Menu

logo tjk main 

Tak dbają o siebie mężczyźni

Tak dbają o siebie mężczyźni

Podobno prawdziwy mężczyzna musi pozostawiać po sobie swój zapach. Większość kobiet, słysząc tę teorię, wzdryga się zniesmaczona, ale statystyki są nieubłagane: co 4. Polak nie dba o higienę osobistą. Czy naprawdę jest tak źle? Jak nasi mężczyźni dbają o swój wygląd, higienę oraz kondycję?

Bartek przyznaje szczerze, że nie poświęca na higienę zbyt dużo czasu. Prysznic zajmuje mu 3 minuty, ale do łazienki nie zagląda zbyt często. Za to na jego półce w łazience obowiązkowo muszą stać antyperspirant i woda toaletowa.

– Nie zawsze mam czas, żeby wskoczyć pod prysznic, więc dezodorant zastępuje mi mycie. To nie tak, że się w ogóle nie myję – normalne, że nie chcę nosić ksywy "śmierdziuch". Ale jak siedzę cały dzień w domu, to przecież nie mam jak się ubrudzić czy spocić. Po co marnować wodę i czas? – pyta retorycznie.– Zresztą, częste mycie skraca życie, skóra się zdziera, człowiek umiera – dodaje żartobliwie.

Mateusz nie boi się wody, ale czasem budzi się, gdy w szafce zaczyna brakować czystych ubrań i bielizny. Ponieważ pobliska pralnia wychodzi trochę drogo, pakuje wszystko w torbę i wywozi do domu, do mamy. – To kwestia kilku dni, żeby przetrzymać do weekendu, a potem znów mam czyste ciuchy na cały miesiąc. To i tak nie tak źle. W akademiku, gdzie mieszkam, chłopaki chodzą po dwa dni w jednych majtkach, a czasem przewracają je na drugą stronę – bo tam są przecież czyste – i robią to samo. Ekonomicznie – śmieje się.

"Prawdziwy" mężczyzna
Mit "prawdziwego" mężczyzny funkcjonuje w świadomości społecznej od lat i wciąż ma się dobrze. Kult naturalnych feromonów, rzadki kontakt z wodą, unikanie kosmetyków, przywiązanie do "swojskiej" odzieży, brak ruchu i większych przejawów aktywności fizycznej, a w konsekwencji "ciąża gastronomiczna" – to najczęstsze grzeszki panów, którzy nie skupiają większej uwagi na własnym wyglądzie. Choć z roku na rok postawy Polaków względem pielęgnacji ulegają poprawie, kwestia ta w dalszym ciągu jest solą w oku wszystkich, którzy z "prawdziwymi" mężczyznami mają na co dzień do czynienia.

– Faceci nie zdają sobie sprawy, że nawet jednodniowa absencja w wannie jest doskonale wyczuwalna, szczególnie w lecie – mówi Kamila, która pracuje w firmie informatycznej, zdominowanej przez mężczyzn. – Perfumy nic nie zmieniają – pot czuć naprawdę intensywnie. Poza tym samo mycie i tak nie wystarcza, dobrze byłoby jeszcze czasem prać ciuchy, bo co z tego, że pod spodem czysto, skoro na wierzchu wioną przepocone ubrania? To obrzydliwe – twierdzi.

– Prawdziwi mężczyźni… – wzdycha Ula. – Pochodzę z niewielkiej wioski, gdzie takich jest na pęczki. Prężą muskuły, które nigdy nie widziały siłowni, pozują, jacy to nie są silni, a wysiadają po kilkunastu pompkach i łapią zadyszkę, gdy przebiegną się do monopolowego. Całymi wieczorami przesiadują z kumplami, obowiązkowo przy piwku albo "czystej", bo inną wstyd pić i przechwalają się zdobytymi laskami. Na dyskotece ściągają koszulki i tańczą, napinając klaty i czekając na rój spragnionych ich męskości panienek. Lansik. A powiedz im, że daleko im do prawdziwego macho, to tylko bluzgi słychać. Prawda w oczy kole – śmieje się.

Nawyki higieniczne Polaków
Całościowy obraz higienicznych nawyków Polaków nie cieszy się dziś większym zainteresowaniem badaczy. Ostatni raport rzucający światło na kwestię higieny osobistej został opracowany przez Państwowy Zakład Higieny ponad 10 lat temu. Wyniki badań przerażały – codzienne mycie ciała było zwyczajem zaledwie połowy ankietowanych, o włosy każdego dnia dbało 40 proc., co 10. badany Polak brał gruntowną kąpiel tylko kilka razy w miesiącu, tyle samo respondentów sięgało po szczoteczkę do zębów rzadziej niż raz dziennie.

Podobne postawy Polacy przejawiali względem zmiany bielizny – codziennie zmieniało ją 65,1 proc. (majtki, slipy) i 72,5 proc. (rajstopy, pończochy, skarpety) respondentów, ale blisko co 4. robił to tylko kilka razy w tygodniu. Powściągliwie podchodzono także do użytkowania przyborów toaletowych – choć połowa ankietowanych deklarowała codzienne stosowanie dezodorantów, aż 20 proc. nigdy po nie nie sięgnęło.

Jak zwyczaje higieniczne Polaków wyglądają dziś? Czy panowie ugięli się pod naporem konsumpcjonizmu, lansowania atrakcyjności fizycznej i mody naśladowania idealnie prezentujących się celebrytów? O tym na razie można wyrokować jedynie na podstawie własnych obserwacji.

"Lustereczko, powiedz przecie…"
Kobiety przez całe dziesięciolecia narzekały, że ich mężczyźni o siebie nie dbają. Robiły, co mogły, by choć w małym stopniu "uprzyjemnić" sobie życie – prały, prasowały, kupowały sugestywne prezenty, dyskretnie zapędzały ukochanych do łazienek. Choć do wymarzonego efektu wciąż daleko, niektórzy panowie zbyt mocno wzięli sobie te aluzje do serca. Dziś wielu z nich nie tylko o siebie dba, ale i nierzadko prześciga swoje partnerki w pielęgnowaniu i poprawianiu swojej urody.

Robert spędza w łazience co najmniej dwie godziny dziennie, przed wyjściem na imprezę nawet trochę dłużej. Jego półka ugina się pod naporem markowych kosmetyków: są kremy i maseczki, jest fluid do twarzy, korektor maskujący wypryski, żel do włosów, obowiązkowo drogie perfumy. Nie rozstaje się z ochronną pomadką do ust – nosząc ją w kieszeni chce mieć pewność, że dziewczyna nie wzdrygnie się na widok jego spierzchniętych ust. Jest stałym bywalcem solarium, ale żeby nie męczyć skóry, inwestuje też w samoopalacze. Nie stroni od kosmetyczki, bo – jak przekonuje – samodzielna depilacja jest męcząca i nie przynosi tak dobrych efektów.

– Wiem, jak to brzmi, ale nie jestem gejem – zapewnia. – Po prostu lubię o siebie dbać. Kumple czasem dziwnie na mnie patrzą, a za moimi plecami pewnie sypią wyzwiskami, z których "zniewieściały" to komplement, ale mam to gdzieś. Podobam się dziewczynom i to najważniejsze – przyznaje otwarcie.

Justyna nie ukrywa zażenowania: – Depilacja u faceta? W dodatku u kosmetyczki? Nawet ja zaglądam do salonu sporadycznie… To niedopuszczalne, żeby mężczyzna był gładki jak niemowlę. Ja rozumiem – zarost, w ostateczności lekka regulacja w okolicach intymnych, ale owłosienie to w końcu symbol męskości. Co to za przyjemność tulić się do faceta, który nie ma nic na klacie i drapie cię, bo mu włosy na nogach odrastają? Ohyda – ocenia.

Homo czy metro?
Metroseksualizm – jako styl życia młodych, inwestujących w swój wygląd mężczyzn – po raz pierwszy został zauważony w połowie lat 90. Mark Simpson, felietonista "The Independent", który jest autorem terminu, zwrócił uwagę na nowy trend wśród młodych mężczyzn mieszkających w wielkich miastach (stąd przyrostek metro-), przejawiający się w nietypowym – jak na mężczyznę – przywiązaniu do własnego wyglądu i zabiegania o wzrost atrakcyjności własnej cielesności.

Przez wielu mylnie kojarzony z homoseksualizmem, metroseksualizm nie występuje przeciwko cechom przypisywanym na ogół mężczyznom, ale akcentuje typowo kobiecą troskę o ciało. Mężczyźni metroseksualni są stałymi klientami markowych butików i drogerii kosmetycznych, chętnie poddają swoje ciała zabiegom upiększającym (depilacja, masaże, sztuczne opalanie), uprawiają sporty i codziennie pracują nad swoim ciałem w siłowni.

Jeszcze kilka lat temu uważano, że mężczyźni spędzający dużo czasu na siłowni rujnują swoje zdrowie i zmierzają prostą drogą ku bigoreksji (zaburzenie, polegające na nadmiernym koncentrowaniu się na przyroście własnej muskulatury – przyp. red.). Dziś regularne ćwiczenia siłowe traktowane są jako inwestycja w siebie i oznaka prowadzenia zdrowego trybu życia. Jak wynika z badania CBOS "Polak zadbany – troska o sylwetkę i własne ciało" (BS/130/2009), dbanie o własny wygląd nie ma wiele wspólnego z kategorią męskości – tylko co 10. ankietowany uważa, że panowie nadmiernie troszczący się o swoje ciała są niemęscy. Aż 83 proc. natomiast przekonuje, że nie ma nic niezwykłego w tym, że panowie dbają o swój wygląd.

– Mam kumpla, który jest metro – Pomijając to, że przygląda się w każdym napotkanym lusterku, to w sumie spoko gość– ocenia Zbyszek. – Często gramy razem w piłkę, wyskoczymy na siłkę czy basen. Nie kumam tylko jego fazy na kaloryfer na brzuchu – morderczy trening i ścisła dieta nikomu nie wychodzą na dobre. I to zakładanie mniejszych o rozmiar koszulek, żeby podkreślić mięśnie… Niby ogarnięty facet, ale nie można mu przemówić do rozsądku – twierdzi, że panny to kochają. Może i kochają, ale jakoś żadnej na dłużej przy sobie nie utrzymał. Może uciekają, bo siedzi w łazience dłużej od nich? – śmieje się.

Jak na faceta przystało
Marek twierdzi, że we wszystkim należy zachować równowagę. Prysznic, umyte włosy i zęby, czyste i krótkie paznokcie, schludny ubiór i jakikolwiek sport – to absolutne minimum, by czuć się dobrze i nie straszyć dziewczyn. – Normalny facet dba o siebie, ale tyle, ile powinien. Czasem wyskoczy do galerii po jakiś ciuch, choć najczęściej przy okazji zakupów, które robi partnerka, kupi nową wodą kolońską i popodziwia swoje mięśnie przed lustrem. Do fryzjera wpadnie w przerwie od zajęć czy pracy, a salon kosmetyczny ogląda tylko od frontu, gdy odwozi tam dziewczynę – opowiada. Ale, jak się okazuje, „normalny” facet nie jest też wolny od dylematów.

– Problem z depilacją to jedna z kwestii szeroko dyskutowanych w gronie facetów. No bo pomyśl sobie, jakbyście wy, dziewczyny, miały w takie upały chodzić zarośnięte? No właśnie. Nam też gorąco, chętnie byśmy tu i ówdzie się owłosienia pozbyli, ale jak to zrobić, żeby nie dostać wiadomej ksywy? – pyta retorycznie Marek.

– Rzeczywiście, jest to jakiś argument – przyznaje Hania. – Osobiście nie wymagam od mojego chłopaka, żeby się golił czy jakoś strasznie o siebie dbał, ale miło mi, gdy widzę, że o coś zadbał, żeby mi się bardziej podobać. Zresztą, nie oszukujmy się, faceci też się czasem przejmują, gdy na środku twarzy wyskoczy im pryszcz albo mają wysuszone dłonie czy usta. Jaki problem, żeby "pożyczyli" sobie trochę kremu do rąk czy korektora? Byle po kryjomu – przyzwala ze śmiechem.

Kultywowanie mitu "prawdziwego" mężczyzny i metroseksualizm to przykłady skrajne. Jak przekonuje Marek, w rzeczywistości najwięcej jest takich chłopaków jak on – dbających o siebie tyle, ile trzeba, mających swoje dziwactwa i borykających się z problemem, jak nie odstraszyć kobiet niedbałością lub – przeciwnie – zbytnią troską o swój wygląd. – Złoty środek? – pyta Justyna. – Odpowiedź jest prosta: mężczyzno, nie dbaj o siebie więcej niż dba o siebie twoja dziewczyna…

Paulina Wójtowicz

sympatia


powrót na górę