Menu

logo tjk main 

Skończyłam 40 lat i co teraz? Co z tą modą?

Skończyłam 40 lat i co teraz? Co z tą modą?

„Czy Pani ubiera również osoby po 40-stce?”, „Mam 60 lat, czy ja się jeszcze kwalifikuję?” - to pytania często powtarzające się.

Ku mojemu zdziwieniu…, no bo w czasach kiedy granice wiekowe mocno się przesunęły to absolutnie nawet nie powinno przyjść do głowy, że coś jest z wiekiem nie tak. Owszem, istnieje kult młodości, nikt nie myśli o tym, że kiedyś będzie emerytem, a emeryci często są zmarginalizowani i nie zauważani przez społeczeństwo. No chyba, że ci walczący o krzyże i inne artefakty - co tam kto lubi. Ale wtedy raczej kojarzą się pejoratywnie, a nie modowo (- ich berety również nie kojarzą się modowo - aczkolwiek tej zimy moher zawojował swetry).

Czterdziestka to jak już ktoś gdzieś zauważył - nowa 30-stka. Kiedyś pierwsze podsumowanie życia robiło się po 30, teraz nadal 30 to jakby bliżej tych 20 niż 40, natomiast 40 - to ten wiek, kiedy trzeba przyznać - że życie idzie naprzód, a nie cofa się - żaden Benjamin Button tego nie zmieni.

Nie ma jednak sensu zaraz zaliczać się do grona leśnych dziadków. Moda tak samo sięga wszystkich. Szczególnie, że najwięksi światowi krawcy - od Prady, Westwood aż do Lagerfelda - młodością nie grzeszą:). To oni wymyślają trendy i kreują świat mody - warto nad tym pomyśleć. Prawie każda ciekawostka modowa wyszła od EMERYTA lub człowieka w kwiecie wieku - czyli wyglądałoby na to, że można nosić wszystko aż do 150 lat (na tyle podobno jest przewidziany organizm ludzki;)).

Ważne jest jednak to, żeby nie robić z siebie pośmiewiska z jednej strony, z drugiej nie zaniedbywać się i wyglądać niechlujnie - to są chyba ogólnie przyjęte ramy dla każdego wieku. Aczkolwiek o ile 20-latce wybacza się więcej bo ma ładne nogi bez widocznego cellulitu, o tyle po przemianach hormonalnych - ta sama 20-latka kolejne 25 lat później przywita się z grawitacją - jak każda kobieta i już nie da rady ukryć pewnych wpadek.

Dlatego tak ważna jest znajomość swojej figury. Jeśli Twoim atutem są nogi - to zapewne do starości będziesz mogła chodzić w „prawie” mini - pisze prawie, bo to też jest kwestia smaku. Niekoniecznie na gołe nogi, ale pewnie Tina Turner rajstopami by raczej wzgardziła. Jeśli nogi nie wchodzą w grę - to długość para-mini już tak łatwo nie przejdzie p 40-stce, bo już po 20-stce wyglądała wątpliwie. I tak dalej i tak dalej.

Trzeba też uważać na wszelkie postarzające wzornictwo - czyli łączki, falbanki i koronki, które na nastolatkach wyglądają fajnie - na dojrzałej kobiecie mogą wyglądać po prostu śmiesznie lub matronowato (dwie skrajności) - te wzory powinny być brane pod uwagę, ale głęboko przemyślane.

Od 40 do 100 lat to tak naprawdę szeroka rozpiętość wiekowa - nie ma tutaj jednego dobrego wyjścia. Na ostatnim odcinku osi lepiej unikać wyglądu dzisiejszych emerytów - u których nadal panują poliestry ze sklepiku u Pani Frani, dziwne papucie i szerokie jak wory bluzki, których nie można rozróżnić od szerokich jak wory spódniczek i żakietów sprzed potopu. Lepiej założyć coś prostego w kroju, ale dopasowanego - zainspirować się stylem pięknych dojrzałych kobiet typu Denevue (ale nie przesadzać z makijażem!).

Kolejna skrajność naszej osi - ciut młodszych kobiet - dotyczy matek z nastoletnimi córkami - chodzenie na zakupy z córką… „mamo, no pewnie że ci to pasuje”…, no ale nie trzeba tu winić nastolatki, tylko dlatego, że nie ma ogólnego spojrzenia na świat. I potem wychodzą akcje typu z przodu - muzeum z tyłu - liceum. Lepiej wzorować się na świeżej 40-stce Gwyneth Paltrow. Młodzieńczo z klasą.

Czyli za obcisłe i za młodzieżowe ubrania w cekinki kontra worki z poliestru w dziwnych sztucznych lub beżowych kolorach. Taka oś rozpiętości wiekowej i błędów od jednego końca do drugiego.

powrót na górę