Koszmarna randka - tak lepiej nie wyglądaj na pierwszym spotkaniu!
- Napisane przez sympatia.pl
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
- Spóźniła się 2 godziny. Co najmniej 3 wałki tłuszczu i braki w uzębieniu. Gdy rozmawialiśmy przed seansem, "zalotnie" dotknęła swoich rudych włosów, a pod pachą plama wielkości piłki do ręcznej...Oto, jak lepiej nie wyglądać podczas randki.
"Zdejm okulary, to coś z ciebie będzie"
Recepty na to, jak powinniśmy wyglądać na pierwszej randce oczywiście nie ma. Chciałoby się powiedzieć – przecież nasz wygląd i strój to nasza sprawa i nikomu nic do tego. Owszem – prawdopodobnie nasz strój nie będzie dla nikogo żenujący ani szokujący, jeśli w parze za nim pójdzie określony sposób zachowania czy choćby tłumaczące go pasje… choć i tutaj radzimy naprawdę dużą ostrożność.
Jak twierdzi Osobista Stylistka OSA - każdy ma swój antyfetysz, czyli taką rzecz, której po prostu nie jest w stanie zaakceptować w wyglądzie drugiej osoby podczas pierwszej randki. – Jednych mężczyzn odstręczają białe kozaczki, innych awangardowe buty od projektantów ("całkiem fajna z niej laska, ale te buty - jak ja się z nią pokażę?"). Sama spotkałam się z niewybrednym komentarzem, nie na randce, a na ulicy, dotyczącym moich ukochanych okularów Gucci: "ej, mała, zdejm te okulary, to może coś z Ciebie będzie" - postanowił zagadać pewien pan. A myślałam, że jestem taka stylowa. Widocznie nie dla wszystkich.
Pierwsza randka to nie polowanie na dzikiego zwierza ani gonitwa za wodnym ptactwem w samym środku puszczy –wielgaśne, rozciągnięte bojówki i gumowce po kolana możemy więc sobie odpuścić. Spotkanie z nowo poznaną dziewczyną to nie wypad za miasto z kumplami czy rybki – kolorowe, krótkie gatki odsłaniające przed światem większość twoich skarbów czy swoją wierną przyjaciółkę – kraciastą koszulę – też spokojnie możesz dać wolne.
Pierwsza randka to sytuacja wyjątkowa – jakkolwiek „na luzie” do niej podchodzisz. Odrobina klasy i szacunku dla drugiej strony jest więc niezbędna ;)
"Nawet kominiarz bierze kąpiel"
- Jestem mechanikiem i brud zza paznokci znika mi tylko w trakcie urlopu – tłumaczy rigmec. - Jak szedłem na randkę, to dziewczyny zawsze się mnie pytały o ręce. Tylko jedna to dyskretnie przemilczała, bo jej ojciec był mechanikiem. Już 16 lat jesteśmy małżeństwem.
Odpowiada mu osoba w nicku takie jest życie. - Przed randką to nawet kominiarz bierze kąpiel - więc dziwię się, że ci nie przyszło do głowy wyczyszczenie paznokci – pisze. - Dbanie o własny wygląd mówi poniekąd o tym, na ile się sami staramy i na ile nam zależy. Im "łatwiejszy" obiekt, tym większa tolerancja co do jego niedoskonałości – brutalne, lecz prawdziwe.
Oczywiście, możesz mieć równie wiele szczęścia i trafić na osobę, której twoja dbałość o schludny wygląd nie będzie mieć wielkiego znaczenia. Pomyśl jednak, jak wiele osób możesz do siebie zrazić już na wstępie? Pamiętaj, że czysto wyglądać warto przy każdej okazji – a umówmy się, że randka to okazja wyjątkowa. To niejako wyraz szacunku dla osoby, z którą się umawiasz, której ściskasz dłoń na przywitanie, z którą idziesz do lokalu i jesz kolację.
Jeśli nie możesz pochwalić się superwyglądem tak na co dzień, może warto poświęcić nieco czasu na to, by dobrze się zaprezentować i nie wprawiać innych w zakłopotanie?
- Umówiłam się przez internet z panem bez nogi – wspomina Kika. – Nic wcześniej nie powiedział o swoim kalectwie. Podjechał samochodem, czekał tam na mnie. Kiedy zaproponowałam spacer, pogłaskał się po udzie, na którym kończyła się noga, dopiero wtedy zorientowałam się. Reszta była też nieprzyjemna.
W całej sytuacji nie chodzi oczywiście o niepełnosprawność, lecz o szczerość wobec osoby, z którą się umawiamy. Skoro doszło między nami do spotkania, to znaczy, że w jakiś sposób już się polubiliśmy, coś o sobie wiemy i chcemy pogłębić tę znajomość. Jeśli zaczniemy ją od kłamstwa – bez względu na to, czy chodzi o wygląd, stan cywilny i inne sprawy, możesz mieć pewność, że znajomość skończy się tak szybko, jak się zaczęła.
Parasol bez deszczu
- Zaprosił mnie kolega z pracy – wspomina Agna. – To miała być zwykła kawa. Nie znaliśmy się zbyt dobrze, bo pracowaliśmy w dużej firmie, w różnych działach. Przyszedł na spotkanie i czułam, jakby wyszedł dopiero z siłowni… Śmierdziało od niego strasznie i ciężko było mi z nim wysiedzieć, mimo że tak naprawdę miło się rozmawiało…
Z kolei Awe tak wspomina swoją pierwszą randkę. – Spotkanie na Starówce. Ogromny, czarny parasol większy od właściciela, plastikowe, czarne sportowe buty z zadartymi do góry noskami i za krótkie spodnie. Z wrażenia patrzyłam mu w oczy, żeby nie patrzeć w dół. I niestety, nie padało.
Wygląd to jednak nie wszystko, o czym przekonała się Justysia. - Kiedy odprowadził mnie do domu, zaprosiłam go do środka z grzeczności. On też chciał być dobrze wychowany i zdjął buty. Myślałam, że padnę. Po tej krótkiej na szczęście wizycie godzinę wietrzyłam mieszkanie. Do następnego spotkania nie doszło.
- Spóźniła się 2 godziny - narzeka Wronek. - Co najmniej 3 wałki tłuszczu i braki w uzębieniu. Gdy rozmawialiśmy przed seansem, "zalotnie" dotknęła swoich rudych włosów, a pod pachą plama wielkości piłki do ręcznej. Gdy wyszła do toalety, miałem chęć "drzeć zelówy" czym prędzej. Potem było tylko gorzej. Co chwilę brała swoje włosy do ust - myślałem, że puszczę pawia.
To, jak wyglądasz na randce ma ogromny wpływ na to, jak będzie cię postrzegać druga strona. Kiedy pojawisz się w niezadbanym, brudnym ubraniu, butach, spodniach - nie będziesz musiał nic mówić, bo swoim wizerunkiem i tak przekażesz, że w nosie masz to, jak wypadniesz... I nie chodzi o przesadną elegancję. Jeśli nie wybieracie się do opery - nie jest ci potrzebny garnitur. Jeśli spędzicie czas w kawiarni - wybierz coś elegancko, ale nie "sztywnego"...
Joanna Godecka, ekspertka portalu randkowego Sympatia, uważa, że ubranie to nie tylko kwestia mody, lecz wyraz naszych upodobań estetycznych i sygnał, kim jesteśmy. Sprawdzi się tu więc zasada "złotego środka".
- Na pierwszą randkę warto ubrać się w swoim stylu, ale nie przeginać. Odradzam skrajności, np. super podarte dżinsy, bo kiedy druga osoba ubierze się elegancko, stworzymy wrażenie, że ją lekceważymy. Odradzam także nadmiar "seksu" w ubraniu, bo wtedy wysyłamy jednoznaczny sygnał, że chcemy być obiektem seksulanym. A więc superdekolt i ekstrmalna mini raczej nie będzie pasować na pierwsze spotkanie.
Czego nie zakładać na pierwszą randkę? Porada Osobistej Stylistki OSY:
Niektóre kobiety nienawidzą polarów, inne zbyt wytartych dżinsów i wielkich pasków z ozdobnymi klamrami. Nie trzeba dodawać, że niektóre takie paski wręcz uwielbiają. Trudno więc jednoznacznie powiedzieć, czego na pewno nie zakładać na randkę… Zależy od targetu. I celu. Chociaż kalesony (moja przyjaciółka na sam dźwięk tego słowa traci apetyt na wszystko) - to chyba "antywybór uniwersalny". Podobnie jak wyszczuplająca bielizna - drogie panie, taką wybaczy tylko kochający mąż, który niejedno już widział.
Co poza tym?
Czarne przezroczyste rajstopy, zbyt krótka mini spod której widać klin rajstop, cieliste podkolanówki z lycry, t-shirt z napisem "piwo ukształtowała to wspaniałe ciało", czy też inny - z równie zachęcającym hasłem.
Niewybredne t-shirty to również zakaz dla Panów, seksualne aluzje surowo zabronione! Proponowałabym również zrezygnować z dresu i butów do biegania, chyba że randka odbywa się na stadionie. I z tandetnych hawajskich koszul, chociaż pewnie każda "koszulowa potwora" znajdzie swojego adoratora. A właściwie adoratorkę.
Sylwia Stodulska-Jurczyk