Menu

logo tjk main 

Jak ustrzec się przed kradzieżą auta?

W Polsce nie brakuje wielbicieli cudzej własności. Z danych udostępnionych przez Policję wynika, że w 2014 roku skradziono ponad 14 tys. aut. Choć ta liczba z roku na rok maleje, to wciąż skala procederu jest znacząca. Jak zatem ustrzec się przed kradzieżą? Co zrobić poza ubezpieczeniem samochodu?

Złodzieje najczęściej dostają się do wnętrza auta poprzez wybicie szyby lub wyłamanie zamka. Jednak czasami nawet nie muszą tego robić, ponieważ właściciel z roztargnienia i pośpiechu zostawia otwarte drzwi lub szyby. Innym sposobem kradzieży jest załadowanie samochodu na lawetę i przetransportowanie do tzw. dziupli. Tam auto czeka na „nowego właściciela” lub jest rozbierane na części.

Narzędzia pracy złodziei samochodów nie zmieniają się od lat. Najczęściej używają tzw. łamaków, które służą do złamania zapadek zamków i stacyjek, lub z korkociągów pozwalających na wyciągnięcie bębenka zamka samochodowego. Gdy auto wyposażone jest w immobiliser, to najprostszą metodą jest dezaktywacja fabrycznego odcięcia zasilania poprzez gniazdo serwisowe lub podmiana modułu elektronicznego na inny, w którym usunięto uprzednio zabezpieczenia.

Sposób na złodzieja
Jak zabezpieczyć auto przed kradzieżą? Sposobów jest wiele. Od instalacji autoalarmu czy systemu lokalizującego pojazd opartego na technologii GPS, poprzez parkowanie jedynie na strzeżonych parkingach, aż do kupna auta mniej atrakcyjnego dla złodzieja. Kierowcy często montują w swoich samochodach blokady kierownicy czy skrzyni biegów. Niestety żadna z powyższych metod nie gwarantuje pełnego spokoju. Złodziej będzie potrzebował jedynie więcej czasu niż w przypadku, gdy pojazd jest niezabezpieczony. Któregoś dnia i tak właściciel może zastać puste miejsce parkingowe. Wtedy wybawieniem może okazać się ubezpieczenie autocasco (AC).

Ubezpieczenie samochodu
Ubezpieczenie samochodu nie uchroni auta przed kradzieżą, ale zagwarantuje finansową rekompensatę. Dzięki wykupieniu autocasco ubezpieczyciel pokrywa zarówno koszty naprawy auta, które zostało uszkodzone wskutek zdarzeń losowych (żywiołów, aktów wandalizmu czy wypadków), jak również wypłaca świadczenie w przypadku kradzieży. Jest to ubezpieczenie dobrowolne, jednak żaden z właścicieli stając się ofiarą złodzieja na pewno nie pożałował zakupu dodatkowej polisy. Wysokość składki uzależniona jest od wielu czynników, między innymi od wartości i wieku pojazdu, miejsca zameldowania i wieku właściciela, historii bezszkodowej jazdy a nawet planowanego przebiegu auta.

Kradną nie tylko samochody
Celem złodziei nie zawsze stają się auta. Z parkingów znikają również jednoślady. Ubezpieczenie skutera, motoru czy motoroweru przed takimi wypadkami może okazać się bardzo pomocne. Cena motorowego autocasco również jest zależna od wielu czynników. Wiek, wyposażenie w układ ABS czy zabezpieczenia przeciwkradzieżowe mogą wpłynąć na dodatkowe zniżki. Ponadto, aby odstraszyć złodziei warto zastanowić się nad zamontowaniem alarmu, blokady tarczy hamulcowej - DiscLock czy o zastosowaniu kłódki typu U-lock.

Sposobów na uniknięcie kradzieży pojazdu jest wiele. Jednak żaden system czy zabezpieczenie nie daje stuprocentowej ochrony. Mogą jedynie zagwarantować, że złodziej, który spróbuje je złamać, będzie potrzebował znacznie więcej czasu. Gdy jednak dojdzie do kradzieży, ratunkiem dla poszkodowanego właściciela będzie rekompensata z polisy autocasco.
Czytaj więcej...

Nieziemski stres – jak zdać prawo jazdy

O egzaminie na prawo jazdy krąży wiele informacji. Dla niektórych zdobycie upragnionego plastiku jest czymś niemożliwym, a ilość oblanych egzaminów wydaje się nie do policzenia na palcach rąk. Natomiast dla innych zdanie za pierwszym razem to tylko formalność.

W dzisiejszych czasach my kobiety nie boimy się jeździć autem. Jesteśmy samodzielne i praktyczne. Mało, kto ośmiela się mówić, że kobieta za kółkiem to same problemy, gdyż wiadomo, że umiejętność prowadzenia auta nie zależy od płci.

O tym, że warto mieć prawo jazdy nie podlega dyskusji.
Już małe dzieci instynktownie bawią się samochodami i naśladują rodziców, którzy prowadzą auto. Każda z Was domyśla się, że kurs na prawo jazdy warto zrobić w młodym wieku tzn. kończąc 18 lat. Łatwiej wtedy przyswoić wiedzę i nabyć nowe umiejętności. Oczywiście jest sporo osób w późniejszym wieku, którzy postanowili zrealizować swoje marzenie i zapisać się na taki kurs. Tak, więc kategoria wiekowa jest dość różna.

A może warto zrobić taki prezent np. rodzicom, jeśli nie mieli oni nigdy czasu i zapału do rozpoczęcia kursu. Jest sporo Ośrodków Szkolenia Kierowców, które zajmują się tą branżą.

Ceny takiego kursu wahają się w granicach 999 zł aż do 1999 zł. Jest to spory wydatek, ale powiedzmy sobie otwarcie, jakie pieniądze nie są warte nabycia umiejętności prowadzenia samochodu? Oczywiście trzeba też wziąć pod uwagę dodatkowe koszty, gdy ktoś nie zda egzaminu. Wtedy najlepiej dokupić jazdy i egzamin, który kosztuje ok. 112 zł (egzamin praktyczny). Sam kurs składa się z części teoretycznej jak i praktycznej.

Część teoretyczna trwa ok.30 godzin lekcyjnych, a praktyczna 30 godzin zegarowych. W czasie tych zajęć kursantka lub kursant rozwiązują różnego rodzaju testy na komputerze, uczą się obowiązujących znaków i zasad panujących na drodze. A ponadto ćwiczą zadania egzaminacyjne na placu takie jak łuk i górka oraz różnego rodzaju manewry na mieście. Wszystko po to, żeby podczas egzaminu nie zrobić żadnego błędu i oczywiście nabyć odpowiednie umiejętności.

W pierwszej chwili wydaje nam się, że te 30 godzin spędzonych za kółkiem pod czujnym okiem instruktora jest dużą ilością, ale tak naprawdę to mało czasu, aby nauczyć się sprawnie jeździć. Instruktorzy muszą być bardzo spostrzegawczy i uważni. Nie mogą przegapić żadnego popełnionego błędu i starają się dopracować z kursantem najmniejsze szczegóły. Powinni być też spokojni, bo stres i nerwy nie są potrzebne.

Większość osób stresuje się przed egzaminem. Zazwyczaj kursanci zdają oba egzaminy w jednym dniu, gdyż nie chcą przeżywać stresu i zdenerwowania w dwóch terminach. Kurs teoretyczny jest o wiele łatwiejszy od praktycznego. Wystarczy nauczyć się kodeksu drogowego i systematycznie rozwiązywać testy. To klucz do sukcesu. Większość osób nie ma z tym żadnego problemu. Pytań jest 18, a każdy może popełnić maksymalnie 2 błędy. Moment, w którym na ekranie monitora wyświetla się ilość poprawnie wykonanych zadań jest szczególna. Pytania są różne, począwszy od udzielania pierwszej pomocy a skończywszy na krzyżówkach drogowych. Następnie przychodzi czas na egzamin praktyczny. Na pewno każda z nas pamięta tą podniosłą chwilę, w której usłyszała swoje imię i nazwisko oraz numer auta. Jest to informacja dla zdających o tym, że właśnie nastała ich wyczekiwana kolej na przystąpienie do egzaminu. Pierwsza część tego egzaminu odbywa się na placu egzaminacyjnym. Egzaminator sprawdzi rzetelność dowodu osobistego i pokaże, jakie zadania wylosował komputer. Tutaj trzeba wykazać się wiedzą ze znajomości pokrywy silnikowej oraz m.in. świateł. Dla nas kobiet jest to dość nudna część egzaminu. Po wejściu do samochodu można czuć się trochę niepewnie z powodu kamer zainstalowanych we wszystkich widocznych miejscach. Wielką zmorą osób zdających jest „łuk”, w którym trzeba się zmieścić i nie można wyjechać poza jego linie. Sama „górka” nie sprawia tylu problemów, choć też spora liczba osób jej nie zalicza. Jeśli na placu wszystko poszło świetnie rozpoczyna się druga część tzw. jazda po mieście. W tym momencie egzaminatorzy mają sporo zadań do wyboru np. rozpędzenia auta i zatrzymanie się we wskazanym miejscu, hamowanie awaryjne, parkowanie: prostopadłe, równoległe, skośne i wiele innych manewrów. Taki egzamin trwa od ok. 25 do 45 minut w zależności od ruchu panującego na drodze i sprawności wykonywanych zadań. Gdy egzaminator każe skręcić do Ośrodka Ruchu Drogowego jest to moment gdzie można odetchnąć z ulgą gdyż prawdopodobnie wynik egzaminu będzie pozytywny. Gdy na mieście zrobi się jakiś błąd, przez który egzamin trzeba przerwać zazwyczaj następuje zamiana miejsc tzn. za kierownicą siada egzaminator. Nie zawsze jest to jednak możliwe, więc gdy zdający wjeżdża do Ośrodka nie zawsze świadczy to o zdanym egzaminie. Po zakończonym egzaminie egzaminator wypisuje odpowiednią kartkę, na której zaznacza popełnione błędy oraz zadania. Najważniejszym miejscem na owej kartce jest mały prostokąt na dole, gdyż tam ,,sędzia” napisze wyrok, a dokładniej, jeśli ktoś zdał to napisze, że wynik jest pozytywny, jeśli nie zdał to negatywny. Na pewno niektóre z Was posiadają taką pamiątkową kartkę z pozytywnym rezultatem.

Niekiedy zdarzają się osoby, które zdają ten egzamin za 5, 15, a nawet za 20 razem i nie tracą wiary w swe umiejętności. Bo pozytywne myślenie to klucz do sukcesu. Weronika pamięta doskonale swój 7 egzamin, bo właśnie wtedy go zdała. ,,Prawko udało mi się zdać dopiero za 7 razem. Podczas wszystkich egzaminów robiłam jakieś błędy. Raz nie włączyłam świateł innym razem nie wyszło mi na łuku i górce. Nie wspomnę już o tym, że za 6 razem po 35 minutach męczarni na pasy wtargnęła jakaś pani, dzięki której nie zdałam. Jeśli nie zdałabym ostatniego egzaminu musiałabym zdawać ponownie również testy na komputerze, więc nie wiem czy podchodziłabym jeszcze do egzaminu na prawo jazdy. Tym bardziej, że dodatkowy koszt, jaki poniosłam to ok. 1000 zł”

Najszczęśliwsi są jednak Ci, którzy zdali egzamin za pierwszym razem i już niedługo będą mogli poczuć wiatr we włosach i lekkie uczucie adrenaliny. Ewelina jeździ autem już od dwóch tygodni. Wtedy to odebrała plastik, który uprawnia ją do kierowania autem. ,,Zdałam za 1 razem. Ja osoba roztrzepana i trochę nierozgarnięta. Podczas egzaminu nie czułam żadnego stresu, może tylko trochę jak prawie pomyliłam regułki. Zdałam może, dlatego, że zachowałam zimną krew, a może, dlatego, że zdawałam u light-owego egzaminatora. Teraz rozglądam się za kupnem własnego wymarzonego auta.”

