Jak używać kolorów?
- Napisała Aleksandra Lubczańska
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Temat, który chodził mi po głowie od jakiegoś czasu. Jeszcze 12 lat temu wszyscy wkoło narzekali - jak szaro jest w Polsce i jak mało kolorów ludzie noszą. Pamiętam dokładnie swoje początki stylizacyjne, czyli szarość z czernią ewentualnie beżem na przeglądach szafy.
Teraz, kilka lat później mamy kolorową blogosferę, sklepy wypchane kolorowymi ubraniami, promocje i absolutny dostęp do koloru - i nie wahamy się go użyć ;). No właśnie... Nie wahamy się, nawet tam gdzie stanowczo powinniśmy.
Kiedy rezygnowałam z liczenia słupków na rzecz mody nie miałam ani jednej pary czarnych butów, takie miałam założenie - wszędzie nuda, ja nie mam zamiaru dokładać się do ogólnego trumniakowatego wyglądu. Dlatego doskonale rozumiem zachłyśnięcie się kolorem i zanegowanie nudy i szarości. Jednak nieświadomość i nieobycie z kolorami sprowadza nas dosyć często (co widzę latem) na manowce...
Jeśli ubranie jest wyrażaniem siebie... to rozglądam się wkoło i widzę:
- „jestem ludzikiem lego”
Pan ubrany przez małżonkę w barwy z dziecięcych klocków: zielony, żółty i czerwony.
- „chodzę z własną wnuczką do przedszkola”
Pani prowadząca wnuczkę i mająca te same trampki co wnuczka w kolorze różowym z cekinami i tą samą bluzkę...
- „kolorowe ciuchy były na wyprzedaży”
Pani w fiolecie, pomarańczowym, zielonym i jeszcze innych kolorach naraz.
- „nie spałam przez ostatni tydzień”
Pani w kolorze, który niszczy jej promienną cerę i uwidacznia tylko wory pod oczami.
Czy aby o takie info wysyłane w świat nam chodzi? Jeśli tak, to ok.
Jeśli jednak nie bardzo, to warto ciut przystopować, zastanowić się i pomyśleć w jakim kolorowym punkcie jesteśmy. Czy przypadkiem nie wyglądamy jak Pan Tik-Tak z Ciotką Klotką i Majką Jeżowską do spółki.
Nie chodzi tu o powrót do przeszłości, ale o nauczenie się klasy i umiejętne wykorzystanie koloru, żeby pracował na naszą korzyść. Nie warto trzymać się sztywnych reguł, warto eksperymentować i nie owijać się w bezpieczne szare ubrania. Po prostu trzeba mieć świadomość, że czasem zamiast wyglądać dobrze wyglądamy jak Teletubisie.
PS: Po nastu latach, mam czarne buty (i to całkiem sporo:))))), na szczęście zmienił się ich styl i nie są już tak sztampowe jak „obuwie damskie” circa ’95-’05. Zresztą nie ograniczam się, bo to nie ma sensu, zarówno kolory jak i czernie-szarości są cudowne, pod warunkiem występowania w dobrych proporcjach i na właściwym miejscu.
Kolorowego czerwca!
Teraz, kilka lat później mamy kolorową blogosferę, sklepy wypchane kolorowymi ubraniami, promocje i absolutny dostęp do koloru - i nie wahamy się go użyć ;). No właśnie... Nie wahamy się, nawet tam gdzie stanowczo powinniśmy.
Kiedy rezygnowałam z liczenia słupków na rzecz mody nie miałam ani jednej pary czarnych butów, takie miałam założenie - wszędzie nuda, ja nie mam zamiaru dokładać się do ogólnego trumniakowatego wyglądu. Dlatego doskonale rozumiem zachłyśnięcie się kolorem i zanegowanie nudy i szarości. Jednak nieświadomość i nieobycie z kolorami sprowadza nas dosyć często (co widzę latem) na manowce...
Jeśli ubranie jest wyrażaniem siebie... to rozglądam się wkoło i widzę:
- „jestem ludzikiem lego”
Pan ubrany przez małżonkę w barwy z dziecięcych klocków: zielony, żółty i czerwony.
- „chodzę z własną wnuczką do przedszkola”
Pani prowadząca wnuczkę i mająca te same trampki co wnuczka w kolorze różowym z cekinami i tą samą bluzkę...
- „kolorowe ciuchy były na wyprzedaży”
Pani w fiolecie, pomarańczowym, zielonym i jeszcze innych kolorach naraz.
- „nie spałam przez ostatni tydzień”
Pani w kolorze, który niszczy jej promienną cerę i uwidacznia tylko wory pod oczami.
Czy aby o takie info wysyłane w świat nam chodzi? Jeśli tak, to ok.
Jeśli jednak nie bardzo, to warto ciut przystopować, zastanowić się i pomyśleć w jakim kolorowym punkcie jesteśmy. Czy przypadkiem nie wyglądamy jak Pan Tik-Tak z Ciotką Klotką i Majką Jeżowską do spółki.
Nie chodzi tu o powrót do przeszłości, ale o nauczenie się klasy i umiejętne wykorzystanie koloru, żeby pracował na naszą korzyść. Nie warto trzymać się sztywnych reguł, warto eksperymentować i nie owijać się w bezpieczne szare ubrania. Po prostu trzeba mieć świadomość, że czasem zamiast wyglądać dobrze wyglądamy jak Teletubisie.
PS: Po nastu latach, mam czarne buty (i to całkiem sporo:))))), na szczęście zmienił się ich styl i nie są już tak sztampowe jak „obuwie damskie” circa ’95-’05. Zresztą nie ograniczam się, bo to nie ma sensu, zarówno kolory jak i czernie-szarości są cudowne, pod warunkiem występowania w dobrych proporcjach i na właściwym miejscu.
Kolorowego czerwca!
View the embedded image gallery online at:
https://www.tojakobieta.pl/stylistka-aleksandra-lubczanska/jak-uzywac-kolorow.html#sigProId6f8928d3a0
https://www.tojakobieta.pl/stylistka-aleksandra-lubczanska/jak-uzywac-kolorow.html#sigProId6f8928d3a0