20, 30, 40, 50, 60, 70 lat - jak się ubrać?
- Napisała Aleksandra Lubczańska
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Teoretycznie zawsze jest tak, że niektóre rzeczy wypada nosić tylko jak się jest młodym, inne wypada jak się jest starym. Jednak kolekcje i moda raczej mówią o stopniu stylizacji rzeczy.
Można zaryzykować, że prawie każda rzecz jest uniwersalna, bo i tak i tak opieramy się na bluzkach, tunikach, spodniach i sukienkach itp. itd. Stylizacja tylko, w miarę upływu lat, staje się łagodniejsza, spokojniejsza, bo też na mniej możemy sobie pozwolić.
Tylko niektórzy, w miarę upływu lat, mają na tyle wiary w siebie, że nie dają się zaszufladkować i nadal eksperymentują, jak chociażby Anna Dello Russo z japońskiego Vogue czy Daphne Guinness z "tych" Guinness’ów. Dzięki takim osobom również, powstaje coś, co nazywamy stylizacją.
Z kolei na drugim końcu są 20,30-latki ubrane w zgrzebne garsonki, szare spódnice typu ołówek, szare półprzeźroczyste rajstopki i biała/szara/czarna bluzka - nie mówcie, że nie ma już dawno takich chociaż faktycznie trudno je czasem zobaczyć, bo stanowią jakby tło. One właśnie zazwyczaj są tymi, którym jakiegoś stylu przewodniego brakuje, odwagi i ubierają się w barwy maskujące - zupełnie jak wojskowe moro.
Tutaj dochodzimy do siły charakteru i pytania po co właśnie jest styl, co on ma wyrażać. Patrząc na te przeciwstawne bieguny szaro-burej w garsonce i pstrokatej pani od razu mamy wrażenie, która jest odważniejsza, silniejsza, odpowiedzialniejsza - przypisujemy podświadomie cechy charakteru! Kierując się tylko wzrokiem!
W drugą stronę - właśnie ubiorem dajemy znać - to, co inne osoby, mają odebrać wzrokiem!
Może to nie jest eureką. Ale jest nią to, że stopień stylizacji ubrania w każdej z nas pozostaje, właściwie przez całe życie, zgodny z charakterem. Czyli: jeśli jesteśmy zakompleksioną studentką - to taki też będzie ten ubiór, ochronny. Jeśli dorosłyśmy, wyrosłyśmy, mamy więcej wiary w siebie - będziemy skłonne do większych wahań modowych. Jeśli przez całe życie byłyśmy pewne siebie - to raczej trudno będzie nam pożegnać świat ekscentrycznej mody po 40-stce - bo tak wypada. :) Zawsze w detalach, w stylu bluzki będzie to widoczne.
Dalej jest formułka co wypada, a czego nie wypada - to jest już tylko kwestia poczucia stylu i piękna (nie wspominając o kraju w którym się żyje). Tak więc: estetycznie lub nie, może się ubrać 20-latka - mniej lub bardziej ekstrawagancko i mniej i lub bardziej estetycznie 60-latka - stopień ekstrawagancji będzie miał taką samą zależność. Wszystko zależy od cech charakteru. Od tego też czy tęskni za czasami szkoły podstawowej czy wręcz przeciwnie - cieszy się swoją dorosłością. I tak można by w nieskończoność.
Wyczucie estetyki - niektórzy mają "od urodzenia", inni muszą sporo nad tym popracować, a jeszcze innym nawet ciężka praca w estetycznych kamieniołomach nic nie da.
Charakter i samopoczucie (dobre we własnej skórze) wymagają czasem korekcji ubioru - bo czasem każdy się gubi i nie do końca wie kim jest, co lubi, zastanawia się jak z wiekiem zmienia się to co mu wypada, a co nie. Im więcej się zastanawia tym bardziej jest niepewny, a potem na spotkaniu ze stylistką wychodzi, że ma bardzo dobrze ukształtowany własny gust i styl - tylko często musi przejrzeć się w oczach obcej, szczerej, czasem do bólu :), osoby.
Z porad dla grup wiekowych wyszedł mi esej o cechach charakteru, wyczuciu piękna - co sprowadza się do szczerości z samym sobą. Można być Korą (rock and roll - przez całe życie), można być G.Torbicką (smak plus/minus ekstrawagancja/klasyka), a można być... K.Skrzynecką (...)