Menu

logo tjk main 

Berlin zakupowy

Berlin zakupowy

Stylistka naszego Portalu Aleksandra Lubczańska w sierpniu 2010 odwiedziła niemieckie sklepy, aby wytropić "perełki" z damskich kolekcji.

Oto krótka relacja dla naszych Portalowiczek z kilkudniowej wizyty.

Chociaż zakupowe lato dobiega końca, podzielę się z Wami moimi wrażeniami z kolejnych akcji shoppingowych w stolicy Niemiec.

Berlin to przede wszystkim całkiem nowa metropolia, z takim Berlinem nie mieliśmy jeszcze do czynienia 10-8 lat temu. Teraz to ciekawe miasto, pełne nowoczesnych rozwiązań, wielokulturowe, aspirujące do bycia ultra nowoczesną i przyjazną stolicą. Mentalność Niemców jest zdecydowanie inna niż Polaków, tam każdy wie, za co dostaje pieniądze, wiec również wie jak je wydawać i kto jest dla kogo i w jakim celu pracuje. Ogólnie wszyscy starają się, żeby to miasto było super ekologiczne (nie tylko w sloganach), przyjazne mieszkańcom, przyjezdnym, i dodatkowo ciekawym - jest teraz na etapie wspierania artyzmu i ciekawych pomysłów. Ja osobiście szaleje za tamtejszym jedzeniem na każdym kroku - inaczej niż w Polsce - na każdym kroku są ciekawe knajpki, albo po prostu budki z jedzeniem, w których nie ma strachu - nie znajdziemy rozlazłego jedzenia z nieświeża sałatką, a dobre, albo bardzo dobre jedzenia, od Niemca, Araba, albo innego Włocha - to jest niesamowite, i dzięki temu nie królują Mcdonaldy i Kfc, a naprawdę dobre jedzenie. Na takie wypady polecam Kreuzberg - niesamowity klimat. Ale nie o tym miało być :)

Moda, to dla młodych Niemek, Niemców ważna cześć życiowego programu. Dzięki temu, że ich status materialny jest o wiele wyższy niż przeciętnego Polaka - moda szerokopojęta jest dla nich łatwo dostępna - i tutaj tkwi różnica zakupowa. Starsi Niemcy są przyzwyczajeni do dobrej jakości - oni więc wybierają KaDeWe i marki typu Chanel i Vuitton, albo stare, wypróbowane niemieckie dobre marki - czyli solidne (niekoniecznie mające związek z byciem ładnym).

Młodsze pokolenie stawia na tanie (dla nich) sieciowe sklepy typu H&M, Zara, Orsay itp. Dla nich to są tymczasowe ubrania na jeden sezon i nie przywiązują wagi do tego, z jakiego jest to materiału, czy nie są szyte gorącą nitką i czy starannie wykonane. Aczkolwiek akurat te marki, mają już swoją sieciową jakość, która akurat jest nie do podważenia. H&M jak to H&M - fajne ciuchy w fajnych cenach - dla Niemców w „kieszonkowych” cenach, różnica na przecenach jest taka, że u nas na przeceny w sklepach wyjeżdża część jakichś zabytków z magazynów, a z byłych kolekcji, to albo już nic nie ma i nie ma co przeceniać, albo też jedzie do magazynu. W Berlinie na przecenach naprawdę można coś upolować, a nie tylko czytać o polowaniach w gazetach, jak faktycznie w sklepach i tak nic nie ma.

Największa różnicę widać w Zarze - u nas te sklepy są dla WYBRAŃCÓW, są drogie jak dla przeciętnego Polaka, dlatego panuje w nich msza. Wszystko jest poukładane, uporządkowane, panuje nastrój lekkości i ciszy, pracownicy troszkę też zachowują się jakby pracowali w ekskluzywnym sklepie - to się czuje. Co prawda i tak jest to sieciówką, ale tą z wyższej półki. Natomiast w Berlinie np. przy Ku'damm Zara jest jednym z wielu sklepów, ceny nikogo nie szokują, ubrania walają się po całym sklepie, można do woli przebierać i wybierać bez stresu, że jest się obserwowanym i uważając żeby nie porozwalać (zresztą Niemki w tych sklepach mówiły mi tak: cytuję - nie układaj za nas, bo my stracimy pracę - i to jest właśnie myślenie Niemców). Sklep jest dla ludzi, a nie do podziwiania, bo nie jest to zwalająca z nóg cena, jakość materiałów i wykonania. Polacy nadal się boją kupować. A szkoda, bo przecież właśnie przymierzanie i jeszcze raz przymierzanie to droga do sukcesu. :)

W Niemieckich sklepach i tych z górnej półki i sieciówkach słychać za to sporo słowiańskiego języka, ale tego pisanego cyrylicą - to jest szał zakupowy dla naszych sąsiadów - wolą jechać do Berlina niż np. do Warszawy - czemu? skoro sieciówki są wszędzie takie same, ano właśnie ze względu na istnienie przecen rzeczy, które były naprawdę w tym sezonie i na duże przeceny. U Niemców jak jest przecena to cały sklep tonie w przecenach, a nie tylko 4 wieszaki, z których czasem, z dużym fuksem idzie coś wybrać. Tutaj zgadzam się ze słowami Tomka Jacykowa – u nas biją się o przecenę torebki Vuittona o 30% sprzed 6 sezonów, a w KaDeWe mają za niższą cenę najnowszy model i to tańszy (jeśli ktoś lubi kupować akurat najnowsze modele torebek).

Tutaj wspominam tylko o zakupach w Berlinie, ale oprócz samego centrum Berlina, są też miasteczka zakupowe, wielkie outlety, które naprawdę są konkurencyjne i np. ubrania Calvina Kleina można dostać za ok. 10 euro… to SĄ prawdziwe okazje :) Warto pooglądać troszkę i poszukać takich centrów w całej Europie i jeśli będziemy gdzieś na wakacjach to sprawić sobie dzień shoppingowy - będzie taniej, większy wybór i wtedy będziemy mogli porozmawiać o przecenach. :)

 

powrót na górę