Nietrafione prezenty - jak sobie z nimi radzić?
- Napisała Magdalena Zbytek-Książkiewicz
- wielkość czcionki zmniejsz czcionkę powiększ czcionkę
Uwielbiamy prezenty. Zarówno te, które otrzymujemy jak i te, które same wręczamy. Choćby, nie wiadomo jak dobre były intencje obdarowującego, zdarzają się i takie, które są zupełnie nietrafione…
Jak się zachować, gdy otrzymamy nietrafiony prezent? Co z nim zrobić?
Czy powiedzieć od razu, że niestety nie przypadł nam do gustu, czy zrobić dobrą minę do złej gry, by nie zranić czyichś uczuć?
Odpowiedzi na te pytania wcale nie są takie oczywiste. Wpływ na to mają nasze relacje z osobą, która podarowała nam ową rzecz. W sytuacji, gdy łączą nas bliskie stosunki i możemy sobie powiedzieć wszystko, na pytanie: „czy ci się podoba/czy pasuje” - czasem warto zdobyć się na szczerość. Często jest jeszcze wtedy szansa, by dany przedmiot lub przykładowo ubranie, wymienić np. na inny kolor, rozmiar, fason i obie strony będą usatysfakcjonowane. Jednak bywa tak, że najzwyczajniej w świecie nie mamy odwagi i za bardzo nas to krępuje, aby kolokwialnie mówiąc, zacząć „wybrzydzać”.
Zazwyczaj taki nieudany upominek ląduje na dnie szafy i wyjmujemy go przy okazji odwiedzin osoby, która nam go wręczyła, bądź odchodzi w całkowite zapomnienie. Najgorsza z możliwych opcji, to chyba metoda „podaj dalej”, czyli przekazanie swojego prezentu komuś innemu. To dość ryzykowne, gdyż nigdy nie wiemy, czy prawda przypadkowo nie wyjdzie na jaw. Wówczas przysporzy nam to jedynie niepotrzebnego wstydu.
Kiedy mój mężczyzna popełni prezentowe faux pas…
Bywają mężczyźni, którzy nie przywiązują większej wagi do szczegółów typu: upodobania partnerki, jej gust i zainteresowania. Wychodzą z założenia, że „skoro mi się podoba to jej też musi” i kupują coś, co kompletnie nie pasuje do jego kobiety. Przykładem mogą być ubrania - zdarzają się nieodpowiednie kolory i rozmiary (o zgrozo!), fasony, które rozmijają się kompletnie z tym, co mieści szafa partnerki i w czym się lubuje. Panom wydaje się, że jeśli coś zakupili dziś, to z pewnością musi być ostatni krzyk mody i konieczne „must have” garderoby, co niestety nierzadko mija się z prawdą.
Jednak sytuacje bywają dużo „gorsze”.
Iza: „Zbliżały się moje urodziny. Próbowałam mojemu mężowi subtelnie podpowiedzieć, co chciałabym od niego dostać. Marzyłam o ślicznym komplecie bielizny. Przy każdej okazji wspominałam mu o tym, wplatając to niby przypadkiem w rozmowę, pokazywałam zdjęcia w katalogu. Gdy nadszedł dzień moich urodzin, otrzymałam od niego… rowerek do ćwiczeń… Zrobiło mi się strasznie przykro. Pomyślałam, że jestem dla niego zupełnie nieatrakcyjna i zamiast „błyszczeć” w pięknej bieliźnie powinnam schudnąć. Okazało się, że kiedyś owszem wspominałam, że fajnie byłoby ćwiczyć w domu, ale niekoniecznie pragnęłam dostać coś takiego na urodziny… Przekonałam się jednak, że mężczyzna wymaga jasnych komunikatów. Oni nie są istotami domyślnymi i nigdy nie zgadną, co nam siedzi w głowie. Od tej pory otwarcie mówię, co chciałabym dostać, a on z listy wybiera to, co uważa za stosowne.”
Nie zawsze sprawdzają się też „praktyczne prezenty” typu: garnki, szklanki, czy nawet kosmetyki. Mając pewność, że dana osoba „ma bzika” na punkcie gotowania - możemy śmiało iść w tym kierunku. Jednak jeśli trafi to na kogoś, kto stołuje się wyłącznie na mieście, a własną kuchnię omija szerokim łukiem, wtedy zapewne na widok kompletu patelni nie podskoczy z radości. Podobna sytuacja jest z kosmetykami. Ulubiony perfum - w porządku, ale płyn do kąpieli, lub dezodorant mogą zostać czasem odebrane jako sugestia „umyj się wreszcie”. Jeżeli rozmija się to z naszą intencją, dokładnie przemyślmy taki zakup.
Co zrobić by samemu nie podarować „niechcianego” prezentu?
Wbrew pozorom to zwyczajnie proste. Wystarczy dowiedzieć się, o czym ona/on marzy, czego potrzebuje, coby chciała/chciał otrzymać. Co prawda element niespodzianki zostaje tu pominięty, ale w pewnych sytuacjach nie warto ryzykować.
Obecnie wiele „sieciówek” ma w swojej ofercie bony upominkowe. Decydujemy, jaką kwotę chcemy przeznaczyć i taką kartę wręczamy w podarunku. Być może nie wymaga to od nas wysiłku, nie jest to szalenie kreatywne, ale to alternatywa, gdy nie chcemy kupować „w ciemno”.
Dla tych, których kochamy, darzymy uczuciem, którzy są dla nas ważni - warto poświęcić czas i zadać sobie odrobinę trudu. Czasem najdrobniejsza rzecz, ale przemyślana i dedykowana właśnie im, może wywołać najpiękniejszy uśmiech. Każdy z nas lubi się czasem poczuć wyjątkowo…
Z drugiej strony, skoro otrzymaliśmy prezent, to znaczy, że ten ktoś o nas pamiętał. Może mniej lub bardziej się zaangażował w jego zakup, może sprawiło mu to mniejszy lub większy kłopot, ale pamiętał! Doceniajmy każdy miły gest skierowany w naszą stronę. Niech ten upominek będzie wartością samą w sobie. Czasem naprawdę to zupełnie nieistotne, co otrzymamy, ważniejsze od kogo i w jaki sposób. Poza tym jest coś niezwykle miłego w obdarowywaniu innych. Gdy zależy nam na czyimś szczęściu, naprawdę warto się postarać i to niekoniecznie finansowo. Liczy się gest, pamięć, pomysłowość i chęć sprawienia komuś wielkiej przyjemności. A to wartości zdecydowanie ponadczasowe i bezcenne.
Magdalena Zbytek-Książkiewicz, 30l.