Menu

logo tjk main 

Potęga plotki, czyli jak może zrujnować Ci życie?

Potęga plotki, czyli jak może zrujnować Ci życie?

Plotka to najgorsza zmora każdego z nas. Nie ma osoby, która chociaż raz nie padła jej ofiarą. Ogrom zniszczeń, jakie dokonuje zależy od tego, jak bardzo drażliwych kwestii dotyczy oraz od siły charakteru „obgadywanego”. Niektórzy mniej przejmują się tym, że są przedmiotem obiegu wiadomości między znajomymi, innym, bardziej wrażliwym, krążące informacje z ich życia potrafią doprowadzić na skraj załamania.

Zadziwiający jest fakt, jak bardzo plotkarze lubują się w nieszczęściu drugiego człowieka. Rzadko bowiem zdarza się, że usłyszymy o sobie coś dobrego, zwykle żerują oni na tym, co nam nie wyszło, ubarwiając historię tak, że nawet zwykłe niepowodzenie urasta do rangi katastrofy. Uczucia poszkodowanego i jego rodziny nie są istotne. Liczy się tylko dawka adrenaliny, której dostarcza rozsiewanie, najlepiej do jak najliczniejszego grona odbiorców, niekoniecznie zgodnych z prawdą nowinek.

Plotka jest najważniejszym gościem na każdym spotkaniu towarzyskim. Trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek rozmowę w gronie znajomych, żeby obyła się bez opowiadania o osobach, których nie ma wśród nas. Ileż to razy dzwonimy do swojej przyjaciółki, by umówić się „na ploty”? I nic w tym złego, jeśli potrafimy rozróżniać dobrą plotkę od szkodliwej. Jeśli nie mamy z kimś kontaktu i chcemy się dowiedzieć, co u niego słychać z czystej sympatii od kogoś, kto ma z nim styczność, nie robimy nic niestosownego. Kiedy jednak dyskutujemy o jego prywatnych sprawach, które być może miały pozostać nieujawnione, wtedy postępujemy niewłaściwie. Każdy z nas czasem potrzebuje się wygadać, ale liczymy na dyskrecję tego, komu się zwierzamy.

Wyrażenie, że o kimś „plotkujemy” jest bardzo ogólne. Prawidłowa definicja tej czynności dotyczy głównie przekazywania niewiarygodnych informacji na czyjś temat. Często działa to na zasadzie głuchego telefonu. Zasłyszana niedokładnie wiadomość powtarzana przez kilka osób, na samym końcu łańcuszka bardzo mało ma wspólnego z prawdą.

Najbardziej pod tym względem cierpią ludzie znani. Za swój sukces często płacą gorzką cenę. Dzięki ich potknięciom egzystuje większość pism, a dziennikarze, tzw. „paparazzi” gotowi są na wiele poświęceń, by mieć temat na pierwszą stronę, nieraz całkowicie wyssany z palca. Przeglądając brukowce, rzadko można przeczytać o małżeństwach aktorów z kilkudziesięcioletnim stażem i spokojnie wiedzionym życiem. Prasa doskonale zdaje sobie sprawę, że znacznie bardziej pokupny będzie numer, w którym królują skandale. Wyobraźnia nie zna granic, wystarczy że popularna aktorka wejdzie do sklepu dziecięcego, a już krąży plotka, że z pewnością jest w ciąży i pół gazety poświęcone jest domysłom, z kim będzie je miała. Nikt nie zastanawia się nad tym, jak dane pomówienia mogą kogoś zaboleć. W końcu to tylko gorsza strona sławy. Ale to są normalni ludzie, którzy tak samo mają prawo do prywatności, są tak samo wrażliwi, jak każdy z nas. Wielu z nich wpada w depresję, alkoholizm, szuka zapomnienia w narkotykach. Ale to tylko kolejne powody, by znów stali się sensacją.

W naszym codziennym życiu nie jest inaczej. Szczególnie dotkliwie odczuwają potęgę plotki mieszkańcy mniejszych miejscowości, gdzie zainteresowanie życiem innych sięga zenitu. Zapewne jest to wynikiem braku pracy, atrakcji, jak również tego, że wszyscy dobrze się znają, więc ciekawość, co się dzieje u sąsiada i odpowiednie przekazanie tego dalej dostarcza niemałej rozrywki. W związku z czym powstaje tak wiele wersji wydarzeń, że trudno nawet dociekać, która jest prawdziwa, o ile w ogóle wszystkie nie mijają się z rzeczywistością.

Moja rozmówczyni, 34-letnia Agata przyznaje, że właśnie przez ludzi, których znała całe życie, była zmuszona wyprowadzić się ze swoich rodzinnych stron: „Od dzieciństwa mieszkałam w niewielkiej wsi, bardzo wcześnie wyszłam za mąż za chłopaka, który mieszkał raptem kilka posesji dalej. Wszyscy doskonale się znaliśmy, zawsze się cieszyłam, że nie jestem anonimowym człowiekiem wśród tłumu obcych. Byłam zdania, że lepiej jest na duszy, kiedy wychodzi się z domu i słyszy zewsząd życzliwe „dzień dobry”, lub wracając ze sklepu sąsiadka zatrzyma cię na pogaduchy. Problemy się pojawiły, kiedy mój ślubny, znany dla ogółu do tej pory jako dobry i zaradny mężczyzna, zaczął coraz częściej sięgać do kieliszka. Niekończące się awantury o byle co oraz zastanawianie się w jakim stanie wróci, jeśli w ogóle, skutecznie zraziły mnie do niego. Poza tym już nie było tak, jak dawniej, coraz bardziej się od siebie oddalaliśmy, każde z nas żyło swoim życiem. Po kilku latach męczarni podjęłam decyzję o rozstaniu, wróciłam do rodzinnego domu i wniosłam sprawę o rozwód. Wtedy rozpętało się piekło. On, jako porzucony małżonek dołożył starań, bym to ja miała opinię „tej złej”. Posypały się grady oskarżeń, wszędzie, gdzie się pojawiałam, słyszałam szepty za plecami, cierpieli także moi rodzice. Naszymi kłopotami żyła cała wieś. Postanowiłam jak najszybciej postarać się o pracę w pobliskim mieście i wyjechałam, nie oglądając się za siebie. Wreszcie odetchnęłam pełną piersią, odzyskałam spokój i równowagę. Nie zaprzyjaźniłam się jak dotąd z sąsiadami mieszkającymi w moim bloku. Jest mi dobrze z tym, że nikt mnie tu nie zna.”

Plotka jest najpotężniejszą bronią w ręku tych, którzy chcą nam zaszkodzić, a nie posiadają odpowiednich faktów do tego celu. Znacznie łatwiej bowiem puścić wodze fantazji, niż czekać na prawdziwy błąd. Nawet, jeśli nie odniesie się pożądanego efektu, zawsze można zasiać niepokój. Z niesprawdzonych, niepochlebnych zarzutów trudno jest nam się wytłumaczyć. Nieważne, czy chcemy się z nich oczyścić przed szefem, opinią publiczną, czy ukochaną osobą. A zgodnie z panującym określeniem, że „w każdej plotce jest ziarno prawdy”, łatwiej ludziom uwierzyć w nasze niewłaściwe postępowanie, nawet jeśli to fałsz.

Zastanówmy się więc dobrze, kiedy następnym razem będziemy przekazywać dalej jakieś „rewelacje”, czy nie sprawimy komuś tym przykrości i nie wyrządzimy krzywd, które ciężko potem naprawić!

Agnieszka Witkowska, 31l.




5-12


 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

powrót na górę