Menu

logo tjk main 

Zazdrość w związku. Dlaczego nie ufamy?

Jeżeli szukasz informacji, które ułatwią Ci zrzucenie winy za wszystkie niepowodzenia w związku na Twojego partnera lub partnerkę - ten artykuł nie jest dla Ciebie. Czytając go dowiesz się raczej, w jaki sposób spojrzeć z większym dystansem na to, co się między Wami dzieje. I tego, co można z tym zrobić.

Zapewne wielokrotnie zdarzało Ci się doświadczyć uczucia zazdrości. Tak, to bardzo nieprzyjemne. Tym bardziej, jeżeli się powtarza. Wtedy może stać się prawdziwym problemem i doprowadzić do rozpadu całej relacji. A tego oczywiście chcemy uniknąć. Przecież większość z nas marzy o udanym, satysfakcjonującym związku, w którym oboje partnerzy czują się kochani i szanowani. Chcemy przeżywać radość, cieszyć się wspólnymi chwilami, być blisko. Cóż, taki rodzaj więzi nigdy nie jest nam dany od razu. Wymaga czasu, zaangażowania obu stron i - bardzo często - pracy nad sobą.

Jakie mogą być przyczyny powtarzającej się zazdrości?

Nie dostałaś czegoś bardzo ważnego od rodziców
Czasami bardzo trudno jest zaufać w pełni drugiej osobie. Zaufanie oznacza otwarcie się, oddanie się partnerowi, pewnego rodzaju bezbronność. Jeżeli Twoje dzieciństwo nie było pełne spokoju, a rodzicom nie udało się zapewnić Ci podstawowego poczucia bezpieczeństwa, jest bardzo prawdopodobne, że będziesz te doświadczenia przenosić do swojego związku. Zdarza się tak, gdy rodzice nie są obecni - fizycznie lub emocjonalnie - przy dziecku. Gdy jedno z nich (lub oboje) odchodzi. Jeżeli nie potrafią o dziecko zadbać lub w domu są nieustanne konflikty i kłótnie. Czasami rodzice sami borykają się z trudnościami emocjonalnymi i nie są w stanie zatroszczyć się o należyte wychowanie swoich pociech. Nieustannie obawiasz się, że osoba, którą kochasz odejdzie? Tak, może dawać o sobie znać Twoje dzieciństwo.

Wspominasz poprzednie związki
Oczywiście, zdrowa porcja dystansu na początku znajomości jest dobra, a nawet wskazana. Gorzej, gdy staje się codziennością. Jeżeli w Twoich poprzednich związkach dochodziło do zdrady lub Twoi eks - partnerzy w jakiś sposób Cię zawodzili, możesz mieć tendencję do bycia podejrzliwą. Po zranieniu zawsze pozostaje jakiś ślad, to naturalne. Pytanie tylko, czy chcemy te wspomnienia w sobie pielęgnować, czy raczej decydujemy się otworzyć na to, co jest nowe. To może wzbudzać lęk. Wszystko, co nieznane zawsze powoduje jakieś obawy. Ale tym razem masz do czynienia z zupełnie inną osobą. Może warto dać Jej szansę?

Nie wierzysz w siebie
Zazdrość może wynikać z niskiej samooceny. Nie czujesz się ze sobą dobrze? Jeżeli tak, trudno oczekiwać, że uwierzysz, iż Twój partner kocha Cię za to, kim jesteś. Dużo bardziej prawdopodobne, że w Jego zachowaniu będziesz doszukiwać się znamion kłamstw i niewierności. Nie dowierzasz i wątpisz w to, że w ogóle z Tobą zostanie? Zastanawiasz się, jak to się stało, że wybrał akurat Ciebie? Wymagasz ciągłych zapewnień o miłości? Pamiętaj, taka relacja bardziej przypomina uspokajanie dziecka, niż bycie z dorosłą osobą. Nie dość, że bywa męczące, to jeszcze może działać jak samospełniające się proroctwo i sprawić, że intymność stanie się tylko wspomnieniem. Pomyśl tylko! Skoro jesteście razem, musiało istnieć wiele powodów, jesteś wartościowa dla swojej drugiej połówki.

Twój partner/partnerka daje Ci ku temu powody
Jeżeli bliskiej Ci osobie zdarzyło się już raz zawieść Twoje zaufanie, ostrożność jest w pełni uzasadniona. Zdradę trudno wybaczyć, a jeszcze trudniej jest o niej zapomnieć. Co nie znaczy, że nie jest to możliwe. Wszystko zależy od tego, jak bardzo obu stronom zależy na odbudowaniu nadszarpniętej więzi. Rozwiązanie? Zastanów się, jak czujesz się w tej sytuacji. Porozmawiaj z partnerem i sprawdź, czy bierze pod uwagę Twoje uczucia oraz punkt widzenia. Staraj się zrozumieć powody, dla których mogło do tego wszystkiego dojść. Przy odrobinie dobrej woli można naprawdę bardzo wiele zdziałać. Co innego, gdy wszystko zaczyna się powtarzać. Wtedy warto rozważyć, czy rzeczywiście jest sens pozostawać w sytuacji, która nas niszczy.

Jak zaufać?
Chyba każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, że nie da się stworzyć satysfakcjonującego związku bez miłości i radości bycia z drugą osobą. Podobnie ma się rzecz z zaufaniem. Powtarzająca się zazdrość może ograniczać zarówno Ciebie, jak i Twojego partnera. Nikt nie lubi być kontrolowany. Naturalną reakcją jest wtedy chęć ucieczki. Trzeba pamiętać, że oboje jesteście wolnymi ludźmi i nie posiadacie się na własność. Dopiero wtedy będziecie mieli szansę naprawdę się do siebie zbliżyć. Nie chodzi też tutaj o to, aby ukrywać swoje uczucia - niech bliska Ci osoba zdaje sobie sprawę, z czym się zmagasz. Bądź szczera i mów o tym, co przeżywasz. Wtedy masz większe szanse spotkać się ze zrozumieniem.

I pamiętaj, zaufanie to zawsze ryzyko. Warto jednak je podjąć - zyski mogą przerosnąć Twoje najśmielsze oczekiwania.

Dominika Mazurkiewicz
Czytaj więcej...

Świat bez mężczyzn - idylla czy piekło?

Na świecie żyje ponad siedem miliardów ludzi - kobiety i mężczyźni. Od zarania dziejów obok siebie. Ich relacje to pasmo dobrych i złych chwil. Kobiety bardzo często narzekają na swoich partnerów. Wypominają im bałaganiarstwo, lenistwo, zapominalstwo. Można tak wymienić w nieskończoność. Przedstawicielki płci piękniejszej powtarzają często, że ich życie byłoby lepsze, gdyby mężczyźni nie istnieli.

Jak wyglądałby świat bez facetów? Czy kobiety poradziłyby sobie? Jakie by były? I wreszcie - Czy życie byłoby wtedy lepsze, ciekawsze?

Gdybyś za sprawą czarodziejskiej różdżki obudziła się jutro w świecie bez mężczyzn, jaka byłaby Twoja reakcja? Krzyk i przerażenie, czy może zadowolenie i ulga? Jak wyglądałoby życie? I czy życie mogłoby dalej istnieć?

Z biologicznego punktu widzenia, do zapłodnienia potrzebna jest kobieca komórka jajowa i męski plemnik. Brak mężczyzn oznaczałby więc powolne zanikanie populacji ludzkiej, nieuchronną katastrofę, dramat.

Nie wyobrażam sobie świata bez mężczyzn. To by oznaczało, że ja sama mogłabym nie istnieć, bo nie byłoby mojego ojca. Co więcej - nie mogłabym poznać mojego męża, bo jego przecież też by nie było. To spowodowałoby natomiast coś, czego chyba bym nie przeżyła. Nie urodziłabym mojego cudownego synka Franka. Moje życie nie miałoby sensu. Nie chce nawet o tym myśleć - Sylwia, 35l.

Kobiety z natury są słabsze od mężczyzn. Często same nie radzą sobie z naprawieniem auta, pralki albo zwykłym wniesieniem ciężkiej torby. Kulturowo przyjęło się, że w takich kwestiach pomagają nam faceci. Tradycyjną rolą mężczyzn jest więc udzielenie wsparcia kobiecie. Zarówno w wymiarze fizycznym, jak i duchowym.

Gdyby porównać cechy charakteru obu płci, można zaobserwować, że kobiety są bardziej płaczliwe, wrażliwe, strachliwe czy niezdecydowane. Bardzo często okazuje się, że to mężczyźni pomagają wybrnąć z trudnej sytuacji, rozwiązać problem, ocierają łzy i podnoszą na duchu.

Mój chłopak jest lekiem na całe zło. Jeśli mam problem, to od razu mu o wszystkim mówię. Kiedy psuje się żelazko, boli mnie ząb, czy pokłócę się z przyjaciółką, wiem, że on mnie wysłucha i poradzi. Naprawił mi samochód, pomógł przy remoncie. Jest bardzo pomocny. Wspiera mnie, gdy coś mi się nie udaje. Gdy zostałam zwolniona z pracy, pomógł mi poszukać nowej. Nie wyobrażam sobie życia bez niego - Magda, 22l.

Nie chce wyjść na męskiego szowinistę, ale moja żona sama nie odkręciłaby słoika (śmiech) Od czasu do czasu trzeba jej trochę pomóc. Poza tym, kto wynosiłby śmieci, naprawiał kran i kosił trawnik? - Grzegorz, 36l.

Coraz częściej można też zaobserwować, że młode kobiety zwierzają się swoim kolegom. Proszą ich o pomoc w sprawach sercowych, zabierają na zakupy, pytają, w której sukience wyglądają lepiej, wychodzą z nimi na piwo, czy na spacer. W relacjach tego typu występuje czysta przyjaźń i zaufanie. Mężczyźni zajmują więc miejsca kobiety - przyjaciółki, są lepszymi słuchaczami, doradcami.

Kobiety to zazdrośnice. Nie są szczere i szczerze nie doradzają. Jak mam problem, to wolę powiedzieć o tym przyjacielowi albo koledze. Mam świadomość, że mi doradzi i nie będzie przy tym manipulował i udawał - Marta, 21l.

Z przyjaciółką znam się w sumie od gimnazjum. Razem się uczymy, ja pomagam jej w sprawach sercowych, a ona pomaga mi wybierać fajne ubrania, bo chyba ma lepszy gust niż ja. Dogadujemy się. Wiem, że możemy na sobie polegać. Cenię sobie te relacje - Piotrek, 19l.

Czy gdyby mężczyźni przestali istnieć, to kobiety dalej dbałyby o siebie? Na pytanie: „Dla kogo się tak stroisz?” - większość Pań stwierdzi, że dla siebie. Z natury jednak ludzie najczęściej robią coś pod publikę, by dopasować się do innych. Można pokusić się o stwierdzenie, że gdyby faceci nie istnieli, kobiety coraz mniej i mniej interesowałyby się swoim wyglądem. Niewykluczone, że bezkarnie objadałyby się słodyczami, przestałyby odwiedzać fryzjera, kosmetyczkę, siłownię czy fitness. Brak mężczyzn - brak powodu do tego, by się starać.

Przed przyjściem mojego chłopaka starannie wybieram strój, maluję się, używam drogich perfum - ogólnie mówiąc robię się na bóstwo. Gdy jestem sama często chodzę w dresie albo czymś luźnym, niekoniecznie ładnym. Hmmm - co by było, gdyby mężczyźni nie istnieli? Po świecie chodziłyby brzydkie, grube i niezadbane kobiety (śmiech) - Agnieszka, 23l.

Kobiety pozabijałyby się same. Jedna zazdrościłaby drugiej posady, samochodu, sukienki. Poza tym, kobiety też mają swoje potrzeby seksualne… czułyby frustrację i większe niezadowolenie. Kobiety lubią seks. To daje im przyjemność. Lubią też być uwodzone, adorowane, traktowane jak damy. Gdyby nie my - mężczyźni, kobiety straciłyby coś ze swojej kobiecości - Maciej, 31l.

Powyższe przykłady wskazują, że bez mężczyzn nie rozwijałoby się życie, kobiety nie miałyby wsparcia i powodu, aby ładnie wyglądać. Wynika z tego, że brak mężczyzn spowodowałby chaos i zagładę.

Z drugiej jednak strony, wiele kobiet uniknęłoby dramatów sercowych. Z badań wynika, że to mężczyźni częściej niż kobiety, zdradzają swoje partnerki. Powodują tym samym załamanie, ból i cierpienie.

Zdradzał mnie ze swoją byłą przez kilka miesięcy. Kiedy się w końcu dowiedziałam, nawet nie próbował się bronić. Cynicznie stwierdził, że musiałam dać mu powody do tego, by szukał miłości u innej. Chyba zraził mnie do facetów - Ania, 26l.

Czy brak mężczyzn należy utożsamiać z brakiem problemów? A może wręcz przeciwnie? Czy to, że nie byłoby osoby, która mogłaby ranić, zdradzać lub nie dotrzymywać obietnic, sprawiłoby, że świat byłby piękniejszy? Czy kobiety chciałyby być same? Czy bycie dyrektorami wielkich firm, prezesami lub „kierowniczkami” dałoby nam poczucie spełnienia? Czy poświęciłybyśmy swoich partnerów, ich duchowe wsparcie, fizyczne doznania i adorację z ich strony, tylko po to, żeby na chwile zawładnąć światem...?

Małgorzata Górecka, 22l.
Czytaj więcej...

Czy kobiety widzą swoich mężczyzn w roli gospodyń domowych?

Czy zdarzyło Wam się kiedyś „paść” ze zmęczenia po całym dniu biegania ze ścierką i zmiotką lub stania przy garach? Czy na widok wielkiej sterty prania i porozrzucanych po całym domu dziecięcych zabawek ogarnęła Was chwila zwątpienia? Śmiem twierdzić, że tak, bo w końcu jesteśmy kobietami, i to na nas spoczywają tego typu obowiązki.

Od zarania dziejów to właśnie mężczyźni, uosabiani z odwagą, męstwem oraz siłą, zdobywali pożywienie, troszcząc się w ten sposób o dobry byt swojej rodziny. To właśnie sprawiło, że zostali oni okrzyknięci mianem „głowy rodziny”. W czasie kiedy mężczyźni udawali się na łowy, delikatne, słabe i podporządkowane mężczyznom kobiety, dbały o dom, opiekowały się dziećmi oraz z utęsknieniem wypatrywały przez okno swojego wybranka.

Tak ukazywane są role obu płci w kanonie dawnych epok. W dzisiejszych czasach jest podobnie. Bo choć coraz więcej mężczyzn ma pomagać kobietom wypełniać domowe obowiązki, to jednak głównie do pań należy zajmowanie się domem i wychowywaniem dzieci. I nie ukrywajmy tego, że idzie nam to o wiele lepiej. W większości przypadkach kobieta radzi sobie z nawałem obowiązków, jednak czasem również potrzebuje chwili odpoczynku i czasu dla siebie. Ale niestety trudno wygospodarować taką chwilę, gdy na okrągło czeka na nas pranie, sprzątanie, gotowanie…. Itd.

Gdy mówi się o takich czynnościach w naszych myślach kreuje się obraz zabieganej kobiety, która cały swój czas poświęca na opiekowanie się domem oraz rodziną. Taki też wizerunek przedstawia znany wszystkim stereotyp „kobiety - kury domowej”, która jako wszystkowiedząca i wszystko umiejąca przedstawicielka płci pięknej stanowi ideał, o którym marzy niejeden mężczyzna. No bo jaki mężczyzna nie chciałby wracać z pracy do lśniącego, czystego domu, gdzie w powietrzu unosi się zapach pysznego obiadku. Który z mężczyzn nie chciałby rzucić brudnego ubrania do kosza wiedząc, że bez kiwnięcia palcem następnego dnia znajdzie je czyste i poprasowane w szafie? Myślę, że chyba każdy.

Kobieta według opinii większości mężczyzn powinna nie tylko ładnie wyglądać, ale i posiadać umiejętności: sprzątania, gotowania, szycia, prania, prasowania…( ach… można by tu jeszcze długo wymieniać), a najlepiej gdyby wszystkie te czynności potrafiła wykonywać jednocześnie w tym samym momencie…Jednak czasem wszystkie te obowiązki przerastają nas. Mamy wszystkiego dość i najchętniej rzuciłybyśmy wszystko w kąt, zaszyły się w jakieś ciche miejsce, by z daleka od męża, dzieci (a raczej bałaganu jaki pozostawiają) móc się zrelaksować i odpocząć.

Czy w takich chwilach nie marzymy o tym, by role się odwróciły? Czy nie chciałybyście po powrocie z pracy beztrosko poczytać książkę lub pooglądać jakiś film? Wizja naszego ukochanego mężczyzny krzątającego się po domu, który wykonuje nasze codzienne obowiązki jest niewątpliwie kusząca, ale czy w realnym świecie zgodziłybyście się na to?

Czy kobiety widzą swoich mężczyzn w roli gospodyń domowych? Właśnie takie pytanie zadałam kilku kobietom:
Pewnie, że wyobrażam sobie mojego ukochanego w roli gospodyni domowej. Dom tworzy nie tylko kobieta, ale i mężczyzna, dlatego uważam, że oboje powinni zajmować się obowiązkami domowymi. Jednak nie oczekiwałabym od niego, by przejął wszystkie z nich. Ważne dla mnie w minimalnym stopniu powinien kobiecie pomagać w końcu mamy tzw. równouprawnienie.” - Joanna

Oczywiście. Nawet nie muszę sobie tego wyobrażać, bo mój maż jest właśnie taką gosposią (śmiech). Mam dobrze płatną pracę, która sprawia mi przyjemność i pozwala się realizować, gdy więc urodziło nam się dziecko mąż zgodził się przejąć moje obowiązki. Jakoś sobie z tym radzi, choć czasem tu o czymś zapomni, tam coś niedokładnie zrobi, ale jest ok… uczy się dopiero. Żal mi jedynie tego, że nie mam tyle czasu dla dzieci.” - Monika

Oh… nie powiem że nie. Z chęcią położyłabym się na kanapie i robiła coś, co lubię, gdy w tym czasie mój kochany ugotowałby mi obiad, pozmywał, ogarnął domowy bałagan… ale bądźmy realistkami - tak nigdy nie będzie. W naturze mężczyzny jest leniuchowanie po pracy. Oni nie zwracają tak wielkiej uwagi na porządek itp. kobieta zaś nie usiądzie spokojnie wiedząc, że czeka ją pranie i mycie garów czy coś w tym stylu. Mężczyźni wiedzą, że kobieta się tym zajmie, więc tym bardziej się tym nie przejmują. Dlatego facet przejmujący kobiece obowiązki zostaje chyba jednak tylko marzeniem.” - Weronika

Jeżeli mam być szczera to nie. Mój mąż chętnie pomaga mi w domowych obowiązkach, jednak wolę zrobić sobie to sama. Brzmi to egoistycznie - wiem, ale kiedy mój mężczyzna bierze się za domowe obowiązki to bardzo często robi to niedokładnie, nie tak jak bym chciała, np. kiedy myje okna zostawia smugi, kiedy robi pranie nie rozdziela rzeczy jasnych od ciemnych itp. I wtedy mam dwa wyjścia - albo powiedzieć mu o tym i usłyszeć „Tak, bo ty wszystko wiesz i umiesz lepiej, następnym razem już ci nie pomogę” albo nic nie mówić i po nim poprawiać. Więc wolę się od razu sama za to wziąć i się na darmo nie stresować.” - Kasia

 

Kobiety często narzekają na nawał pracy i domowych obowiązków. Żalą się, że partner im nie pomaga, że zostają z wszystkim same. I choć rzeczywiście jest tak, że kobieta po pracy… pracuje dalej (w domu), to jednak z powyższych wypowiedzi można wnioskować, że nie do końca chciałyby, by było inaczej. W chwili, gdy obowiązki przytłaczają kobietę, to mężczyzna zajmuje się domem oraz wychowywaniem dzieci. Uważają, że same robią to lepiej i szybciej niż mężczyźni. Poza tym niektóre z nich twierdzą, że w taki sposób okazuje się opiekuńczość względem członków swojej rodziny, których przecież kocha ponad wszystko. A że takie cechy leżą w naturze kobiet to trudno ich się pozbyć. Jedynie kobiety, dla których kariera zawodowa jest ważniejsza, pozwalają a nawet pragną tego, by to ich mężczyzna przejął wszystkie domowe obowiązki włącznie z opieką i wychowywaniem dzieci. Wiele jest też takich kobiet, które domowe obowiązki dzielą z mężczyznami, i jak dla mnie to jest to najlepsze rozwiązanie.

W dzisiejszych czasach takich kobiet jest coraz więcej. Szczęście i radość czerpią one z pracy, pragną zaspokajać swoje ambicje i piąć się w górę w życiu zawodowym. Na pierwszy plan wysuwa się kariera, a nie dom i rodzina. W takich przypadkach to mężczyźni zostają w domu, sprzątają, piorą, prasują, uczą się cerować, szyć na maszynie, opiekują i wychowują dzieci stając się hmm… „kogutami domowymi”. Kto wie, czy to żartobliwe określenie za niedługo nie wejdzie w obieg i czy za jakiś czas nie dojdzie do tego, że to mężczyzn nazywać będziemy… gosposiami domowymi.

Co Wy na to Drogie Czytelniczki? Czy chciałybyście, aby doszło do takowej zamiany ról? Czy tak jak większość wypowiadających się w artykule kobiet wolicie pozostać przy tradycyjnym podziale obowiązków?

Aleksandra Parusel, 20l.

Czytaj więcej...

Jak uczcić ważną rocznicę w związku?

Uroczyste dla związku dni mają to do siebie, że miło na nie czekać i wyobrażać sobie, jak będzie wspaniale. Jednak rzeczywistość bywa czasem rozczarowująca. Wieczór niespodzianka okazuje się niewypałem.

Co, jeśli w tajemniczym pudełeczku bynajmniej nie znajdował się zaręczynowy pierścionek? Jeśli tajemnicza mina partnera oznaczała coś całkiem innego, niż podpowiadała nasza wyobraźnia?

Są sposoby na to, aby dzień, na który tak czekaliśmy, okazał się przyjemny. Bez względu na to, czy chodzi o urodziny partnera, rocznicę ślubu czy… walentynki. Warto sprawić, aby przyniosły Wam one więcej radości.

Na początek o tym, czego nie powinniśmy robić:

1. Nie rób sztywnego planu.

- Seryjnym zabójcą miłych chwil są nazbyt skrupulatne plany. Ogólny zarys wystarczy. Np. Pójdziemy na randkę, zjemy nasze ulubione kremówki, a potem może do kina. Kiedy usiłujemy stworzyć nazbyt perfekcyjny scenariusz naszego wspaniałego dnia, mamy małe szanse, że będzie naprawdę fajnie. Kurczowe trzymanie się "rozkładu jazdy" co najwyżej, wprowadza niepotrzebna nerwowość. To, co najprzyjemniejsze rodzi się bowiem spontanicznie. To niespodzianki nadają ów niepowtarzalny urok i sprawiają, że jest co wspominać.

Oto Michał. - Moja dziewczyna uwielbiała planować i celebrować uroczystości. Ja wolę, kiedy jest miejsce na improwizację. Lubię luz. Dlatego zeszłoroczny Walentynkowy wieczór źle się skończył. Iwona wymyśliła wszystko włącznie z naszymi strojami. Kupiła mi specjalnie chabrowy sweter, żeby pasował do jej sukienki. Czułem się przebrany, nie lubię nosić pstrokatych ciuchów… no ale niech tam. Potem jednak wciąż coś było nie tak. Miałem wrażenie, że gram w jakiejś komedii romantycznej i mam się wczuć w rolę. Pokłóciliśmy się i nieomal zerwaliśmy.

2. Nie licz wyłącznie na domyślność partnera

Z drugiej strony ryzykowne jest także oczekiwanie, że druga strona telepatycznie odbierze od ciebie komunikat, o czym marzysz. Jeśli zakładasz, że idziecie na żywioł, wszystko jest w porządku. Jeśli jednak masz konkretne oczekiwania, to na ogół konsekwentnie milczenie prowadzi do katastrofy. Dla ciebie jest oczywiste, że ukochany powinien zaprosić cię na romantyczną kolację i dać ci kwiaty. W związku z tym zakładasz najwyższe szpilki, robisz makijaż glamour, po czym… on zabiera cię na mecz piłki nożnej, zakładając, że to co daje szczęście jemu, uszczęśliwi też ciebie.

Oto Małgosia. – Kiedyś uważałam, że nie wypada sugerować chłopakowi, co by się chciało dostać w prezencie. On próbował mnie spytać, co chcę na naszą rocznicę, ale ja się wykręcałam z odpowiedzi, bo liczyłam na to, że sam powinien wiedzieć, co sprawi mi przyjemność. No i stało się. Dostałam perfumy, bardzo kosztowne, ale kompletnie nie w moim stylu. W dodatku miały jakiś składnik, który powodował u mnie migrenowy ból głowy. Odkryłam to, kiedy użyłam ich, żeby zrobić mu przyjemność. Okazało się potem, że zdesperowany poprosił o radę jakąś znajomą. Ona doradziła mu zakup zapachu, który ona sama uważała za wspaniały. Gdybym nie była taka tajemnicza, oboje uniknęlibyśmy kłopotliwej sytuacji.

3. Uroczystość nie jest testem

Często się zdarza, że uroczysty dzień urasta do rangi symbolu miłości. Wydaje się nam, że jeśli druga strona nie spełni naszych oczekiwań lub nie daj boże zapomni – dowodzi to, że nas nie kocha, nie myśli o nas itp.

W takich sytuacjach warto zastanowić się czy ta perspektywa jest słuszna. No bo cóż, jeśli opiekuńczy i kochający partner nie zorientuje się w porę, że to jest wyjątkowy dzień? Czy to naprawdę taka katastrofa?

I drugi aspekt sprawy. Czy uroczysta randka, prezent - zagwarantuje nam szczęście u boku osoby, która sprawdza się w różnych, odświętnych sytuacjach ale, dla odmiany, nie odwiedzi nas, gdy mamy grypę, bo bardzo boi się zarazków? Wyluzuj!

Oto Ewa – Była nasza pierwsza rocznica ślubu. Specjalnie nic nie mówiłam Jackowi, chciałam mu zrobić niespodziankę. Byłam jednak przekonana, że on też nic nie mówi, ale świetnie wie, co miało miejsce dokładnie rok temu… Zwolniłam się wcześniej z pracy, pobiegłam do domu zrobić uroczystą kolację. Zapakowałam pięknie prezent dla niego. Zapaliłam świece i czekałam cała w skowronkach. Jacek wrócił do domu i… zrobił głupią minę… Jeszcze przez najbliższe piętnaście minut nie wiedział, co to za okazja. Wreszcie musiałam mu powiedzieć. Byłam strasznie rozczarowana.

Jacek przepraszał, próbował się tłumaczyć, ale zjedliśmy kolację w wymuszonych nastrojach… bo do reszty straciłam humor. Potem przez pół nocy płakałam, bo wmówiłam sobie, że jak taka była nasze pierwsza rocznica, to drugiej pewnie wcale nie będzie. Następnego dnia było mi głupio. Pomyślałam sobie, że to ja zepsułam nasze święto. On po prostu zapomniał. A przecież wiem, że mu na mnie zależy. Patrząc na sytuację bez emocji, wiem, że celebrowanie uroczystości jest przyjemne ale nie jest najważniejsze.

Na koniec kilka punktów, które na pewno pomogą wam wyczarować dobry nastrój:
- powiedz sobie, że to dobry nastrój tworzy udany dzień, więc miej go ze sobą,
- nie przywiązuj wagi do drobiazgów i pozorów, bo to nie one czynią cię szczęśliwym,
- spójrz na sytuację oczami partnera – może chce cię uszczęśliwić na swój sposób,
- porozumiewaj się otwarcie i z dobrą intencją uczynienia tego dnia bezstresowym i radosnym.

Joanna Godecka

sympatia

Czytaj więcej...

Czego kobieta nigdy nie powinna usłyszeć od mężczyzny, a czego od swojego partnera

My kobiety jesteśmy postrzegane jako istoty delikatne, uczuciowe i bardziej wrażliwe niż mężczyźni. Chcemy sprawdzać się w różnych dziedzinach życia, zarówno w roli opiekunek domowego ogniska, jak i na stopie zawodowej. Lubimy imponować i wzbudzać zachwyt u płci przeciwnej. Dbamy o siebie i staramy się, by to, co robimy było bliskie ideałom, a wynik tych starań spotkał się z pozytywnym odbiorem i podziwem.

Nie od dziś wiadomo, że największa rywalizacja odbywa się w miejscu pracy. Mężczyźni są bowiem przekonani, że to oni dzierżą palmę pierwszeństwa w zdobywaniu dobrze płatnych stanowisk, awansów, mają świetne pomysły, a nasze potknięcia potrafią bardzo dotkliwie komentować. Ile razy zdarzyło się, że kiedy coś Ci nie wyszło usłyszałaś: „bo baby nadają się tylko do garów?” Nie jest to zbyt miłe określenie, tym bardziej, że rzeczywistość jawi nam się nieco inaczej. Jest mnóstwo wybitnych specjalistek, które doskonale radzą sobie ze swoimi obowiązkami i nie raz udowodniły swoją wyższość nad tym stwierdzeniem.

W takim „mieszanym towarzystwie” bardzo łatwo jest o różnego rodzaju gafy, z których faceci często nie zdają sobie nawet sprawy. Jeśli nie traktują pań z góry, to z kolei próbują uchodzić za naszych najlepszych kolegów, nie zastanawiając się nad tym, że spoufalając się zanadto, mogą przekroczyć pewne granice. Tak bywa czasem, gdy usiłują być dowcipni. Jesteśmy przyzwyczajone do tego, że mężczyźni kochają żartować i nic w tym złego, dopóki się nie zapędzą. To, co śmieszy ich w swoim gronie, niekoniecznie musi nam przypaść do gustu. Opowiadając sprośne kawały w dużych ilościach mogą wpędzić nas w zażenowanie. Niektóre żarty są po prostu niesmaczne i lepiej, by zostały przedstawione grupie dobrze znających się osób, niż koleżankom w pracy.

Tak samo bywa z nadmiernym używaniem wulgarnych słów. Każdemu z nas zdarzy się czasem „rzucić mięsem” w chwili zdenerwowania, ale karygodnym jest, by większość wypowiedzi stanowiły wyłącznie epitety, niezależnie od tego, czy są kierowane w naszą stronę, czy kogoś innego. Rozmówca traci bowiem w naszych oczach szacunek, jeśli wiemy, że nie ma go on dla innych.

Szczególnie drażliwe jesteśmy pod względem wyglądu. Mamy całą masę kompleksów i komentarze kolegów sprawiają nam wyjątkową przykrość. Ada, lat 28 „Kiedy zaczęło się szaleństwo z portalami społecznościowymi, postanowiłam również założyć swój profil na jednym z nich. Wrzuciłam też kilka zdjęć. Po jakimś czasie odnalazł mnie dawno niewidziany kumpel ze szkoły, zaprosił do swoich znajomych oraz napisał wiadomość. Zapytał, co u mnie słychać, sam pochwalił się, jak mu się powodzi. Na koniec, po grzecznościowych formułkach dopisał, że „strasznie mnie przybyło” od czasów szkolnych. Rzeczywiście sporo przytyłam z racji problemów zdrowotnych, ale czy to jest powód, żeby mi to wytykać, nie mając pojęcia, dlaczego tak się stało?”

Nieswojo czujemy się także w sytuacji, gdy w naszej obecności prowadzona jest dyskusja na temat ubioru i figury innych osób, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że w innej grupie to my możemy być „na tapecie” i to nasze braki mogą być omówione na forum publicznym.


O ile krytyka w oczach znajomych nie jest zbyt przyjemna, to jednak znacznie bardziej przeżywamy, gdy pada z ust ukochanego mężczyzny. Co prawda same się nieraz o to prosimy, zadając samobójcze pytanie: „czy nie uważasz, że wyglądam w tym zbyt grubo?”, zmuszając tym samym naszych panów albo do kłamstwa, albo do boleśnie miażdżącej prawdy.

Denerwujący bywa również jego głośny zachwyt innymi kobietami, w szczególności tymi, które znamy, np. najbliższą przyjaciółką. Czujemy się wówczas zagrożone, zaczynamy traktować ją z rezerwą, unikamy wspólnych spotkań, by uniknąć napięcia, jakie z pewnością się wytworzy, kiedy będziemy bogatsze o tą wiedzę.

Nasz partner powinien też zrezygnować z porównywania nas do swoich byłych. To chyba najgorszy cios, jaki możemy otrzymać, niezależnie od tego, czy robi to bezwiednie, czy właśnie po to, by celowo wyprowadzić nas z równowagi. Wszelkie tego typu „zestawienia” działają na nas jak czerwona płachta na byka.

Maja, lat 33:Wyszłam za mąż za rozwodnika. Wprawdzie zwykle mało pozytywnie wypowiadał się na temat swej pierwszej żony, to kiedy jednak pewnego dnia, podczas obiadu rzucił, że jego eks dodawała zawsze do pieczeni jakąś przyprawę, która nadawała jej fantastycznego, wyrazistego smaku, miałam ochotę postawić mu garnek z tą potrawą na głowie.”

Oj tak, zdecydowanie jakakolwiek wzmianka o dawnej miłości, bądź też wspominanie seksualnych podbojów może doprowadzić nas do szału. Zastanawiamy się, czy on faktycznie tylko chce podzielić się z nami zdarzeniami z przeszłości, czy może jednak nadal myśli o tamtej kobiecie i żałuje, że ich związek się rozpadł? To dla nas niesamowicie bolesny temat, niby cieszymy się, że wybrał właśnie nas, jednak w głębi duszy jesteśmy zazdrosne o kobiety, które przewinęły się przez jego życie, zwłaszcza, kiedy wciąż do tego wraca w rozmowie.

A jak wygląda sprawa ze wspólnymi wyjściami? No właśnie. Tu też zdarza się, że nasz jedyny nie popisuje się taktem. Oto właśnie podczas spotkania w gronie znajomych, lub rodzinnej nasiadówki przy stole bezczelnie podważa Twoje zdanie, lub próbuje pieczołowicie Ci uzmysłowić właśnie w tym momencie, że chyba urwałaś się z choinki i nie masz racji. Cóż może być gorszego? No chyba jedynie żartobliwe, jego zdaniem stwierdzenie: „kochanie, lepiej już nie nakładaj kolejnej porcji ciasta, bo Ci zamek pójdzie w sukience.” Tymczasem my poważnie podchodzimy do tego, jak mężczyzna traktuje nas wśród innych ludzi. Wolałybyśmy, by odnosił się do nas z szacunkiem i pokazał światu, jak piękna i mądra partnerka stoi u jego boku.

Przykładów na zbyt długi język naszych panów jest całe mnóstwo. Czasem nie możemy zrozumieć, dlaczego nie potrafią pewnych rzeczy zachować dla siebie, tylko klepią, cokolwiek im przyjdzie do głowy? Widać, taka ich natura.

Dlatego rada jest następująca: Jeśli słyszymy od facetów rzeczy, które nas ranią, porozmawiajmy o tym otwarcie. Oni się sami nie domyślą. Wyjaśnijmy, jakie zachowania sprawiają nam ból i poprośmy, by więcej tego nie robili. Kiedy zaś są to błahostki, machnijmy ręką, nie przejmujmy się, gdy podczas nieudanego manewru samochodem usłyszymy, że baby nie powinny dostawać prawa jazdy (tak, jakby oni w życiu nie popełnili żadnego błędu). Pogódźmy się z tym, że ich tok myślenia nie zawsze idzie w parze z naszym. Bądźmy wyrozumiałe, co możemy zmienić, zmieńmy, a jeśli nie, kochajmy ich takich, jacy są!

Agnieszka Witkowska, 31l.




8-12


Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...

Czy świadomie wybieramy partnera?

„O gustach się nie dyskutuje” powiedzenie znane każdemu, ale czy kiedykolwiek się zastanawiałaś dlaczego mając tyle opcji wyboru pośród gatunku męskiego, określony typ wzbudza Twoje zainteresowanie, a inny typ z góry jest skazany na klęskę?

Istnieje kilka naukowych teorii, które odnoszą się do tego, co wpływa na wybór partnera.

Teoria wymiany
Jeśli kobieta lub mężczyzna mają pewne braki, wynikające z teorii biologicznej np. w urodzie, czy w statusie społecznym będą szukać przyszłego partnera z cechami, które zrównoważą te braki. I tak np. jeśli kobieta, nie do końca podoba się mężczyźnie pod względem fizycznym, ale ma duże poczucie humoru, jest ciepła i sympatyczna, może zostać wybrana na życiową partnerkę, pomimo „niedomagań” w wyglądzie zewnętrznym. Oprócz tego, teoria ta zakłada, że ludzie wchodzą ze sobą w interakcje, w taki sposób, aby zmaksymalizować osobiste korzyści i zminimalizować koszty. „Dwoje ludzi, zakochuje się w sobie nawzajem, kiedy każde z nich ma wrażenie, że natrafiło na najlepszy osiągalny obiekt na rynku, zważywszy na ograniczenia wynikające z kursu jego własnych akcji”. 1

1 E. Fromm, O sztuce miłości, Warszawa 1973
Em. Griffin, Podstawy komunikacji społecznej, Gdańsk 2003.


Teoria persony
Mówi o tym, że przy wyborze partnera ważne jest to, jak druga osoba zwiększa nasze własne poczucie wartości. Jeśli przy danej osobie czujemy się wartościowi, bardziej docenieni, lepsi, to bardzo prawdopodobne, że wybierzemy kogoś takiego na życiowego partnera.

Teoria Imago
Teoria ta, odwołuje się do budowy i funkcjonowania mózgu, odtwarza nasze otoczenie z dzieciństwa. Okazuje się, że poszukujemy osoby, której dominujące cechy charakteru są podobne do cech osób, które nas wychowały. Okazuje się, że kobieta często nieświadomie wychodzi za mężczyznę, który jest bardzo podobny do jej ojca np. zarówno ojciec, jak i mąż mają bardzo konserwatywne podejście do życia. Może się okazać, że któreś z partnerów będzie miało problem, ze zbudowaniem zdrowej, partnerskiej relacji, powielając wzory z dzieciństwa, wejdą w toksyczny związek, wybierając partnera, który tak jak np. ojciec jest agresywny i stosuje przemoc fizyczną wobec najbliższych.

Teoria biologiczna
Teoria trochę archaiczna jak na nasze czasy, jednak w pełni zgodna z przewidywaniami wynikającymi z teorii ewolucji. Zgodnie z tą teorią, wybieramy partnera, który zwiększałby szansę przetrwania gatunku. Mężczyzna ocenia wartość kobiety, jako potencjalnej partnerki pod kątem jej zdolności rozrodczych, sygnalizowanych młodym wiekiem oraz urodą.. Wybierze więc kobietę, która ma gładką skórę, lśniące, gęste włosy, czerwone usta, różowe policzki i błyszczące oczy. Równie ważne są zaokrąglone biodra i wydatne piersi. Kobiety natomiast, nieodmiennie zwracają większą niż mężczyźni uwagę na zamożność partnera, jego ambicje, zaradność i pozycję społeczną. Kobieta wybierze mężczyznę, który w jakimś sensie będzie górował nad pozostałymi. Zawsze też pragną mężczyzn, nieco starszych od siebie, zdrowych, wysokich, atletycznie zbudowanych. Ponadto kobiety zwracają uwagę na solidność i dojrzałość emocjonalną mężczyzny. Wszystkie te cechy sygnalizują, zwiększone prawdopodobieństwo zapewnienia rodzinie, środków niezbędnych do wychowania potomstwa. Co o tym sądzicie? Oczywiście to tylko wiedza czysto naukowa, ale zastanówcie się czy naukowcy nie mają troszkę racji :)

Magdalena Bartkowiak, 24l.
Studentka II roku SUM na UAM-ie,
Praca licencjacka poświęcona komunikacji w związku partnerskim
Zainteresowania: komunikacja interpersonalna, psychologia, e-marketing, social media.




5-12


 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS