„Piękno kobiety musi być widoczne w oczach (…)” – Audrey Hepburn
- Dział: Historia kobiet
Kiedy przyglądam się fotografiom z akcji charytatywnych Audrey Hepburn zestawionych na oficjalnej stronie aktorki, zauważam błyskawicznie jedną, wyróżniającą się rzecz. Uśmiech i radość nie tylko malowaną na ustach, lecz wyraźnie tkwiącą w spojrzeniu.
I jak kiedyś powiedziała: „najbardziej ze wszystkiego, lubię się śmiać. Śmiech leczy niezliczoną liczbę chorób i jest prawdopodobnie najważniejszą cechą człowieka”, po dziś dzień, nikt nie wątpi w rację tych zdań.
Siłą napędową do pomocy w krajach ubogich był nie tylko pamięciowy obraz sytuacji z II wojny światowej w Holandii, ale również ten sam, zauważalny wszędzie uśmiech, który miał stanowić nadzieje, dla wszystkich tych, których warunki Audrey wielokrotnie opłakiwała.
Zaznawszy w dzieciństwie uczucia głodu i niedostatku, Hepburn w 1988 roku podjęła chęć działania na rzecz dzieci z krajów „Trzeciego Świata”. Występując jako Ambasador Dobrej Woli przy UNICEFie, tym samym uczestnicząc w ponad 50-dziesięciu misjach charytatywnych.
Uśmiech Audrey zaprowadził ją przede wszystkim na szczyt kariery aktorskiej. Właściwie Audrey Kathleen Ruston (ojciec dodał późniejszy człon dawnych krewnych) swój rozwój skupiła na balecie. I być może w kartach historii zapisałaby się jako słynna prima balerina, jednakże mimo świetnego rozwoju i przygotowania (szkoła tańca w Londynie), Marie Rambert wykluczyła tę możliwość przez wzrost i złe odżywanie, co spowodowała okupacja w Holandii. Ufając słowom Rambert, młoda, piękna Audrey spróbowała swych sił jako modelka. Szybko jednak jej wizerunek i spontaniczność zostały zauważone przez reżyserów, a Hepburn mimo słabej jeszcze rozpoznawalności, otrzymała obsadę w pierwszych produkcjach filmowych. Jej debiut w 1948 roku to „Holenderski w 7 lekcjach”. Warto jednak wspomnieć pewne wydarzenie, które również miało wpływ na dalszy sukces Audrey. Otóż podczas wojny młoda Hepburn pracowała jako ochotniczka w holenderskim szpitalu. Opatrywała alianckich żołnierzy, wśród potrzebujących był brytyjski spadochroniarz – Terence Young, który 20 lat później wyreżyserował film „Doczekać zmroku” z udziałem Audrey. Z czasem o wizerunek aktorki upomniało się Hollywood. A pierwszy amerykański film „Rzymskie wakacje” (1953), zaprowadziły Hepburn na czerwony dywan po Oskara, Złoty Glob i Nagrodę Akademii Filmowej.
Stała się nietuzinkową ikoną świata mody i gwiazdą filmową w Hollywood. 1961 roku zagrała główną rolę w filmie „Śniadanie u Tiffany’ego” – który jest symbolem kina XX wieku, z czarnymi sukienkami od Givenchy’ego oraz blond pasemkami. Można by rzec, że scenę w scenie prezentuje film „Historia Audrey Hepburn”(2000), który rozpoczyna się od nagrań Audrey w roli Holly (obsada Jenifer Love Hewitt). Początkowo jednak pomysł na aktorkę był inny, filmową Holly w „Śniadaniu u Tiffany’ego” upatrywano w Marylin Monroe. Jednak samej Marylin odradzano przyjęcie roli, nieadekwatnej do jej nowego wizerunku.
Inne filmy jak „ Sabrina” (1954), „Historia Zakonnicy” (1959), „My Fair Lady” (1964), czy sztuka teatralna „Ondyna” (1954), przyniosły jej sporo nominacji i nagród, w tym Tony za najlepszą aktorkę teatralną. To właśnie podczas powstawania scenariusza teatralnego, Audrey poznała swojego pierwszego męża. Tego samego roku para została małżeństwem. W przebiegu kariery aktorskiej Hepburn istotne są również niezrealizowane produkcję, w których nie chodziło o rozgłos. Wynikały one bowiem między innymi z przykrych wspomnień wojennych czy wartości jakimi kierowała się aktorka. Tak było w przypadku „Pamiętników Anny Frank”, które zbyt mocno przypominały Audrey sytuację w jakiej znalazła się podczas okupacji. Ostatni film w jakim zagrała aktorka to „Na zawsze” (1989), już potem ograniczając swój obszar twórczości do programu telewizyjnego „Ogrody Świata” oraz działalności na rzecz dzieci.
Jej kariera osiągnęła szczyt już w połowie lat 50-dziesiątych, a do 2005 roku była jedną z 9 osób, które zdobyły Oskara, Tony, Emmy i Grammy. Jako wielka osobistość Hollywood rok po występie Marylin czyli w 1963 roku, Audrey zaśpiewała słynne „Happy Birthday Mr. President” w ostatnie urodziny prezydenta J. F. Kennedy’ego.
Pokochał ją cały świat, za niepowtarzalną urodę, grację i spontaniczność. Do dziś, w wielu rankingach Audrey Hepburn uznaje się za najpiękniejszą kobietę wszech czasów, przodującą na okładkach światowych magazynów.
Cała jej twórczość nie opierała się wyłącznie na sławie, a przyjemności jaką czerpała, wiedząc jak potrafi emanować na rzeszę widzów, przyznała to mówiąc: „uwielbiam dostawać listy od ludzi, którzy mówią, że mieli kiepski dzień, więc poszli do kina i zobaczyli jeden z moich filmów, a on całkowicie zmienił ich humor”.
Mimo rychłej śmierci Audrey 1993 roku, Hollywood, UNICEF nigdy nie zapomni tak znamiennej osobistości. W 2003 roku w 50-dziesiątą rocznicę zdobycia Oskara za główną rolę w filmie „Rzymskie wakacje”, Włosi zorganizowali wystawę z eksponatami i fotografiami, by mimo upływającego czasu, jeszcze raz przypomnieć i pokazać wielką aktorkę i modelkę. Istotna jest jej rola i wpływ na światową kinematografię, jednakże Hepburn od początku prezentowała coś więcej niżeli niepowtarzalną, ciekawą kreację w danej obsadzie. A najpiękniejszy fakt, czyli udział w misjach, między innymi w Somalii, Bangladeszu sprawia, że dostrzegamy w Audrey człowieka urodzonego „z ogromną potrzebą czułości i straszliwą potrzebą dawania”.
I gdyby każdy mógł pozwolić sobie na codzienny uśmiech. Obudzić w sobie tę najznamienitszą cechę – radość o której Audrey mówiła. Być może bylibyśmy jeszcze bardziej piękniejsi wewnętrznie.
Magdalena Sobczak