Wywiad z Justyną Reczeniedi
- Napisane przez Magdalena Sobczak
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Portal To Ja Kobieta ma przyjemność objąć patronat medialny nad książką Justyny Reczeniedi „Spotkania”. Magdalena Sobczak, prowadząca na naszym portalu dział HISTORIE KOBIET, przygotowała wywiad, aby przybliżyć naszym Czytelniczkom postać autorki oraz jej książkę.
Premiera książki przewidziana jest w połowie czerwca 2012 r., a promocja jej została połączona z koncertem, który odbędzie się w Milanówku w dzień zakończenia roku szkolnego tj. 29 czerwca br. o godz. 20:00 w Milanowskim Centrum Kultury lub – jeśli pogoda dopisze – przed jego siedzibą.
Wstęp na promocję jest wolny. Serdecznie zapraszamy wszystkie Portalowiczki!
Relacja z koncertu promocyjnego książki „Spotkania” Justyny Reczeniedi
Justyna Reczeniedi – solistka Warszawskiej Opery Kameralnej – jest autorką bardzo udanej i pięknie wydanej biografii Bogny Sokorskiej (2011), natomiast ostatnio ukończyła pracę nad zbiorem opowiadań pt. "Spotkania", co jest o tyle oryginalne, że jest przede wszystkim śpiewaczką operową. Ma konkretny dorobek fonograficzny (pięć płyt, współpraca z EMI Music Polska), w klasycznym środowisku muzycznym jest rozpoznawalna. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim, więc wartości literackie są jej również dobrze znane.
Wydawcą książki „Spotkania” Justyny Reczeniedi jest Wydawnictwo ANAGRAM. http://www.anagram.com.pl/
To ja Kobieta:
Skąd pomysł na książkę i o takiej tematyce?
Justyna Reczeniedi:
Uwielbiam pisać! Nawet w szkole podstawowej zajmowałam się tworzeniem jakiś nowelek i bliżej nieokreślonych form literackich. Marzyłam o tym, by to co piszę było czytane i dawało czytelnikowi możliwie wiele satysfakcji. Wydaje mi się, że każdy kto pisze prędzej czy później odczuje pragnienie wydania swojej książki.
To nie jest moja pierwsza publikacja. Rok temu wydałam biografię wielkiej śpiewaczki i mojej profesorki pt. „Bogna Sokorska. Życie i kariera Słowika Warszawy – wspomnienie”. A książka, którą właśnie napisałam to „Spotkania” – sześć opowiadań z życia wziętych. Oczywiście nie z mojego życia! Jednak sytuacje, o których tam czytamy w większości zdarzyły się naprawdę. Tematyka – zwykle podobna: poszukiwanie muzy, natchnienia do pracy twórczej, samotność i przeżywanie uniesień pod wpływem kontaktu z drugim człowiekiem, wreszcie „uganianie się” za miłością... Tematyka, która bliska jest ludziom młodym, zwłaszcza wrażliwym kobietom.
To ja Kobieta:
Dlaczego akurat taki tytuł nosi cykl Pani opowiadań? Z czym wiążą się owe spotkania?
Justyna Reczeniedi:
Myślę, że tytuł oddaje treść książki, bo to naprawdę są spotkania – w podróży, na obcej ziemi, a czasem w muzyce i wierszu... – opisy kontaktów między mężczyznami i kobietami, a także między osobami tej samej płci. Są to relacje często bardzo zawiłe, niejednoznaczne, pozbawione schematów. Spotkania wiążą się z przygodami, z których bohaterowie wyciągają esencję potrzebną im do wyładowania emocji, wzruszeń i artystycznej pracy. I nie są to spotkania wirtualne; rzecz dzieje się w rzeczywistości – książkowej oczywiście.
To ja Kobieta:
Wydaje mi się, ze kreując swoich bohaterów w pierwszej kolejności utożsamiamy się z nimi, czy tak też jest w przypadku „Spotkań”, że owe kobiety prezentują Pani duszę, wartości jakimi Pani kieruje się w życiu?
Justyna Reczeniedi:
No, moje bohaterki są zazwyczaj dość próżne i egzaltowane. Poszukują wrażeń, wykorzystują znajomości, traktując spotkania z ludźmi jako pożywkę dla zaspokojenia chciwości doznań emocjonalnych, ciekawości, a nawet dla zabicia czasu. Z drugiej strony są pracowite, zawsze bardzo umuzykalnione i wrażliwe na odbiór sztuki. Ale moimi bohaterami są nie tylko kobiety. Jedno z opowiadań opisuje relację dwudziestoletniego chłopaka z poznanym w Krakowie Grekiem. I chociaż bohater ten przejawia cechy kobiece, chyba nie sądzicie, że się z nim utożsamiam? Nie, nie chciałabym być tak skupiona na sobie, tak żądna wrażeń i tak reagować na świat jak moi bohaterowie.
To ja Kobieta:
Czy zastosowany w opowiadaniach motyw kobiety podróżniczki, wynika z Pani stylu życia, wypełnionego podróżami zawodowymi?
Justyna Reczeniedi:
Oczywiście, że inspiracją do napisania „Spotkań” były również moje podróże. Jednak gdybym chciała opisać własne eskapady na Daleki Wschód – do Japonii czy na Bliski Wschód – do Libanu, a także na Węgry, do Hiszpanii, Niemiec i Włoch... to musiałabym stworzyć naprawdę opasłe tomisko.
To ja Kobieta:
Pani bohaterki doznają wielu uniesień pod wpływem pogody, ma ona wpływ na ich stan ducha, jaka pora roku z kolei wpływa najlepiej na Pani nastrój?
Justyna Reczeniedi:
O każdej porze roku nadchodzi taki dzień, taki wieczór czy taka noc, że chce się ją kontemplować niemal w nieskończoność... Najbardziej inspirujące dla mnie są letnie, właściwie upalne wieczory, ale lubię też, kiedy leje przez trzy dni bez ustanku i można wtedy zaszyć się w miękkim fotelu z książką i herbatką. Zima też ma swoje uroki, na przykład okres świąteczno-noworoczny, dla większości z nas pełen dobrej energii i radości. Przepadam za wiosną, gdy czuje się w powietrzu zapowiedź nadejścia lepszych dni, jakąś nadzieję, której towarzyszy często przełom w myśleniu. Jesień ze swym ponuractwem i wichurami działa na mnie, ale też na Lenę - bohaterkę jednego z moich opowiadań – dość przygnębiająco. Jednakże właśnie w tym okresie dzieje się coś, co powoduje, że spełniają się jej marzenia. Okazuję się, że nawet najbardziej paskudna pora – zimna i deszczowa – może mieć wiele uroku.
To ja Kobieta:
Opowiadania scala muzyka, w świecie każdej z bohaterek bierze ona czynny udział. Czy przez to, że umiłowała Pani w swoim życiu muzykę, kobiety w „Spotkaniach” posiadają cząstkę Pani pasji?
Justyna Reczeniedi:
Zdecydowanie tak. Tą pasją dzielę się z moimi bohaterami. Prawie każdy z nich gra na jakimś instrumencie. Czasem muzykują tak jak bohaterowie filmu „La strada” Felliniego – na ulicy, ku uciesze przechodniów. I nie robią tego tylko dla pieniędzy, bo uprawianie muzyki poza salą koncertową jest dla nich sposobem na znalezienie bratniej duszy. Jedna z bohaterek Tatiana gra na skrzypcach, druga na flecie, bohater noweli „Costas Pavlides” – na saksofonie. Lena wprawdzie nie gra, ale jest tancerką klasyczną, Katia też nie jest muzykiem-instrumentalistą, a jednak śpiewa. Wszyscy bohaterowie są artystami. Chyba nie umiałabym napisać dobrej książki o człowieku z innego środowiska niż muzyczne. To mi jest po prostu najbliższe.
To ja Kobieta:
Czy rzeczywiście w Pani odczuciu jest tak, że przyjaźń i bezinteresowność to coraz mniej spotykane zjawisko występujące wśród ludzi?
Justyna Reczeniedi:
Nie, chyba trochę przesadziłam. Ale jest mi to bardzo potrzebne, tzn. poczucie, że istnieje bezinteresowność, że można spotkać pięknego człowieka, fascynować się nim i nic od niego nie chcieć. Szukam tego na kartach własnej książki. Czasem zwykła rozmowa zastępuje bohaterom wszystko tzn. zaspokaja ich potrzeby duchowo-emocjonalne, oddala od chęci posiadania, od konsumpcyjnego nastawienia do świata. Podoba mi się to, że bohaterowie potrafią ze sobą milczeć, kontemplować chwilę bez nazywania stanu. I tu rodzi się kwestia do rozstrzygnięcia: „czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?”
To ja Kobieta:
Oprócz istotnych wartości jak przyjaźń, bezinteresowność, w cyklu opowiadań doszukujemy się również aspektu miłości, dość trudnej ponieważ mimo uczucia dwojga osób ich ścieżki nie potrafią się ponownie złączyć. W Pani mniemaniu z czego to wynika, że tak trudno w współczesności być ze sobą?
Justyna Reczeniedi:
Hm... Moi bohaterowie jednak na końcu gdzieś się tam ze sobą łączą. I chociaż jest wiele niedomówień w książce, można się domyśleć, że większość opowiadań kończy się dobrze, tzn. ludzie stają się sobie bliscy. Ale dlaczego często jest tak, że nie mogą być razem? Odpowiedź wydaje mi się prosta (chociaż zależy od wielu czynników): nie wszystko do siebie pasuje, nawet jeśli wydaje się podobne.
To ja Kobieta:
Wszystkie bohaterki borykają się z problemem samotności. Biorąc pod uwagę to jak wielką dawkę przemyśleń daje nam samotność, zastanawiam się czy nie stała się ona przypadkiem motywatorem, dla opisywanych przez Panią kobiet. I dlaczego akurat także samotność łączy losy podróżniczek?
Justyna Reczeniedi:
Tak, samotność jest nieodłącznym atrybutem podróżnika. Samotność nie musi jednak doskwierać. W mojej książce jest ona motywatorem i wartością, dzięki której poznajemy świat. Możemy przyjrzeć się z bliska rzeczom, które zyskują dopiero wtedy, kiedy poświęcimy im więcej uwagi. Samotność niesie w sobie możliwości wykorzystania czasu w sposób twórczy, dogłębny i nierzadko radosny.
To ja Kobieta:
Również młodość przewodniczy w Pani tekstach, młodość naiwnością wypełniona. Czy według Pani naiwność w życiu młodych ludzi to konieczność, która ma nas najpierw sparzyć, by mieć swoje zdanie i racje?
Justyna Reczeniedi:
Lepiej jest, gdy uczymy się na własnych błędach, prawda? Naiwność jest domeną wczesnej młodości, ale można jej uniknąć. Moje bohaterki nie ulegają rozczarowaniu, wręcz przeciwnie – przygody, jakie je spotykają dodają im w pewnym sensie dojrzałości. Przyznaję jednak, że ich reakcje bywają niekiedy naiwne. Ale to nic szkodliwego; po prostu – taki rodzaj postrzegania rzeczywistości.
To ja Kobieta:
Okładka książki to dzieło Macieja Michalskiego i Pani męża. Jak owy rysunek odnosi się do poszczególnych historii? Podobnie jak muzyka ilustracja scala losy opisywanych kobiet? Czy może ukazuje samą Panią poddaną zamyśleniu ?
Justyna Reczeniedi:
Rysunek mojego męża przedstawia kobietę, poddaną zamyśleniu, patrzącą na panoramę miasta. Jest nim Salzburg. Jakoś dziwnie często słyszę, że ta kobieta ma moje proporcje ciała... Nie wchodząc w szczegóły dodam, że pierwotnie miała to być ilustracja do opowiadania „Sinusoida”, którego bohaterka ulega wypadkowi i ma lekko uszkodzoną twarz. Może dlatego nie chce nam jej pokazać? Przecudne, bardzo intensywne są kolory, nadane przez artystę Macieja Michalskiego. Od tej strony ta okładka jest dla mnie jak tango, które towarzyszy bohaterom opowiadania „Milonga del Angel” (to tytuł utworu Astora Piazzoli – przyp. aut.).
To ja Kobieta:
Dla jakiej rzeszy odbiorców skierowane są „Spotkania”? Czego mają nas nauczyć, co pokazać, gdy dobrniemy do ostatnich stron? Czy to lekcja wrażliwości, która powinna wzbudzić w nas refleksje?
Justyna Reczeniedi:
Bardzo pięknie to Pani ujęła: to lekcja wrażliwości, która wzbudza indywidualne doznania i refleksje. Wydaje mi się, że „Spotkania” są skierowane raczej do kobiet, jednak wrażliwy mężczyzna i taki, który będzie chciał wniknąć w kobiecą duszę, na pewno z chęcią sięgnie po tę lekturę.
To ja Kobieta:
Prowadzi Pani program radiowy pt.: „Za kulisami oper i sal koncertowych” i nawiązując do tytułu chciałabym zapytać właśnie jak wygląda owe życie artystki przed występem, bez udziału widzów i słuchaczy ?
Justyna Reczeniedi:
Życie przed występem kojarzy się większości z ogromnym stresem. Owszem, trema towarzyszy artyście zawsze, ilekroć wychodzi na scenę. To normalne i można się do tego najzwyczajniej w świecie przyzwyczaić. Ale nie każdy zdaje sobie sprawę, że to jest w gruncie rzeczy przyjemne doznanie. W dodatku bardzo przyjemne są też czynności, którym się oddajemy przed, nie mówiąc o samym występie. Przede wszystkim dbamy o relaks, by czuć się dobrze – być sytym, wypoczętym, rozluźnionym. Przynajmniej ja to stosuję przed wyjściem na scenę i zawsze działa. Czasem trzeba poleżeć „do góry brzuchem”, poleniuchować, pospacerować, poruszać się dla relaksu. I wreszcie – dobrze skoncentrować się na wykonywanym dziele. Przed występem warto odprężyć się psychicznie, tj. mieć tzw. wolną głowę.
To ja Kobieta:
Czytając Pani biografię zastanawiam się skąd taka zapracowana kobieta, uczestniczka wielu konkursów, występów w Polsce i zagranicą, znajduje czas na pisanie?
Justyna Reczeniedi:
Należę do osób, które stale coś robią, poddając wyobraźnię rozmaitym pomysłom. Mimo to, że doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, potrafię realizować swoje zamierzenia. Nie znoszę nudy. Jestem pełna inicjatywy, świetnie się czuję, kiedy mogę wykonywać kilka projektów na raz. Ale klucz do odpowiedzi na to pytanie tkwi w tym, że ja po prostu kocham to, co robię. Śpiew jest moim życiem. A pisanie? Jedną z form twórczej samorealizacji, która sprawia mi niebywałą frajdę. Wierzę, że czytelnik, który sięgnie po „Spotkania” odczuje ją razem ze mną!
To ja Kobieta:
Dziękuję za wywiad i życzymy wielu sukcesów zarówno na scenie jak i w twórczości.
Magdalena Sobczak
Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!