Menu

logo tjk main 

Motyli głos. Między ciszą a szeptem

Motyli głos. Między ciszą a szeptem

Czym jest dla nas cisza? Bez wątpienia czymś normalnym, ale i rzadkim. Nawet w sytuacji, gdy siedzimy w „zupełnej ciszy”, słyszymy samochody za oknem, śmiech dzieci na podwórku, lodówkę w kuchni, odgłosy irytującej nas muchy czy sąsiada, który właśnie postanowił przeprowadzić remont w mieszkaniu.

Są jednak wśród nas osoby, którym niedane jest irytować się brzęczącym owadem i wszystkimi tak naturalnymi dźwiękami, które my-słyszący najzwyczajniej w świecie ignorujemy. Te osoby to tzw. motyle…

Dlaczego właśnie motyle? Motyle to piękne stworzenia, ale nie o urodę tutaj chodzi, one nie słyszą. Tego rodzaju owady pozbawione są zmysłu słuchu, natomiast wyczuwają przeróżne drgania, tak jak osoby niesłyszące. Co więcej, ruchy dłoni osób migających przypominają migotanie kolorowego uskrzydlenia motyli. W tym przepięknym i niesamowitym porównaniu nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie pewien mankament. Większość głuchych lub niedosłyszących nigdy wcześniej nie zetknęło się z taką symboliką. Życie jest pełne niespodzianek.

Każdy z nas niejednokrotnie słyszał o jakże bogatej kulturze głuchych, w skład której wchodzi specyficzne postrzeganie świata, odrębny język-migowy, a co za tym idzie sposobność na wyrażenie własnej tożsamości. Takie osoby chodzą do szkół dla głuchych, spotykają się we własnym gronie, bawią, organizują różne konkursy jak np. konkurs Miss dla niesłyszących oraz uczą się nawzajem, że brak słuchu to nie kalectwo-co jest godne podziwu. Jednym słowem naprawdę są ze sobą zżyci i tworzą odrębną grupę społeczną. Aczkolwiek warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną grupę, na osoby niedosłyszące. Niby słyszą, ale słabo. Niby nie słyszą, ale jednak. Do której grupy zatem należą-do ciszy z wyboru czy raczej z konieczności?

Rozmowa z Dorotą-niedosłyszącą studentką pedagogiki. Dorota opowiada o swoim dzieciństwie i studiach.

Nie słychać, żebyś miała problem ze słuchem. Mówisz całkiem ładnie.

Dzięki, ale nie jestem głucha, ja niedosłyszę, a włosy zakrywają moje aparaty słuchowe.

Niedosłyszysz od urodzenia?

Nie. Gdy miałam 3 lata, w wyniku infekcji zaczęłam tracić słuch. Wcześniej byłam zupełnie zdrowa.

Jak wspominasz swoje dzieciństwo?

To był najgorszy okres w moim życiu. Nie rozumiałam swoich rówieśników, co ode mnie chcą, więc często byłam wyłączana z różnych zabaw. Dużo łez i żalu. Z początku nie zdawałam sobie sprawy z tego, że różnię się od innych dzieci, ale szybko dali mi do zrozumienia, że tak jest. Dzieci potrafią być okrutne.

Mówisz, że dali ci do zrozumienia, że się różnisz. Chodziłaś do zwykłej szkoły?

Tak. Rodzice uznali, że skoro nie jestem całkiem głucha, to powinnam uczęszczać do szkoły publicznej ze słyszącymi dziećmi. Byłam tylko zwolniona z muzyki.

W starszych klasach było lepiej?

Skąd! Starsze dzieci miały więcej odwagi, żeby mi dopiec na różne sposoby. Pamiętam jak stawały wokół mnie i szybko coś mówiły. Gdy chciałam im odpowiedzieć, oczywiście wolniej i cicho, wtedy jeszcze bardziej mnie przedrzeźniały. Codziennie byłam przezywana „Głucha” i „Niedorozwinięta”.

Dlaczego „Niedorozwinięta”?

Szybko nauczyłam się czytać z ruchu warg, bo często chodziłam do logopedy. Ale gdy nauczyciel mówił niewyraźnie, tym bardziej podczas zadawania pytania, gubiłam się i nie wiedziałam, o co chodzi. Niedosłysząc wypowiadane słowa, często nie odmieniałam ich poprawnie lub zamieniałam głoski. Wyprzedzę twoje pytanie. Tak, nie byłam orłem z ortografii, a dyktanda szły mi fatalnie. Poza tym, słuchanie stanowiło dla mnie większe wyzwanie niż dla reszty klasy, więc szybko się męczyłam.

Jak w takim razie skończyłaś szkołę?

Nijak. W podstawówce przenosiłam się ze szkoły do szkoły 2 razy, ale wszędzie było tak samo, nawet wpadłam w depresję. W końcu, gdy miałam 13 lat, razem z rodzicami zdecydowałam, że pójdę do szkoły dla głuchych.

I jakie były twoje wrażenia?

Zdecydowanie lepsze niż w poprzednich szkołach. W takim miejscu nikt nie ocenia cię po tym, że nie rozumiesz albo nie słyszysz. Tamci ludzie mnie dowartościowali. Ale musiałam szybko nauczyć się migowego, bo inaczej nie dogadałabym się z kolegami.

Mając znaczny niedosłuch, nie umiałaś migać?

Jak sama zaznaczyłaś w pytaniu- niedosłuch. Gdy byłam mała zastanawiano się, czy nie posłać mnie na zajęcia z migania, ale mama kategorycznie powiedziała: „Nie”. Bała się, że gdy zacznę uczyć się migowego, a tym bardziej go używać, nigdy więcej nie usłyszy mojego głosu… Poza tym, mylne jest stwierdzenie, że każdy z wadą słuchu musi posługiwać się językiem migowym. To nie prawda. Jeśli taka osoba biegle włada językiem polskim- nawet z błędami, ale jakoś sobie radzi, wtedy migowy schodzi na drugi plan lub go w ogóle nie ma. Znam ludzi z większą wadą od mojej, ledwo da się ich zrozumieć, a migowego na oczy nie widzieli.

A jak sobie radzisz na studiach, np. podczas wykładów?

Zawsze staram się siadać blisko wykładowcy, żeby go usłyszeć, ewentualnie czytać z ruchu warg. Gdy się odwraca albo chodzi po sali, wtedy biorę notatki od koleżanek i po problemie. Nie jestem jedyną osobą z niedosłuchem na wydziale. Mamy też dodatkowe zajęcia z języka polskiego, żeby poprawnie napisać pracę licencjacką. Na studiach jest inaczej-większa tolerancja, a przede wszystkim szacunek.

Jak się przygotowujesz na egzamin?

Na pewno siedzę nad materiałem dłużej niż przeciętny student. Muszę być pewna, że rozumiem każde słowo lub zdanie, jak się odmienia, jaka jest składnia, bo w migowym tego nie ma. Muszę też rozeznać się w temacie i oczywiście w miarę go przyswoić. Akurat z tym ostatnim to nie jest problem, ponieważ głusi i niedosłyszący mają świetną pamięć i są wzrokowcami.

Życie studenckie to nie tylko egzaminy. Chodzisz na imprezy?

Na początku studiów nie byłam do nich przekonana, ale kiedy moja mocno niedosłysząca koleżanka (nosi implant) powiedziała, że idziemy się pobawić, stwierdziłam, że skoro nie widzi problemu, mimo, że muzyka zagłuszy wszystko dookoła i ona na pewno nie usłyszy rozmów, to ja tym bardziej nie powinnam.

Gdzie się widzisz za 10 lat?

W szkole dla głuchych i niedosłyszących jako nauczycielka. Chcę pokazać takim jak ja, że jeśli tylko chcesz, możesz osiągnąć wiele. Mi pokazano i jak dotąd daję radę!

Rozmowa z Dorotą nie pokazuje jedynie jak wygląda życie osób z wadą słuchu w świecie słyszących, ale również jak wygląda walka z samym sobą o to, by móc powiedzieć: „Czy ze słuchem czy bez, Jestem kimś wartościowym.”

Paulina Nawrocka, 23l.
etnolingwistyka UAM

powrót na górę