Menu

logo tjk main 

Łzy rozstania, czyli duchowe katharsis

Rozstanie zawsze boli. Jak ma nie boleć, skoro to, co wydawało się, będzie trwać na wieki rozpada się jak domek z kart? Nagłe odwrócenie się plecami i zatrzaśnięcie za sobą drzwi. On idzie układać swoje życie z nową miłością (choć jeszcze niedawno byłaś tą Jedyną), a Ty zostajesz oszołomiona od nagłego ciosu. Potem zostaje tylko pustka. Pustka jednak nie jest najgorsza. Twoimi najgorszymi wrogami są myśli. Natrętne jak mucha i raniące na nowo jak nóż wbijany w udręczone ciało. Ciągle zastanawiasz się: Jak to? Dlaczego? Jak to mogło się stać? Przecież było już na zawsze. A teraz? Jest wielkie „nic”.

Potem przychodzi faza obwiniania się. Która z nas nie zadawała sobie pytań: Co zrobiłam nie tak?, W czym ona jest lepsza ode mnie? Dlaczego przestał mnie kochać? Oskarżacie się za zaniedbanie siebie, zaniedbywanie jego. Patrzycie na swoje odbicie w lustrze z odrazą. Mówicie sobie wręcz z obrzydzeniem: no tak, ona jest szczuplejsza, ładniejsza, młodsza, bardziej rozrywkowa, a ja co? Dom, praca, rodzina. Nic dziwnego, że mu się znudziłam. Nie rozśmieszały mnie jego dowcipy. Ona pewnie z nich się śmieje. Itd., itd. Wiele jest epitetów, którymi obdarzymy… no właśnie siebie… choć to nie my odeszłyśmy. My zostałyśmy porzucone.

Jednak Drogie Panie, STOP! Nie tędy droga.


Wiem, pokiwacie głowami z politowaniem: tak, łatwo powiedzieć, bądź nie mam siły, odwagi żyć bez niego. Jednak przed jego pojawieniem także żyłyście, załatwiałyście sprawy, biegałyście po urzędach. Może nie znacie się na gniazdku elektrycznym, na samochodzie, który wciąż się psuje, ale spokojnie. Są tacy, co się na tym znają i to naprawią. A tak przy okazji i po cichutku, czy naprawdę wasi mężczyźni byli aż tak doskonali? Skoro tak świetnie znali się na samochodach, to dlaczego tak często się psuły? Czy my, Drogie Panie, nie idealizujemy za mocno swoich mężczyzn?

Chociaż nie zaczyna się zdania od a więc, w tym miejscu nie da się inaczej. A więc Drogie Panie, zaczynamy? Śmiało - krok po kroczku.

Zepsuty samochód - wstawiamy do warsztatu.

Zepsute gniazdko - wzywamy elektryka.

Ciężkie zakupy - wzywamy sąsiada, ale chwila, chwila - jakie ciężkie zakupy??? Wreszcie możecie kupić sobie coś, czego nie trzeba dźwigać. Nabiał, pieczywo, owoce i warzywa na jedną osobę nie ważą wiele. Potrzeba więcej, bo przychodzi rodzina? Wziąć kogoś, kto ma samochód. Wystarczy czasem poprosić.

Na każdą usterkę znajdzie się rada. Trzeba jedynie pomyśleć, a myślenie, Drogie Panie, to nasza domena.

I jak? Da się? DA SIĘ!

Od czego zacząć? Po pierwsze zapomnieć o łzach! Łzy rozstania popłynęły i niech nie wracają. Czas na duchowe katharsis.

Po pierwsze - dość obwiniania się. Byłyście dobrymi partnerkami. Pocieszałyście swoich mężczyzn, gotowałyście obiady, prałyście skarpetki. To nie Wy zawiniłyście, tylko oni. Woleli rozrywkowe dziewczęta, które z naiwnością w oczach będą spijały ich słowa z ust? Do czasu. Kiedy zgłodnieją, nie będą mieli świeżych koszul wspomną z rozrzewnieniem, że jeszcze niedawno nawet nie zawracali sobie tym głowy. Po prostu było przygotowane i już.

Po drugie - jesteście piękne, ale zmęczone codziennymi troskami i obowiązkami. Recepta jest prosta - wizyta u kosmetyczki, nowa fryzura, nowy lakier do paznokci. Spójrzcie jeszcze raz w lustro. I jak? Maleńki retusz i taka zmiana.

Po trzecie - po pracy macie czas na wypicie spokojnie filiżanki herbaty, poplotkowanie z przyjaciółką czy poczytanie książki. Nie słyszycie rozdrażnionego: Kolacja jest? Głodny jestem! Albo: Gdzie do cholery jest moja koszula?!

Po czwarte - rozejrzyjcie się po ulicy, czy nie zaczepiają Was spojrzenia obcych mężczyzn? Tak, tak. Są jeszcze inni mężczyźni na świecie, nie tylko ten Wasz były jedyny. Chcesz poczuć się atrakcyjna? Głowa do góry, ramiona wyprostowane, pierś do przodu, sprężysty krok i naprzód. A może przy odrobinie szczęścia spotkasz swego byłego? Tak, nie pomyliłam się, przy odrobinie szczęścia. Niech zobaczy co stracił. Niech wie, że bez niego znów stałaś się sobą.

Co zatem wybrać - rozpaczać po czymś co minęło i ranić siebie? Czy zdecydować się na duchowe katharsis? Decyzja należy do Was. Ja zdecydowałam się na oczyszczenie. Jak się skończyło? Nowy dom, nowy związek i „stara” ja.




5-12


 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS