Menu

logo tjk main 

Face baking - gorący youtube'owy trend wyciągnięty prosto z kultury drag queen

  • Dział: Uroda
„Face baking” czyli w dosłownym tłumaczeniu z angielskiego - „pieczenie twarzy” to jeden z najgorętszych, choć dość ekstremalnych trendów makijażowych ostatniego sezonu.

Jak większość z nich, tak i ten, zdaje się nam mówić, że więcej znaczy lepiej. Najpierw pojawiło się mocne konturowanie, które zaczęło balansować na granicy absurdu gdy dowiedziałyśmy się, że można konturować za pomocą taśmy klejącej czy „na clowna”. Trend konturowania spodobał się makijażowemu światu na tyle, że został przeniesiony także na inne części ciała takie jak dekolt, kark, a nawet brzuch czy uda. Później blogerki, a za nimi cały Instagram zaczęły szaleć na punkcie ekstremalnego rozświetlenia twarzy czyli „strobingu”, o mocno podkreślonych, optycznie powiększonych, matowych ustach a’la Kylie Jenner.

Wielu wierzy, że „face baking” jest tworem nowym, rozpropagowanym przez makijażystę Kim Kardashian oraz Instagram. Prawda jest nieco inna. W rzeczywistości technika ta jest znana społeczności drag queen od lat (jeśli nie dekad) i wykorzystywana podczas przygotowywania się do występów. Powodem jest fakt, że pozwala ukryć ostre rysy twarzy oraz wszelkie jej niedoskonałości przed błyskiem fleszy.

Podobnie jak poprzednie trendy „face baking” również wymaga dosyć grubej warstwy kosmetyków na naszej twarzy, stąd też nie każdemu spodoba się jego efekt. Makijaż taki polecany jest przede wszystkim na większe wyjścia, ponieważ daje nam efekt idealnie wygładzonej i jednolitej cery. Co więcej, odpowiednio wykonany, jest gwarantem tego, że wyjdziemy nieskazitelnie na zdjęciach.

Zanim podejdziemy do nałożenia jakiegokolwiek produktu należy się upewnić, że skóra jest dokładnie oczyszczona oraz nawilżona. Nawilżenie jest podstawą, ponieważ zaaplikowane na suchą skórę kosmetyki uwidocznią niedoskonałości, suche skórki i spowodują jej bardzo nieestetyczny wygląd. „Face baking” nie jest najlepszym rozwiązaniem dla posiadaczek suchej skóry.

Jak wykonać taki makijaż?
Oto 4 kroki by „upiec twarz”:
1. Po nałożeniu podkładu oraz (jeśli to potrzebne) zatuszowaniu drobnych niedoskonałości, proces „pieczenia” rozpoczynamy od nałożenia płynnego korektora w odcieniu o ton jaśniejszym od odcienia naszej cery. W tym momencie mamy kilka możliwości do wyboru. Przede wszystkim należy, w oparciu o owal naszej twarzy, zastanowić się, które jej części chcemy rozjaśnić. Standardowo korektor nakłada się: pod oczy w kształcie trójkąta, którego wierzchołki znajdują się w wewnętrznym kąciku oka, na skroni tuż przy linii włosów i tuż przy końcu nozdrza oraz wzdłuż grzbietu nosa. Opcjonalnie, dla całościowego efektu, można go też nałożyć wzdłuż linii żuchwy, na podbródek oraz na czoło, tuż ponad brwiami i u nasady nosa. Produkt należy delikatnie, ale dokładnie wklepać w skórę za pomocą palca lub gąbeczki. Aby uzyskać pożądane rezultaty warstwa kosmetyku powinna być na tyle gruba by uzyskać pełne krycie.
2. Drugim krokiem jest nałożenie (za pomocą gąbeczki lub pędzelka) równomiernej, obfitej warstwy transparentnego pudru sypkiego. Może to być również puder ryżowy lub inny w jasnym odcieniu, najważniejsze by był to puder sypki. Tu również, aby uzyskać optymalny efekt, nie należy żałować aplikowanego kosmetyku.
3. Trzeci krok jest zdecydowanie najłatwiejszym. W zależności od źródeł, puder należy pozostawić na skórze 5, 10 lub 15 minut. To właśnie w tym momencie następuje proces „pieczenia”. Pozostawione na skórze kosmetyki pod wpływem ciepła skóry oraz wydzielanego przez nią sebum wtapiają się w skórę.
4. Ostatnim krokiem jest usunięcie nadmiaru pudru za pomocą miękkiego pędzla.

Efektem końcowym jest idealnie zmatowiona, lecz nie pozbawiona wymiarów twarz, której pory są niemal niewidoczne. Cera jest jednolita i sprawia wrażenie ultra-gładkiej. Mimo, że efekt jest dość „dramatyczny” w kontekście codziennego makijażu to jeśli wiemy, że chcemy wyglądać perfekcyjnie podczas uroczystej imprezy z fotografem, „face baking” wydaje się być całkiem dobrym pomysłem.

Daria Nawrocka
Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS