Menu

logo tjk main 

Związek na zakręcie, czyli jak zbliżyć się do siebie na nowo?

Scenariusz zazwyczaj jest podobny: Spotykają się jakaś Ona i jakiś On. Zakochują się w sobie nawzajem i nie widzą świata poza sobą. Sielanka trwa przez kilka lub kilkanaście miesięcy, motyle w brzuchu szaleją, a wcześniejsze zmartwienia jakby przestały istnieć. A potem pojawia się pierwsza myśl, typu: „On nie powinien się tak zachowywać!”. W pewnym momencie różowe okulary spadają nam z nosa i okazuje się, że zamiast wyidealizowanego obrazu mężczyzny, który chciałyśmy oglądać całe życie, przychodzi nam zderzyć się z rzeczywistością, która uparcie pokazuje nam, że mamy do czynienia z żywym człowiekiem, borykającym się ze swoimi trudnościami; z kimś kto ma zarówno zalety, jak i wady.


Wiele osób potrafi utożsamić się z tym „uczuciem rozczarowania”. Dobra wiadomość jest taka, że nie jest to wcale nic dziwnego. Co więcej, ten etap można „przejść”, jeśli tylko mamy w sobie gotowość, chęć i otwartość na drugą osobę. Poniżej przedstawiamy kilka różnych punktów widzenia i opinii ekspertów. Jak zbliżyć się do siebie na nowo, kiedy nasz związek znalazł się na zakręcie?

Jak to jest z tą miłością?

"W idealnym świecie związki byłyby zawierane przez dwoje kochających się osób, które czują się dobrze same ze sobą i nie potrzebują drugiego człowieka do tego, by je uszczęśliwiał" - twierdzi autorka i buddystka, Tenzin Palmo. Niestety zazwyczaj jest tak, że - karmieni cukierkowymi obrazami miłości serwowanymi przez Hollywood - szukamy tego jedynego, albo tej jedynej, która sprawi, że nasze życie odmieni się jak za użyciem magicznej różdżki.

Gdy wchodzimy w związek z takim właśnie nastawieniem („on mnie uszczęśliwi”, „ona jest lekarstwem na moją samotność”) to niemal zawsze, prędzej czy później pojawią się problemy i rozczarowania.

Niektóre z typowych męskich zachowań i tendencji, które są takim „zapalnikiem” do pojawienia się kryzysu to: brak pełnego zaangażowania w relację oraz niezrozumienie dla kobiecych emocji (a te - powiedzmy sobie szczerze - potrafią być momentami bardzo intensywne). Z kolei po kobiecej „stronie szali” trzeba postawić przede wszystkim zbytnie poświęcanie się w imię związku. Po kilku latach takiego stawiania swoich własnych potrzeb na szarym końcu często mamy w sobie skumulowane pokłady złości do partnera, a także czujemy się wykorzystane albo niedoceniane. Oczywiście w jednym artykule nie weźmiemy pod lupę wszystkich tych możliwych kwestii, niemniej jednak warto zacząć przygodę pod tytułem „praca nad związkiem” od samej siebie i uświadomić sobie, które zachowania nie miały pozytywnego efektu na relację.

Oto kilka porad, które warto wcielić w życie już dzisiaj, aby móc na nowo cieszyć się udanym związkiem:

1. Popraw swoją relację z samą sobą
Nasz związek z samymi sobą jest zawsze podstawą do tworzenia związków z innymi. Chcemy tego czy nie, podświadomie dajemy innym przykład jak chcemy, by nas traktowano. Jeśli nie dbamy o siebie i pozwalamy innym nagminnie przekraczać nasze granice - będzie nam trudno stworzyć piękną relację.

Poza wytyczaniem zdrowych granic, istotne znaczenie ma tutaj także samoocena. Jest nawet takie popularne powiedzenie: „Każdy ma tyle szczęścia na ile się odważy”. Warto zadać sobie kilka szczerych pytań:

- Czy mój obraz samej siebie oparty jest o pozytywne myśli?
- Czy szanuję swoje potrzeby?
- Czy dbam o siebie tak samo jak o innych?
- Czy wierzę, że zasługuję na miłość?

2. Uwierz, że pozytywna zmiana jest możliwa
Gdy pojawiają się kłopoty, wiele osób automatycznie zaczyna skupiać się na tym, co nie działa. Natomiast znakiem charakterystycznym naszych czasów - jak przypomina często psychoterapeuta, Wojciech Eichelberger - jest „wymienić na nowszy model”. O wiele łatwiej jest dzisiaj wyrzucić stare rzeczy, przedmioty, urządzenia, niż zająć się ich naprawą. Podobnie zaczęliśmy traktować związki. Wydaje nam się, że skoro obecny partner „nas zawiódł”, to oznacza, że ktoś inny na pewno „będzie lepszy” (mówiąc obrazowo).

Natomiast podstawą do naprawienia związku w kryzysie jest wypracowanie wewnętrznego przekonania, że zmiana jest możliwa. Co więcej, często jest tak, że taki związek, który przetrwał kryzys, okazuje się jeszcze trwalszy i szczęśliwszy niż nowa relacja, w fazie zakochania.

3. Komunikacja
Wszyscy powtarzają, że bez komunikacji ani rusz… Do tego stopnia, że hasło „komunikacja” wydaje się wielu osobom przereklamowane.

Natomiast prawda jest taka, że komunikacja - owszem - jest ważna, ale wtedy, gdy wiemy w jaki sposób porozumieć się z drugą osobą, a także gdy sami uświadomiliśmy sobie „o co nam tak właściwie chodzi”. Jeśli rozmawiamy z partnerem, a nasze rozmowy kończą się jedynie frustracją i przysłowiowym „uderzaniem głową w ścianę”, wówczas lepiej na jakiś czas skupić się na punkcie numer 4 (poniżej).

Niezwykle przydatne okazuje się zapoznanie z podejściem NVC („non violent communication” - „porozumienie bez przemocy”). Można zacząć na przykład od książki Liv Larsson: „Porozumienie bez przemocy w związkach - zbadaj swoje relacje”. Dowiemy się z niej między innymi, że prawdziwa komunikacja powinna bazować na otwartym mówieniu o własnych uczuciach i potrzebach, a nie na atakowaniu, obwinianiu, czy wymaganiu, by nasz partner był inny.

Zamiast powiedzieć: „Nie chcę, żebyś robił to czy tamto”, lepiej wyrazić swoje uczucia: „Kiedy robisz tak czy tak, to czuję się smutna, niepotrzebna, zła, itd.”. Tego typu podejście do komunikacji otwiera przestrzeń do rozmowy, a nie prowadzi do ostrej wymiany argumentów i przekrzykiwania się kto ma rację.

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że „związek to budowanie szczęścia we dwoje”. Pytanie tylko, czy za wszelką cenę wolimy mieć rację, czy wolimy wybrać szczęście i bliskość z drugą osobą…

4. Czas na autorefleksję
Czasami jest tak, że nawet pomimo szczerych chęci, nie udaje nam się dogadać. Wtedy nieoceniony może okazać się czas spędzony osobno. Niejednokrotnie chwilowa rozłąka okazuje się najlepszym lekarstwem na kryzys w związku.

Parę dni spędzonych w samotności, najlepiej gdzieś z dala od domu, na łonie natury, bez dostępu do medialnej papki i mediów społecznościowych, może zadziałać na nas jak balsam - ukoić emocje, przywrócić wewnętrzny spokój i przejrzystość myśli. A w takim stanie z pewnością łatwiej nam będzie dojść do porozumienia z partnerem.

Oczywiście bywa też tak, że związku nie daje się uratować, lub wręcz rozstanie okazuje się najlepszym możliwym rozwiązaniem. Z pewnością sygnałem świadczącym o tym, że ktoś znacznie przekracza nasze granice jest agresja i przemoc (nie tylko ta fizyczna, ale również psychiczna). W Internecie znaleźć można mnóstwo bezpłatnych porad dotyczących związków, relacji i partnerstwa. Czasami jednak są one niewystarczające i trzeba zasięgnąć pomocy specjalisty. Dobrze przeprowadzona terapia może być na wagę złota, jeśli od dawna borykacie się wciąż z tymi samymi problemami i macie wrażenie, że przerabiacie te same scenariusze, tylko z innymi partnerami.

 

razem

Czytaj więcej...

Staż leci, czyli co się zmienia po kilku latach związku

Kiedyś romantyczna kolacja, wino i świece, teraz film w telewizorze i piwo. Nie ma się co oszukiwać - im więcej stażu w związku, tym więcej zmian. Iskry namiętności, wybuchające niczym fajerwerki w nowy rok, zostają zastąpione zimnymi ogniami trzymanymi przez dziecko.

Pierwszy rok zawsze jest pełen atrakcji, później przychodzi proza życia i wszystko zmienia. Znacie się lepiej, jesteście naturalni: Jego znajomi są Twoimi, a Twoje zmartwienia Jego. Brak romantyzmu, niespodzianek i spontaniczności dopada każdą parę.

Co nas czeka po kilku latach bycia parą?
Nie zawsze będzie tak jak na początku. Wiele par rozstaje się właśnie przez rewolucję, jaka ma miejsce po dłuższym stażu związku. Z pierwszego wrażenia każdy by powiedział: „Przecież nic się nie zmienia, oprócz tego, że znamy się lepiej.” I tutaj jest haczyk. Wraz z upływem czasu, człowiek poznaje swoją drugą połówkę i zaczyna na nią oraz na jej zachowania patrzeć pod całkiem innym kątem. Kiedyś słodkie i zabawne dziwactwa, stają się irytującymi czynnościami, które bardzo szybko wyprowadzają z równowagi. .

Sukienki, spódniczki, seksowna bielizna - to idzie w odstawkę
Teraz majtki w kotki... Wygodnie, uniwersalnie. Czego chcieć więcej. Ale nie tylko Ona zmienia swoją garderobę. On - kiedyś koszule, a teraz - T-shirt i bokserki z logo Batmana. Takie są realia. Po 12 miesiącach nie ma już takiej presji podobania się sobie nawzajem. Teraz czas na bycie sobą, a wcześniejsze szaleństwa odchodzą do lamusa. „Ona/On mnie zna i akceptuje w każdej wersji, więc po co się gimnastykować? Jakby coś nie pasowało to przecież mi powie.” Powściągliwość to kolejna rzecz, która ulatuje wraz z mijającym czasem. Tajemniczość zniknęła, brakuje magii i dawnej pasji odkrywania. Jesteście dla siebie przyjaciółmi, którzy zawsze są szczerzy. Każdy na to spojrzy z innej perspektywy.

Seks... tutaj zmian jest chyba najwięcej
Na początku: długo, wszędzie, często i o każdej porze dnia czy nocy. Teraz: od czasu do czasu. Euforia, motylki w brzuchu, pociąg fizyczny jest na wskaźniku „low & slow”, za to współżycie wskoczyło na tryb „turbo”. Już nie ma czasu na grę wstępną czy niewinne igraszki. Jest chęć, jest czas - to do dzieła. A „po” On idzie spać, albo Ona ucieka oglądać swój ulubiony serial. W końcu ile można się przytulać?...

Cały proces powoduje kolejne zmiany, a mianowicie brak romantyczności. My kobiety (nawet po 50 latach związku) oczekujemy od naszego partnera bukietów kwiatów, kolacji przy świecach albo spacerów. A On? On uważa, że ten czas już minął. Czas randek, buziaków z zaskoczenia czy pamiętaniu o rocznicach. Znacie się tak długo, że przecież to nie jest już takie ważne i potrzebne. Jednocześnie nasz ukochany zmienia się. Nie zważa na słowa, nie widzi worka na śmieci stojącego przy drzwiach, którego kiedyś chętnie wynosił, nie pomaga w zakupach a znajomi określają Was - „stare małżeństwo”. Kluby i imprezy zostały zamienione na wygodną kanapę i ciepły koc. W końcu tak to wygląda.

Czyli co się zmienia po kilku latach związku?
Jak widać: wszystko. Po długim czasie bycia razem znikają zahamowania, tajemnice i wybuchy namiętności. I nikt nie jest tutaj winny. Po prostu tak jest. Człowiek poznaje drugiego człowieka od przysłowiowej podszewki i zna już jego zachowania oraz nawyki. I albo je akceptuje i związek nadal trwa, albo kończy relację. Dodając do tego jeszcze obowiązki jak praca, dom i/lub opieka nad dzieckiem/dziećmi, mamy przykład typowego, dorosłego życia dwojga ludzi, którzy zdecydowali się być razem. Lata mijają, ale płomień namiętności zawsze można rozpalić by w końcu ponownie zapłonąć jak na samym początku znajomości.

Zaskakujmy się, nie pozwólmy wkraść się rutynie a związek będzie trwał. Wracajmy do wspomnień. Niektóre z nich obudzą wiele skrywanych jeszcze do tej pory emocji.

Magda Surmacz
Czytaj więcej...

Pytania które musisz zadać mężczyźnie zanim za niego wyjdziesz

Wreszcie znalazłaś TEGO Jedynego! Książę pojawił się w Twoim życiu i układa Wam się jak w bajce. Romantyczne randki, upojne noce, namiętny seks - mężczyzna Twoich marzeń. Jesteś gotowa przyjąć od niego pierścionek zaręczynowy i spędzić z nim resztę życia. Jednak zanim to zrobisz, postaw sobie kilka pytań...

Po dłuższym czasie trwania związku, mężczyzna musi podjąć konkretną decyzję: czy chce spędzić resztę życia z tą akurat kobietą czy jednak to nie to. Pierwsza opcja kończy się pierścionkiem zaręczynowym i potem ślubem, druga...(nie)stety rozstaniem.

Jednak czy podjęta przez mężczyznę decyzja bierze się z tego, że faktycznie jest gotowy na ślub czy z tego, że po prostu lata związku mijają i zwyczajnie wypada się w końcu zadeklarować.

Właśnie dla takich dylematów warto zadać ukochanemu kilka pytań, by upewnić się, czy planowane małżeństwo ma rację bytu i świetlaną przyszłość.

Co dla Ciebie znaczy ślub i małżeństwo?
Dla każdego znaczy coś innego. Dla jednych będzie to transakcja wiążąca dwoje ludzi na całe życie, trwanie w zdrowiu i w chorobie aż do śmierci, a dla innych czysta formalność, papierek, który rzuca się w kąt i wystawna impreza zakrapiana alkoholem. Sprawdź, czy obydwoje patrzycie na te dwie kwestie tak samo, to jedno z najważniejszych pytań. Jeśli dojdziecie do porozumienia, czas na kolejną sprawę wartą omówienia a mianowicie...

Co z dziećmi?
Czy Twój partner chce mieć dzieci? Jeśli tak, to kiedy? Każda kobieta pragnie mieć dzieci ( prawie każda), a wraz z biegiem lat potrzeba ta jest odczuwalna coraz bardziej. Przed podjęciem decyzji o ślubie, koniecznością jest poznać zdanie partnera na temat rodzicielstwa oraz sposobie wychowywania dzieci. Bez tego żaden związek nie ma racji bytu.

Jaki będzie podział obowiązków w małżeństwie?
To pytanie, wydaje się wręcz banalne i w przyszłości może zmienić rzeczywisty stan rzeczy, ale jednak wizja jaką opowie Ci Twój partner, na temat tego jak widzi Was w małżeństwie może znacznie oddalić bądź zbliżyć Cię do powiedzenia sakramentalnego „Tak”. Jeśli jesteś kobietą pracującą, robiącą karierę a Twój chłopak myśli, że po ślubie będziesz tzw. kurą domową - to będzie kość niezgody między Wami. Jeśli jednak macie takie samo zdanie, bądź chociaż podobne, nic nie stoi na przeszkodzie by to pytanie rozszerzyć do tego jaki będzie podział obowiązków domowych. Odmienne wyobrażenia dotyczące roli kobiety i mężczyzny często skutkują nieudanym małżeństwem.

Jakie masz oczekiwania wobec mnie?
To pytanie warto zadać nie tylko partnerowi, ale także i sobie. Czego będziesz oczekiwał/a od swojej/ego żony/męża? Nie ma ludzi idealnych, każdy ma wady i zalety, słabości. I chociaż teraz każde z Was myśli - „To jest kobieta/facet moich marzeń” to jednak nikt z Was życia nie będzie dzielił z ideałem. Planując wspólną przyszłość, zastanówcie się oboje czego pragniecie i czy oczekiwania względem siebie są do zrealizowania przez drugą osobę.

Rodzina, przyjaciele, znajomi, pasje i zainteresowania - jak to będzie po ślubie?
Jeśli Twój partner nie lubi się z Twoimi rodzicami, wiadomo, że będzie unikał ich jak ognia a przynajmniej starał się z nimi spędzać jak najmniej czasu. Podobnie z Twoimi znajomymi - nastawiony wrogo do Twojej najlepszej przyjaciółki, znajdziesz się między młotem a kowadłem. Z jednej strony kochasz go i chcesz z nim planować wspólne życie, z drugiej masz wybraną „siostrę”, która zawsze była przy Tobie. Po ślubie będziecie mężem i żoną - zaczną się zjazdy, uroczystości rodzinne, spotkania ze znajomymi. Nie minie nikogo kontakt z ludźmi, których się nie lubi. Jeśli w przyszłości nie widzi on miejsca w Waszym wspólnym życiu na Twoją rodzinę i przyjaciół, to raczej nic z tego nie będzie.

W kwestii pasji i zainteresowań - ani jedno ani drugie nie powinno z tego zrezygnować na rzecz drugiej osoby. To coś co nas określa, sprawia, że jesteśmy wyjątkowi. Każdy ma inne hobby, ale każde powinno być szanowane. Małżonkowie powinni akceptować swoje wybory, pozwolić na realizację planów i spełnianie marzeń drugiej osobie. Nawet, jeśli pasja, którą wybrał mąż czy żona nas nie interesuje.

Jak widzisz nas za kilka lat?
Rok, dwa lata czy trzy bycia w związku, to nie to samo co kilkadziesiąt lat - zakładając, że będziecie razem żyć bardzo długo. Ludzie z czasem się zmieniają, zaczynają mieć inne priorytety w życiu. To, że teraz planujecie razem ślub nie znaczy, że on widzi Was jako parę staruszków trzymających się za ręce... To pytanie pozostawia wiele furtek, bo przecież nie wiadomo dokładnie co przyniesie przyszłość, jednak każdy z nas ma jakąś wizję swojej. Jeśli mężczyzna nie wie co ma odpowiedzieć, albo odpowiada zdawkowo - „nie wiem co będzie kiedyś, teraz liczy się to co mamy o resztę pomartwimy się później” to znaczy, że jego wizja sięga nie dalej niż kilka lat po ślubie... Nie mówię, że nie myśli o Tobie poważnie, jednak nie jest to facet który w 100% wie czego chce i co chce osiągnąć.

A na koniec wyciągnij wnioski...
Jeśli na wszystkie pytania postawione przez Ciebie, odpowiedział tak, by chociaż w większości zgadzać się z Twoimi wizjami życia razem, to gratuluję - masz kandydata na męża. Jednak zanim ostatecznie podejmiesz decyzję, poproś partnera by odwrócił rolę i teraz on zada te pytania Tobie.

W końcu małżeństwo to dwoje kochających się ludzi, umiejących ze sobą rozmawiać i patrzących w przyszłość w tym samym kierunku.

Magda Surmacz
Czytaj więcej...

Zazdrość w związku. Dlaczego nie ufamy?

Jeżeli szukasz informacji, które ułatwią Ci zrzucenie winy za wszystkie niepowodzenia w związku na Twojego partnera lub partnerkę - ten artykuł nie jest dla Ciebie. Czytając go dowiesz się raczej, w jaki sposób spojrzeć z większym dystansem na to, co się między Wami dzieje. I tego, co można z tym zrobić.

Zapewne wielokrotnie zdarzało Ci się doświadczyć uczucia zazdrości. Tak, to bardzo nieprzyjemne. Tym bardziej, jeżeli się powtarza. Wtedy może stać się prawdziwym problemem i doprowadzić do rozpadu całej relacji. A tego oczywiście chcemy uniknąć. Przecież większość z nas marzy o udanym, satysfakcjonującym związku, w którym oboje partnerzy czują się kochani i szanowani. Chcemy przeżywać radość, cieszyć się wspólnymi chwilami, być blisko. Cóż, taki rodzaj więzi nigdy nie jest nam dany od razu. Wymaga czasu, zaangażowania obu stron i - bardzo często - pracy nad sobą.

Jakie mogą być przyczyny powtarzającej się zazdrości?

Nie dostałaś czegoś bardzo ważnego od rodziców
Czasami bardzo trudno jest zaufać w pełni drugiej osobie. Zaufanie oznacza otwarcie się, oddanie się partnerowi, pewnego rodzaju bezbronność. Jeżeli Twoje dzieciństwo nie było pełne spokoju, a rodzicom nie udało się zapewnić Ci podstawowego poczucia bezpieczeństwa, jest bardzo prawdopodobne, że będziesz te doświadczenia przenosić do swojego związku. Zdarza się tak, gdy rodzice nie są obecni - fizycznie lub emocjonalnie - przy dziecku. Gdy jedno z nich (lub oboje) odchodzi. Jeżeli nie potrafią o dziecko zadbać lub w domu są nieustanne konflikty i kłótnie. Czasami rodzice sami borykają się z trudnościami emocjonalnymi i nie są w stanie zatroszczyć się o należyte wychowanie swoich pociech. Nieustannie obawiasz się, że osoba, którą kochasz odejdzie? Tak, może dawać o sobie znać Twoje dzieciństwo.

Wspominasz poprzednie związki
Oczywiście, zdrowa porcja dystansu na początku znajomości jest dobra, a nawet wskazana. Gorzej, gdy staje się codziennością. Jeżeli w Twoich poprzednich związkach dochodziło do zdrady lub Twoi eks - partnerzy w jakiś sposób Cię zawodzili, możesz mieć tendencję do bycia podejrzliwą. Po zranieniu zawsze pozostaje jakiś ślad, to naturalne. Pytanie tylko, czy chcemy te wspomnienia w sobie pielęgnować, czy raczej decydujemy się otworzyć na to, co jest nowe. To może wzbudzać lęk. Wszystko, co nieznane zawsze powoduje jakieś obawy. Ale tym razem masz do czynienia z zupełnie inną osobą. Może warto dać Jej szansę?

Nie wierzysz w siebie
Zazdrość może wynikać z niskiej samooceny. Nie czujesz się ze sobą dobrze? Jeżeli tak, trudno oczekiwać, że uwierzysz, iż Twój partner kocha Cię za to, kim jesteś. Dużo bardziej prawdopodobne, że w Jego zachowaniu będziesz doszukiwać się znamion kłamstw i niewierności. Nie dowierzasz i wątpisz w to, że w ogóle z Tobą zostanie? Zastanawiasz się, jak to się stało, że wybrał akurat Ciebie? Wymagasz ciągłych zapewnień o miłości? Pamiętaj, taka relacja bardziej przypomina uspokajanie dziecka, niż bycie z dorosłą osobą. Nie dość, że bywa męczące, to jeszcze może działać jak samospełniające się proroctwo i sprawić, że intymność stanie się tylko wspomnieniem. Pomyśl tylko! Skoro jesteście razem, musiało istnieć wiele powodów, jesteś wartościowa dla swojej drugiej połówki.

Twój partner/partnerka daje Ci ku temu powody
Jeżeli bliskiej Ci osobie zdarzyło się już raz zawieść Twoje zaufanie, ostrożność jest w pełni uzasadniona. Zdradę trudno wybaczyć, a jeszcze trudniej jest o niej zapomnieć. Co nie znaczy, że nie jest to możliwe. Wszystko zależy od tego, jak bardzo obu stronom zależy na odbudowaniu nadszarpniętej więzi. Rozwiązanie? Zastanów się, jak czujesz się w tej sytuacji. Porozmawiaj z partnerem i sprawdź, czy bierze pod uwagę Twoje uczucia oraz punkt widzenia. Staraj się zrozumieć powody, dla których mogło do tego wszystkiego dojść. Przy odrobinie dobrej woli można naprawdę bardzo wiele zdziałać. Co innego, gdy wszystko zaczyna się powtarzać. Wtedy warto rozważyć, czy rzeczywiście jest sens pozostawać w sytuacji, która nas niszczy.

Jak zaufać?
Chyba każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, że nie da się stworzyć satysfakcjonującego związku bez miłości i radości bycia z drugą osobą. Podobnie ma się rzecz z zaufaniem. Powtarzająca się zazdrość może ograniczać zarówno Ciebie, jak i Twojego partnera. Nikt nie lubi być kontrolowany. Naturalną reakcją jest wtedy chęć ucieczki. Trzeba pamiętać, że oboje jesteście wolnymi ludźmi i nie posiadacie się na własność. Dopiero wtedy będziecie mieli szansę naprawdę się do siebie zbliżyć. Nie chodzi też tutaj o to, aby ukrywać swoje uczucia - niech bliska Ci osoba zdaje sobie sprawę, z czym się zmagasz. Bądź szczera i mów o tym, co przeżywasz. Wtedy masz większe szanse spotkać się ze zrozumieniem.

I pamiętaj, zaufanie to zawsze ryzyko. Warto jednak je podjąć - zyski mogą przerosnąć Twoje najśmielsze oczekiwania.

Dominika Mazurkiewicz
Czytaj więcej...

Dzień bez smyczy w związku

„Jeśli coś kochasz, daj mu wolność. Jeśli wróci do Ciebie, jest Twoje. Jeśli nie wróci, oznacza to, że nigdy od początku Twoje nie było.” - Salomon.

Będąc w związku oczekujemy od swojego partnera, partnerki całkowitego zaufania i szczerości, które są czymś fundamentalnym. Bez nich nie powstanie nic trwałego, a związek przerodzi się w więzienie. Ukochaną osobę zaczniemy trzymać na coraz krótszej smyczy, aż w końcu się z niej urwie. A czy na tym polega partnerstwo?

Czasami gdy już znajdziemy swoją drugą połówkę pomarańczy, zapewne nie raz pojawia się ochota powrotu do czasów wolności. Kiedy przed wyjściem nie mieliśmy przesłuchania i nie byliśmy zasypywani gradem pytań, padających zza ściany pokoju - Dlaczego wychodzisz? A z kim i gdzie idziesz? Kiedy wrócisz?

Związek jest czymś dobrowolnym, nikt nie trzyma drugiej osoby na smyczy. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku. Mimo swobody w związku, w każdej decyzji jaką podejmujemy musimy brać pod uwagę naszego partnera, jego uczucia, nie możemy go zranić. Jak głosi słynne przysłowie - „Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe”. Nie chcemy, żeby druga strona robiła nam „wodę z mózgu”. Oczekujemy wzajemnego szacunku. Partnerstwo jest dla osób dojrzałych. Zdarzają się momenty ciężkie, beznadziejne, ale trzeba stawić nim czoła i je wspólnymi siłami przezwyciężyć.

Skoro związek to poniekąd wspólnota, jedność, to czy taki dzień bez smyczy ma sens?

Bardzo kocham mojego męża. Niestety jego praca nie pozwala nam widywać się każdego dnia. Jest marynarzem. Zdarza się, że nie widzimy się nawet 5 miesięcy, ale wiem, że to co robi, robi z pasją. Kocha to, tak samo mocno jak mnie, a ja jego. Jeden dzień bez smyczy jest niczym w porównaniu do czterech miesięcy. Jednak bez zaufania i prawdziwej miłości nie byłoby to możliwe - Joanna, 43l.

Trudno się do tego przyznać, ale jestem typem mężczyzny, który jest bardzo zazdrosny o swoją kobietę. Mimo, że bardzo ją kocham i nigdy bym jej nie skrzywdził, z ogromnym wysiłkiem zgodziłbym się na dzień wolny od związku. Partnerstwo jest czymś stałym i nie można wziąć od niego urlopu - Paweł, 26l.

Pewnego dnia zapytałam się babci czy trzymała dziadka na krótkiej smyczy, że ich małżeństwo przetrwało aż 50 lat i nadal trwa. Ona się zaśmiała i odpowiedziała, kochana wnusiu, na smyczy trzyma się psy. A my z dziadkiem darzymy się olbrzymim uczuciem i zaufaniem, gdy pojawiał się jakikolwiek problem to była szczera rozmowa. Smycz w związku niczego nie ułatwia, raczej rodzi same kłótnie - Inga, 22l.

Dzień bez smyczy? Przecież związek nie polega na ciągłym kontrolowaniu i sprawdzaniu ukochanej osoby, podstawą jest wyrozumiałość oraz zaufanie. Jeżeli kogoś najdzie ochota na skok w bok, to nawet smycz nie pomoże. Raczej skłaniałbym się przy stanowisku, że smycz może być nawet motywatorem do zdrady. Nikt nie lubi być ciągle kontrolowany i sprawdzany. Moim zdaniem to jest chore i szczerze zastanowiłbym się, czy chce być z taką osobą. Moja partnerka często wyjeżdża w celach biznesowych, mnie także się to zdarza. Często sobie z tych wyjazdów żartujemy. Oczywiście bez zaufania byłoby to nie do pomyślenia - Krzysztof, 48l.

Partnerstwo to z jednej strony integralność, nierozłączność, a z drugiej strony wolność i długa smycz. Nie ma jednak uniwersalnej recepty na udany związek, gdyż każdy jest inny, tworzy swoją własną historię i piszę osobną bajkę. A dzień bez smyczy może być ciekawym eksperymentem, jeżeli oczywiście mamy do siebie zaufanie.

Milena Scheiding
Czytaj więcej...

Mój mąż miał chłopaka…

Sylwia. Lat 30-kilka. Niska, budowa krępa, uroda z serii kontrowersyjnych. Jej mąż Adam z gatunku tych co się o nich mówi - Ciacho. Wysoki, wysportowany, ciemne oczy i włosy, zabójczy uśmiech. Ślub wzięli po 5 latach znajomości. Z miłości? Być może bardziej, bo rodzice pytali jedni i drudzy - co tak długo ze sobą chodzą, no to Sylwia zdecydowała, że albo ślub albo koniec. I ślub był.

Zamieszkali w domu z jednymi z rodziców. Ona pracowała w tym samym mieście co mieszkali, on też. Było miło i dobrze. On pewnego dnia postanawia, studia zrobić, wybiera kierunek i szkołę. Szkoła jest w innym mieście. Dosyć daleko od domu. Co drugi weekend on pakuje walizkę i jedzie do szkoły. Zajęcia są w soboty i niedziele, więc wyjeżdża już w piątek, żeby rano wyspanym móc się pojawić na zajęciach. Z czasem musi już wyjeżdżać w czwartki, bo egzamin musi zaliczyć, czy jakieś ćwiczenia. Sylwia rozumie, ale tęskni, brakuje jej bliskości i męża. Sama jest w weekendy. Za namową jednej z koleżanek pewnego dnia postanawia, że zrobi mu niespodziankę i pojedzie za nim do szkoły.

Jak postanowiła tak zrobiła. On wyjechał w czwartek, bo znowu jakieś zajęcia musiał zaliczyć, ona w piątek po pracy spakowała potrzebne rzeczy plus nowo zakupioną bieliznę i wsiadła do pociągu. Niespodzianka była, dla nich obojga, niestety nie taka jakiej Sylwia się spodziewała. Inna kobieta, mężczyzna. Sylwia nie rozumiała co się dzieje. Tak, jest inna kobieta dużo starsza od Sylwii i z nią będzie miał dziecko. Ale, to nie wszystko, jest jeszcze jakiś On. Nie był to pierwszy On. Parę lat wcześniej przed ślubem, a może już PO, Adam wsiadł do pociągu jadącego do jednego z dużych miast, wysiadł na dworcu, znalazł mężczyznę, nie jest do końca jasne, który któremu zapłacił. To nie było ważne. Po wszystkim wrócił do domu, do żony. Dlaczego to zrobił? Z ciekawości, z potrzeby eksperymentu, z nudów. A, teraz ta inna kobieta w ciąży z nim, ale jest też chłopak. Po co on? Dlaczego? Z tych samych powodów co tamten na dworcu? Tak. Ale, też dlatego, że wtedy na dworcu Adam poczuł, że to lubi, że to sprawia mu przyjemność, wiedział już wtedy, że kiedyś jeszcze będzie chciał przeżyć to samo. Wyjazd na studia okazał się idealny, mógł realizować  się nie tylko intelektualnie, ale dać ujście swojej drugiej naturze. Tej której Sylwia nie znała.

Po powrocie do domu, nie było awantur, kłótni, Sylwia łudziła się jeszcze, że to był wszystko zły sen, że Adam się opamięta, zaprzeczy, zrezygnuje ze swojego drugiego życia i znowu będą razem. Adam jednak stwierdził, że nie umie, nie może, a przede wszystkim nie chce już dłużej kłamać i tak żyć. Odszedł. Szybki rozwód. Bez win. Tylko Sylwia nie może zrozumieć. Tak kobietę w życiu Adam oswoiła, tylko tych mężczyzn jakoś nie może zrozumieć…

Katarzyna and Magdalena
           MUSZKA
http://tohavefabulousday.blogspot.com/
Czytaj więcej...

Nowoczesne partnerstwo. Wolność w związku, czyli na co się godzimy?

Ciągle słyszymy o rewelacyjnych pomysłach na tworzenie wolnych związków. Partnerstwo XXI wieku. Wszyscy wydają się szczęśliwi, przecież sami tego chcieli, ale czy na pewno? A może jednak rozpiera ich radość, a „nie jesteś moją drugą połówką jabłka, ale na razie jest ok” w zupełności im wystarczy?

Aby zobaczyć, na jakiego typu relacje się godzimy, co można stracić, a co zyskać, porównamy zwykły, bez żadnego nietypowego podejścia związek z tzw. wolnymi ptakami.

MIŁOŚĆ
Standardowy związek
Nie da się ukryć, że w większości przypadków to właśnie miłosne uniesienie jest podwaliną do tworzenia przyszłych relacji. Kocham mieści w sobie mnóstwo ciepła, zaangażowania i to, co dla niejednej z nas jest najważniejsze - poczucie bezpieczeństwa oraz oddania. Wiedza, że można polegać na drugiej osobie jest największą wartością. Czy się „pali i wali” czy świeci słońce, zawsze obok znajdzie się wsparcie. Dzięki dojrzałej miłości, myślimy w kategoriach „my” a nie „ja”. Jednak nie w każdym związku miłość oznacza to samo. Sytuacja komplikuje się, gdy jedno z partnerów zaczyna zacierać cechę odróżniającą nas od reszty świata - indywidualność.

Wolne ptaki
Miłość w wolnym związku nie istnieje lub jest znikoma. Ale czy wtedy możemy nazwać ją miłością? Albo kochasz albo nie. Jeśli jedno z partnerów zaczyna się angażować i strzelać oczami w stronę drugiego, to natychmiast zostaje mu przypisana etykietka Persona non grata. To właśnie brak uczucia między dwojgiem ludzi stwarza nieograniczone możliwości w działaniu. Nikt nikogo nie musi przekonywać pięć razy dziennie o dozgonnym oddaniu czy wiecznym uwielbieniu. Zwolennicy „wolności” jednogłośnie twierdzą, że od zauroczenia wszystko się zaczyna. Potem tylko żal i złamane serca. Granica między miłością a nienawiścią jest tak cienka, że nie warto nawet jej budować. Oczywiście istnieją pary mówiące o łączącym ich uczuciu, ale pytanie jakim?

WIERNOŚĆ
Standardowy związek
Dopełnieniem miłości duchowej staje się miłość fizyczna. Zupełnie inaczej wygląda i w inny sposób odczuwa się zbliżenie, gdy mamy świadomość bycia tą jedyną, najważniejszą osobą. Oddanie się ukochanemu zarówno mentalnie, jaki i fizycznie to podstawa do narodzenia się silnej więzi. Ale wierność nie bierze się z nieba i nie jest też zasadą. Jestem w związku, więc MUSZĘ być wiernym. Wierność to wartość, która pokazuje, kim jesteśmy, czym się kierujemy, a co najważniejsze mówi: „Liczysz się tylko Ty”. Ktoś może powiedzieć, że monogamia to nuda. A może po prostu nie ma przy nas partnera, który potrafi zaspokoić wszelkie potrzeby? Wszystko to, nawiązuje do jednej unikalnej zasady miłości fizycznej: dopasowanie rzecz święta. Niemniej, by nastała harmonia między kochankami, potrzebny jest czas, poznanie predyspozycji i chęci partnera, nie zapominając o dalszym budowaniu namiętności. Ale to nazwiemy już dojrzałością emocjonalną.

Wolne Ptaki
Spotykanie się z innymi osobami powoduje, że cały czas przeżywamy od nowa te fascynujące uczucia zdobywania. Koncentrujemy się na tu i teraz. Najważniejsze są podniecenie i żądza owiane nutką tajemniczości. Możemy przeżyć niezapomniane chwile z innymi partnerami, a cały ogrom wrażeń i nowych doznań sprawi, że harmonia pojawi się bez cnotliwej miłości. Poza tym, „nowe”, jeszcze nieodkryte - zawsze lepsze. Ekscesy łóżkowe przybierają inny wymiar. Nie ma znaczenia, czy kocha czy też nie. Wystarczy, że dzięki tej wolności seksualnej można śmiało powiedzieć Carpe diem i być z tego dumną.

Taki stan rzeczy na pewno ma sens, jeśli owe wolne ptaki naprawdę czują, że wierność to jedynie ograniczenie, a przyjemność i swoboda w miłości fizycznej stoi na pierwszym miejscu. A co jeśli zmieni się hierarchia wartości i jednemu z nich nie będzie z tym dobrze? I to ciągle chodzące po głowie pytanie: „Ciekawe, czy inne są ode mnie lepsze?”. Wyjścia są dwa: Zawsze można się wycofać lub nadal grać skowronka.

ZAZDROŚĆ
Standardowy związek
Zazdrość jest nieodłącznym elementem zdrowego związku, ale i ona musi być zdrowa. Jeśli czujemy się zazdrosne i to samo uczucie działa w druga stronę, to oznaka, że zależy nam na partnerze i jemu na nas. Gdy jest nam dobrze w związku bronimy go jak lwice. Jednak sytuacja nie wygląda zachwycająco, gdy do zazdrości dochodzi zachłanność. Często dzieje się tak, w momencie gdy jedna ze stron postanawia mieć tą drugą na własność - wszędzie razem, wszystko razem. Egoizm i zaślepienie na potrzeby drugiej połówki prowadzą do wielu konfliktów i problemów. Posiadając inne zdanie niż partner, osiągając zbieżne cele, trzeba liczyć się z konsekwencjami. Ale zdrowa zazdrość to właśnie kompromis. Bez jakiegokolwiek porozumienia i zrozumienia żaden związek nie zasłuży na miano długodystansowego.

Wolne ptaki
Zazdrość? A co to takiego? Wiodące motto papużek to: „Jeśli masz na coś ochotę, zrób to!”. To, co motywuje pary do nazywania swojego związku wolnym, to właśnie swoboda, niezależność i nieograniczona przestrzeń. Dzięki temu, nikt nie czuje się źle i nie ma wyrzutów sumienia, gdy nie chce spędzić czasu z partnerem. Nic na siłę lub „bo tak wypada, bo się obrazi”. Od początku związku obydwoje wiedzą, że swoboda jest na pierwszym miejscu. Nikt nie krzyczy, nie kłóci się, a wszelkie sukcesy są jedynie podziwiane. Co więcej, nie czując żadnej presji, tego rodzaju relacje są wolne od narzucania własnej woli, a przede wszystkim od kontroli - co w standardowych związkach taka praktyka zdarza się nader często, szczególnie ze strony kobiet.

SAMOTNOŚĆ
Standardowy związek vs. wolne ptaki
Bycie ze sobą na dobre i na złe, kochając i sprzeczając się jednocześnie, może dla wielu osób to za duże poświecenie. Zaangażowanie, odpowiedzialność za drugiego człowieka, a z drugiej strony miłość, troska i poczucie stabilizacji nie dopuszczają do tego, czego tak mnóstwo osób się obawia - samotności. Z pewnością rewelacyjne jest uczucie, że można wszystko, że nikt nie zahamuje. Najważniejsze to cieszyć się jedynie własny życiem, a gdy przychodzi ochota na partnera, to chwila - w dodatku niezapomniana. Tak, to musi być fantastyczne nie brać pod uwagę tej drugiej osoby. Ale lata mijają. Dziś wolne ptaki nie myślą o niczym poza swobodą i własną wygodą. Ale czy za trzydzieści lat znajdzie się ktoś, kto powie do dawno już nieprzypominającej Miss niezależności: „Kocham Cię, zostanę przy Tobie, jesteś piękna”? Trudno powiedzieć. Choć niektórzy pracownicy domu opieki może i byliby do tego skłonni.

Przywołując słowa piosenki Bajora, który śpiewał o miłości: „Ciut pieprzu, ciut mięty, Drogi proste i kręte”, warto się zastanowić, czy idąc na skróty w relacjach z partnerami, nie stracimy czegoś ważnego? Kiedyś minie atrakcyjność, piękne oczy, chęć swobody, a pozostaną słowa: „Jestem szczęśliwa” lub „Żałuję”.

Paulina Nawrocka, 23l.
etnolingwistyka UAM
Czytaj więcej...

Awantura w związku. Dlaczego kobiety są na wygranej pozycji?

Czasem przychodzą takie dni…
Od rana czujesz, że wstałaś lewą nogą i nic ani nikt nie jest w stanie poprawić Ci Twojego samopoczucia. Zastanawiasz się w głębi siebie, czy może być jeszcze gorzej? Wzrokiem pełnym potępienia spoglądasz na swojego faceta i już wiesz, że to właśnie on został wybrany przez Twojego wewnętrznego potwora do wyżycia się i wyrzucenia z siebie wszelkich złych emocji, które niepotrzebnie zawracają Ci głowę.

Zupełnie nieświadom Twego nastroju, Twój mężczyzna spokojnie idzie w kierunku kuchni, przygotować poranną kawę, a Ty w tym czasie nadal spoglądasz na niego i masz wrażenie, że irytuje Cię każdy jego ruch. Wzbierają w Tobie emocje i w poszukiwaniu najmniejszego pretekstu do rozpoczęcia kłótni zbliżasz się do niego. Nagle wpada Ci do głowy genialny pretekst do awantury - krzywo się na Ciebie (w Twoim mniemaniu) spojrzał. Tak nie może przecież być!

Emocje biorą górę…
Szukasz ukojenia dla swoich niekontrolowanych wybuchów emocjonalnych i właśnie dlatego, decydujesz się na kłótnie. Nagle masz wrażenie, że cały świat jest przeciwko Tobie i czujesz się otoczona złem z każdej strony. Chcesz się bronić, ale jakim kosztem?

Wy Drogie Panie, macie taki problem, że w porywie złości jesteście w stanie stać się „tymczasowym mordercą” a Wasz mężczyzna staje się w tym wszystkim niewinną ofiarą. Jeśli chodzi o kwestię samej walki - kobieta nigdy nie odpuści. Potrafi wytoczyć najcięższe działa i w psychopatycznym szale rozerwać na kawałki swoją ofiarę. Jest wiele prostszych sposobów na opanowanie tych nieprzyjemnych emocji i myślę, że przydałoby się wcielić je w życie.

Oczywiście, dużo prawdy jest w tym, że związki bez kłótni nie są związkami. Jeżeli jedno z nas nie potrafi wyrazić swojego zdania i od czasu do czasu nie zgodzić się z opinią partnera bądź partnerki, to przecież szlag może czasem trafić człowieka. Wyobrażacie sobie Drogie Panie, swojego mężczyznę, który jest na każde Wasze zawołanie i skinięcie palca? Zgadza się z Wami w każdej kwestii? Jest typowym pantoflarzem? Myślę, że niektórym oczywiście bardzo by to przypasowało… Chyba jednak nie na długo. 

Kobieta zawsze ma rację…
I myślę, że zgodzi się z tym każda z Was :) No bo jakże mogłoby być inaczej? Płeć piękna żyje w jakimś dziwnym przekonaniu, że z samej racji wynikającej z tego, iż po prostu jest się kobietą, przysługują Wam Drogie Panie przywileje. Ale jakie przywileje? Kobieta choć uchodząca za tą słabszą, która bez pomocy mężczyzny nie jest w stanie otworzyć słoika i czuje się czasem taka bezradna, potrafi nieźle dogryźć swoim zachowaniem. Niby bezbronna, ale waleczna jak lwica :)

Nieuzasadnione fochy i obrażanie się ot tak to codzienność w związku. Co prawda jest to jakieś interesujące ubarwienie wspólnego życia, ale wszystko ma też swoje granice i czasem trzeba umieć powiedzieć sobie samej - stop. No ale nie od dziś wiadomo, że kobietę ciężko zrozumieć i jest jedną z zagadek wszechświata. Niestety, ale Was Drogie Panie, nie da się przegadać. Macie wrodzoną zdolność zrzucania całej winy na tą drugą osobę, choć oczywiście - nie generalizujmy.  Poza tym tkwi w Was jakaś siła wyższa, zdecydowanie. Potraficie czasem wyciągnąć takie argumenty, które ostatecznie zamykają buzie na kłódkę waszym facetom… :)

Vitkacy


Kilka słów o autorze
Założyciel bloga „Vitkacy pisze!” oraz autor powieść „Szepty znikąd” publikowanej w częściach na naszym portalu. To młody i początkujący pisarz, który nieustannie rozwija swoją pasję. Jego blog głównie poświęcony jest jego największej pasji czyli pisaniu i czytaniu książek. Na blogu znajdziecie także sporo lifestylu, recenzji, poznacie Vitkacego „od kuchni”, przeczytacie sporo ciekawostek oraz zapoznacie się z działem wartym uwagi - book SWAP!, czyli wymiana książek! Jest to zupełna nowość na blogu i zachęcamy wszystkich do zaglądania tam, być może i Wam coś w oko wpadnie, a może sami chętnie się wymienicie?

Vitkacy jest miłośnikiem dwóch autorów powieści grozy - Deana Koontz’a oraz Grahama Masterton’a, pierwszy horror przeczytał w wieku 12 lat, nie lubi poezji choć sam pisał wiersze, uwielbia improwizować w kuchni i często mu to nie wychodzi, interesuje się nawet modą, uwielbia szczury, cierpi na nerwicę natręctw i zupełnie mu z tym dobrze, jest perfekcjonistą, ale nie uważa tego za zaletę…

Czytaj więcej...

Jak zrywa kobieta a jak mężczyzna?

Ach ta miłość… co jest w niej takiego nadzwyczajnego, że każdy z nas pragnie ją przeżyć? Jan Paweł II powiedział kiedyś: "Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym". Jak dla mnie, słowa te w pełni odpowiadają na zadane przeze mnie pytanie.

Kiedy kochamy i jesteśmy kochani - jesteśmy szczęśliwi,  czujemy w sercu niekończącą się radość, która pozwala nabrać nam odwagi i uwierzyć, że możemy osiągnąć wszystko.

Mając przy sobie ukochaną osobę życie staje się piękniejsze, a problemy zdają się być błahe. Jednak droga do prawdziwej miłości często okazuje się bardzo trudna, bo zanim znajdziemy tą drugą połówkę musimy się sparzyć. Co mam na myśli?  Nieraz zdarza się tak, że poznajemy kogoś, czujemy motylki w brzuchu, myślimy, że to TEN jedyny. Ale kiedy etap oślepienia zakochaniem mija, spadają nam klapki z oczu i nagle zauważamy np. różnice, wady partnera, których nie możemy zaakceptować.  I okazuje się, że to chyba jednak nie miłość… Może być też odwrotnie, że to nie my, ale nasz partner odczuwa takie miłosne rozterki. Wtedy nadchodzi ta nieprzyjemna chwila - chwila rozstania. Wówczas szczęcie i radość przemieniają się w smutek i złość, a uśmiech w łzy, całe morza łez…

Zrywanie nie jest przyjemnym tematem. Jednak w tym artykule rozstania będą odgrywały główną rolę, gdyż chcieliśmy dowiedzieć się jak zrywa kobieta, a jak mężczyzna.

Kobiety mówią, że mężczyźni zrywając są mało delikatni, nieodpowiedzialni i obojętni. Uważają, że przed zakończeniem związku często dopuszczają się zdrady bądź wykorzystają swoją przyszłą ex.

Mężczyźni z kolei twierdzą, że kobiety w takiej chwili potrafią być wyjątkowo wredne i zimne, a wręcz ‘zdzirowate’. Wśród wielu mężczyzn panuje również przekonanie, że damy w ogóle nie zrywają. Ich zdaniem przedstawicielki płci pięknej, kiedy chcą się rozstać, zaczynają wariować i zmieniają swoje zachowanie. Zaczynają drażnić i denerwować mężczyzn, którzy w takiej sytuacji zmuszeni są zerwać za nie.

Opinie przedstawicieli obu płci są różne i najczęściej sprzeczne. Tak czy siak, rozstanie to ciężka chwila, dlatego też ludzie niechętnie wypowiadają się o tym.

Wyznania kobiet:
„Ja o zerwaniu dowiedziałam się od kolegi mojego ‘ex’. W czasie pewniej rozmowy powiedział: ‘Ale przecież Patryk powiedział, że wy nie jesteście już razem?!.’ Byłam mega zdziwiona. Sprawa wyjaśniła się, gdy wieczorem dostałam smsa od Patryka, w którym oznajmił mi, że to już koniec.” - l.19

„Mój ‘były’ to wyjątkowy drań. Wszystko między nami było dobrze - tak przynajmniej myślałam - nawet w dniu rozstania. Radek przyjechał do mnie i tak jak zawsze uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zaczął mnie całować i pieścić. Przespaliśmy się, po czym zerwał się do wyjścia. Na odchodnym powiedział mi: ‘Z nami koniec’. Bez słowa wyjaśnienia wsiadł do samochodu i tyle go widziałam.” - l.25

„Mój ‘były’ zamiast zerwać ze mną po ludzku zdradził mnie. Powiedział mi o zdradzie, a ja głupia mu wybaczyłam. Po tygodniu zerwał ze mną opowiadając mi całą prawdę. Chciał ze mną zerwać już wcześniej, ale nie wiedział jak mi to powiedzieć, więc uznał, że jeśli mnie zdradzi to sama go rzucę i będzie po sprawie - nie pomyślał, że to zaboli mnie jeszcze bardziej.” - l.28

„Mój ‘były’ zostawił mnie dzień przed ślubem, bo zakochał się w dziewczynie, którą poznał świętując swój wieczór kawalerski. Zadzwonił do mnie z Hiszpanii, do której mieliśmy się udać na miesiąc miodowy i powiedział, że to koniec, że poznał ciekawszą osobę, która bardziej mu odpowiada. Ja byłam zbyt poważna, nudna. Nigdy nikt mnie tak bardzo nie upokorzył jak on.” - l.34

Wyznania mężczyzn:
„Moja ‘ex’ dziewczyna napisała mi na fb!!!! Na fb!!! Napisała, że jestem  świetny, ale że koniec, że to nie moja wina, itp. Dowiedziałem się też, że ona nie brała tego związku na poważnie i niepotrzebnie narobiła mi nadzieję. Nie odbierała moich telefonów ani nic. Masakra.” - l.21

„Mojej ‘ex’ odbiło. Wyszła z koleżankami na imprezę, po czym wróciła odmieniona, jak nie ona. Była inna, specjalnie mnie drażniła. Robiła wszystko to, czego nie lubię. Stała się nieznośna, wredna. Rozmowy nic nie dawały. Pewnego dnia podsłuchałem jej rozmowę telefoniczną. Rozmawiała z koleżanką  o nas. Okazało się, że ‘moja’ chciała ze mną zerwać, ale nie miała serca, by to zrobić, więc jej przyjaciółeczki doradziły jej, by stała się taka jakiej nie mogłem znieść, by doprowadzić do tego, bym to ja z nią zerwał. Przez kilka dni ‘bawiliśmy się’ tak. Ja udawałem, że zaakceptowałem jej zachowanie itp. w końcu musiała zacząć rozmowę o zerwaniu i wtedy zerwaliśmy.” - l.25

„Byłem z moją byłą dziewczyną 2.5 roku. Mieszkałem z nią i naprawdę jej ufałem - to był błąd. Pewnego dnia, gdy wróciłem z pracy do domu nie zastałem jej w domu, nie było też jej rzeczy. Jedyne co po niej zostało to list, w którym oznajmiła, że odchodzi i nigdy nie wróci. Nie wróciły też moje pieniądze z banku, bo jak się okazało opróżniła moje konto. I tak oto zostałem bez dziewczyny i bez kasy. Panowie!! Nie podawajcie dziewczynom numeru konta, bo możecie skończyć jak ja.” - l.32

„Moja dziewczyna w chwili zerwania starała się być miła i dać mi poczucie, że jestem świetny. Użyła wszystkich tych tradycyjnych zwrotów typu: ‘jesteś najlepszy, a ja nie, zasługujesz na kogoś innego, ja nie jestem Ciebie warta - wybacz mi, byłeś mi taki bliski, dlatego może zostańmy przyjaciółmi’. - to było żałosne, nie potrafiła mi powiedzieć szczerze, że albo przestała mnie kochać, albo znalazła sobie innego.” - l.29

Zrywanie to nic fajnego, jednak podane wyżej wypowiedzi (które w oryginalnej wersji zawierały dużo nieprzyzwoitych słów) ukazują, że niektórzy potrafią ową chwilę wyjątkowo okrutnie zabarwić.  

Teraz przychodzi czas na wnioski
Na to, by podsumować jak zrywają kobiety a jak mężczyźni. Jednak muszę przyznać, że nie jest to wcale takie łatwe. Jako kobieta chciałabym móc napisać, że to mężczyźni są tymi ‘gorszymi’. Jednak analizując wypowiedzi uzyskane od różnych osób, nie tylko te, które znalazły się w artykule, mogę stwierdzić, że zarówno kobiety jak i mężczyźni zrywają podobnie i potrafią być jednakowo wredni czy okrutni.

Faktem jest też to, że sposób w jaki zrywamy jest coraz bardziej tchórzliwy i żałosny. Coraz częściej dochodzi do tego, przez facebook’a, Naszą Klasę lub poprzez…smsa, po czym znikamy bez słowa. To bardzo nieodpowiedzialne i raniące rozwiązanie. Osoby, które dostały wiadomość: „To koniec! Nie zobaczymy się więcej” przyznają, że takie rozstanie boli jeszcze bardziej, niż podczas np. rozmowy. Zdrada jest chyba jeszcze gorsza - a niestety równie często się jej dopuszczamy.

Jak więc zerwać, by nie bolało?
Nie ma na to dobrej odpowiedzi. Najlepiej by było gdyby do takiego momentu nigdy nie doszło… i tego, Drogie Czytelniczki, Wam życzę!

Aleksandra Parusel, 20l.
Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS