Menu

logo tjk main 

Jak mężczyzna mówi "kocham" - czy potrafimy rozpracować ten szyfr?

Jak mężczyzna mówi "kocham" - czy potrafimy rozpracować ten szyfr? onet.pl
Wiele kobiet marzy, by ukochany wyznawał jej miłość każdego dnia jak w romantycznym niekończącym się filmie. Na początku związku kiedy hormony szczęścia sięgają zenitu, a motyle w brzuchu nas nie opuszczają, faktycznie tak jest. Jednak z czasem, uczucie „powszednieje" a stan zakochania przechodzi w miłość, wtedy słowa pojawiają się dużo rzadziej. Czy oznacza to koniec uczucia? Czy są inne sposoby, jakimi posługuje się mężczyzna by powiedzieć magiczne „kocham"?

Mężczyźni dużo częściej okazują to co czują, bez użycia słów. Zwyczajnie uznają je za zbyteczne na dalszym etapie związku i są zdania, że uczucie można pokazać w zupełnie inny sposób. Niestety my, kobiety często nie dostrzegamy tego, uważając, że tylko słowa są w stanie zapewnić nas o Jego wielkiej miłości. Tymczasem partner stara się i stara... a my wciąż mamy pretensje, że coraz rzadziej słyszymy te upragnione, magiczne słowa.

Zbyt częste mówienie „kocham cię" sprawia, że traci ono swoją magię i staje się takie zwyczajne, jak codzienne „dzień dobry". Przecież słowa to nie wszystko. Nasz ukochany nie musi każdego dnia klęczeć przed nami z bukietem kwiatów i wierszami zapewniać nas o niekończącej, głębokiej miłości. Mężczyźni są skonstruowani zupełnie inaczej niż my kobiety. To my uwielbiamy rozprawiać godzinami na każdy temat i dzielić włos na czworo, analizując dokładnie każde jego (nie)wypowiedziane słowa. Oni wolą po prostu działać. Wychodzą z założenia, że po co mają tylko mówić, jeśli mogą zwyczajnie udowodnić że im zależy. To wymaga dużo więcej wysiłku, a przy okazji pozwala ujawnić ich nieograniczoną kreatywność.

Czasem są to zwyczajne i niepozorne gesty. Niestety często my kobiety nie dostrzegamy ich „drugiego dna" i tu właśnie jest największy problem. Zacznijmy więc zauważać, to że nasz mężczyzna się stara i doceniajmy najprostsze niewerbalne komunikaty, jakie wykorzystuje w relacjach z nami.

Jeśli w sobotni poranek zamiast dłużej pospać, biegnie do sklepu po świeże bułeczki i przygotowuje nam pyszne śniadanie (niekoniecznie do łóżka) to czy to nie jest wyraz miłości? Kiedy umyje nam samochód, lub zatankuje nam bak do pełna, bo wie, że my nie lubimy tego robić, cierpliwie poczeka przed przymierzalnią w sklepie żeby powiedzieć nam, że w każdej z 10 sukienek, które mierzyłyśmy wyglądamy bosko - czy to naprawdę nie jest oczywiste, że w ten sposób pokazuje nam jak mu zależy? Zakochani mężczyźni często robią rzeczy, o których kiedyś w ogóle by nie pomyśleli i o które sami siebie by nie podejrzewali.

Jeżeli w każdych planach jesteśmy „my" a nie już „on i kumple", gdy potrafi dzielnie wytrwać w kinie na filmie, który my wybierzemy lub ugotować nam pyszny rosół, gdy leżymy chore w łóżku, albo mamy jeden z tych „kiepskich dni". Lub gdy zwyczajnie potrafi nas mocno przytulić, kiedy jest nam źle - te wszystkie gesty, czasem tak zwyczajne i nieteatralne potrafią powiedzieć dużo więcej niż słowa.

By nie przejść ze skrajności w skrajność najlepiej jest znaleźć równowagę między słowami a czynami. Słowo „kocham" ma magiczną moc, ale tylko wtedy gdy nie pojawia się za często. Czasem lepiej jest poczuć niedosyt, niż cierpieć na przesyt.

Mężczyźni nie zawsze są romantykami rodem z komedii romantycznych, które często kreują nam wyimaginowany obraz faceta. Rzeczywistość jest przecież zupełnie inna i nie trwa 90 minut, jak standardowy film. Mamy więc całe życie na to, by nauczyć się szyfru jakim posługuje się nasz ukochany, żeby każdego dnia pokazać nam jak bardzo nas kocha. Miłość polega na tym, aby razem dzielić radości a także smutki, kochać zawsze bez względu na wszystko. Sztuką jest, nie mówić o niej, lecz ją pokazać i pielęgnować nawet codziennymi, zwyczajnymi rytuałami. To daje jej prawdziwą siłę, sprawia, że jest czymś wyjątkowym. Niech słowo „kocham" będzie jedynie uzupełnieniem całości, a nie jej substytutem.

To, że czasem mężczyzna nie mówi, nie znaczy że nie czuje. Jeśli brakuje nam słowa „kocham" porozmawiajmy szczerze z partnerem o naszych obawach, pragnieniach, ale nie szukajmy zaraz drugiego, ukrytego dna (którego zapewne i tak nie ma). Nauczmy się widzieć to, co pozornie nie jest niczym szczególnie romantycznym, a tak naprawdę znaczy tak wiele. Szkoda czasu na szukanie dziury w całym i patrzenie na świat przez pryzmat filmowych kreacji. Rzeczywistość ma nam do zaoferowania dużo więcej i z tego czerpmy siłę, by jak najmocniej kochać. Bądźmy bardziej wyrozumiałe dla naszych mężczyzn, oni często mają naprawdę niełatwe zadanie by nas zadowolić i uszczęśliwić. Odrobina taryfy ulgowej oraz docenianie ich starań z pewnością dodadzą im skrzydeł. Obie strony na tym skorzystają!

Magdalena Zbytek-Książkiewicz, 30l.
powrót na górę