Menu

logo tjk main 

Zmienne nastroje - domena płci pięknej

Emocjonalne zawirowania dotykają każdą z nas. Często same nie rozumiemy, co się z nami dzieje. Dlaczego wstając z łóżka jednego dnia jesteśmy w świetnym humorze, tryskamy wigorem, gotowe jesteśmy zawojować świat i każdy problem rozwiązujemy zachowując spokój oraz uśmiech na twarzy, by następnego ranka ogarnął nas smutek i poczucie bezsilności. Nic nas nie cieszy, nasze ciało jest niemal bezwładne, najchętniej zawinęłybyśmy się w ciepłą kołdrę i leżały do wieczora. Brzmi znajomo?

Mężczyźni z bezradnością patrzą na te huśtawki nastrojów. Nieraz zdarza się, że po prostu machną ręką, mrucząc pod nosem „burza hormonów.” I mają rację. Za nasz stan odpowiedzialne są właśnie one. Estrogeny, bo o nich mowa, towarzyszą kobiecie na każdym etapie życia, a ich poziom ma wpływ na to, czy jest rozdrażniona i płaczliwa, czy zadowolona i pełna energii. Najczęściej obserwujemy to zjawisko tuż przed menstruacją. Tzw. „zespół napięcia przedmiesiączkowego” niejednej z nas daje się dotkliwie we znaki. W tym czasie jesteśmy szczególnie drażliwe. Każda błahostka potrafi wyprowadzić nas z równowagi. Niekiedy nie panujemy nad sobą, złościmy się na wszystkich, którzy nam wejdą w drogę, nie radzimy sobie z trudnościami. Dodatkowo źle wpływa na nasze samopoczucie zmęczenie, problemy ze snem oraz silne bóle. Po paru dniach wszystko wraca do normy. Odnajdujemy radość, siłę do działania a nasze życie nabiera znów rozpędu.

Rozmawiałam z wieloma kobietami na ten temat i wszystkie jesteśmy zgodne. Nic nie poradzimy, że nie kontrolujemy naszego zachowania w tym czasie. Trzeba jedynie cierpliwie przeczekać oraz uprzedzić bliskich, by okazali wyrozumiałość i nie brali na serio tego, co nieraz powiemy. To dla nas naprawdę trudny okres. Chodzimy niczym gradowe chmury, plądrujemy lodówki, więc do tego dochodzi jeszcze stres, że na pewno przytyjemy. Czujemy się ociężałe, nieporadne, mamy ochotę płakać z najbardziej prozaicznych powodów. Nie można tych dolegliwości zupełnie wyeliminować, jednak według specjalistów można je nieco zmniejszyć, stosując odpowiednią dietę oraz ruch na świeżym powietrzu.

Prawdziwą rewolucję przechodzą przyszłe mamy. Zwłaszcza w pierwszym trymestrze ciąży, wzrost poziomu hormonów jest znacznie odczuwalny. Pojawiają się mieszane uczucia. Z jednej strony cieszymy się, bo przecież oto nosimy w sobie upragnione dziecko, jednocześnie myśląc z przerażeniem, co nas czeka. Strach przed porodem paraliżuje kobiety, które jeszcze nie rodziły. Troska o to, by dziecko urodziło się zdrowe, no i najważniejsze, czy podołamy zadaniu, by je wychować, czy będziemy dobrymi matkami, a może okaże się, że się do tego kompletnie nie nadajemy. Po tych pierwszych trzech miesiącach niepokoju połączonego z radością następuje już spokojniejszy czas, by potem znów wzmóc się pod koniec ciąży, kiedy nie możemy doczekać się rozwiązania. Jesteśmy podekscytowane, zastanawiamy się jak będzie wyglądać nasze maleństwo, patrząc na przygotowane dla niego łóżeczko wyobrażamy sobie jak to będzie, kiedy nasz skarb będzie już w nim leżał.


Ola, lat 26:Kiedy dowiedziałam się, że noszę w sobie małą istotkę popłakałam się, ale sama już nie wiem, czy z radości, czy też ze strachu. Nasz dzidziuś był planowany, więc byłam świadoma, że prędzej czy później zobaczę na teście ciążowym dwie kreski, ale jednak tego uczucia nie da się opisać. Moje myśli krążyły wyłącznie wokół dziecka, zastanawiałam się jak się we mnie rozwija, przeczytałam na ten temat chyba wszystko, co tylko napisano, wiedziałam na pamięć, co się z nim dzieje w każdym tygodniu jego rozwoju, kompletowałam ubranka, których wielkość rozczulała do granic możliwości. I nagle naszła mnie straszna myśl, co będzie, jeśli nie wszystko pójdzie tak, jak trzeba? Jak ja w ogóle dam radę je urodzić, przecież to musi być straszny ból! Na szczęście po rozmowie z lekarzem przestałam panikować, wyjaśnił mi, że takie obawy są naturalne i uspokoił, że razem z dzidzią będziemy pod troskliwą opieką i na pewno wszystko zakończy się pomyślnie. Taka rozmowa była mi potrzebna, nastawiłam się pozytywnie, stwierdziłam, że skoro tyle kobiet rodzi to i ja jakoś przez to przejdę. Teraz już spokojnie czekam na ten dzień, kiedy pojawi się na świecie córeczka. Jestem bardzo szczęśliwa.

Kolejnym etapem w życiu kobiety, kiedy poziom hormonów wpływa na pogarszające się samopoczucie jest klimakterium. Panie, które skończyły 50 lat, zaczynają odczuwać osłabienie, uderzenia gorąca, często bywają smutne i kapryśne. Pojawiają się różnego rodzaju lęki. Osoby, które zwykle bywały duszą towarzystwa, nagle spostrzegają, że najlepiej czują się w domu, wśród swoich bliskich, a kontakty z obcymi ludźmi napawają ich strachem. Mimo że to naturalny stan, trudno stawić mu czoła bez odpowiedniej pomocy. Najlepszym rozwiązaniem jest zgłosić się do lekarza i podjąć zaleconą kurację hormonalną, żeby przeżyć ten czas możliwie jak najspokojniej, by zmiany nastrojów jak najmniej odbiły się na normalnym funkcjonowaniu. To również bardzo osobiste wydarzenie, bywa niesłychanie krępujące. Pojawia się roztargnienie i kłopoty z pamięcią, dlatego tak ważne jest właściwe podejście najbliższych. Trzeba uzmysłowić sobie, co dana osoba przeżywa i ją wspierać.

Z problemem niezrozumienia boryka się 56 letnia Janina, rencistka: „Mam trójkę dzieci, dwoje z nich wyprowadziło się do innych miast. Często zapraszają mnie na różne uroczystości, mimo że rozmawiałam z nimi na ten temat, to wydaje im się, że jeśli mnie pominą, poczuję się obrażona. A ja nie mam chęci, ani siły na dłuższe podróże, „duszę się” nawet jadąc autem, a spotkania w większej grupie ludzi mi nie służą. W gwarze szumi mi w uszach, czuję, jakbym znajdowała się w zupełnie innym pomieszczeniu, gdzieś obok tego wszystkiego. Najlepiej mi we własnym domu, nie mam nic przeciwko, by dzieci i wnuki mnie odwiedzały, lub telefonowały, bo chcę wiedzieć, czy wszystko u nich w porządku. Uważam, że w moim wieku to zupełnie wystarczy. Nie wiem, dlaczego nie potrafią tego uszanować.”

Każda kobieta dostała od losu trudne zadanie. Zmaga się z życiem codziennym, walcząc jednocześnie z własnymi niedyspozycjami. To ona cierpi na bóle menstruacyjne każdego miesiąca, rodzi dzieci, później przekwita. Każdemu z tych stanów towarzyszą różne dolegliwości, które musi przezwyciężyć. Ale dostała również ogromną siłę, dzięki której pokonuje wszystkie niedogodności. Pamiętajmy o tym, kiedy znów znajdziemy się w psychicznym dołku.

Agnieszka Witkowska, 31l.

 


 

5-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS