Jak zmienia się życie w związku gdy pojawia się dziecko - czy to koniec namiętności?
- Napisała Magdalena Zbytek-Książkiewicz
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę

Narodziny dziecka wywracają całe życie do góry nogami. Kiedyś byliśmy tylko we dwoje, wszystko planowaliśmy tylko dla siebie, wolni i spontaniczni.
Teraz słowo „spontaniczni” można schować do szuflady. Mały Szkrab zawładnął nami całkowicie, bo wszystko co się dzieje ma związek wyłącznie z Maluchem.
Zwykłe wyjście do sklepu wymaga nie lada logistycznego zaplanowania - musi być dostosowane do pory posiłków, drzemek, zmiany pieluch. To mały człowieczek zdecyduje kiedy zjemy i kiedy pośpimy (albo i nie). Nie ma czasu na nic innego, zwłaszcza na początku, zanim „ogarniemy się” ze wszystkim.
A jak zmienia się związek?
Na pewno nie na gorsze. Jest inaczej, to fakt ale wcale nie gorzej. To prawda, że na początku MY schodzimy na dalszy plan, nie jesteśmy już sami dla siebie, ale jesteśmy my dwoje dla Malucha, przede wszystkim. Jednak nie oznacza to wcale, że namiętność wtedy wygasa. Jeżeli odpowiednio ją pielęgnujemy, to po krótkim uśpieniu, wraca, czasem z większą nawet siłą.
Przecież namiętność to też czuły pocałunek ot tak, po prostu, to przytulenie gdy jest się już naprawdę zmęczonym, to ukradkowy dotyk, czuły gest. Namiętność na takim etapie życia nie musi kojarzyć się wyłącznie z dzikim i namiętnym seksem. To tak naprawdę nasz sposób bycia razem. I w dodatku w nowym, innym już teraz życiu.
Często seks po porodzie przez dłuższy czas jest na bardzo dalekim planie, bo nie ma czasu, bo jest zmęczenie, ból, strach jak to teraz będzie.
Przecież urodziłam dziecko, zmieniłam się „tam”, zmieniłam się w ogóle. Jak partner mnie przyjmie, czy będzie inaczej, czy będę w jego oczach mniej atrakcyjna? Te pytania zadaje sobie każda kobieta, która urodziła dziecko. Nie jest łatwo obudzić w sobie tę kocicę, która królowała w sypialni przed ciążą.
Czasem jest i tak, że dla kobiety poród i ból mu towarzyszący jest tak traumatycznym przeżyciem, że boi się zbliżenia, często nawet boi się kolejnej ciąży.
Powiedzmy sobie szczerze, ostatnie uczucie jakie towarzyszy kobiecie po ciąży i porodzie to brak poczucia własnej atrakcyjności. Figura już nie ta, kilka dodatkowych kilogramów tu i ówdzie które wymagają czasu i pracy, by zniknęły. Do tego często brak czasu na wybranie się do kosmetyczki, na zakupy by odświeżyć garderobę i ubrać „nową” siebie.
Tylko często to wyłącznie nasz punkt widzenia. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, jak widzi nas ukochany mężczyzna.
Zapytałam kiedyś kilku znajomych mężczyzn, jak widzą swoje ukochane po urodzeniu dzieci. Odpowiedzieli niemalże zgodnie, że zdecydowanie zmienił się stopień atrakcyjności ich partnerek, ale nie na niższy lecz na wyższy. Przede wszystkim mają dla małżonek wiele szacunku za to, że pokonały trud porodu. Nie wszyscy Panowie towarzyszyli przy porodzie, ale Ci którzy byli na porodówce zdecydowanie tego nie żałują, bo na własne oczy widzieli, ile kobieta musi znieść. Za to właśnie je uwielbiają i podziwiają. Ponadto wszystkie krągłości, które zyskały, zdecydowanie dodały im seksapilu a kobieta karmiąca to już w ogóle cud!:)
Ja, osobiście podchodzę do tego wydarzenia tak, że dzięki naszej miłości powstało nowe życie, „nasze” maleńkie życie. To sprawiło, ze nasz związek rozkwitł na nowo. Nieważne, że często nie ma czasu lub siły by sobie to okazać. Jednak te momenty, kiedy mamy czas tylko dla siebie, są magiczne, wykradzione, czasem długo wyczekiwane, ale dzięki temu tak wyjątkowe.
Wiem, że są i tacy mężczyźni, którzy towarzyszą partnerce przy porodzie a później ich zainteresowanie nią znika, bo widzieli ją w tych ciężkich chwilach. Ja osobiście nie znam takich mężczyzn, na szczęście.
Nie ma jednej recepty na namiętność w związku, gdy powiększa się rodzina. Każda para musi sama znaleźć swój złoty środek. Ale naprawdę nie jest to takie trudne, czasem tylko potrzeba trochę czasu, bo wielkie rzeczy nigdy nie powstawały „ot tak”.
Można przecież od czasu do czasu wygospodarować chwilę na kolację we dwoje, przy świecach, jak za dawnych czasów. Wbrew pozorom to nie takie trudne, gdy Maluch idzie spać trzeba tylko znaleźć trochę sił, by od razu nie usnąć ze zmęczenia. Wiadomo, że chwile które były kiedyś, już długo nie wrócą, ale to nie znaczy, że te nowe nie przyniosą szczęścia.
Im więcej nad czymś pracujemy, tym później bardziej to cenimy.
Najważniejsze jest jedno – pamiętajmy, że dziecko rodzimy nie dla siebie, lecz to nasz dar dla świata. Kiedyś ono pójdzie swoją drogą, usamodzielni się, założy własną rodzinę. Nie będzie z nami wiecznie.
A MY? Zostaniemy wtedy znów sami, we dwoje. Czy nie warto więc każdego dnia pracować nad tym, by w przyszłości nadal się kochać i umieć spędzać razem czas? By wtedy wciąż umieć cieszyć się sobą? Małżeństwo i namiętność nie kończą się wraz z pojawieniem potomka, to dopiero początek wspólnego, zupełnie innego, ale jakże pięknego życia.
Namiętność jest jak piękny kwiat, bez pielęgnacji i systematycznej pracy nie przetrwa. Warto więc znaleźć w sobie siłę, a przecież we dwoje zawsze łatwiej!
Magdalena Zbytek-Książkiewicz, 30l.
Komentarze