Jak się ubrać… „w domu”, „do ogrodu”, „na zakupy spożywcze”
- Napisała Aleksandra Lubczańska
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Niezależnie od tego czy jesteśmy stateczną matką z trojgiem dzieci czy singielką, temat jest jeden - jak się ubierać w domu, żeby było łatwo, wygodnie i przyjemnie, a przede wszystkim, żebyśmy dobrze się w tym czuły.
Często stykam się z tematem wygodnego ubrania się, dlatego pomyślałam, że warto o tym napisać. Głównie dlatego, że przy przeglądzie szafy - często słyszę: „a to jest po domu”, „a to do pracy na budowie” - a mi zapala się lampka alarmowa - „dom + praca na budowie” - razem to daje właściwie cały dzień. Jeśli dodać do tego jeszcze „wygodne” ubrania do zabawy z dzieckiem, na wyjście z psem, podjechanie po zakupy do supermarketu - to okazuje się, że właściwie mamy 2 pary porozciąganych dresów plus koszulki w dziury i rozklapane papcie. No może nie aż tak dramatycznie, ale coś w tym jest, że w domu często zapominamy o krępującym dress code i wskakujemy w ulubioną porozciąganą koszulkę z liceum, a nasz chłopak/mąż - nie wie co o tym wszystkim myśleć, bo widzi jakąś szarą postać przemykającą pomiędzy pokojami lub wciśniętą w kanapę (zależy kto ma jakie zasoby energii). [Temat Panów pozostawiam na razie odłogiem, ale postaram się wrócić w przyszłości :)].
Zaczynamy więc od początku - jeśli macie w szafie chociaż jedną rozciągniętą parę dresów lub porozciąganą koszulkę (nie mówię o projektach Roberta Kupisza), to pierwszym krokiem do zbudowania swojego domowego stylu jest podpalenie owego (- byle nie na trawniku, ani w pobliżu sąsiadów, ani w kominku)… właściwie to wystarczy wyrzucić.
Potem trzeba chwilę się zastanowić „do jakich celów co mi jest potrzebne”.
- Jest zima, a ja lubię polary, bo są ciepłe i miłe.
Rozwiązanie: kup specjalnie polar do domu, do wychodzenia z psem, nawet 3 polary! Byle nie w kolorze szarym, papieru pakowego lub innym fascynującym „spranych majtek” - w różnych innych kolorach!
Kolor jest tutaj kluczem - bo właśnie będzie on najważniejszym czynnikiem urozmaicania stroju.
Nie chodzi o to, żeby zaraz wyglądać jak choinka na Boże Narodzenie, ale o to, żeby to był NASZ kolor. W domu, na spacerze nie używamy przecież tony makijażu, nie podkreślamy tak starannie oka, ba, nawet czasem używamy tylko samego kremu „żeby skóra odpoczęła”, nie może być to więc żaden z wątpliwych kolorów, które dodadzą nam sińców pod oczami i nic fajnego dla nas nie zrobią.
Jeśli najlepiej wyglądasz w różowym - kup różowy, jeśli w czerwonym - kup czerwony, jeśli w obydwu - kup obydwa - będziesz miała na zmianę.
To samo dotyczy wybierania ciuchów do „pracy w której szkoda dobrych ciuchów” - kierownik budowy, inżynier i konstruktor statków czy inne działania terenowe.
Lubię czuć się w domu wygodnie
Rozwiązanie - kup bawełnianą sukienkę lub swetrową sukienkę albo letnią przewiewną sukienkę - w zależności od pory roku. Ma być wygodnie. Ale nie byle jak. Kolorowe rajstopy, czy po prostu grube wełniane/polarowe ciemne rajstopy - i w domu wyglądamy 100 razy lepiej. Nosi się to niemal tak samo prosto jak porozciągane legginsy i bluzę, a nasze samopoczucie jest lepsze i w razie nagłej wizyty nie musimy się najpierw przez pół godziny ukrywać w łazience. Sukienki nie mogą być sztywne - chyba, że ktoś lubi ubierać się na wysoki połysk w domu - ale nie o takie osoby mi w tym wywodzie chodzi :).
Zazwyczaj do sklepu chodzę w bluzie, jeansach, trampkach i kurtce sportowej
Rozwiązanie - kurtkę sportową zamień na płaszcz. Jak już masz tą kolorową bluzę czy polar - zawsze można do tego dorzucić trench (trencz) lub inny płaszczyk lub skórkową kurtkę, trampki zostają (byle nie były to buty biegowe - czyli do zadań specjalnych) i możemy śmigać do sklepu - jedna mała zmiana, a nie wyglądamy jak kadra narodowa w przerwie, na zawodach.
Chodzę z dzieckiem na spacery i do piaskownicy…
Tak jak wyżej - te same ubrania - legginsy i tunika to też jest niezły pomysł. Ważne żeby nie żałować ubrań, bo się pobrudzą, bo szkoda, bo „coś tam”. W końcu kto i kiedy to ma nosić (a też nie są to suknie balowe tylko zwykłe bluzki i tuniki lub bawełniane sukienki…)? Kto za nas przeżyje ten dzień drugi raz, ot tak odpuścimy sobie cały rok, czy ile lat życia? Czasem warto sobie przypomnieć że daty 02.02.2013 nie będzie drugi raz w całej przyszłej historii ludzkości…, a my żałujemy tej białej bluzki, która za 3 lata zżółknie sama, leżąc w szafie.
Jeśli pracujemy w domu, nieważne czy zawodowo czy przy prowadzeniu domu - warto pomyśleć nad zakupami ubraniowymi - właśnie do domu. Po to, żeby lepiej wyglądać, lepiej się czuć i nie odkładać dobrego wyglądu na wielkie wyjścia. Praca w ogródku też może być fajniejsza jeśli uda nam się złapać w sklepie ciekawe kalosze, a nie walonki. W kuchni też lubimy kolorowe ściereczki - to czemu my mamy wyglądać jak ta najsmutniejsza „szmatka”?
Czasem wystarczą tylko małe zmiany :)
https://www.tojakobieta.pl/stylistka-aleksandra-lubczanska/jak-sie-ubrac-w-domu-do-ogrodu-na-zakupy-spozywcze.html#sigProId9f884aad3a