Powiew znad Holandii
- Napisała Aleksandra Lubczańska
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Holandia, tulipany, morze, woda, krowy, wiatraki, ROWERY. Tak można by po przecinku wymienić najważniejsze składniki holenderskiego klimatu. Brzmi to niemal bajkowo.
Tulipany – pola tulipanów (które we wrześniu, w trakcie mojego pobytu, akurat były tylko cebulkami w sklepach).
Morze – Holendrzy wiedzą absolutnie wszystko o morzu. Morze to jest to, co wpływa na większą część charakterystyki Holandii. Ono definiuje ten kraj. Sformułowania „nad poziomem morza, pod poziomem morza” – zaczynają mieć sens w górach i w Holandii.
Woda – jest absolutnie wszędzie, w kanałach, w powietrzu, cały czas ma się styczność z wodą pod każdą postacią.
Krowy – ogólnie zwierzęta hodowlane - wystarczy nocą jechać przez Holenderskie pastwiska i patrzeć na całe stada które 24h na dobę chodzą po łące (nikt ich tam na noc do szopy czy innej zagrody nie sprowadza, bo i po co).
Wiatraki – które mają różne funkcje od mielenia mąki – po osuszanie pól.
No i oczywiście rowery – ukochany środek lokomocji holendrów – nie jakaś tam przejażdżka, ale szybkie, siłowe pedałowanie.
Od rowerów blisko do mody Holenderskiej. Rowery są istotnym środkiem wyrazu. W Polsce kupuje się „holendra”, żeby jeździć i być „in”. Na czym jeżdżą Holendrzy? Na wszystkim na czym da się jeździć…! Są to czasem pospawane, z kilku innych, rowery, najczęściej pomalowane, czasem maźnięte sprayem w kropki lub obwieszone sztucznymi kwiatami dla lepszego efektu; najczęściej pordzewiałe od stania cały rok w pobliżu wody, na powietrzu. To sporo mówi o holenderskim stylu – użyteczność plus nuta awangardy.
Jak ubierają się Holendrzy?
Tamten rejon Europy jest historycznie/geograficznie uwarunkowany dość ciężkimi warunkami życia. A to ciągłe podtopienia, wyrywanie ziemi morzu, inżynieria na precyzyjnym i wysokim poziomie. Odzwierciedleniem tego jest prosta, a zarazem precyzyjna moda. Jeśli przepych to dokładny – i tyle przepychu, ile jest przewidziane i dokładnie wyszyte/zaprojektowane itd. Nie ma tam włoskiego luzu. Mocne solidne formy, w konstrukcjach ubrań pozostaje tylko to, co jest sednem. Ostre geometryczne cięcia – to jest to co pierwsze rzuca się w oczy w strojach holendrów i po zajrzeniu do holenderskiego Vogue czy ELLE. Zresztą widać to na płótnach holenderskich malarzy – albo szczególarstwo maksymalne, i/albo ostre mocne kreski/szpachle.
Design i projekty też rozwijają się z tego kierunku – czyli proste, mocne formy plus ewentualnie szczególarskie hafty. Nie jest to jednak moda zgrzebna – absolutnie nie. Holendrzy szukają wciąż nowych rozwiązań – co widać w otoczeniu i w samej modzie. W zasadzie niedaleko Holandii jest Antwerpia, (z której wywodzi się antwerpska szóstka Dries Van Noten, Ann Demeulemeester, Walter Van Beirendonck, Dirk Bikkembergs, Dirk van Saene i Marina Yee) i to nie tylko geograficznie, ale także stylowo. Jest to ten sam rodzaj mody – dekonstrukcja i badanie nowej użyteczności. Na holenderskiej ulicy najwięcej jest z tego tematu, niż z jakiegokolwiek innego.
Mnie zafascynowały tam osoby w średnim wieku i starsze. Ich styl, postrzeganie świata. Bardzo dalekie od starości. Raczej kojarzące się z awangardą. Teoretycznie ubierają się w „klasykę”, ale jest to ta podkręcona nowoczesna klasyka. Ostre cięcia i nowoczesne formy – idealnie pasują do dojrzałej kobiety, i holenderki zdają się doskonale o tym wiedzieć. Kwiatuszki i koroneczki pozostawiają młodszym koleżankom. Stroje są użyteczne, ale każda część stroju jest czystą formą, a nie starymi użytecznymi jeansami. Prosto, ale nie bez pomysłu plus nowoczesne rozwiązania – to chyba najtrafniejszy opis stylu.
O języku holendrów mówi się że powstał podczas rozmowy pijanych: Anglika z Niemcem – coś w tym jest, ale nie tylko jeśli chodzi o język, ale właśnie o temperament i design. Niemiecki ordnung i angielska awanagrada.
https://www.tojakobieta.pl/stylistka-aleksandra-lubczanska/powiew-znad-holandii.html#sigProIdd787c84a1e