koleżanek, sandałkowych kolegów i koleżanek i ogólnie tych, co pomylili miejsca i ubrali się w wieczorowe kreacje. Lub takich którzy swoim strojem zasłaniali potem widok na scenę lub zaczepiali się łańcuszkami o wszystkich pchając się do przodu i gubiąc modne okulary i klapki. Cienkie rajstopy na openera? Hmmm, oczka to jedno, ale jak się widzi caaaałe wieeeelkie pole trawy plus deszcz, to jakoś ni czorta nie łączy mi się to z cieniutkimi rajstopami – wybaczcie (chyba, że ktoś mega marznie i zakłada pod spodnie). Z japonkami – jakoś mi nie gra temperatura wieczorna i kilometry pokonywane z koncertu na koncert – no chyba, że zakłada się siedzenie w miasteczku festiwalowym i nieprzejmowanie się, że taniej by było popić piwo i polansować się w mieście.

O wydarzeniach typu Fashionner nie będę pisać, bo tłumy gapiów były przy wszystkich wydarzeniach, więc to nie "czyni wiosny". Ogólnie niby ok., ale też troszkę na siłę wciśnięte pokazy, mało klimatu i trochę "objazdowy cyrk", więc radość oglądania kolekcji jakoś mnie nie dotyczyła (trochę szkoda, bo to jest spory minus dla może niczemu niewinnych twórców).

Generalnie w tym roku znowu firma Ray Ban i wszelkie podróbki zarobiły na przygotowaniach młodych ludzi do festiwalu. :)

Dobrze się czuć w swoim ubraniu to podstawa, a coś co stale się poprawia, dziurawi, albo się w tym marźnie to już nie jest moda tylko chyba kompleksy – warto o tym pomyśleć.

Teraz o wykonawcach
Najlepszą męską stylizację na festiwalowym koncercie miał chyba zespół Coldplay, nie obeszło się nawet bez neonowych akcentów. Na luzie i z klasą.

Ogólną stylizację Pan Wokalista z The Nationals – broda i styl Rzeckiego z "Lalki" – genialny nowojorski look.

Warto popatrzeć na powiew nowości zza oceanu. Zespół Pulp za jakość występu i za ciekawy look Pani Klawiszowiec.

Prince – no cóż to ikona. I jak na ikonę przystało – mógł ubrać się we wszystko, ale dostosował się do stylu koncertu który zagrał :). Genialny, rewelacyjny i świecący.

Monika Brodka – kolorowo i troszkę na siłę… być może jestem uprzedzona, ale troszkę mi to podpadało na zapatrzenie się w Bjork… Trochę brak spójności.

The Strokes – niby ok., ale główną rolę zagrały okulary Pana Wokalisty i to tyle, poza tym chyba nudna muzyka przyćmiła wrażenia wzrokowe. :) Sorry dla fanów.

Ważne jest to, żeby wrażenia z festiwalu były świetne, a o to też trzeba zadbać właśnie myśląc o ubraniu. :) Zarówno dla nurtu pierwszego jak i drugiego (w zależności od potrzeb i oczekiwań).

Do zobaczenia na kolejnym openerze.

PS: Jeśli chcemy poczuć ciekawy klimat fanów danego nurtu muzycznego to polecam koncert Depeche Mode – tam nawet 14cm szpilki da się przeżyć plus całe stada Dave’ów ;). Ewentualnie styl czarnych aniołów na Mystic Festival, ale to wrażenia dla osób o mocnych nerwach i charakterze ;).

 

opener01opener02
opener03opener05

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS