Kobiece podróże na koniec świata
- Napisane przez Hania Sobczuk
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Samotna podróż na Sri Lankę była przełomowym momentem w moim życiu - mówi Hania Sobczuk, która zawsze marzyła o niebanalnych podróżach z plecakiem gdzieś na koniec świata, o tułaczce połączonej z poznawaniem innej kultury, odkrywaniem nowych smaków, zwiedzaniem. Wreszcie przestała odkładać marzenia na bok, odważyła się i pojechała na kilka tygodni na Cejlon. Do domu wróciła bardziej pewna siebie, odprężona, przestała też przejmować się banalnymi problemami.
Przez lata Hania była pełna obaw - czy ma wystarczająco dużo doświadczenia, czy sobie poradzi? Co będzie, jeśli złamie nogę lub ją okradną? W końcu stwierdziła, że złe rzeczy przytrafiają się również we własnym domu, więc postanowiła te negatywne myśli zastopować i zarezerwowała bilety. - Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam, dopiero na pokładzie samolotu zrozumiałam, że to się dzieje naprawdę - śmieje się.
Po powrocie zaczęła opisywać na blogu, co dała jej samotna podróż, aby zachęcić inne kobiety do realizowania swoich marzeń. Dostała w odpowiedzi wiele maili - panowie pytali o porady praktyczne, a panie… wyrażały zwykle opinie, że to co robi jest inspirujące, ale nie mają wystarczająco dużo odwagi, żeby wybrać się tak w świat same lub po prostu same nie chcą, a nie mają z kim jechać. Czasami powodem była też nieznajomość języka obcego lub brak jakiegokolwiek doświadczenia w podróżach.
Wtedy pomyślałam, że takich kobiet musi być więcej - wyznaje podróżniczka. - Kobiet, które marzą o przygodzie w jakimś egzotycznym zakątku świata, ale jeśli nie znajdą kogoś, kto im pomoże zrobić ten pierwszy krok, to ich marzenia pozostaną na zawsze marzeniami. To byłoby smutne.
Ta świadomość była dla niej inspiracją do działania. Przez lata pracowała jako pilot wycieczek dla innych biur podróży i wiedziała jak wygląda organizacja wyjazdów. Posiadała także spore prywatne doświadczenie podróżnicze, gdyż do tej pory podróżowała z mężem lub sama w obrębie Europy. Założyła firmę Hanna Travel, po czym wyciągnęła mapę, kartkę i długopis i ułożyła autorski program wyprawy dla kobiet na Sri Lankę. Program niebanalny, taki którego nie znajdzie się w zwykłym biurze podróży.
Przede wszystkim zależało mi, żeby skupić się na rozwoju osobistym każdej uczestniczki podczas podróży - podkreśla. W programie znajdują się oczywiście takie punkty jak zwiedzanie, safari czy plażowanie, ale w podróży trampingowej (czyli niskobudżetowej z plecakiem) chodzi o to, żeby lepiej poznać siebie, pokonać swoje ograniczenia, przesunąć horyzont. W jaki sposób?
Hania tłumaczy, że jej wyjazdy są dalekie od oglądania świata z klimatyzowanego autokaru czy hotelowego basenu. Grupa korzysta z lokalnego transportu - pociągów, po których krążą sprzedawcy z koszami pełnymi pikantnych przekąsek, zatłoczonych autobusów, negocjuje ceny z kierowcami tuk-tuków. Sama też dba o swoje wyżywienie kupując tropikalne owoce na śniadanie na targowiskach lub stołując się w tanich lokalnych knajpkach. Na nocleg natomiast wybierają rodzinne pensjonaty lub małe hoteliki, skromne, ale czyste. - Podróżujemy w dość specyficzny i czasem mało komfortowy sposób - tłumaczy autorka wypraw - ale dzięki temu mamy możliwość być bliżej lokalnej społeczności i jej kultury. Zobaczyć, jak ci ludzie żyją na co dzień.
Poza tym taki sposób podróżowania rozwija osobowość uczestniczek, zwiększa ich pewność siebie, chociażby przez takie sytuacje jak negocjowanie cen czy mówienie po angielsku mimo niewielkiej znajomości tego języka. Hania zapewnia, że także warunki podróży jak transport bez klimatyzacji czy skromne zakwaterowanie pozwalają docenić to, co mamy na co dzień w domu, a nieraz również uświadamiają, że nie potrzebujemy aż tylu rzeczy, którymi się otaczamy. No i dzięki takim podróżom można oderwać się od codzienności, spojrzeć na nią z dystansu, a także poszukać inspiracji, kreatywności i nowej siły.
Takie wyprawy też mają swój specyficzny klimat. Przede wszystkim grupy są małe, więc nie ma w nich anonimowości i o wiele łatwiej jest nawiązać kontakt między uczestniczkami, a do tego zapewnia to fajną, luźną atmosferę. Poza tym nie jest to typowa wycieczka objazdowa, podczas której biega się w skwarze między atrakcjami. Zwiedzanie też oczywiście jest w programie, ale jeśli jest za gorąco, nie ma problemu, żeby usiąść gdzieś na szklaneczkę orzeźwiającego soku z limonki, pogadać, pośmiać się. A jeżeli ktoś nie chce, wcale nie musi zwiedzać. Może spędzić dzień na robieniu zdjęć w mieście. - Tu panuje wolność wyboru i nie ma żadnego przymusu - mówi podróżniczka.
Dodatkowo takie wyjazdy w babskim gronie posiadają jeszcze jeden atut - nie ma tu żadnych ograniczeń wiekowych czy społecznych. Hani Sobczuk bardzo zależy, żeby udział w wyprawach, które organizuje, był możliwy dla wszystkich, a uczestniczki w grupie traktowane były równo. - Nie ma dla mnie znaczenia wiek, rola czy pozycja społeczna - podkreśla. - Najważniejsze, aby wszystkie panie były ciekawe świata i chciały przeżyć coś niepowtarzalnego. Jeżeli przyjmiemy zasadę równości, grupa może tylko na tym zyskać, bo nawiążą się nowe znajomości, a może nawet przyjaźnie? To jest fajne, bo na dwa tygodnie wyprawy stajemy się trochę jakby rodziną.
Hania podczas swoich kilku tygodni na Sri Lance zakochała się w tym kraju i stwierdza, że świetnie nadaje się ona do przeżycia takiej pierwszej egzotycznej przygody - to mały kraj, a każdy znajdzie tam coś dla siebie: są góry i ocean, można obcować z dziką naturą na safari w parku narodowym, poprzez obserwację wielorybów lub wziąć udział w myciu słoni w fundacji opiekującej się tymi zwierzętami. Można też skupić się na zwiedzaniu, kulturze i historii dzięki sporej liczbie zabytków wpisanych na listę UNESCO, takich jak świątynie buddyjskie i hinduistyczne czy ruiny pałacu w Sigiriya.
No i jeszcze kuchnia, bo czym byłyby podróże bez jedzenia? - Lankijska kuchnia być może nie jest aż tak zróżnicowana jak ta indyjska, ale jest pyszna - zapewnia organizatorka. - Domowe jedzenie, zwykle ryż z curry, jest pikantne, ale w sposób zupełnie inny od europejskiego, a herbata, z której w końcu Sri Lanka słynie, pyszna i aromatyczna, tak jak przyprawy. Do tego owoce na targu są soczyste i tanie - tak samo zresztą jak owoce morza! To było dla mnie najbardziej zdumiewające odkrycie w podróży - że są miejsca na świecie, gdzie można siedzieć w restauracji na plaży, kiedy fale oceanu oblewają stopy i wcinać pełen talerz kalmarów za zaledwie 16 złotych!
Poza tym wszystkim największym atutem Sri Lanki są jej mieszkańcy - uśmiechnięci i przyjaźni. To ma ogromne znaczenie przy pierwszym tego typu wyjeździe w życiu, bo jeśli wybierze się kraj, którego mieszkańcy są nieufni wobec przyjezdnych lub nachalni wobec turystów, można tylko zrazić się do dalszych podróży zamiast w nich zakochać. Mieszkańcy Sri Lanki natomiast cały czas się uśmiechają i zwykle są pomocni.
Hania Sobczuk organizuje w marcu 2015 wyprawę na Sri Lankę dla kobiet, które chciałyby spróbować takiej nieoklepanej podróży. Przeżyć jakąś niebanalną przygodę, oderwać się od szarej rzeczywistości. Kto wie, może nawet złapać podróżniczego bakcyla?
Pod szyldem Hanna Travel nie będą organizowane masowe wyjazdy, a każdy program wyprawy będzie miał tylko jeden termin w sezonie. - Na pewno planuję również zorganizować wyjazd do Gruzji i Armenii, bo w Kaukazie również się zakochałam - rozmarza się podróżniczka. - Wyprawę na Sri Lankę powtórzymy być może w przyszłości, a może właśnie nie? Może znajdziemy inspirację do czegoś innego? Jest tyle pięknych miejsc na świecie i marzeń do spełnienia! Trzeba tylko zrobić ten pierwszy krok!
Hania Sobczuk
http://hannatravel.pl/