Tak, więc Drogie Panie nigdy nie jest za późno na naukę i zawsze można się doszkolić. Jeśli nie macie prawka to zróbcie coś dla siebie i zapiszcie się na taki kurs. Na pewno nie pożałujecie. Natomiast, jeśli je macie, ale dawno nie prowadziłyście pojazdu, już dziś zapiszcie się na kilka doszkalających jazd. Przecież jazda samochodem to sama przyjemność.

Natalia Kurpisz, 19l.

 kurpisz

 


 

5-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

 

Czytaj więcej...

Piękna kobieta za kółkiem

Mężczyźni pokazują kobietom swoje auto, tak jak paw pokazuje partnerce swój piękny ogon. To ma zaimponować, zrobić wrażenie, zwrócić uwagę. A co z paniami? Czy zasada ta działa w dwie strony? Czy drogi, luksusowy samochód zrobi wrażenie na mężczyźnie, gdy będzie go prowadzić kobieta? .

Teoretycznie można się spodziewać, że dziewczyna jadąca sportowym, lśniącym kabrioletem będzie miała za sobą sznurek aut z mężczyznami, którzy tylko czekają na to, aż się zatrzyma na czerwonym świetle, by móc podbiec i wręczyć jej kwiaty ze swoim numerem telefonu. Przecież mężczyźni kochają samochody, lubią ten blaszany szpan, więc powinno to na nich robić wręcz piorunujące wrażenie. Czy robi?

 

Kociak w jaguarze
Mamy równouprawnienie. Kobiety też mogą jeździć sportowymi czy ekskluzywnymi autami. I chociaż rzadziej wybierają tę opcję, to jednak co jakiś czas się to zdarza. Co na to faceci?

- Jakiś czas temu, jeżdżąc ulicami Krakowa, widziałem dość często dziewczynę w jaguarze, w kolorze british racing green (ciemnozielony). Miał śmieszną rejestrację, chyba "KOCIAK" – wspomina Marcin, lat 38. - Owszem, auto przyciągało moją uwagę, ale dziewczyna jakoś mnie nie ruszała. Z drugiej strony nie oburzałoby mnie, jeśli moją partnerkę byłoby stać na auto znacznie lepsze niż moje. Jeśli tylko pozwoliłaby mi od czasu do czasu pojeździć – dodaje z uśmiechem.

Agnieszka (lat 36) miała okazję sprawdzić, jakie wrażenie na mężczyznach robi nietypowy pojazd, bo jeździła sportowym saabem, kabrioletem, w kolorze złotym.

- Sytuacja była szczególnie zabawna, bo dostałam go, jak byłam w siódmym miesiącu ciąży - opowiada. - Wciskając się tam z wielkim brzuchem, stanowiłam atrakcję. Ale co rusz łapię spojrzenia podziwu na sobie, czyli na aucie. Są tacy, którzy oczekują, że będę jechała dynamicznie, a ja jak ostatnia sierota. No bo jak mi dziecko wrzeszczy na tylnym siedzeniu, to nie jest łatwo. Ale bezwzględne zalety tego auta to dynamika jazdy, przyspieszenie i zazdrosne spojrzenia.

 

Powłóczyste spojrzenia panów
W Polsce sportowe samochody nadal są raczej rzadkością, tylko dla pasjonatów i ludzi majętnych. Tym bardziej kobieta w takim aucie robi wrażenie na polskich, dziurawych drogach. Poza granicami, w krajach bogatszych, są nieco inne standardy i inne auta uznawane są za ekskluzywne.

- Na ulicach widzi się generalnie bardzo dużo "wypasionych" bryk – opowiada Marcin, od pięciu lat mieszkający w Wielkiej Brytanii. – BMW nie jest tu jakoś bardzo ekskluzywne, każdy je ma. Wiele kobiet jeździ sportowymi wozami, najchętniej kabrioletami. Co więcej, niektórzy Anglicy twierdzą wręcz, że porshe boxter jest samochodem dla kobiet.

Jackie (lat 26), koleżanka Marcina, dwa lata temu kupiła sobie srebrnego kabrioleta MG TF. Jest singielką, więc potrzebne jej było małe auto. Mogła wybrać wiele innych typów samochodów, przecież małych aut do jazdy po mieście nie brakuje. Ale MG, choć ma twarde zawieszenie i jest mało praktyczne, jest sportowe. A w rodzinie Jackie sportowe auta to prawie tradycja. Babcia Jackie jeździ mazdą RX8.

- Tutaj często się zdarza, że idąc ulicą, odwracam głowę za jakąś damą w super samochodzie, choć szczerze mówiąc - gapię się na auto, a nie na kierowcę – dodaje Marcin.

 

Szybkie kobiety w pięknych samochodach
Popularny dowcip głosi, że mężczyźni marzą o szybkich samochodach i pięknych kobietach, najlepiej w tym samym miejscu i czasie. Ale niekoniecznie chcieliby się znaleźć na miejscu pasażera.

- Fajna laska w fajnym samochodzie zwraca uwagę, ale jest mało facetów, którzy mają takie auto, żeby ją dogonić – żartuje Ania, lat 37. – Uwielbiam to uczucie, kiedy facet stoi koło mnie na światłach i próbuje zaszpanować swoją furą. Gazuje tę swoją brykę, a jak się światło zmienia na zielone, to go zostawiam w tyle, bo też potrafię jeździć. Mam może nie szpanerskie, ale mocne auto. Miałam parę aut nadających się do podrywu, ale to chyba może przyciągać tylko nieudaczników, którzy sami się nie dorobili.

Według amerykańskich naukowców*, kobiety nie szpanują czterema kółkami. I nie dlatego, że nie stać je na luksusowy samochód, ale dlatego, że im nie zależy, by robić autem wrażenie. One nie używają tego typu "pawich piór" by zaimponować mężczyznom.

 

- Dziewczyny w supersamochodach to często samodzielne, bogate businesswoman, a takie wzbudzają strach i zazdrość w mężczyznach, więc panowie nie znajdują odwagi, by je zaczepiać – mówi Jowita, lat 38. – Dużo lepiej jest w samolotach. Nikt nie wie, czym jeździsz i mężczyźni nie mogą opierać swej męskości na lakierze.

 

Strusie boa zamiast pawich piór
Strategia kobiet jest słuszna, bo jak dowodzą badania dr Dunna z University of Wales, paradoksalnie na mężczyznach nie robi wrażenia to, jakim samochodem jeździ dziewczyna. Eksperyment z ocenianiem atrakcyjności pań za kółkiem ekskluzywnych i przeciętnych samochodów wykazał, że mężczyznom podobały się konkretne dziewczyny, niezależnie od tego, jakie auto prowadziły.

To nie znaczy, że kobiety nie wydają mnóstwa pieniędzy, by pokazać swoje pióra. Tylko, że zamiast blaszanych pawich, będzie to raczej miękkie boa owinięte wokół szyi. W przypadku pań sposób zaimponowania nie jest aż tak bezpośredni. Kobieta wyda majątek na sukienkę, buty, masaż twarzy, przedłużanie rzęs i włosów. Chętnie zainwestuje w siebie, żeby zgarnąć większość męskich spojrzeń w pubie, chociaż mogłaby przecież – w tej samej cenie – zakupić sztabkę złota, postawić na barze i powiedzieć "panowie, patrzcie, na co mnie stać. Co wy na to?".

Problem jednak polega na tym, że niewielu jest mężczyzn, którzy zorientują się, że torebka jest z tegorocznej kolekcji Luisa Vuitton – prędzej zapytają, a kto to jest Luis Vuitton – czy została kupiona trzy lata temu na lokalnym bazarze. Ponoć kobiety robią to, by zaimponować i konkurować z innymi kobietami, a nie bezpośrednio dla mężczyzn. Epatowanie pieniędzmi ponoć nie działa na panów, dlatego też zakup najnowszego Bentleya też nie zrobi na nich wrażenia. Flirt ze strony pań musi być całkiem inny, chociaż może jest znacznie prostszy, bo naturalny, subtelny, wrodzony.

 

* z Uniwersytetów w Rice, Texas-San Antonio i Minnesocie.

 

Katarzyna Swiba

sympatia

 

 


 

4-12

 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS