Pary wśród grupy przyjaciół i relacje między nimi…
- Dział: Tematy tabu
Joanna przyuważyła, że patrzę się na nich jak na wariatów. Podeszła do mnie i powiedziała: „My się tak tylko bawimy. Jesteśmy grupą przyjaciół już długie lata, mamy do siebie zaufanie. To przecież nic złego”. I poszła bawić się dalej, ale ja nadal nie mogłam uwierzyć w to, co oni robią. No ale - nie przyszłam tutaj, żeby się zamartwiać jakimiś wymysłami innych ludzi, tylko żeby dobrze się bawić. Po jakimś czasie zaczął ze mną tańczyć Tomek. Nagle złapał mnie w pasie, podniósł i wybiegł z salonu na taras, gdzie siedział Kamil, mój chłopak. Ześlizgnęłam mu się a jego ręka znalazła się na moim pośladku i to pod spodenkami… Spojrzałam na niego z wściekłością, a potem na Kamila. Mierzył go wzrokiem, po czym podniósł głos i powiedział: „A Ty gdzie dotykasz moją dziewczynę? Lepiej uważaj, bo jak to się znowu powtórzy…”. Wiedziałam, że Kamil mógłby nie zapanować nad sobą, gdyby widział, że któryś z tamtych się do mnie przystawia. Nie byliśmy jednak u siebie więc musieliśmy panować nad emocjami, żeby nie doszło do jakiejś awantury… Z drugiej strony byłam szczęśliwa, że Kamil i ja mamy takie samo zdanie na ten temat, że walczyłby o mnie. Dlatego później, gdy poszliśmy tańczyć już razem, unikałam ich towarzystwa…
Andżelika oczywiście nie miała żalu do Tomka, za to, że mnie „tam” dotykał. Mnie osobiście coś takiego by zabolało, gdyby mój chłopak łapał za pośladek inną dziewczynę. Nie rozumiałam tych ich „zasad”, jeśli w ogóle tak to można nazwać. Kamil mi później powiedział, że Andżelika również chwytała go za pupę, ale odsunął jej dłoń - No i co, przecież nic złego nie robię. To jest śmieszne, to ma być tylko zabawa. Ja nie jestem zazdrosna o Asię, a ona o mnie. Ale nie martw się, Tobie i Monice (czyli mnie) nie zrobiłabym żadnego świństwa.
Dla mnie to nie jest raczej normalne, że wy wszyscy się tak obmacujecie. Ciekawe co by powiedziała Monika, gdyby zobaczyła ciebie chwytającą mnie za pośladki!
Czy byłam o to zła? Chyba nie. Bo widziałam ich zachowanie i widziałam, że oni tak robią. Każdy z każdym. Z drugiej strony ciekawe, że oni uwielbiają się obmacywać. Zastanawiałam się jeszcze, co by było, gdyby Kamil był tam sam. Jakby to wtedy wyglądało… Jakoś nie ufałam im do końca, jeśli chodzi o zapewnienia, że nie wywiną mi żadnego świństwa.
Naprawdę dobrze się bawiłam, wytańczyłam ile się da. Ale pomiędzy tym wszystkim czułam niepokój. O siebie i o Kamila. O nas. Czyhające niebezpieczeństwa, które z pozoru są niewinne, mogą doprowadzić do różnych sytuacji. Kamil był na mnie trochę zły, że nie zareagowałam, np. nie odpychając ręki Tomka ode mnie, ale on zaskoczył mnie totalnie, choć powinnam była być na takie możliwości przygotowana.
Zadaję sobie pytanie - czy w dzisiejszym świecie takie coś jest normalne i…bezpieczne. Przecież z każdej strony media bombardują nas tematami o zdradach itp. Jeśli pozwolimy sobie na takie poluźnienie zasad, nawet w ramach żartów, to ktoś się kiedyś zapomni lub uzna, że to przecież nic złego i się stanie… Tym bardziej na imprezach, gdzie nie brakuje alkoholu… Ja tak nie chcę. Nie po to buduję ze swoim chłopakiem coś, by później przez kogoś innego i jego dziwne zwyczaje to stracić. Myślimy poważnie o swoim związku i o wspólnej przyszłości. A samo podejście do tego jak chcemy żyć i jak siebie nawzajem traktujemy, ma bardzo duże znaczenie. Znając kogoś bardzo długo, mimo wszystko nie chciałabym, żeby ta osoba „przystawiała” się do mojego partnera, nawet nie mając nic złego na myśli. Każdy taki widok, obłapujących się „gdzie popadnie” i mówienie do siebie „kochanie moje”, sprawiłoby mi ból. A może jestem za bardzo zazdrosna, może nie jestem na czasie? Być może… Uważam jednak, że takie zachowanie nie jest fair wobec partnerów. Pozwalanie sobie na zbyt wiele nie jest najbardziej rozsądne. Nie wstydzę się tego, że mamy takie a nie inne zasady. Przynajmniej wiem, czego mogę się spodziewać u swojego chłopaka i czy mogę czuć w nim oparcie. A on wie, czego może spodziewać się po mnie.
Mówi się, że przyjaźń silniejsza jest niż miłość. Inni uważają odwrotnie. Nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną. A jeśli nawet takie przypadki się zdarzają, to nie jest ich dużo. Prędzej czy później zawsze do czegoś dochodzi.
Ciekawi mnie jak potoczy się dalej życie tej grupy ludzi. Czy po pewnym czasie uznają, że popełniają błąd? Czy zrozumieją? A może się mylę, może ich zachowanie pozostanie bez zmian…Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i mam nadzieję, że ostatni. Kiedy poznamy innych ludzi, chciałabym, aby oni w taki sposób nie postępowali...
Resztę przemyśleń pozostawiam Wam, Drodzy Czytelnicy.
* - imiona zostały zmienione
Monika Rymaszewska, 20l.