Menu

logo tjk main 

Studia dzienne czy zaoczne?

Studia dzienne czy zaoczne?

Pytanie jak najbardziej na czasie. Dzięki wszechobecnym mediom i do nie tak dawna ustabilizowaniu się standardów na rynku pracy co do wykształcenia w kraju, tytuł magistra przed nazwiskiem, to oczywista oczywistość, która nie podlega dyskusji. Zatem wybór odpowiedniego trybu studiów, to decyzja tak samo ważna jak wybór kierunku.

Czynnikiem decydującym o studiach dziennych, czy uczeniu się w weekendy, jest nasza kieszeń, a dokładniej rzecz ujmując w większości przypadków kieszeń rodziców. Studia dzienne trochę kosztują, a kształcąc się w tym trybie jesteśmy pozbawieni możliwości podjęcia normalnej pracy (pomijam dorabianie sobie w weekendy) i utrzymanie się. Rzadko kiedy plan zajęć pozwala wyrwać się poza ramy edukacji. Inaczej wygląda sytuacja, kiedy studiuje się zaocznie. W ciągu tygodnia jest praca, która pozwala samemu zarobić na własne wydatki w tym opłacić czesne, natomiast w weekend zamiast odpoczywać wrzucamy kolejny bieg - zasuwamy na zajęcia.

Nie da się uniknąć wielu pytań: które studia są lepsze, które mają wyższy poziom, lub która uczelnia jest większa i posiada więcej budynków itd. Tak samo jak w przypadku polemiki nad wyborem uczelni państwowej, czy prywatnej zawsze będzie trwał spór. Studia dzienne to czasem edukacyjny kołchoz szczególnie kiedy na uczelni siedzimy po 10 godzin, uczymy się do drugiej w nocy na kolokwium (których potrafi być czasem ponad 7 w tygodniu), a na drugi dzień od godziny 8 powtórka z rozrywki. I czujesz, że żyjesz!

Trochę lżej jest na zaocznych. Zjazdy przeważnie są co 2 tygodnie, a materiał nieco okrojony w porównaniu z materiałem studiów dziennych, a co za tym idzie mniej kół, mniej notatek do przeczytania, mniej wizyt w punkcie ksero. Jednak nieważne czy są to studia dzienne, czy zaoczne to i tak trzeba zaliczyć koła, egzaminy, oddawać sprawozdania, pisać pracę itd.

Warto zwrócić uwagę na jedną ważną różnicę pomiędzy tymi dwoma trybami. Studia dzienne kompletnie nie przygotowują do zawodu. Szkolnictwo wyższe w naszym kraju pod kątem pracy w danej firmie, profesji w której kształcimy się przez te 5 lat od strony praktycznej jest ewidentną porażką rządu, którą w mojej ocenie pozostawiam bez komentarza. Nie da się jednak ukryć, że wiedza jaką zdobędziemy na tych studiach, to rzeczywiście dobre przygotowanie do zawodu, ale to tylko przygotowanie…Niestety teoria do praktyki ma się jak ogień do wody- kolosalna różnica, którą widać już pierwszego dnia w pracy. Co z tego, że nota na dyplomie cieszy oko, skoro tak naprawdę nie umiemy nic zrobić, bo wszystko wyczytaliśmy jedynie z książek lub notatek? Trochę taka nigdy niekończąca się opowieść.

Zastanawiam się, czy lepiej w tym wypadku nie wyjdzie osoba, która wybrałaby jednak tryb zaoczny. Pomijając fakt, że mało kto pracuje w zawodzie i jest na kierunku z nim związany, to jednak pracując w ciągu tygodnia i poznając fach od strony praktycznej, a w weekend od strony teoretycznej przez te 5 lat nauki mielibyśmy zróżnicowaną wiedzę i umiejętności. Dziś pracodawca oprócz skończonego fakultetu żąda jeszcze 2 lat pracy w zawodzie, więc temat jak najbardziej do przemyślenia. Z jednej strony mamy studia dzienne i dobre podstawy teoretyczne z pominięciem praktyki, a z drugiej tryb zaoczny, gdzie zdobędziemy mniej wiedzy, lecz będziemy wiedzieli z czym to się je.

Pewnie pojawią się też głosy, że studia dzienne to jedna wielka impreza: 3 dni w tygodniu wolne, krążące legendy o życiu w akademiku, imprezach, itp. Zgodzę się, że pójście tą drogą to swego rodzaju przedłużenie młodości, gdzie jedynym zmartwieniem jest zaliczenie egzaminów, a w końcu obrona pracy magisterskiej. Pracując i jednocześnie ucząc się jest zdecydowanie mniej czasu dla siebie, ale na pewno w tym momencie jest to krok dalej w dorosłość.

Tak naprawdę punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia. Każdy wybierze taki tryb studiowania, który będzie mu odpowiadał najbardziej w danej chwili i na który może sobie pozwolić.

powrót na górę