Menu

logo tjk main 

O dress code słów kilka…

Krótko mówiąc, dress code to zbiór określonych reguł, którymi należy kierować się dobierając strój do pracy. Oczywiście w każdej firmie obowiązują inne normy ubierania się, jednak istnieją pewne zasady, które są uniwersalne i ponadczasowe, a stosując się do nich, możemy być pewni, że ubraniowe faux pas nam nie grozi.

 

Dobierając strój do pracy warto stosować zasadę im mniej tym lepiej - postawić na skromność i
minimalizm, żeby nie narazić się na komentarze ze strony kolegów, a co gorsza - szefa. Pamiętam
jak jakiś czas temu pracowałam w urzędzie, gdzie wydawałoby się, że dress code jest normą i nikt
nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, a okazało się, że w praktyce jest zupełnie inaczej.
Dowolność ubierania się odbierała temu miejscu profesjonalizm i powagę. Dlatego tak ważne jest
jak wyglądamy w pracy. Przede wszystkim pracując w biurze (już nie tylko w instytucji państwowej,
ale każdej innej firmie) musimy przykładać szczególną wagę do swojego wyglądu po to, by klienci i
współpracownicy odbierali nas jako osoby solidne, profesjonalne i zorganizowane.

Dobierając strój do pracy warto stosować zasadę im mniej tym lepiej - postawić na skromność i minimalizm, żeby nie narazić się na komentarze ze strony kolegów, a co gorsza - szefa. Pamiętam jak jakiś czas temu pracowałam w urzędzie, gdzie wydawałoby się, że dress code jest normą i nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, a okazało się, że w praktyce jest zupełnie inaczej. Dowolność ubierania się odbierała temu miejscu profesjonalizm i powagę. Dlatego tak ważne jest jak wyglądamy w pracy. Przede wszystkim pracując w biurze (już nie tylko w instytucji państwowej, ale każdej innej firmie) musimy przykładać szczególną wagę do swojego wyglądu po to, by klienci i współpracownicy odbierali nas jako osoby solidne, profesjonalne i zorganizowane.

 

Skompletowanie garderoby do pracy nie jest skomplikowaną rzeczą, o ile zapamiętamy kilka podstawowych zasad. Przede wszystkim kolor - stawiamy na klasyki - granat, beż, szary, rzadziej czarny - pomimo, że uwielbiam czerń, w pracy wygląda ona dość smutno i przygnębiająco. Wyjątkiem są czarne spodnie, czy ołówkowa spódnica. W zależności od tego, w czym nam jest ładnie i jaki kolor pasuje, polecam granat (w szczególności blondynkom), popiel i beż (niezastąpione na wiosnę i lato). Wyjątkiem może być bordowy, czy szmaragdowa zieleń.

My kobiety na szczęście nie musimy stosować się do tak restrykcyjnych norm jak panowie, którzy nie mają zbyt dużego pola do popisu jeśli chodzi o garnitury i koszule.

Jak już dobierzemy sobie kolor, zwróćmy uwagę na kroje i fason. I tak - długość spódnicy (w żadnym wypadku mini;)) - najlepiej gdyby sięgała do kolana lub kończyła się niewiele nad nim, można też stanąć z wyprostowanymi rękoma i sprawdzić czy spódnica sięga co najmniej do końca środkowego palca. Bluzki nie powinny odsłaniać zbyt wiele ciała - pleców, brzucha, czy ramion, ponieważ w pracy - niestety - wygląda to mało elegancko. W sklepach jest ogromny wybór bluzek odpowiednich do pracy, a ostatnio modne bluzki z baskinką nawet za biurkiem mogą zrobić prawdziwą furorę - polecam w szczególności do spodni rurek i ołówkowych spódnic. Oczywiście wszelkie żakiety, koszule, ołówkowe sukienki i kardigany są mile widziane :-)

Jeśli chodzi o biżuterię - dwa elementy to absolutne maximum. Szaleństwa zostawmy sobie na "po pracy", a przez te 8 godzin dziennie wstrzymajmy się od nadmiaru błyskotek. Odpadają wiszące kolczyki, szeleszczące bransolety, błyszczące kamienie i zbyt duże elementy. W pracy nie musimy zwracać na siebie uwagi biżuterią, a tym co robimy. Zegarek, czy delikatna bransoletka plus prawie niewidoczne kolczyki w zupełności wystarczą. Czasem można "przemycić " odrobinę indywidualnego stylu, ale tam gdzie obowiązuje ścisły dress code, lepiej tego nie robić.

Najczęstszym błędem popełnianym przez kobiety jest niezakładanie rajstop latem i odsłanianie stóp. Jeśli but ma minimalny otwór na palce, nikt nam głowy nie urwie, ale zakładanie sandałków jest już całkowicie nie na miejscu. Do tego koszulki na ramiączkach, które też powinnyśmy zostawić sobie na popołudnie.

Na pocieszenie dodam, że my kobiety na szczęście nie musimy nosić koszul i garniturów ;-)

Dress code nie jest na szczęście taki straszny jak go malują - przynajmniej wstając rano nie mamy problemu co znów na siebie włożyć :-)

Anna Klemm (www.melkfashiondiary.blogspot.com)




4-12


 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...

Biała koszula niekoniecznie do pracy

Każda z nas powinna mieć w swojej szafie choć jedną dobrze skrojoną białą koszulę. Obowiązkowo z dobrego materiału - jest to klasyk, za który warto zapłacić więcej i mieć go na dłużej. Biała koszula może posłużyć nam przy każdej okazji zupełnie jak mała czarna (która jest równie niezbędna).

Z doświadczenia wiem, że często wzbraniamy się przed ubieraniem białych koszul w obawie przez zbyt formalnym wyglądem. Kojarzą nam się one z czasami, kiedy mimo płaczu i tupania nogami musiałyśmy zakładać je na szkolne uroczystości, a później maturę, egzaminy, czy rozmowy o pracę. Jednak biała koszula może przydać nam się nie tylko podczas różnych biznesowych, formalnych spotkań.

Pamiętajmy, żeby kupując ten element odzieży dobrać odpowiedni rozmiar. Koszula nie może rozchodzić się w biuście czy też na brzuchu, po co nam stres związany z ciągłym poprawianiem i sprawdzaniem czy wszystko jest ok :-) Najlepiej wybrać model klasyczny, bez żabotów, pasków, wzorków czy innych udziwnień, które dziś są modne, a jutro mogą już nie być. Najlepiej sprawdzi się koszula o męskim kroju, dopasowana do naszych kształtów, zapinana na guziki.

Po zakupie tego idealnego modelu można już tylko dobierać "doły" i komponować w dowolne zestawy, a zapewniam, że jest ich wiele... bo taka koszula wygląda świetnie w zestawieniu z klasyczną spódnicą czy czarnymi spodniami - włożona w środek będzie idealnym zestawem do pracy. W połączeniu z dżinsowymi rurkami i balerinami będzie świetną opcją na wyjście do galerii na zakupy. Do tego duża torba, podwinięte rękawy i mamy gotowy zestaw casualowy.

Wieczorem baleriny zamieniamy na szpilki, torbę na kopertówkę, dodajemy błyszczące kolczyki, poprawiamy makijaż i mamy gotowe ubranie na wyjście do klubu :-)

Biała koszula jest idealnym rozwiązaniem, kiedy nie ma się w co ubrać, a przecież takie sytuacje się nam zdarzają prawda?:-)

 

 


 

5-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...

Biuro matrymonialne - metoda na pokonanie samotności?

Uczucie samotności jest trudne do zniesienia dla każdego, kto go doświadcza.
Bez względu na to, jak dużo mamy wokół siebie przyjaciół i rodziny, potrzeba dzielenia życia z drugą, bliską nam osobą jest niezbędna, by odnaleźć spokój i harmonię.

Choć wielu ludzi zarzeka się, że bycie singlem jak najbardziej im odpowiada, że cenią sobie niezależność, mogą robić co chcą, mają mniej obowiązków i troszczą się tylko o siebie, to tak naprawdę w głębi duszy każdy marzy o tym, by po powrocie do domu nie witały go głuche, puste ściany, a każde zaproszenie na rodzinną uroczystość wraz z osobą towarzyszącą, nie powodowało dotkliwego ukłucia w sercu.

Często bywa tak, że nauka, potem praca całkowicie nas absorbuje i nie mamy czasu, żeby się z kimś związać, lecz prędzej czy później nadchodzi moment, gdy uświadamiamy sobie, że zdobycie kolejnego tytułu, bądź szczebelka w karierze zawodowej już nam nie wystarcza.

Jak mówi przysłowie „szczęście się mnoży, kiedy się je dzieli”. Nagle dostrzegamy, że większość znajomych ma już rodziny, doczekała się potomstwa. Wolą wybrać się z dziećmi do zoo, niż na imprezę. Zaczynamy się rozglądać za swoją połówką, ale nieraz wrodzona nieśmiałość, lub brak czasu znacznie utrudniają nam znalezienie idealnego partnera.

Wówczas nachodzi nas myśl „może przez internet?” Przecież tam można dziś znaleźć wszystko, może również miłość?

Tylko że to dość ryzykowne posunięcie. Właśnie dlatego, że w sieci można pozwolić sobie na wiele, nie zawsze trafiamy na uczciwych ludzi. Młody, dobrze zbudowany, brązowooki i bez nałogów Jan z Krakowa może okazać się w rzeczywistości niskim, pięćdziesięcioparoletnim Tadeuszem z pokaźnym piwnym brzuszkiem.
Zgrabna, uczuciowa blondynka szukająca „tego jedynego” to może znudzona życiem mężatka, chcąca się rozerwać.

Z rezygnacją więc żegnamy wirtualny świat i z powrotem zamykamy się w skorupie odosobnienia.
Jeśli chcemy w ten sposób zawrzeć znajomość, to zamiast po raz kolejny doznać rozczarowania, zmniejszmy ryzyko, korzystając z instytucji, która na co dzień fachowo zajmuje się kojarzeniem par. Z biura matrymonialnego.

Być może wiele osób uśmiechnie się z niedowierzaniem, wydawać by się mogło, że owe biura odeszły już do lamusa, bądź z ich pomocy korzystają wyłącznie panny i kawalerowie starej daty.
Nic bardziej błędnego. Skoro wszystko idzie z postępem, to i one wychodzą nam naprzeciw.

Badania pokazują, że ich klienci to osoby między 25-55 rokiem życia, w dodatku w większości posiadający wykształcenie wyższe. Do wyboru mamy zarówno serwisy internetowe (głównie dla tych osób, którym brak czasu), jak i tradycyjne biura w realu.

Jak to działa?
Pierwszym krokiem jest wypełnienie formularza. To tzw. „test doboru osobowości”. Został stworzony przez psychologów, aby poznać nas, nasze oczekiwania i uniknąć błędnych wyborów. Określamy w nim kilka czynników, nie tylko, jak dany kandydat ma wyglądać, ale też jaki typ charakteru nam odpowiada, czy będziemy w stanie tolerować jego nałogi (alkohol, papierosy), czy powinien być wierzący, jego stosunek do dzieci, itd. Po rejestracji i wykupieniu abonamentu, zatrudnieni specjaliści zajmą się weryfikacją naszego kwestionariusza oraz porównaniem go z innymi i te osoby, które wykażą podobny wynik procentowy, zostaną nam przedstawione w postaci kilku ofert. Jeśli ktoś przypadnie nam do gustu, możemy nawiązać kontakt za pomocą poczty elektronicznej. Na początku korespondencja odbywa się anonimowo, wyłącznie przez dany portal. Sami decydujemy, kiedy przejść na prywatną skrzynkę. Jest to dosyć wygodne rozwiązanie, ponieważ możemy trochę dowiedzieć się o danej osobie, unikając stresu związanego ze spotkaniem z nim twarzą w twarz. Później, znając swoje zainteresowania, odnajdując wspólne tematy, spotkanie na żywo zapewne przebiegnie w mniej nerwowej atmosferze.

Jednak rejestrując się na takiej stronie, mimo wszystko nie mamy gwarancji, że trafimy wyłącznie na ludzi o uczciwych zamiarach, choć prawdopodobieństwo jest dużo mniejsze, gdyż zwykle oszustom bardziej odpowiada grasowanie na darmowych stronach. Ceny zapisu wahają się w granicach kilkuset złotych, więc raczej możemy liczyć na poważne oferty, ale nie zaszkodzi być bardzo czujnym, odpowiadając na maile. Starajmy się jak najwięcej dowiedzieć o danym człowieku, zwróćmy uwagę na treści wiadomości, które do nas przesyła, czy nie są zbyt wulgarne, czy nie przemyca w nich podtekstów seksualnych, czy nie zadaje zbyt osobistych pytań. Niebezpieczne jest także podawanie od razu numeru telefonu, lub adresu zamieszkania na tym etapie znajomości.

Pod tym względem dużo pewniejsze wydają się być realne biura matrymonialne, które przyjmują zgłoszenia osobiście, poprzez konsultantów. Zasada działania jest podobna, tyle że poprzez rozmowę z każdym klientem, istnieje możliwość dokładniejszego poznania go, ustalenia, jakie ma poglądy, jakie wartości wyznaje, by później zaproponować mu wybór osoby o podobnym temperamencie i wrażliwości.

Taką drogę do szczęścia znaleźli Iwona, lat 35 i Michał, lat 39.
Iwona: „Na początku byłam zdania, że to idiotyczny pomysł. Namawiała mnie do tego koleżanka, więc dla świętego spokoju zadzwoniłam do biura i umówiłam się na wstępne spotkanie. Byłam zaskoczona profesjonalnym podejściem do mojego problemu. Tydzień później otrzymałam informację, że pewien mężczyzna wyraził chęć, by mnie poznać. Okazało się, że nasze testy były zgodne w 85%. Przez pewien czas pisaliśmy do siebie maile, poznawaliśmy siebie nawzajem, co lubimy, co nas denerwuje, opowiadaliśmy jak minął nam dzień. W końcu zapadła decyzja o spotkaniu. Wybrałam znaną kawiarnię, przyszłam pierwsza i strasznie denerwowałam się, że się nie rozpoznamy, ale po paru minutach czekania ujrzałam mężczyznę, który wyglądał identycznie jak na zdjęciach, przesłanych wcześniej. Oboje byliśmy zakłopotani, ale szybko znaleźliśmy wspólny język. Gdy się rozstawaliśmy pomyślałam z żalem, że pewnie więcej się nie odezwie, ale stało się inaczej. Wiedziałam, że odnalazłam bratnią duszę. Jesteśmy razem już pół roku i planujemy ślub”
Michał: „Kiedy obejrzałem kilka fotografii przedstawionych mi kobiet, Iwona od razu zwróciła moją uwagę. Miała piękne, niebieskie oczy i delikatną urodę. Modliłem się, by zgodziła się nawiązać kontakt. Potem już wszystko zależało ode mnie. Miałem pewne obawy, mając za sobą kilka nieudanych związków, niełatwo o optymizm. Jednak co do Iwony, przeczucie mnie nie zawiodło. Najchętniej oświadczyłbym się jej od razu, ale wiem, że w takich sprawach pośpiech jest niewskazany. Zrobiłem to 6 miesięcy później, w miejscu, w którym pierwszy raz ją zobaczyłem. Jestem przekonany, że to właściwa osoba.”

Taki sposób na stworzenie wartościowej relacji może budzić mieszane uczucia.
Podchodzimy do niego sceptycznie, bo trochę przypomina zakupy, oto płacimy i wybieramy to, co nam się spodoba.

Ale pamiętajmy, że biuro matrymonialne to nie sklep, tylko miejsce, które daje nam szansę na spotkanie ludzi tak samo zagubionych i nieszczęśliwych jak my.

A może i na prawdziwą miłość?

Agnieszka Witkowska, 31l.




5-12


 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS