Dlaczego mężczyźni nie widzą bałaganu?
- Dział: Ona i on
Czy mężczyźni naprawdę nie widzą bałaganu i czy jest to ich wina, czy raczej kobiet?
Chłopcy od najmłodszych lat są uczeni, że to kobieta jest panią domu i to ona zajmuje się wszystkim. Robiły tak ich matki i babki, dbając o to, aby wokół ich mężczyzn zawsze panował porządek: śmieci same znikały, a okna zawsze były czyste. Takie zasady przenoszone zostały później w życiu dorosłym na swój własny związek. Niektórym partnerkom to odpowiada i taki stan akceptują obie strony. Ale dziś, w dobie związków partnerskich, równouprawnienia i feminizmu kobiety zaczęły głośno mówić „Nie!”.
„Nigdy mi nie pomaga, a gdy o coś poproszę to i tak mija tydzień nim sobie o tym przypomni. Pewnie trochę w tym mojej winy, w końcu przez lata małżeństwa sama go tego nauczyłam, ale mógłby czasami chociaż te śmieci wynieść” - Dorota, 37l.
Czy mężczyźni rzeczywiście nie widzą bałaganu wokół siebie? Czy raczej w kwestii porządku w domu są książętami, którzy, okazując swoim paniom łaskę, czasami posprzątają? Choć prawdą jest, że dom jest raczej domeną kobiet, warto uświadomić sobie, że wspólne mieszkanie to wspólne obowiązki.
„Facet jest od napraw w domu, majsterkowania, nie od prania brudnych ciuchów. Przecież ona nie naprawi cieknącego kranu, a ja nie zmyję naczyń.” - Radek, 36l.
Warto podkreślić, że na taki stan rzeczy wpłynęło zachowanie kobiet. Patriarchalne wychowanie, zwykłe lenistwo i przede wszystkim brak poczucia estetyki. Mężczyźni w dziwny sposób nie zauważają ogromu kurzu na meblach i przepełnionego kosza na śmieci. Dla nich jest to widok, który czasami znika, pozostawiając porządek, ale zaraz wraca w niezmienionej formie. Prawdą jest też, że po prostu faceci nie potrafią zająć się domem. Odkurzacz, czy pralka są dla nich sprzętami, których nie uruchomią bez pomocy kobiety. A nie mają o tym pojęcia, bo cały czas są wyręczani w pracach domowych przez swoje partnerki, żony i matki.
Mężczyźni tłumaczą się, że nie umieją sprzątać, bo taką mają naturę. Choć zauważą czasami brudne naczynia, czy nieodkurzony dywan, wychodzą z założenia, że ich kobieta zrobi to lepiej. I mają rację. Bo wygodniej robić wszystko samej, niż poprawiać po partnerze, przypominać, denerwować się i wykłócać. I tak dla świętego spokoju kobieta sama wszystko uprzątnie...Ale czy to jest w porządku?
Co zrobić, aby nasz mężczyzna wreszcie dostrzegł bałagan i go posprzątał? Przede wszystkim trzeba wyjść z roli „kury domowej” i przestać podkładać mu wszystko pod nos. Gdy sterta brudnych ciuchów spowoduje, że nie będzie miał ani jednej pary czystych skarpet, może w końcu doceni pralkę i nauczy się jej obsługi. Nie wynoszenie śmieci też będzie dobrym sposobem, jeśli w konsekwencji wyrzucenie do kosza kolejnej puszki po piwie będzie niemożliwe, może sam je wyniesie.
Choć naturę trudno oszukać, a nasi mężczyźni opierają się sprzątaniu jak tylko mogą, warto uczyć ich porządków od samego początku trwania związku. Już na samym starcie wspólnego pożycia, podkreślenie głośno i wyraźnie, że jesteśmy parterami i w życiu, i w domu, pozwoli na ustalenie równych zasad i podział obowiązków zajmowania się domem.
„Jesteśmy już razem prawie 10 lat. Nigdy nie narzekałam, że mi nie pomaga. Już przed ślubem zaznaczyłam, że nie będę, jak jego matka - kura domowa, sprzątaczka itd. i albo na to przystaje, albo nie. Zgodził się i dzięki temu nie muszę mu przypominać o odkurzaniu, czy wynoszeniu śmieci. Zajmujemy się wspólnie i domem, i naszymi dziećmi.” - Iza, 43l.
Mężczyźni są tak zaprogramowani, że brud i kurz nie robią na nich wrażenia, ale błoto na masce ich samochodu jest nie do przyjęcia i zaraz biorą się za jego zmycie...
Angelika Libelt