Relacje między kobietami przeważnie bywają skomplikowane, ale gdy mowa o trwałej i silnej przyjaźni, często wieloletniej, wydaje się, że nie ma rzeczy, która mogłaby ją złamać. Jednak takie myślenie może być złudne, gdyż „zmiana ról odgrywanych” przez obie osoby może zaważyć na kontaktach między nimi, zwłaszcza, gdy do tej pory były na równorzędnej pozycji, a nagle jedna została szefową drugiej… Czy w takiej sytuacji przyjaźń przetrwa? Chciałoby się powiedzieć - tak. Przecież jedna osoba powinna cieszyć się z sukcesu drugiej, zwłaszcza jeśli są sobie bliskie. Jednak rzeczywistość bywa zupełnie inna.
Zosia i Magda to dwie przyjaciółki od lat pracujące razem. Tworzą mały, bo kilkuosobowy zespół. Zosia, wraz z obecną kierowniczką tworzyły firmę od samych początków i mimo, że są tylko czyimiś pracownikami, bo właścicielem placówki jest spółka, to włożyły wiele energii i wysiłku w jej zorganizowanie. Po roku, ich współpracownikiem została Magda, a kilka miesięcy później dołączyła jeszcze jedna osoba. W czteroosobowym składzie dogadywały się idealnie. Do czasu, kiedy aktualna kierowniczka złożyła wymówienie, a jej miejsce zajęła wspomniana Zosia. Do tej pory panie dzieliły te same obowiązki, a dodatkowo Zosię z Magdą łączyła przyjaźń. Nie raz spotykały się w knajpce, by wspólnie ponarzekać na kierowniczkę, czy niezbyt wysoką pensję. Małe ploteczki z pracy nikomu nie szkodziły, a te spotkania zbliżyły do siebie obie kobiety, tak bardzo, że po latach zostały najlepszymi przyjaciółkami, odwiedzały się w domu, znały swoich mężów i rodziny.
Co sprawiło, że nastąpił kryzys? Wiele drobnych sytuacji. Początkowo obie cieszyły się, że stworzą zespół na własnych zasadach, bez miłej, ale despotycznej i wymagającej szefowej. Jednak nowe stanowisko Zosi wymagało respektowania jej poleceń przez zespół. Trudno przecież wyegzekwować od pracowników realizowania wytycznych służbowych, gdy nie jest się traktowanym serio. Brak autorytetu, którego doświadczyła bohaterka przytoczonej historii sprawił, że zespół zamiast działać prężniej, zaczynał się sypać.
Wszystkie prośby kierowane do pracowników, w tym także do przyjaciółki, były odwlekane, a koleżanki zwracając się do nowej szefowej po imieniu (bo tak zwykle mówiły do siebie w pracy) śmiały się, że czuje ona władzę, że wpadła w rolę i niebawem stanie się despotką w spódnicy. Te początkowo śmieszne i niesprawiające przykrości żarty zaczynały przybierać inne formy.
Przerwa na lunch, którą zwykle spędzały wspólnie w małej kawiarni piętro niżej, stała się krępująca, gdyż wszyscy milkli, gdy do stolika zbliżała się Zosia. Podobnie z przerwą na papierosa i innymi małymi spotkaniami w kuchni czy stołówce. Przerywano żarty i śmiechy, a gdy Zosia pytała z czego się śmieją, udzielano jej wymijających odpowiedzi. Nie potrzeba było wiele czasu, by zrozumiała, że to ona jest obiektem kpin, którym przewodzi jej najbliższa przyjaciółka Magda.
Zazdrość, być może nieświadoma, objawia się wieloma złośliwościami. Nie jest to nagłe zerwanie przyjaźni, lecz drobne grzeszki popełniane z żalu, że ktoś jest od nas lepszy. I tak małe złośliwości zmieniają atmosferę w pracy, do tego stopnia, że relacje często stają się tylko służbowe, a z dawnej przyjaźni nic nie pozostaje.
Pracodawca myśląc o awansie kogoś ze swojej firmy, chce widzieć tylko korzyści, które mu dana osoba przyniesie. Tym samym to, co przeszło koło nosa zazdroszczącej osobie - jest dla niej porażką i zadręcza się ona z powodu sukcesu kogoś innego a nie własnego. Szkoda, że zapominamy o poświęceniach awansowanej osoby, jakie wiążą się z otrzymaniem nowego, wyższego stanowiska. My widzimy tylko lepszą pensję, rozwijającą się karierę i nowe możliwości, ale być może te korzyści zostały osiągnięte zostawaniem po godzinach, zwiększonym stresem lub ciężką pracą w weekendy, kosztem rodziny, więc awans jest zasłużonym wynagrodzeniem i docenieniem tych trudów.
Zazdrość potrafi wykrzywić nasze spojrzenie na daną sprawę. To co osiągnęła koleżanka z pracy, nagle staje się lepsze i automatycznie same chcemy to mieć. Zachowanie przyjaciółki Zosi - Magdy było prawdopodobnie spowodowane tym uczuciem. Żal, że to ona nie została leaderem zespołu, a przecież miała takie same szanse, sprawił, że starała się na siłę umniejszać sukces przyjaciółki - od początkowych żartów i zbytniej swobody, po bezczelność i brak wykonywania swoich obowiązków.
Pomieszanie relacji osobistych i zawodowych, może skutkować wieloma niepowodzeniami na obu płaszczyznach. W pracy osoba podwładna, która przyjaźni się z szefem często czuje się bezkarna i zbyt pewna siebie. Myślenie schematem typu: skoro widziałam szefową w cekinowej bluzce tańczącą w kiczowatym klubie, bądź płaczącą po rozstaniu z ukochanym, to niemożliwe, aby ona zwróciła mi uwagę, że mam nieodpowiedni strój służbowy lub że zwierzałam się w pracy ze swojej ostatniej przygody miłosnej innej koleżance. W takiej sytuacji, gdy jednak dochodzi do konfrontacji na relacji szef-pracownik, podczas której przyjaciółka-szef upomni swojego pracownika, każda uwaga może być odebrana bardzo osobiście. Skarcona osoba może pomyśleć, że skoro sama często była świadkiem różnych scen stawiających nową szefową w niezbyt korzystnym świetle, to może czuć się uprzywilejowana i liczyć na całkowitą tolerancję swoich niekoniecznie profesjonalnych zachowań. Stąd też w przypadku powtarzających się spięć na płaszczyźnie zawodowej pomiędzy szefem a podwładnym, może dojść do odsunięcia się od siebie przyjaciółek i osłabienia więzi prywatnej, niezwiązanej z pracą.
Ważne jest wytyczenie sobie konkretnych i stanowczych granic. Nie jest to proste, bo jak wyrazić się niepochlebnie o projekcie przyjaciółki, nad którym pracowała wiele godzin? Jak z pokorą przyjąć wszelką krytykę a następnie po kilku godzinach pójść wspólnie na kawę? Brakuje także jednego czynnika łączącego dawne przyjaciółki, jest to jak w przypadku historii Zosi i Magdy - wspólny front przeciwko wrogowi. Mimo, iż nie doświadczały wielu przykrości ze strony dawnej szefowej, to lubiły czasem ponarzekać na jej władczy ton, czy brak wyrozumiałości. Z kim teraz o tym rozmawiać, skoro to przyjaciel stał się nagle przysłowiowym „wrogiem”? Wtedy często nawiązują się bliższe więzi pomiędzy pracownikami a nowy szef - szefowa, która kiedyś była jedną z nich, zostaje tematem plotek.
Jednak czy zawsze przyjaźń jest z góry skazana na przegraną? Nie musi przecież tak być, ale trzeba włożyć sporo wysiłku, by oddzielić przyjaciółkę od szefa i przyjaciółkę od pracownika. Wszelkie służbowe konflikty i nieporozumienia - wyjaśniać w pracy, a nie opowiadać o nich z żalem innym pracownikom. Przyjaźń jest bowiem relacją bardzo trwałą i mocną. Wystarczy tylko odpowiednio nią pokierować, by z faktu, że przyjaciółka została szefem - czerpać same korzyści. Trzeba natychmiast ustalić nowe zasady, podkreślić fakt, że relacje zmieniły się w danej grupie, jednak nadal jest się zespołem, a posiadanie przyjaciela - szefa, może świetnie sprawdzić się w dalszej pracy np. miłą i bezpośrednią atmosferą w biurze. Już sam sukces bliskiej osoby powinien cieszyć. Jeśli jednak dostrzegalne są objawy zazdrości, warto bardziej zmotywować zespół do działania, pokazując im, że również mają możliwość awansu i kariery.
Dodatkowo nowy szef zna podwładnych lepiej niż poprzedni, gdyż był jednym z nich i przyjaźnił się z zespołem lub chociażby z jego częścią. Może zatem tak przydzielać zadania, by pracownicy wykonywali to, co najbardziej lubią i w czym są najlepsi. Taki podział ról przyniesie owocną współpracę i obustronne korzyści.
Przyjaźń pomiędzy dwiema osobami pracującymi w tej samej firmie, nie należy do łatwych, lecz warto pamiętać, by nie zniszczyć czegoś, co jest ważniejsze niż kariera czy stan konta.
Elżbieta Reimann, 24l.