Party Pasterka, czyli Bożonarodzeniowy sylwester
- Napisane przez Magda Surmacz
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Nie oszukujmy się, polskie tradycje związane ze świętami Bożego Narodzenia z roku na rok idą w zapomnienie. Coraz częściej zamiast karpia na wigilijnym stole pojawia się indyk, a w tle zamiast kolęd słychać perypetie Kevina który znów został sam w domu. Do niedawna tylko wyjście na pasterkę było niezmienione. Jednak i tutaj nastąpił przełom.
Wszystko zaczyna się standardowo. 24 grudnia w każdym domu od samego rana trwają przygotowania do wieczornej kolacji wigilijnej. Jedni ubierają choinkę, inni pieką ciasta a i są też tacy co tylko rozkładają stół i znoszą jedzenie. Kiedy na niebie pojawia się pierwsza gwiazdka rodziny zbierają się razem, odczytują fragment ewangelii i łamią się opłatkiem składając najserdeczniejsze życzenia. Później zaczyna się przysłowiowa „rybna biesiada”. Rozmowy z wujkiem, babcią, ciocią nie mają końca. Wszyscy się uśmiechają i cieszą swoim towarzystwem. W międzyczasie obdarowujemy się prezentami by przed godziną 24 wybrać na pasterkę. I teraz pytanie - tylko dokąd?
Nie chodzi tu tylko o wybór kościoła. Od około 2 lat weszła tzw. „Party Pasterka” robiąca konkurencję, bądź uzupełnienie Bożonarodzeniowej tradycji. Teraz święta można nie tylko spędzić w rodzinnym gronie, ale także na parkiecie z drinkiem, wśród swoich najlepszych przyjaciół. Geneza tego przedsięwzięcia jest prosta i jasna - dobra zabawa oraz odreagowanie świątecznego stresu. I chociaż cała impreza spotyka się z wieloma słowami krytyki, to jednak chętnych na nią nie brakuje.
„Pasterka klubowa” - bo tak również jest nazywana, przyciąga co roku rzesze młodych ludzi, którzy po świątecznej kolacji chcą spalić zjedzone kalorie, ale także poświęcić czas swojej drugiej rodzinie, jaką są znajomi. Większość imprez startuje przed 24:00, tak by każdy mógł nacieszyć się rodziną, a później wyskoczyć na piwo. Kluby i puby prześcigają się w swoich ofertach, więc na brak wyboru i atrakcji narzekać nie można. Kameralnie albo z rozmachem, ale na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
A co na to przeciwnicy? Nietrudno się domyślić, że największe pretensje do całego wydarzenia ma kościół i starsze osoby. Pasterka, to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych, i jak podkreślają - nie powinno się jej zmieniać pod żadnym pozorem. To czas modlitwy, upamiętniania oraz refleksji - nie imprez czy alkoholu. Wystarczająco Polska zaczerpnęła nowości zza oceanu, dodają. Czy mają rację? W pewnym sensie tak, jednak nie każde wyjście do pubu na „Party pasterkę” musi kończyć się mega imprezą i stanowczo zbyt dużym upojeniem alkoholowym.
Ilu ludzi żyje na świecie, tyle zdań i opinii. Prawda jest jednak taka, że nie można tego negować lub krytykować jeśli nie było się tego sprawdzić. Chociaż na chwilę. Każdy klub podkreśla, że nie chodzi tutaj o zmianę tradycji czy chęć zarobku, tylko o dobrą zabawę wśród znajomych, z którymi czasami nie widzimy się nawet i rok. To okazja by poświęcić swój czas nie tylko rodzinie, przyjaciołom, ale także i sobie. Po tygodniowych przygotowaniach, pracach w kuchni i pichcenia jedzenia, każdy z nas marzy o chwilowym tak zwanym „restarcie” gdy może usiąść z grzanym winem, posłuchać dobrej muzyki, zrelaksować się, patrząc jak inni robią to samo. I to z uśmiechem na ustach. Nikt nie odtrąca tradycji, tylko ją udoskonala.
„Party pasterka” co roku zbiera coraz większe grono fanów. Popyt jaki na nią spadł, skłonił właścicieli lokali do tego by i w pierwszy dzień świąt zaserwować poprawiny dla tych którym było mało, lub tych - którzy z różnych przyczyn nie mogli się pojawić wieczór wcześniej. I chociaż ludziom ciężko jest przyjmować nowości, postęp a także rozwój to jednak nie możemy zostać w tyle. Młode pokolenie potrzebuje powiewu świeżości, i jeśli potrafimy zachować umiar i zdrowy rozsądek - to takie przedsięwzięcie, jak „Klubowa pasterka” jak najbardziej powinno coraz częściej pojawiać się w każdym mieście.
Magda Surmacz
Wszystko zaczyna się standardowo. 24 grudnia w każdym domu od samego rana trwają przygotowania do wieczornej kolacji wigilijnej. Jedni ubierają choinkę, inni pieką ciasta a i są też tacy co tylko rozkładają stół i znoszą jedzenie. Kiedy na niebie pojawia się pierwsza gwiazdka rodziny zbierają się razem, odczytują fragment ewangelii i łamią się opłatkiem składając najserdeczniejsze życzenia. Później zaczyna się przysłowiowa „rybna biesiada”. Rozmowy z wujkiem, babcią, ciocią nie mają końca. Wszyscy się uśmiechają i cieszą swoim towarzystwem. W międzyczasie obdarowujemy się prezentami by przed godziną 24 wybrać na pasterkę. I teraz pytanie - tylko dokąd?
Nie chodzi tu tylko o wybór kościoła. Od około 2 lat weszła tzw. „Party Pasterka” robiąca konkurencję, bądź uzupełnienie Bożonarodzeniowej tradycji. Teraz święta można nie tylko spędzić w rodzinnym gronie, ale także na parkiecie z drinkiem, wśród swoich najlepszych przyjaciół. Geneza tego przedsięwzięcia jest prosta i jasna - dobra zabawa oraz odreagowanie świątecznego stresu. I chociaż cała impreza spotyka się z wieloma słowami krytyki, to jednak chętnych na nią nie brakuje.
„Pasterka klubowa” - bo tak również jest nazywana, przyciąga co roku rzesze młodych ludzi, którzy po świątecznej kolacji chcą spalić zjedzone kalorie, ale także poświęcić czas swojej drugiej rodzinie, jaką są znajomi. Większość imprez startuje przed 24:00, tak by każdy mógł nacieszyć się rodziną, a później wyskoczyć na piwo. Kluby i puby prześcigają się w swoich ofertach, więc na brak wyboru i atrakcji narzekać nie można. Kameralnie albo z rozmachem, ale na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
A co na to przeciwnicy? Nietrudno się domyślić, że największe pretensje do całego wydarzenia ma kościół i starsze osoby. Pasterka, to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych, i jak podkreślają - nie powinno się jej zmieniać pod żadnym pozorem. To czas modlitwy, upamiętniania oraz refleksji - nie imprez czy alkoholu. Wystarczająco Polska zaczerpnęła nowości zza oceanu, dodają. Czy mają rację? W pewnym sensie tak, jednak nie każde wyjście do pubu na „Party pasterkę” musi kończyć się mega imprezą i stanowczo zbyt dużym upojeniem alkoholowym.
Ilu ludzi żyje na świecie, tyle zdań i opinii. Prawda jest jednak taka, że nie można tego negować lub krytykować jeśli nie było się tego sprawdzić. Chociaż na chwilę. Każdy klub podkreśla, że nie chodzi tutaj o zmianę tradycji czy chęć zarobku, tylko o dobrą zabawę wśród znajomych, z którymi czasami nie widzimy się nawet i rok. To okazja by poświęcić swój czas nie tylko rodzinie, przyjaciołom, ale także i sobie. Po tygodniowych przygotowaniach, pracach w kuchni i pichcenia jedzenia, każdy z nas marzy o chwilowym tak zwanym „restarcie” gdy może usiąść z grzanym winem, posłuchać dobrej muzyki, zrelaksować się, patrząc jak inni robią to samo. I to z uśmiechem na ustach. Nikt nie odtrąca tradycji, tylko ją udoskonala.
„Party pasterka” co roku zbiera coraz większe grono fanów. Popyt jaki na nią spadł, skłonił właścicieli lokali do tego by i w pierwszy dzień świąt zaserwować poprawiny dla tych którym było mało, lub tych - którzy z różnych przyczyn nie mogli się pojawić wieczór wcześniej. I chociaż ludziom ciężko jest przyjmować nowości, postęp a także rozwój to jednak nie możemy zostać w tyle. Młode pokolenie potrzebuje powiewu świeżości, i jeśli potrafimy zachować umiar i zdrowy rozsądek - to takie przedsięwzięcie, jak „Klubowa pasterka” jak najbardziej powinno coraz częściej pojawiać się w każdym mieście.
Magda Surmacz