Menu

logo tjk main 

Rozpoznać siebie

Tym razem po ciężkich rozmyślaniach, postanowiłam napisać artykuł o rozpoznawalności. Taki tajemniczy wstęp.

Zaczęło się tak: umawiam się z pewną Szwajcarką, mam pełen adres i miejsce spotkania. Jestem sobą czyli stylistką, która rozpoznaje ludzi nie musząc o nich nawet nic wiedzieć, a nawet ich widzieć. Ale tym razem mam zdjęcie, a właściwie zdjęcia osoby. Cóż może być w tym skomplikowanego? Chyba tylko i aż to, że zdjęcia miałam z Instagrama i za cholerę nie mogłam wypatrzeć w tłumie osoby ze zdjęć. Po dłuższej chwili rozglądania się i przyglądania się zupełnie niewinnym osobom, nagle zaczepiła mnie wspomniana wyżej, wypatrywana Szwajcarka…

Jakbym była nawet superkomputerem to, niestety, nie mogłabym znaleźć punktów wspólnych oglądanej właśnie na żywo twarzy i świetnych wymodelowanych zdjęć. Starałam się ukryć totalne zdziwienie. Właściwie nie wiem dlaczego, może dlatego, żeby nie zrobić tej osobie przykrości. Oczywiście stanęły mi przed oczyma hasła z koszulek Local Heroes „I look better online” i przez chwilę pomyślałam o biednych celnikach i innych sprawdzaczach dokumentów.

Ale później natchnęło mnie pytanie: „Czemu?”. Czemu chcemy być aż tak do siebie niepodobne?

Trochę zalewa nas fala poprawek. Poprawek bez końca.

Moja praca to poprawianie, jasne. Lepiej wyglądać lepiej niż gorzej. Ale absolutne tworzenie awatara na potrzeby internetu lub robienie z siebie kogoś innego?

Jest to chyba syndrom typu perfekcjonizm Michaela Jacksona, tak długo poprawiał i poprawiał, że poprawka na poprawce wyglądała strasznie. Tak jak z obrazem, nie da się bez końca poprawiać, bo w końcu albo odpadnie kawał farby, bo będzie jej za dużo, albo i tak wyjdzie bohomaz. Innym przykładem jest Donatella Versace, pierwsze poprawki były ok, drugie, trzecie i czwarte doprowadziły do tego, że teraz po latach dzięki jeszcze nowocześniejszym zabiegom powoli stara się wrócić do stanu sprzed poprawek.

12

Chcemy być perfekcyjne, zmieniamy się, ale nie dajmy się zwariować
Użycie filtra foto zmieniającego rysy twarzy nie sprawi, że będziemy kimś lepszym. A ludzie, którzy nas za to polubią… no cóż… czy warto takich znać w ogóle? Zmiana rysów twarzy (w świecie rzeczywistym) na sztuczne też nie, tym bardziej że wachlarz zmian nieuchronnie prowadzi do tego samego punktu i upodabniania się do innych - bo w końcu dążymy do nieistniejącej perfekcji i wybieramy te same elementy. I zamiast stawać się najlepszą wersją samej siebie, stajemy się byle jaką kopią kogoś wyimaginowanego.

Od kobiet wymaga się naprawdę dużo, mają pracować, wychowywać dzieci i być piękne, do tego stanowcze, kobiece, delikatne. Idzie zwariować
Szukajmy jednak swojego Ja i tego co jest w nas najładniejsze, najfajniejsze i ciekawe, a nie w kimś innym. Nie implementujmy cech innych osób (wg obiegowo-marketingowej opinii „pięknych”) w sztuczny sposób na nas same.

I jasne zmieniajmy się, rozwijajmy i ładniejmy, ale tak, żebyśmy mogły też rozpoznać siebie same. Starajmy się zapanować nad naszymi krytycznymi myślami, strachami i niepewnościami, niech nie każą one nam zmieniać się w kogoś kim nie jesteśmy i często wcale nie chcemy być.

PS: Szwajcarka była naprawdę ładna, ciekawa i świetnie się z nią rozmawiało, bo powalała spostrzeżeniami i elokwencją … a mimo to dała się wciągnąć w szaleństwo bycia kimś innym.
Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS