Modne bieganie - zdrowie czy lans? (Nie)drogi sposób na zdrowie
- Dział: Zdrowie
O zdrowotnych aspektach słów kilka…
Nie od dziś wiadomo, że bieganie to najlepsza metoda na zrzucenie zbędnych kilogramów i nabranie formy. Liczba jej zwolenników z roku na rok wzrasta. Dlaczego? Kiedy biegamy angażujemy do pracy główne grupy mięśni ramion, pleców i brzucha. No i oczywiście, wzmacniamy nogi. Po kilku treningach odczuwa się lekkość, znacznie szybciej pokonuje dłuższe trasy a wejście na 4 piętro nie będzie już stanowić takiego problemu. Poprawia się nasza wydolność organizmu, a jeśli biegamy w każdej porze roku - także i odporność na infekcje oraz sezonowe choroby. Jest jeszcze coś. Kobietki uważajcie: nasze ruchy nabierają gracji! Krok jak z wybiegów: gwarantowany! To wszystko? O nie. Oprócz zgrabnej sylwetki, regularny jogging może pomóc nam w walce z depresją, stresem czy złym samopoczuciem. Udowodniono, że 40 minutowe sesje, trzy razy w tygodniu idealnie redukują napięcie mięśniowe, a co za tym idzie stajemy się bardziej spokojne i optymistycznie nastawione do życia. I endorfiny, nie można o nich zapomnieć. Hormony odpowiedzialne za odczuwanie szczęścia, dają nam pozytywnego kopa do dalszego działania a także ogrom motywacji by nie przestawać trenować. Nieważne czy biegasz rano czy wieczorem - każda pora nauczy Cię cieszyć się z małych rzeczy i pozwoli dostrzec piękno chwili.
Do niedawna ten sport można było określić w trzech słowach: wszędzie, samotnie i tanio. Niestety wraz ze wzrostem zainteresowania, zmieniło się to na: widocznie, publicznie i drogo.
Do biegu. Gotowi. Start…ale zanim to…
Ok, musimy sprawdzić czy aby na pewno jesteśmy gotowi na trening. Zaczynamy. Strój? Jest: najnowsze buty Nike, stanik sportowy Pumy, legginsy - koniecznie z dużym napisem Addidas oraz koszulka Reeboka. Wszystko się zgadza. Idziemy dalej. Opaska na rękę a w niej przymocowany najnowszy odtwarzacz mp3 Sony. Do niego podłączone słuchawki - oczywiście też znanej marki, bo jakżeby inaczej. Coś jeszcze? Wydaje się, że wszystko. Czy możemy już zaczynać? Oczywiście, że nie. Jeszcze fotka na Instagrama koniecznie z hasztagiem „sport”, „fitfigure”, „jogging”, włączenie Endomondo i aktualizacja statusu na Facebooka. Koniec? Prawie. Wybieramy najbardziej popularne, widoczne trasy - jeśli jest ciepło. W przeciwnym razie pakujemy wszystko w torbę (oczywiście, markową) i jedziemy do najdroższej siłowni w mieście. Po powrocie do domu, ponownie informujemy świat jak bardzo dobrze nam poszło i jacy jesteśmy szczęśliwi. Planujemy kolejne zakupy artykułów sportowych i idziemy spać. THE END.
Śmiesznie to wygląda, prawda? Niestety, ale tak teraz jest. Moda na bieganie, przeistoczyła się w czysty lans i pokazówkę. Walka o zdrowy tryb życia i piękną sylwetkę idą w zapomnienie. Liczy się kto co ma na sobie i ile wstawi postów w Internecie.
Sama biegam regularnie i kiedy widzę do czego świat zmierza i co ludzie robią ze sobą, mam ochotę rzucić to w cholerę i zająć się czymś innym. Choćby ćwiczeniami w domu, gdzie nie muszę mieć stroju i sprzętu za kilka ładnych tysięcy, a mój wygląd może znacznie różnić się od tego z okładki pisma dla biegaczy. Minimalna kwota jaką teraz musi wydać przeciętny Kowalski by zacząć biegać to 600-700 złotych. Dla jednych to będzie mało, dla drugich dużo. Ale gdzie się podziały czasy w których do biegania wystarczył zwykły dres i adidasy? Zostały daleko w tyle, dzięki rozwijającej się technice i firmom odzieżowym.
Wszyscy ćwiczą? Ćwiczę i ja
I bardzo dobrze. Sama moda na bieganie nie jest zła. Wręcz przeciwnie, coraz więcej osób rusza swoje cztery litery z fotela i zaczyna aktywnie spędzać czas na siłowni bądź świeżym powietrzu. Zdrowsze społeczeństwo, to szczęśliwsi ludzie i więcej pozytywnej energii wkoło. I to jest świetne. Ale kolejne fotki butów, nóg i trasy, posty z ilością przetruchtanych kilometrów oraz co tydzień nowe stroje - to już czysta przesada. Jogging ma być dla nas. Ma pomóc nam w walce o zdrowie, sylwetkę i lepsze samopoczucie. Nie o większość ilość lajków czy znajomych. Zachowajmy zdrowy rozsądek i nie ulegajmy presji jaką niesie ze sobą lans biegowy. Moda na sport a lans sportem to dwie różne rzeczy, z których niestety to drugie wygrywa. Fakt, każda motywacja jest dobra by coś zmienić w życiu, jednak zdecydowanie lepiej jest od razu ruszyć w trasę niż po raz kolejny zmieniać koszulkę, bo nie pasuje do spodni.
