Menu

logo tjk main 

Coś więcej niż DARMOWE wakacje

Hiszpania? Francja? Australia?? A może podróż do Włoch?? To wszystko prawie za darmo! Nocleg za polskie danie, transport za uśmiech a wycieczka po mieście za zwyczajną rozmowę. Tak właśnie działa pewien portal. Logują się na nim osoby szukające noclegu lub oferujące kanapę w swoim domu. To okazja na poznanie innej kultury i tradycji od kuchni. Wcale nie trzeba wyjeżdżać, aby poznać jego uroki. Kilka razy w miesiącu organizowane są spotkania couchsurfingowców, w różnych miastach. Spotykają się aby pójść na kręgle, zrobić razem grilla a przede wszystkim żeby zawrzeć nowe znajomości. To sposób na poznanie wielu kultur, i nie chodzi tu wcale o pieniądze.

Prawdziwi couchsurfingowcy, kochają ten sposób podróżowania!
Moje ulubione miejsce? Birma! To państwo położone nad Zatoką Bengalską. Byłem tam już cztery razy. Mam tam wspaniałych przyjaciół, których poznałem przez Internet. Spotykamy się kilka razy w roku. Raz to Ja jadę do nich, potem oni odwiedzają mnie a innym razem jedziemy na przejażdżkę do Chin ;) Teraz podróżuję moim niebieskim Vanem po Europie!! Na portalu nie szukam noclegu - nie lubię spać u kogoś obcego. Sypiam w Vanie, i spotykam się z ludźmi na mieście - Shady, Bangkok Tajlandia

Bieg byków w Pampeluna! Stałam w pierwszym rzędzie, to było bardzo ekscytujące. Skok ze spadochronem w Szwajcarskich Alpach był magiczny. Udało mi się także dotrzeć na Sahare. Jeździłam na wielbłądach i spałam na wydmach. To niezapomniane chwile. Zaczęłam podróżować kiedy miałam 19 lat, w tym roku kończę 24 lata. Myślę że to dopiero początek. Dzięki osobom u których nocuje poznaje uroki tych miast z zupełnie innej perspektywy. Nie chodzę całe dnie po muzeach, kościołach etc. (choć zdarza się czasem odwiedzić niektóre z nich), poznaję miasto okiem jego mieszkańca i to jest wspaniałe! - Nicole, Australia

Nicole podziwia i zwiedza. Natomiast Ali z Wielkiej Brytanii postanowił kreatywnie wykorzystać swoje umiejętności kulinarne. Od kilku lat organizuje spotkania przy grillu, pod nazwą Kitchsurfing. Gotowanie to jego hobby. Poprzez grilowanie w różnych miejscach świata, poznaje nowe przepisy, tradycje. A w każdym mieście które odwiedził ma około stu znajomych. W tym roku był już we Wrocławiu, Krakowie a niebawem przybędzie do Poznania. To tylko kilka z jego europejskich przystanków.

Mam 26 lat i pochodzę z Puerto Rico. Studiuje architekturę na University of Puerto Rico. Uwielbiam poznawać ludzi z innym punktem widzenia niż mój. To pozwala mi spojrzeć na świat obiektywnie. W zeszłym roku pojechałem popracować w Egipcie. Doświadczyłem tam zupełnie innego życia, poznałem tamtejszą kulturę, i wiele osób. W lutym przyjechał do mnie Andrii, którego tam poznałem. Utrzymujemy stały kontakt. Między innymi dzięki Skype - Alex

Od 2011 roku jestem zalogowana na pewnym portalu. Dużo podróżuję w związku z moją pracą. W zeszłym roku byłam w Rosji, poznałam tam Katie. Okazało się że Moskwa nie jest taka straszna jak mi się wydawało. Młodzież wszędzie bawi się podobnie ;) Kluby, kino, puby - Marta, Kraków

Jednoosobowa podróż wcale nie musi być samotna! Wystarczy otworzyć się na świat i zaufać otoczeniu. Oczywiście zawsze należy być ostrożnym. A jak najtaniej dojechać do celu? Na portalu carpooling.com, posty dodają osoby, które mają wolne miejsce w samochodzie. Często za symboliczną kwotę pieniędzy możemy dojechać do upragnionego miasta. Warto wziąć pod uwagę także podróż samolotem. Na stronie esky.pl, bilety lotnicze dostępne są już od 30zł. Jednak trzeba ją uważnie śledzić. Takie „strzały” zdarzają się rzadko, a popyt na nie jest ogromny.

Pozostaje jeszcze trzecia możliwość. Pojechać stopem! Nowe doświadczenie, przygoda i nowe znajomości. Jeśli dobrze trafimy, to jadąc stopem możemy się świetnie bawić. Kiedy jedzie się z kimś przez 8 godzin samochodem, nie ma możliwości żeby się bliżej nie poznać. Oczywiście zawsze jest ryzyko. Trzeba zastanowić się przed wejściem do obcego pojazdu a bezpieczniej dla nas, gdy jest w nim para lub dziecko. Jeśli jesteś kobietą, lepiej nie wsiadaj do samochodu w którym siedzi np. dwóch mężczyzn. A gdy samochód wydaje Ci się podejrzany, nie ryzykuj i nigdy nie wkładaj plecaka do bagażnika. Rozsądek, szybka ocena sytuacji, spostrzegawczość oraz ostrożność to podstawa! Mimo wszystko jest to najbardziej ekonomiczna forma transportu.

A Ci najbardziej doświadczeni i szaleni ;) organizują konkursy. W 2011 roku odbył się wyścig pt. Autostopem z Wrocławia do Barcelony, a w tym roku z Poznania do Włoch. 29 maja 200 osób wyruszyło do Wenecji. Zwycięzcy przebyli trasę w niecałe 21 godzin. Po drodze ich zadaniem było robienie zdjęć, a na mecie czekało na nich pole namiotowe w pięknej Wenecji.

Innym sposobem na tanie wakacje, jest połączenie ich z pracą. Przez tydzień pracujemy w Anglii zbierając truskawki. Za zarobione pieniądze zwiedzmy kawałek Francji, tam znowu szukamy pracy. W wakacyjnym sezonie np. przy zbiorze winogron i tak dalej…

Ciekawą i bezpieczną opcją jest także praca jako Au pair. W zamian za opiekę nad maluchem otrzymujemy pełne wyżywienie, pokój, dwa dni wolne w tygodniu oraz kieszonkowe w wysokości 100-300 USD. Jeśli zdecydujemy się na co najmniej roczną umowę, to możemy połączyć prace ze studiami. Na początek warto wyjechać na tzw. umowę wakacyjną 2 -3 miesiące. Oprócz zwiedzania, poznajemy także kulturę i oczywiście poprawiamy nasze zdolności językowe. Takie wyjazdy organizowane są również dla par.

Tego typu podróże to nie tylko najbardziej ekonomiczna forma wakacji. Głównym celem jest poznanie różnic kulturowych, nowych języków. To doświadczenie którego nie dostarczy nam żadne biuro podróży. Przede wszystkim to nowe znajomości, często na całe życie!

Justyna Nowak, 19l.
Czytaj więcej...

Październik pełen kultury

Wakacje już za nami. Wypoczynek w pięknych miejscach to tylko wspomnienie. Pora wrócić do pracy i nauki na najwyższych obrotach. Oczywiście nie możemy jednak żyć tylko obowiązkami. O urlopach czy chociażby krótkich wycieczkach większość z nas może już tylko pomarzyć, ale z tego, co oferuje nam kultura korzystajmy bez wyrzutów sumienia. Poświęcenie kilku godzin na obejrzenie wciągającego filmu czy wzięcie udziału w ciekawym wydarzeniu pomoże nam zapomnieć o coraz bardziej zadomawiającej się jesieni.

Nadchodzi październik, a wraz z nim porcja wyczekiwanych kinowych premier i wydarzeń.

PREMIERY KINOWE GODNE UWAGI

takenUprowadzona 2 (Taken 2) – druga część sensacyjnego filmu o Bryanie Millsie, agencie służb specjalnych, który w pierwszej części musiał odbić z rąk niebezpiecznych ludzi swoją córkę. W czekającym nas, premierowym, obrazie celem przestępców staje się żona Millsa. Biegły w sztukach walki mężczyzna, będzie musiał zrobić wszystko, aby odzyskać ukochaną i przywrócić bezpieczeństwo swojej rodzinie.

Jak wskazują fani jedynki niepodważalnym atutem filmu jest ciągła akcja i jej zwroty, a przede wszystkim rola Liama Neesona. I trudno się z tym nie zgodzić. Neeson jest prawdziwą gwiazdą hitów z gatunku sensacji. Czy i tym razem dostarczy nam rozrywki na najwyższym poziomie? Przekonamy się niedługo. Na Uprowadzoną 2 warto czekać z jeszcze jednego powodu – wyreżyseruje ją nie twórca 1. części Pierre Morel, ale Olivier Megaton, pracujący wcześniej nad Transporterem 3 i Colombianą. Premiera: 5. października.

possesionKronika opętania (The Possession) – pozycja obowiązkowa dla fanek i fanów horrorów, lubiących opowieści o złych mocach, dążących do zawładnięcia ludzkim ciałem. Ojciec głównej bohaterki – Em – kupuje jej na wyprzedaży skrzynkę, którą dziewczynka jest coraz bardziej zafascynowana. Z czasem okazuje się, że przedmiot skrywa mroczną tajemnicę, a jego nowa właścicielka zostaje opętana. Jej coraz bardziej zaniepokojeni rodzice szukają dla dziewczynki pomocy u duchownych i lekarzy, lecz bezskutecznie.

Film autorstwa Ole Bornedala okazał się hitem w Stanach Zjednoczonych. Mający swą światową premierę 30 sierpnia obraz w weekend otwarcia znalazł się na 1. miejscu listy box office za Oceanem i pozycję tę utrzymał także w kolejnym zestawieniu (dotyczącym 7-9 września). Warto ocenić czy rzeczywiście zasługuje on na takie wyróżnienie, wybierając się do kina. Premiera: 5. października.

mariaMarina Abramović: artystka obecna (Marina Abramovic: The Artist Is Present) – Abramowić – postać kontrowersyjna i zaskakującą, jak również pozostawiająca pod ogromnym wrażeniem każdego, kto wejdzie w świat jej sztuki. Warto przyjrzeć się jej osobie, ponieważ, gwarantuję, większość z nas zostanie wprawiona w osłupienie po zaznajomieniu się z jej sposobami tworzenia performance’u. Otóż, jej sztuka polega głównie na nietypowym przedstawieniu piękna ciała i jego wykorzystaniu. Projekty takie jak wielogodzinne siedzenie w ciszy, eksperymenty związane z wywoływaniem bólu i obrzydzenia czy przedstawianie różnic w naszej cielesności to jej chleb powszedni.

Sam dokument o artystce wyreżyserowany przez Matthew Akersa jest świetną lekcją dla tych, którzy sztukę pojmują w bardzo konserwatywny sposób, wliczając w jej zakres muzykę i formy plastyczne, a zamykając się na nowoczesne jej odmiany. Poza tym pomaga on zrozumieć, jak ogromnym wyzwaniem, także dla samej artystki, jest często jej próba wywołania dyskusji i wzbudzenia u odbiorców konkretnych emocji. Tym, którzy są zdecydowani obejrzeć film, polecam przedtem zgłębić wiedzę na temat jego bohaterki po to, by móc skorzystać później z wszystkich jego zalet podanych nam przez Akersa. Premiera: 5. października.

bitwaBitwa pod Wiedniem (September Eleven 1683) – polsko-turecko-włoska superprodukcja przedstawiająca z rozmachem jedną z najważniejszych bitew w historii Polski. 12 września 1683 roku – dzień, w którym wojska pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego odniosły zwycięstwo nad wrogimi siłami - jest uważany za jeden z najbardziej przełomowych w historii. I właśnie o tym wydarzeniu międzynarodowa ekipa filmowców przygotowała film, który z pewnością obejrzą tłumy polskich widzów.

Do kupienia biletu kinowego zachęci nas zapewne nie tylko elektryzujący temat, ale również nazwiska zaangażowane w to przedsięwzięcie. Na ekranie będziemy mogli zobaczyć m. in. Jerzego Skolimowskiego, Daniela Olbrychskiego, Borysa Szyca czy Alicję Bachledę-Curuś. Dodatkowym atutem są tu także, naturalnie, kostiumy i scenografia, przenoszące nas do epoki, o której opowiada ten obraz. Premiera: 12. października.

looperLooper – Pętla czasu (Looper) – gratka dla wielbicieli fantastyki. Joe - główny bohater - to płatny zabójca. Jego zajęcie jest niecodzienne, jednak w tym konkretnym przypadku okazuje się jeszcze bardziej niezwykłe. Otóż kolejne obiekty, którymi Joe musi się zająć wysyłane są w podróż w czasie tak, by grupa, do której mężczyzna należy, mogła zatrzeć ślady zbrodni.

Jakie są mocne strony tego filmu? Dla mnie osobiście zachętą do jego obejrzenia jest obsada, a mianowicie trzy nazwiska: doskonale wszystkim znany Bruce Willis, coraz bardziej rozpoznawana, także w Polsce, Emily Blunt (Diabeł ubiera się u Prady, Młoda Wiktoria) oraz odtwórca głównej roli Joseph Gordon-Levitt, który wcielił się m. in. w postać Johna Blake’a w mającym nie tak dawno premierę obrazie Mroczny Rycerz powstaje. Czy hollywoodzki gwiazdor oraz dwa młode talenty zaskoczą nas świetnymi kreacjami? Nie chciałabym o tym dywagować – lepiej po prostu dajmy się pozytywnie zaskoczyć twórcom filmu. Premiera: 19. października.

bondSkyfall – kolejny film z serii o najbardziej znanym agencie Jej Królewskiej Mości. James Bond, bo o nim tu oczywiście mowa, weźmie udział w kolejnej wyjątkowo niebezpiecznej i trudnej misji. I tak, jak w poprzednich częściach będzie mu towarzyszyć piękna kobieta u boku, a jego ruchy pozostaną pod kontrolą niezastąpionej M (Judi Dench).
W Bonda wcielił się po raz kolejny Daniel Craig - aktor, którego nie znosi tak samo wiele osób, ile uwielbia. Według mnie nie jest on Bondem idealnym, ale trudno mu zarzucić brak wiarygodności na ekranie. O tym, jak wypadł on tym razem, przekonamy się sami. Jedno jest pewne – w filmie nie zabraknie akcji, wielu nieoczekiwanych zwrotów, a także charakterystycznych dla całej serii nowych zabawek głównego bohatera. Premiera: 26. października.

WYDARZENIA

artSztuka i moda opanują Poznań
Tej jesieni w poznańskim Starym Browarze będzie miała miejsce 6. edycja festiwalu Art & Fashion. Tegoroczne jego hasło brzmi: A Fine Romance. Dlaczego akurat tak? Odpowiedź jest prosta – zarówno organizatorzy wydarzenia, jak i zaangażowani twórcy twierdzą, że sztuka i moda to dziedziny nierozerwalnie ze sobą związane. Zarówno w jednej, jak i drugiej liczy się kreatywność, a często również improwizacja i spontaniczność. Wynikiem przenikania sztuki do mody mogą być na przykład kolekcje ubrań inspirowane obrazami czy postaciami filmowymi. Z kolei moda wkracza na salony wielkiej kultury dzięki współpracy jej kreatorów ze scenografami, reżyserami czy twórcami performance’u.

W tym roku, podobnie jak w poprzednich edycjach prowadzone będą warsztaty: Fashion Photography, Fashion Jewellery, Fashion Writing, Fashion Design, Fashion Illustration, a także, po raz pierwszy, Fashion Sounds. Aby wziąć w nich udział, należało wysłać wcześniej swoje zgłoszenie. Dla tych, którzy nie czuli się na siłach lub po prostu nie zdążyli tego zrobić, pozostaje seria otwartych spotkań z artystami i przedstawicielami świata mody zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Art & Fashion Festival; Stary Browar; 9-21. października.

womanCzy kultura może się rozwijać bez kobiet?
Drugim, fantastycznym wydarzeniem, które odbędzie się w stolicy województwa wielkopolskiego jest festiwal No Women No Art. Główną jego ideą jest promowanie artystek i ich dzieł. I to właśnie stało się cechą charakterystyczną przedsięwzięcia – skupienie przede wszystkim na dorobku kobiet. I, co ważne, jak podkreślają organizatorzy, No Women No Art jest festiwalem różnorodności. Nie ma tu zamknięcia na konkretne artystyczne nurty czy określone dziedziny. W programie znaleźć można wiele ciekawych punktów z zakresu: sztuk wizualnych, teatru, muzyki, filmu, a także mody i designu. Lista artystek również jest imponująca – znajdziemy na niej nie tylko popularne nazwiska, ale także te mniej znane. No Women No Art; Poznań, 6-12. października.

Czytaj więcej...

Kultura niska, kultura wysoka

kultura1Od dawna zastanawiam się, kto decyduje o wartości wytworów kultury oraz kto lub co wyznacza trendy w sztuce i kieruje naszymi gustami. Dlaczego jedne utwory i prace trafiają do kanonu dzieł, a inne są skazywane na miano kiczu?

Już pisząc tytuł tego felietonu nasuwa mi się myśl, że niektóre określenia stosowane do opisu sztuki są oksymoronami. Bo czy kultura może być niska? Wydaje mi się, że albo coś należy do zbiorów kultury, albo nie i wtedy jest jedynie zwykłym rezultatem pracy człowieka, który niekoniecznie powinien nazywać samego siebie artystą. Odchodząc już od tych językowych rozważań nad samym pojęciem kultury i jego znaczeniem warto zastanowić się, dlaczego mówiąc o niej, powszechnie dzielimy ją na dwa rodzaje: tę wyższych lotów i niższą? Jak jeden rodzaj wpływa na drugi i co to wszystko oznacza dla nas, zwykłych odbiorczyń sztuki, które chcą po prostu napawać się jej pięknem i niespecjalnie są gotowe do zmiany swoich gustów?

 

Cały problem kręci się, moim skromnym zdaniem, wokół mainstreamu i wszystkiego, co stoi w opozycji do niego. Mainstream, czyli nurt reprezentowany przez większość artystów, odnosi się do czegoś, co w danym momencie jest powszechne i ogólnie spotykane, dostępne dla szerokiego grona odbiorców (głównie dzięki promowaniu w środkach masowego przekazu), a także zrozumiałe i akceptowane. Można zatem powiedzieć, że mainstream to cały zestaw trendów panujących w kulturze, powielanych przez szerokie grono twórców. Złośliwi stwierdziliby, że to po prostu papka, którą karmi się masę. Ja, delikatniej stwierdzę, że to zbiór wytycznych, którymi artyści kierują się, niekoniecznie po to, by wznieść się na estetyczne wyżyny, lecz w celu jak najlepszego sprzedania swoich uzewnętrznionych myśli. I w tym właśnie momencie pojawia się kwestia nieodłączna dla naszych czasów, czyli zysk. Nie odkryję Ameryki, pisząc, że inwestuje się w tych artystów (a później również promuje), którzy mogą przynieść duże zyski. Jak w takim razie wesprzeć rozwój indywidualizmu i kreatywnej twórczości? Szerokiej publiczności w końcu podoba się to, co jest przyjemne w odbiorze i łatwe do zrozumienia. Jednostki i instytucje posiadające odpowiednie środki finansowe, teoretycznie mogące wspomóc młodych alternatywnych artystów, liczą na zysk, a ten zostanie osiągnięty tylko w wyniku sukcesu sprzedaży. Sukces sprzedaży to sprzedaż masowa, a sprzedaż masowa to sprzedaż szerokiemu gronu odbiorców. Szerokie grono odbiorców lubi, jak już wcześniej wskazałam, to, co nie wymaga zbyt dużego wysiłku umysłowego. I tak koło się zamyka. Wniosek? Jeśli coś nie jest mainstreamowe ma o wiele mniejszą szansę na sukces. Idealnym potwierdzeniem tego może być fakt, że ustawodawcy w naszym kraju byli zmuszeni do wprowadzenia nowelizacji w kwestii radiofonii i telewizji. Dlaczego? Sytuacja polskiej sceny muzycznej w radiu była fatalna. Programy radiowe niechętnie emitują piosenki rodzimych wykonawców. Aktualnie jednak co najmniej 33% czasu emisji piosenek ma być przeznaczone na utwory polskojęzyczne. Tak więc, prawdą okazuje się przypuszczenie, że to, co nie osiągnęło i (według grona decydentów) nie osiągnie statusu hitu, jest z rynku wypierane. Chociaż należy wskazać, iż nie jest to regułą. Wiele z nas, mimo wszystko, czuje potrzebę obcowania z kulturą wyższych lotów czy z artystami mało popularnymi. Pragnę zaznaczyć, drogie Czytelniczki, że absolutnie nie neguję wszystkiego, co wpisuje się w aktualne trendy. Nie wyłączam radia, kiedy akurat jest w nim piosenka z gatunku disco polo czy pop, nie przenoszę się do innego pokoju, gdy domownicy oglądają kiczowatą amerykańską komedię. Ba! Słysząc kolejny melodyjny utwór, daję mu się porwać, a widząc czołówkę filmu, dołączam do współlokatorów. Jednocześnie jednak nie wstydzę się przyznać, że uwielbiam wręcz balet i operę. Te dwie formy sztuki potrafią przenieść mnie na wyższy poziom estetycznej i egzystencjalnej świadomości. Widok rosyjskiej primabaleriny perfekcyjnie wykańczającej każdą solówkę czy możliwość poszukania głębi w partii operowej śpiewaczki dają mi więcej radości niż można by to sobie wyobrazić. W życiu codziennym spotykam się niestety z brakiem zrozumienia. Znajomi, którzy kompletnie nie trawią baletu, żartują, że uwielbiam oglądać śmiesznych facetów w rajtuzach. Pasjonaci opery z kolei wytykają mi, że teoretycznie interesują mnie prawdziwie cenione dzieła, ale jednocześnie oglądam tandetne, kompletnie bezwartościowe seriale. I jak tu znaleźć równowagę? Moja odpowiedź brzmi: robić to, co uważa się za słuszne i nie przejmować się opinią innych. Ile razy w końcu mogę tłumaczyć każdemu dlaczego oglądam/ słucham/czytam akurat to, a nie coś innego? Nie znajduję powodu do wstydu w tym, że chcę, aby kino nie tylko zmuszało mnie do moralno-egzystencjalno-filozoficznych rozmyślań, ale również było źródłem najprostszej rozrywki i relaksu. Czasami, po dniu wytężonej pracy umysłowej, mam zwyczajnie ochotę obejrzeć łzawą komedię romantyczną i w aurze kompletnego rozluźnienia zakończyć wieczór.

 

kultura2Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że chyba po prostu lubię zachowywać równowagę raz poświęcając swoją uwagę bardziej skomplikowanym dziełom, a raz zatracając się w rozrywce, jaką daje mi kicz. I muszę dodać, że doceniam funkcje ich obu.

 

Wychodząc z założenia, że czytelnik sam powinien decydować, co mu się podoba, a także odkładając na bok wszelkie moje sympatie i uprzedzenia, w kulturalnym dziale magazynu To ja kobieta postaram się znaleźć złoty środek i dostarczyć Państwu informacji na temat sztuki w szerokim kontekście. Znajdą się tu nie tylko artykuły dotyczące dzieł wyższych lotów, ale także tych mainstreamowych. Obiektywnie będę opisywać wszelkie nowe zjawiska, ale również dobrze znane dzieła. A co najważniejsze właśnie Wam, Czytelniczki (a także, mam nadzieję, Czytelnicy) pozostawię ocenę wszystkiego, co dotyczy artystycznego świata. Bo kultura, niezależnie od tego, co mówią jej krytycy, ma taką wartość, jaką nada jej indywidualny odbiorca.

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS