Menu

logo tjk main 

Kłóćmy się mądrze

Kłóćmy się mądrze

Nie da się ich uniknąć nawet w najlepszych związkach. Czasem są krótkie, błahe i łatwo po nich przejść do porządku dziennego. Nieraz jednak można porównać je do prawdziwej burzy, najpierw niegroźne błyski, następnie potężne gromy rzucane pod adresem jednej lub obydwu osób, potem przeraźliwa cisza.

O czym mowa? O kłótniach. Tych małych sprzeczkach, które powodują niewielkie spięcia i zwykle nie wywołują dużych szkód, jak i o tych poważnych, raniących uczucia i wyniszczających związek.

Odpowiedź na pytanie - dlaczego powstają i są obecne w naszym życiu niemal codziennie, nie powinna nikogo dziwić. Przecież gdy łączy się dwoje ludzi, mających dotąd swoje odrębne światy, przyzwyczajenia, poglądy, to każde ze stron broni swojego punktu widzenia..

Złościsz się, że ukochany zostawia porozrzucane rzeczy po pokoju, albo brudne naczynia na stole? Może w jego rodzinnym domu robiła to za niego mama, a z kolei u Ciebie panowała żelazna zasada, że każdy sprząta po sobie. On jest zaskoczony, że zwracasz mu uwagę, ty wściekła, bo nauczona jesteś porządku, a widok po raz kolejny samotnie pozostawionego talerza z okruchami doprowadza Cię do szewskiej pasji.

O ile takie problemy nieco łatwiej rozwiązać, choć też potrzeba odrobiny wysiłku i dobrej woli, by pozbyć się złych nawyków, o tyle z różnicami charakteru już trudniej sobie poradzić. Każdy człowiek jest inny, posiada swoje cechy, z którymi się rodzi. Kiedy wiążą się ze sobą dwie zupełnie różne osoby, o odmiennych temperamentach, często mają kłopot, by się porozumieć.

Przypuśćmy, że jeden z partnerów jest spokojny, zamknięty w sobie, rozważny, woli pięć razy pomyśleć, zanim podejmie decyzję. Natomiast drugi to wulkan energii, usta mu się nie zamykają, wszystko chce zaraz, teraz, najpierw coś zrobi, dopiero potem przemyśli. Wydawać by się mogło, że nie ma szans, by byli ze sobą szczęśliwi, jednak w prawdziwym i trwałym związku chodzi o to, by z dwóch różnych ścieżek utworzyć jedną, którą będziemy wspólnie kroczyć przez życie. Jak zatem rozwiązywać problemy wynikające z różnicy zdań?

Pierwszą i podstawową zasadą jest komunikacja. Rozmawiajmy szczerze, mówmy, co nam się nie podoba, przedstawmy swoje racje, nie oczekujmy, że druga osoba się domyśli o co nam chodzi oraz wysłuchajmy, co ma do powiedzenia, nie przerywajmy jej. Kłótnia to nie monolog, polegający na wykrzyczeniu swego żalu, ale próba znalezienia kompromisu, by sytuacja się więcej nie powtórzyła. Nieraz w pierwszej chwili ciężko pohamować agresję, w złości mówimy różne nieprzyjemne rzeczy, nie dlatego, że chcemy się nawzajem skrzywdzić, ale by dać upust swoim emocjom, nad którymi w danym momencie nie panujemy. Kiedy ochłoniemy, zdajemy sobie nagle sprawę, jak wielką przykrość wyrządziliśmy partnerowi, tak naprawdę wcale nie mając takiego zamiaru. I nawet kiedy przyznamy się do błędu, przeprosimy, to bolesne obelgi pozostawią po sobie nutkę goryczy i trudno będzie o nich zapomnieć.

Istotne jest również, by w naszych potyczkach nie uczestniczyły osoby trzecie. Zamiast poruszać ważne kwestie na uroczystości rodzinnej, bądź na spotkaniu ze znajomymi, lepiej poczekajmy, aż zostaniemy sami. To są nasze sprawy i nikt nie musi być ich świadkiem. Starajmy się też nie angażować nikogo, by udzielał nam porad. Naszą kobiecą naturą jest zwierzyć się najlepszej przyjaciółce, lub, jak zauważyłam ostatnio modne są przeróżne fora internetowe, gdzie zarówno kobiety, jak i mężczyźni opisują swoje problemy i proszą o opinię, jak należy postąpić w danej sytuacji. Wydaje nam się, że obca osoba, stojąca z boku, obiektywnie ją oceni, ale zapominamy, że właśnie ktoś taki nie zna naszych uczuć, łatwiej jest mu powiedzieć „zostaw go, bo on się nigdy nie zmieni, nie szanuje Twojego zdania, po co się męczysz”. Nie myśli o tym, jak bardzo jesteś zakochana, ile razem przeszliście, jak wiele Was łączy i jak bardzo Wam zależy, by być razem. To nie jest dobra droga, poczujesz się tylko bardziej sfrustrowana i zagubiona skupiając się na tym, czy dokonałaś dobrego wyboru, a nie jak dojść do porozumienia.

Na dość ciekawy pomysł wpadł Tomek, lat 35:
„Kłóciliśmy się z żoną prawie każdego dnia, o wszystko. W końcu doszło do tego, że zostawałem dłużej w pracy, bo nie chciało mi się wracać do domu, gdzie panowała grobowa atmosfera, aż do kolejnego wybuchu. Jednak pewnego dnia usiadłem w samotności i zastanowiłem się, jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie było w nim Joasi. Jak bardzo by mi jej brakowało, ile mamy wspomnień, przegadanych do świtu nocy, wspólnych planów. Wieczorem powiedziałem jej o swoich przemyśleniach, wyjaśniliśmy sobie, co nas w sobie denerwuje i postanowiliśmy spróbować to zmienić. Od tego czasu jest między nami dużo lepiej, a ja nie wymyślam już powodów, by się spóźniać do domu”.

Celem każdego sporu nie jest wzajemne narzucanie własnego zdania i prześciganie się w pretensjach, ale zrozumienie i akceptacja poglądów innej osoby. Nie traktujmy kłótni jako osobistej walki o swoje przekonania, ustępujmy, ale też oczekujmy ustępstw z drugiej strony. I najważniejsza rzecz- wybaczajmy. Tu nie chodzi o to, kto głośniej trzaśnie drzwiami, a kto pierwszy wyciągnie rękę do zgody. Nie licytujmy, które z nas bardziej zawiniło, nikt nie jest doskonały i wszyscy popełniamy błędy, ale zamiast nieustannie je wytykać, lepiej wspólnie popracować nad tym, by ich było mniej. Postarajmy się, by starcie dwóch różnych charakterów, zamiast samych szkód przyniosło też korzyść- przekonanie, że razem jesteśmy w stanie pokonać każdą przeszkodę!

Agnieszka Witkowska, 31l.




2-12


 

Ten artykuł oraz wiele ciekawych innych przeczytasz w naszym
magazynie-miesięczniku TO JA KOBIETA. ZAPRASZAMY!

powrót na górę