Magda Surmacz


Już dawno minęły czasy kiedy kobietom zakazana była działalność w sztuce. Każda z Was zna zapewne nie jedno nazwisko pisarki, która musiała tworzyć pod pseudonimem. Ukrywające się literatki chciały w ten sposób uniknąć przykrych konsekwencji związanych z chęcią uzewnętrzniania swoich myśli i dzielenia swoim talentem z szerokim gronem odbiorców. Dziś nikogo nie dziwi kobieta pisarka, malarka, aktorka czy piosenkarka. Z całą pewnością możemy nawet stwierdzić, że w niektórych dziedzinach to właśnie płeć damska odgrywa dominującą rolę. Wystarczy spojrzeć na muzyczne listy przebojów. Nie mówię tu oczywiście, że nie znajdziemy żadnego utalentowanego czy znanego (te dwa określenia nie zawsze występują wspólnie w odniesieniu do jednego artysty, niestety) wokalisty, a tym bardziej męskiego zespołu. Po prostu ostatnio zaobserwować można, że największy szum i najszersze komentarze wywołują na scenach właśnie kobiety. Najlepszy przykład? Od lat, niezmiennie, Madonna – artystka określana mianem królowej popu, która ciągle wzbudza takie samo zainteresowanie. Nie tylko ze względu na jej kolejne piosenki i teledyski, ale też dzięki niesłabnącemu zamiłowaniu do negliżu, bez troski o upływający czas.
Później pojawiła się Lady Gaga. W okresie jej panowania pomyślałam, że teraz z kolei wystarczy zaszokować wszystkich stylizacjami i choreografiami, a fani znajdą się sami. I choć to stwierdzenie ma wydźwięk negatywny, to ja osobiście lubię piosenki wyżej wymienionej Pani. Nie zaliczam się do grona jej entuzjastów, ale gdy słyszę kawałek, który ona śpiewa, mimowolnie się w niego wsłuchuję. Tak czy inaczej przez długi czas w świecie muzyki brakowało mi czegoś oczywistego, naturalnego – artystki niekoniecznie zaskakującej w kwestii usposobienia, ale o mocnym, pięknym głosie, sile charakteru i kobiecej zmysłowości. W tym momencie pojawił się hit Rolling in the Deep Adele i wszystko się zmieniło. Nastała moda na zwyczajność oraz artystki śpiewające i wystylizowane odrobinę w stylu retro. Przy osobie Adele nadeszła naturalnie dyskusja na temat jej wyglądu. Pojawiły się głosy, że jest ona kobietą o pięknej twarzy, ale grono życzliwych osób zalecało jej przejście na dietę. Osobiście uważam, iż Adele zapewnia nam tak ogromną dawkę piękna i wzruszeń za sprawą swojej muzyki, że kwestia jej wagi powinna być najzwyczajniej przemilczana. O co nam w końcu chodzi? O oglądanie superszczupłych kopii i narzekanie na to, że same tak nie wyglądamy czy raczej o możliwość posłuchania efektów pracy charyzmatycznej wokalistki z bogatym wnętrzem? Myślę, że chyba jednak o to drugie. Wygląd kobiet, których wizerunek jest uwypuklony w środkach masowego przekazu to temat rzeka. Ciągle toczą się dyskusje (ja sama z resztą rozpoczynam kolejną pisząc ten felieton) na temat tego, co jest lepsze – naturalność czy sztuczność, talent i brak wizualnej atrakcyjności czy znikome uzdolnienie i banalne piękno, wychudzone ciało czy kobiece krągłości. Tutaj zwolenniczki oraz reprezentantki kobiecości w klasycznym rozumieniu tego słowa mają powody do zadowolenia.
Dlaczego? Bo kobiecość po prostu triumfuje. Pragnę rozwiać Wasze wątpliwości – używając słowa kobiecość nie mam na myśli rubensowskich kształtów, ale zdrowe sylwetki, takie jakie posiadają aktorki Penelope Cruz, Monica Belluci czy Salma Hayek. Dowody na potwierdzenie mojej tezy? Mogę podać ich całe mnóstwo. Pierwszy, najbardziej oczywisty – trzy damy kina, o których tu mowa nieprzerwanie cieszą się ogromną popularnością, co przekłada się na angaże w kolejnych filmach. Penelope Cruz jest nawet muzą znanego i cenionego reżysera, Woody’ego Allena. Kolejny dowód – świat mody, pomimo iż ciągle wierny kultowi wychudzonego ciała, coraz częściej zwraca uwagę na modelki, które w środowisku określane są mianem plus size, a w świecie zwyczajnych kobiet uchodzą za piękne, zdrowe dziewczyny. Argumentem może być nawet to, co wcześniej już wskazałam w kwestii aktualnych trendów świata muzyki – popularne jest naturalne piękno, zmysłowość i ponętność. Dlaczego? Być może ludziom znudziła się już oryginalność na siłę. Nie mamy pewności co do tego, czy po czasie zachwytu nad artystkami w stylu retro (aktualnie Laną Del Rey) znów nie nastąpi okres zachłyśnięcia się ekstrawagancją.
Zwyczajne jest to, że w sztuce i kulturze występują po sobie różne trendy, kierunki. Czasami zupełnie nowe, czasami podobne do dawnych, ale odrobinę unowocześnione. Jest to tak samo oczywiste, jak różnorodność w przedstawianiu kobiety przez artystów. Przedstawianie to łączyło się zazwyczaj właśnie z epoką – raz kobieta była uważana za anielską istotę, kiedy indziej za źródło wszelkiego zła i zepsucia. Każdy inaczej rozumie pojęcie kobiecości, każdy ma inne doświadczenia z kobietami i rozbieżne nas postrzeganie. Same przyczyniamy się do tego, że jesteśmy odbierane jako nieodgadnione i wielobarwne. W końcu kobieta zmienną jest.
Nasza Portalowiczka, Agata Przybylska