Menu

logo tjk main 

Jessica Ziółek: ,,Kariera? Mój partner postawił mi poprzeczkę bardzo wysoko’’

Bohaterką pierwszego wywiadu jest Jessica Ziółek, prywatnie związana z Arkadiuszem Milikiem, zawodnikiem Ajaxu Amsterdam, a przede wszystkim dumą reprezentacji Polski w piłce nożnej. Jessica jest dwudziestoletnią zdolną, początkującą modelką z Katowic. Na co dzień podróżuje pomiędzy Warszawą, gdzie studiuje, a Amsterdamem, gdzie mieszka jej ukochany. Kibice Arkadiusza okrzyknęli ją jedną z najpiękniejszą WAG’s!

Jessica Ziółek: ,,Kariera? Mój partner postawił mi poprzeczkę bardzo wysoko’’

JZ 1
Fot. Jakub Jermak

Kasia Małek: Twoje nazwisko od kilku miesięcy to najbardziej gorące nazwisko wśród polskich WAG’s. Jak zareagowałaś na tak dużą popularność?

Jessica Ziółek: Nigdy nie patrzyłam na swoją popularność i nie reaguje na nią. Zawsze staram się pracować na swoje nazwisko. Określenie WAG's nie jest dobrze kojarzone w Polsce i za granicą. Wolę, gdy ludzie mówią - idzie Jessica Ziółek, a nie dziewczyna Arkadiusza Milika :)

KM: Brałaś udział w konkursie internetowym, w którym nagrodą był tytuł Top Model Internetu. Skąd ten pomysł, czy myślałaś o tym, aby wziąć udział w samym programie?

JZ: Tak, zajęłam II miejsce. Szczerze mówiąc pierwszy raz chciałam zgłosić się w 2014 roku, ale matura i inne rzeczy pochłaniały mi dużo czasu, więc nie miałam go na tyle, żeby wystąpić w programie. Nie mówię jednak ,,nie’’! Jeśli wystarczy mi czasu spróbuje swoich sił.

Zobaczymy jak życie się potoczy…

JZ2Fot. Jakub Jermak

KM: Jesteś młodą kobietą, której jak dotąd udało się dużo osiągnąć. Czy w tym wszystkim znajdujesz chwilę na odpoczynek?

JZ: Zawsze sobie powtarzam - jeśli masz czas na facebooka to znajdziesz go też na odpoczynek! Zawsze staramy się znaleźć z Arkiem odpowiedni moment na odpoczynek, który jest ważny dla organizmu! Na początek oczywiście cenię sobie pracę i ambicje, ale codziennie staram się mieć godzinkę tylko dla siebie. Wiem, że moje życie nie zawsze mi na to pozwala, ale równowaga jest bardzo ważna.

KM: Czego wynikiem jest tak duża ambicja u tak młodej dziewczyny jak Ty?

JZ: Hmm, może po prostu mój partner postawił mi wysoko poprzeczne…(śmiech). Żeby go przeskoczyć trzeba naprawdę się napracować. Coś w tym jest! Zawsze byłam ambitna - zamiast chadzać z koleżankami, za namową mojej mamy, samorealizację stawiałam na pierwszym miejscu. Myślę, że tak prowadzone dziecko wie, jak ważna jest praca nad samym sobą i pewnie stąd ta ambicja. U mnie w domu zawsze były twarde zasady, czego jako nastolatka nie lubiłam, natomiast dzisiaj muszę podziękować rodzicom z całego serca, że jestem taka, jaka jestem.

JZ3
Jessica z mamą (Archiwum prywatne)

KM: Studiujesz dziennikarstwo. Dlaczego akurat ten kierunek? Po której stronie widzisz siebie za kilka lat - jako zadającą pytania czy na nie odpowiadającą?

JZ: Dziennikarstwo zrodziło się u mnie w wieku 15 lat - lubiłam przeglądać portale, pisać artykuły. Jak miałam 16 lat powiedziałam - ,,Zostanę dziennikarką!’’ Widzę siebie po stronie zadającej pytania, bo wolę pytać i słuchać, niż odpowiadać. Podobno jestem dobrym słuchaczem i dużo pytam, myślę, że te cechy pomogą mi w tym zawodzie.

KM: Pod Twoimi zdjęciami bardzo często znajdują się motywujące teksty - który z nich jest Twoim mottem życiowym?

JZ: Jeśli czekasz na szczęście długo to oznacza, że jest wielkie i idzie małymi krokami… Ostatnio ktoś mi powiedział, że ładna i mądra dziewczyna to ta, która wygrała sobie życie. :) To też zaczęło mnie motywować.

KM: Czy masz w planach jakieś tajemnicze projekty, którymi nas niebawem zaskoczysz?

JZ: Mam jeden projekt - to coś większego. Chcę założyć blog, ale o czym on będzie? Musicie uzbroić się w cierpliwość. Mogę zdradzić jedynie jego nazwę - "Come to J'em ". Jak na razie mam sesje egzaminacyjną i to na niej muszę się skupić. Myślę, że wszystkich zaskoczę!

KM: Czy przez to, że jesteś dziewczyną Arkadiusza Milka spotkała Cię kiedyś jakaś niemiła sytuacja?

JZ: Jest dużo ludzi, którzy krytykują - czasami są to osoby, z którymi chodziłam do szkoły czy nawet klasy. Na początku się przejmowałam, ale teraz wiem, że wszystkim nie dogodzę. Jestem kim jestem, a raczej z kim jestem. Nie wybieram nikomu życia i nie pozwolę, by ktoś wybierał je mi.

JZ4
Jessica ze swoim partnerem Arkadiuszem Milikiem (Archiwum prywatne)

KM: Nie obawiasz się, że praca Arka będzie kiedyś dla Ciebie przeszkodą w realizowaniu własnej kariery?

JZ: Nie, wydaje mi się, że jeśli dwie osoby są szczęśliwe i się realizują to nic innego nie ma znaczenia. Praca Arka wymaga dostosowania, ale zawsze wszystko można ze sobą pogodzić.

KM: Na pewno poznałaś już żony pozostałych piłkarzy naszej polskiej reprezentacji. Jak uważasz czy wpasowują się one w wykreowany przez media wizerunek?

JZ: Nie uważam, miałam okazję poznać parę dziewczyn i są to przemiłe kobiety, którym niestety, tak jak mi przylepili łatkę - ,,dziewczyna piłkarza? Chce się na nim wylansować!‘.’ A tu takie rozczarowanie - każda z nas ma swoje marzenia, chce się realizować. Spójrzmy prawdzie w oczy - wszystkie mamy takie same możliwości i każda z nas mogłaby być na twoim miejscu, jak i ty na naszym. Serce nie sługa, więc ściągnijcie z nas te łatki! :)

KM: Co chciałabyś powiedzieć wszystkim młodym dziewczynom, które próbują własnych sił w modelingu?

JZ: Żeby się nigdy nie poddawały, dążyły do własnych celi i stawiali je sobie coraz wyżej - spełniały swoje marzenia! Odłączajcie się od ludzi, którzy pomniejszają wasze ambicje, a trzymajcie się z tymi, którzy wam kibicują i chcą żebyście sięgały gwiazd! :)

KM: Dziękuję Ci za tak szczere i bezpośrednie odpowiedzi. Było mi niezmiernie miło!

JZ: Dziękuję również i życzę sukcesów!

Wywiad został udzielony dla portalu tojakobieta.pl na wyłączność
Czytaj więcej...

Jestem niezależną kobietą i dobrze mi z tym. Inni uważają to za wadę. Czy mają rację?

Kwestia niezależności i samodzielności działania już dla Kanta była niezwykle ważnym elementem życia ludzkiego. Uważał, że nie ma nic bardziej przerażającego niż to, że działania jednego człowieka muszą niekiedy podlegać woli innego. Było więc dla niego oczywiste, że każda rozumna osoba, funkcjonuje jako sama w sobie i w ten sposób powinna być traktowana.

Czy jednak we współczesnym świecie istnieje miejsce dla samodzielnych, niezależnych kobiet? A jeśli tak, w jaki sposób są one odbierane przez otoczenie?

30-letnia Ewa twierdzi, że odkąd zaczęła pracować, zawsze miała dużo problemów z przełożonymi. Rodzice bowiem nauczyli ją twardego stąpania po ziemi, asertywności oraz pokonywania przeszkód bez pomocy innych.

Wiedziałam, że jeśli sama czegoś nie zrobię, to nikt inny tego za mnie nie wykona. Na studiach była to dobra taktyka, dzięki której zawsze wywiązywałam się z obowiązków. Jednak jak się później okazało, kilku moim pracodawcom, takie podejście przeszkadzało. Chcieli mieć zawsze rękę na pulsie. Musieli wtrącać swoje trzy grosze. Starałam się uprzejmie acz stanowczo nie przyjmować ich pomocy. Było dla mnie oczywiste, że skoro to mnie zlecono zadanie, uznawana jestem za osobę kompetentną i zdolną do jego wykonania. Po utracie kolejnego stanowiska, nauczyłam się że muszę zapomnieć o swoim stylu pracy, jeśli chcę się gdzieś utrzymać na dłużej.”

Na szczęście Ewie udało się w końcu trafić na pracodawcę, który jest równie niezależną osobą, co ona. „Wreszcie mogę się rozwijać. Nie boję się przedstawiać swoich pomysłów i wiem, że mój przełożony w 100% ufa temu co robię, to niezwykle motywujące.”

Nie tylko jednak praca jest polem, na którym ukazuje się kobieca niezależność. Częstym przykładem problemów na tej płaszczyźnie jest rodzina. Zwłaszcza jeśli chodzi o kontakty kobiet z matkami czy teściowymi.

45-letnia Anna wspomina jak wiele nerwów przysporzył jej własny charakter.
Kiedy urodziłam pierwszego syna byłam szczęśliwa, że wreszcie moje dziecięce marzenia się spełniają. Czekało mnie kształtowanie nowego człowieka, wychowywanie go tak jak potrafię najlepiej i wpajanie podstawowych wartości. Nie ukrywam, że wszystkie dodatki w postaci karmienia, usypiania i przewijania także mnie cieszyły. Jednak moją wizję zaczęła burzyć zupełnie odmienna, wizja teściowej. Jako osoba bardziej doświadczona rościła sobie prawo do kierowania mną - To zrób inaczej, tam go nie kładź, ubierz go cieplej - Nie potrafiłam przejść nad tym do porządku dziennego. Wyraziłam jasno, że to mój syn i wiem co robię. Ona wychowała swojego i wyszło jej to bardzo dobrze, ale na tym koniec. Niestety teściowa nie była w stanie tego zrozumieć. Do dziś nasze relacje są dość oziębłe.”

Dla Anny niezależność okazała się mieć nieprzyjemne skutki. Ale czy żałuje?
Nigdy nie czułam, że postąpiłam niesprawiedliwie. Rozumiem zaangażowanie w wychowanie wnuka i naprawdę nie miałabym nic przeciwko gdyby babcia zabierała go na spacery. Jednak strofowanie każdej mojej decyzji i dawanie do zrozumienia, że sobie nie radzę, było ponad moje siły. Na szczęście mąż okazał się pomocny i także niezależny. Przyznał mi rację, a nasz syn wyrósł na naprawdę porządnego człowieka.”

Z pewnością nie jest też łatwo matkom, które decydują się na kontynuowanie kariery zaraz po urodzeniu dziecka. Przyjęło się bowiem, że co najmniej roczny urlop macierzyński jest niezbędny w jego prawidłowym wychowaniu. Niektórzy jednak nie mogą i nie chcą pozwolić sobie na tak długą przerwę w pracy. Obecnie można przecież pogodzić pracę i wychowanie. Istnieje wiele agencji opiekunek. Niestety taki wybór nadal jest postrzegany jako coś złego. Matka, która „porzuca” swe dziecko i oddaje je pod opiekę obcej kobiecie traci w oczach większości ludzi. Nie powinno tak być, ponieważ bycie dobrą, kochającą mamą wcale nie wyklucza podążania zawodową ścieżką. Oczywiście, czas spędzony z dzieckiem na pewno jest krótszy, ale może dzięki temu lepiej wykorzystany? Nie możemy oceniać wyborów kobiet, dopóki nie znajdziemy się w ich sytuacji, a najlepszym dowodem na to, że wszystko idzie zgodnie z planem powinien być uśmiech dziecka na widok mamy wracającej z pracy.

26-letnia Kasia spotkała się z zupełnie innym problemem. Jako pewna swego, samodzielna dziewczyna, długo nie mogła znaleźć odpowiedniego partnera. „Wychowywała mnie tylko mama. Od zawsze więc ze wszystkim musiałyśmy sobie radzić same. Te wszystkie męskie czynności, nie sprawiały mi problemu i tak naprawdę nie byłam przyzwyczajona do ulgowego traktowania.” Kontakty z chłopakami nie były dla niej trudne, ale dla nich okazywały się nie lada wyzwaniem. Jak bowiem zaimponować dziewczynie, która wszystko potrafi? „Nie oczekiwałam otwierania przede mną drzwi i zawsze wchodziłam pierwsza, nie musieli pomagać mi w noszeniu ciężkich rzeczy ani przysłowiowym wkręcaniu żarówek. Nie raz tracili cierpliwość i przyznawali, że moja niezależność im przeszkadza.” - W jakiś sposób bowiem odbierało im to męskość. Każdy facet chce czuć się potrzebny.

Kasia często bywa odbierana jako osoba zimna i egoistyczna. Jest samodzielna i zaradna, więc nie ma problemów by wyjść na miasto bez towarzystwa czy zaszyć się gdzieś w kącie z książką. Nie ma też problemów ze znalezieniem zajęcia, bo nie rozdrabnia się na rzeczy nieistotne. Spotyka się to z powszechną zazdrością. „Co w tym złego, że nie potrzebuję świty ludzi, która będzie robiła rzeczy za mnie? Mam problem, to go rozwiązuję, w miarę możliwości sama. Szkoda tylko, że gdy mężczyzna jest niezależny, wszyscy go szanują i podziwiają.” Kasię oburza fakt, że narzuca jej się rolę nieporadnej tylko dlatego, że jest kobietą. Jednak będąc w związku, stara się trochę panować nad swoim charakterem. „Zdarza się, że mój chłopak ma do mnie pretensje. Staram się więc trochę udawać, że z czymś sobie nie radzę, żeby poczuł się lepiej. Chociaż męczy mnie to strasznie, bo sama nie lubię być bezużyteczna. Radek jednak nie ma gentlemańskich zapędów i nie boli go, że wymieniam żarówki zamiast niego.”

Rozważając przypadki moich rozmówczyń zauważyłam, że wszystkie są dumne ze swojej niezależności i samodzielności. Wiedzą czego chcą i nie potrzebują radzenia się innych. Kierują się przede wszystkim tym, co jest dobre dla nich, a nie tym co jest dobre dla innych. Może być to uznawane za przejaw egoizmu, i nie oszukujmy się, trochę jest. Niemniej jednak nie uznałabym tego za wadę. Kreujemy własne życie, w którym musimy czuć się swobodnie, będąc w zgodzie ze sobą, to naprawdę wymaga dużej autonomii i samozapracia. Możemy doprowadzić do sytuacji, w której swą postawą zyskamy ogromny szacunek, ale częściej będzie to wykluczenie społeczne. Im bardziej bowiem chcemy postawić na swoim i dążyć do własnych celów, tym mniej oglądamy się na innych. Pojawia się pracoholizm, zanikają więzi. Niezależność jest postawą zarówno pożądaną jak i niebezpieczną. Nikt nie chce by wchodzono mu na głowę, ale z drugiej strony potrzebujemy drugiego człowieka i bez częściowej rezygnacji z własnej autonomii, może być trudno kogoś znaleźć.

Dobrym podsumowaniem powyższych rozważań, wydaje się być wypowiedź Pani Agnieszki Kozłowskiej - Rajewicz, Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania:
„[…] to zewnętrzne otoczenie, które rości sobie prawo do oceniania i wnioskowania, na podstawie liczby dzieci i krótkiego wywiadu, o uzależnieniu i braku szczęścia „kobiet domowych”, wykonuje zamach na niezależność kobiet. Bo niezależność to prawo do swobodnego wyboru - modelu rodziny, religii, modelu życia prywatnego i zawodowego. Do zdefiniowania swojej roli w różnych sferach życia.”

Aleksandra Pelz, 21l.

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS