Menu

logo tjk main 

Analiza kolorystyczna… czyli rozprawa o profesjonalizmie

kolor00Podejmę się tego tematu z niejaką radością. Bogatsza od początków swojej kariery o około tysiąc różnych przypadków kolorystycznych i zawziętego szukania przez pierwszy rok pracy stylistki „typów kolorystycznych, 4 pór roku” itp. itd…

Czy kiedykolwiek zdarzyło Wam się patrzeć w gazetę/czasopismo/internet w poszukiwaniu swojej pory roku?
Mi też! 10 lat temu – zastanawiałam się – o co chodzi – czemu nie mogę znaleźć się w jednym albo w drugim typie i wciąż coś mi nie gra…? Potem, idąc za wewnętrznym głosem i pociągiem do wiedzy, rozpoczynałam różne „wyciągające walutę z kieszeni” kursy – analiza, chusty, zastawy chust do kupienia… Mój nos, ekonomisty/marketingowca, węszył w tym tylko niezły biznes chusto-posiadaczy i tłumaczy , bo nadal – za dużo jednak było „wyjątków” od reguły, „innych przypadków”, żeby móc operować tym zagadnieniem jak przedmiotem ścisłym – do których to, bądź co bądź byłam przyzwyczajona.
W moich rozważaniach dużo pomogły mi IED i St.Martin’s – rewelacyjne kursy, NIE na terenie naszego kochanego, ale mocno „nie w temacie”, kraju, w którym rządzi „profesjonalna makijażystka, stylistka, pani od wszystkiego z dyplomem pierwszej z brzegu Szkoły Trzymania Pędzla Do Makijażu W Garści”.

Wstępem do poznania kolorystyki – oczywiście musi być kawałek historii. Johann Wolfgang von Goethe – tak ten sam od „Cierpień kolor01młodego Wertera”…, zauważył, w swojej rozprawie naukowej, że postrzeganie kolorów jest różne w zależności od okoliczności, nic nowego, ale ktoś to musiał zauważyć i opisać. Jego praca miała wpływ na późniejszych malarzy, myślicieli, naukowców. Powstały teorie kolorów, złudzeń optycznych. Michel Eugene Chevreul – znany ze stylizacji wnętrz (poprzez tkaniny :)), zauważył dodatkowo zjawisko kontrastu równoczesnego – tutaj zainteresowanych tematem odsyłam do Wikipedii. Z tych obserwacji znowu korzystali kolejni malarze – m.in. francuscy impresjoniści.
Temat kolorystyki dla mas wypłynął w USA. W tamtejszych Uniwersytetach powstały przedmioty związane z kolorystyką – żeby wprowadzić „coś dla kobiet” (czasy, kiedy to kobiety dopiero wkraczały na drogę zdobywania wiedzy na uczelniach) – czyli lekkie, niezobowiązujące przedmioty. Zaczęto też - w stylu amerykańskim - wydawać całą masę poradników – jak żyć zdrowo, pięknie i m.in. w zgodzie z własnym kolorem. Tam też ktoś wpadł na pomysł, aby było bardziej „poetycko” i zamknął wszystko w ramach 4 pór roku… i niestety skutek jest taki, że do dziś pokutuje tamten niezbyt trafiony pomysł. Udowadniany wkolor02 kolejnych publikacjach naciągających i analizujących świat kolorów.
Coś w nim jest, ale budowanie na tym „analizy kolorystycznej” i dobieranie palety kolorów, to co najmniej wróżbiarstwo – tak należałoby to traktować – relaks, bez zbytniego przywiązywania się. Poza tym, co roku wprowadzane są na rynek nowe kolory, inne odcienie i zapisywanie na nawet największej palecie idealnych kolorów dla danej osoby nie ma większego sensu – bo tak czy siak 30% to pomyłka, a i tak nie spiszemy wszystkich występujących kolorów na ziemi bo ich jest nieskończenie wiele. Potem stoimy z blotką kolorów w dłoni i szukamy dokładnie takiego czerwonego i nadal nie wiemy jak się poruszać w świecie kolorów, bo akurat takiego jak na rysunku – nie ma.

Po rozmowach z różnymi stylistami i czytaniu ich opinii (m.in. Jacyków, Kalinowska, Lekiewicz, T&S) można łatwo dojść do wniosków, które (jeśli ktoś ze mną się spotkał to wie) staram się przekazać. Czyli wracanie do początku historii – kolory trzeba widzieć! I szkoda ograniczać się do 4 pór roku, nawet 12 – jak głosi kolejna teoria.
Nie potrzeba do tego żadnych chust – trzeba jedynie mieć wprawne oko. Bardzo szybko widać jakim „typem kolorystycznym”, mieszanką jest dana, konkretna osoba – indywidualny przypadek. Jakie kolory w jakich przypadkach będą pasowały, a w jakich nie.

Generalizując - w naszej szerokości geograficznej melanocyty produkują taki rodzaj melaniny – która odpowiada danemu promieniowaniu UV – stąd większość z nas ma przewagę odcieni szarawych w karnacji. Co w prawidłowej analizie kolorystycznej podpada pod teorię Goethe’go, że najlepiej w pobliżu takich kolorów będą wyglądały podobne – czyli też z szarawym odcieniem. Szary w fizyce powstaje m.in. po dodaniu większej ilości niebieskiego – stąd, dla „chłodnej karnacji”, w której „występują odcienie niebieskiego” dobiera się kolory z chłodnej – zaniebieszczonej palety barw. Oczywiście często też są mieszanki, najrzadziej w Polsce można spotkać zdecydowanie ciepłe tony skóry (więcej karotenu w skórze, mniej aktywne melanocyty lub mocno aktywne – karnacja oliwkowa, brązowa). Dalej wchodzi teoria kontrastów – czyli złudzenia optycznego – co wygląda lepiej, przy jakim kolorze – czyli jakie jest natężenie kontrastów w wyglądzie człowieka. Dobiera się natężenie kolorów – takie żeby człowiek nie zniknął w danym kolorze – żeby kolor go nie zdominował. Wiedząc to, ktoś kto robi analizę kolorystyczną – daje narzędzie do odszukania i wybierania dobrych dla siebie kolorów. Naucza :).

Próba usystematyzowania tego – zazwyczaj ma na celu sprzedanie produktu typu książka, usługa – w której wydaje się, że wszystko jest poukładane i jasne, a jest dość spłaszczone i wypaczone. Pozostaje jeszcze dobieranie kolorów, co lepiej wygląda z czym, co jest akurat modne – wszystko cały czas opiera się na pierwotnych teoriach. Tłumaczenie dalszych złudzeń optycznych typu czarny klocek wygląda na cięższy, od takiej samej wielkości białego klocka.

Ot cała sztuka. Posługiwanie się wzrokiem i doświadczeniem.

 

kolor03
Który jest ciemniejszy?
kolor04
Który szary kwadrat jest cięższy?

 

 

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS